Pinceköz – kolejny dowód, by zejść z utartych, tokajskich szlaków

Podczas niedawno opisywanego festiwalu poznałem kilka ciekawych, małych winnic, których produkty tak rzadko pojawiają się na sklepowych półkach. Jednym z nich był Pinceköz Borászat z Abaújszántó na skraju tokajskiego regionu winiarskiego. W samej miejscowości nie znajdziemy być może wielu zabytków, ale jest tu kilka rzędów z piwniczkami, a z pewnością znacznie mniej turystów niż na przykład w Tokaju. Pinceköz to naprawdę mała winnica – powierzchnia nasadzeń wynosi 1 ha w stanowiskach Sátorhegy i Bátorka-dűlő. Powstają tu głównie wina wytrawne, ale można skosztować również szamorodni oraz aszú.
 
Tak dobre, że zabrałem jedno ze sobą… (fot. własna)
Ja miałem przyjemność degustować dwa wina – obydwa ze szczepu Hárslevelű. Pierwszym z nich było wytrawne Hárslevelű 2013, o delikatnej, jasnozłotej barwie, w nosie wyczuwalne są wyraźne nuty kwiaowe, owoce egzotyczne, mango. W ustach lekkie, świeże, owocowe, w tym wyczuwalne brzoskwinie i mango. Na finiszu pojawia się nuta zielonego jabłka. Ocena: ***/****. Drugim winem, które skosztowałem było Szamorodni 2013 Hárslevelű ze stanowiska Bátorka-dűlő. Posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne nuty kwiatowe, miód, brzoskwinie. W ustach krągłe, oleiste, lecz dobrze zbalansowane (60 g/l cukru resztkowego i 6,8 g/l kwasów), wyraźnie wyróżniają się nuty suszonych owoców, brzoskwinii, mango, pigwy. Długi, przyjemny finisz. Ocena: ****. Jeśli będziecie w pobliżu – zawitajcie. Naprawdę warto!

Młodsza siostra Furminta. 3 Noc Hárslevelű na Zamku Vajdahunyad

Wczorajszym późnym wieczorem odwiedziłem Zamek Vajdahunyad w Lasku Miejskim w Budapeszcie, gdzie rokrocznie odbywają się dwa znaczące wydarzenia w kalendarzach wielbicieli wina. Jednym z nich jest główna degustacja lutowego Furmint Február, a drugim pozostająca w jego cieniu Noc Hárslevelű (Hárslevelű Éjszakája). Nie ma co się oszukiwać – choć jest do drugi z głównych tokajskich szczepów, raczej nigdy nie dorówna sławie swojemu większemu bratu. Nie ma za sobą takiego marketingu, a moim skromnym zdaniem także  mniejszy potencjał, przynajmniej jeśli chodzi o walory smakowe. Samo wydarzenie jest jednak dowodem na to, że ktoś próbuje pomóc mu wyjść z cienia Furminta.
 
Wyjątkowa sceneria… (fot. własna)
Po przybyciu na miejsce skierowałem swoje kroki ku stoisku z książkami, gdzie znalazłem Tokaj Wine Guide 2016 oraz Tokaj – People and Wineyards. Obydwie zakupiłem i miałem okazję zamienić parę słów z autorem – Dánielem Kézdym, który jest również pomysłodawcą wczorajszego wydarzenia i chodzącą skarbnicą wiedzy o Tokaju. Tak naprawdę to z tej imprezy zapamiętam bardziej spotkania z ludźmi, wymianę poglądów i doświadczeń, aniżeli same wina, spośród których mało było takich, które zupełnie zapadłyby mi w pamięć. Ku mojemu zaskoczeniu pojawiło się kilka win z wyraźnymi wadami, które nigdy nie powinny stanąć na stołach producentów. Zaskoczenia? Inspirujący okazał się Géza Lenkey, który przywiózł dwa dojrzałe już roczniki (2005 i 2009), Dubicz Borászat z półwytrawnym Hárslevelű 2008 z późnych zbiorów oraz Kerekes Szőlőbirtok és Pince z niesamowicie aromatycznym, egzotycznym Hárslevelű 2015 (próba beczkowa). Poniżej pewnego poziomu nie zeszły Kikelet Pince, Gróf Degenfeld czy też Zsirai Pincészet. Miło wspominam również wina z Pinceköz, Pajzos-Megyer, Gizella Pince.
 
Wyjątkowi winiarze (fot. własna)
Jednak najlepszym, najbardziej dojrzałym i dopieszczonym winem, którego skosztowałem na tej degustacji było Balassa Betsek Andezit Hárslevelű 2013 Magnum. Po prostu poezja winiarstwa. Złota barwa, w nosie lekkie nuty cytrusowe, rumianek, nuty kwiatowe. W ustach solidna, wyraźna kwasowość, potężna mineralność – człowiek ma wrażenie, jakby lizał tą mokrą skałę z Betsek. Dalej brzoskwinie, miód, kwiaty. Złożone, gęste, wielkie. Ocena: ****/*****. Kiedy chciałem wrócić po kolejną porcję już go nie było… Drugim winem, które chciałbym wyróżnić było Lónyai Hárslevelű 2015 od Stéphanie Berecz. To zaledwie próba beczkowa, ale już pokazuje potencjał, na jakie stać wina ze stanowiska Lónyai. Bladozielone, w nosie wyraźne nuty kwiatowe, brzoskwinie, nieco muszkatowości. W ustach bardzo wyraźna, świeża kwasowość, mineralność, mango. To wszystko podkreślone niewielkim cukrem resztkowym. Finisz z zielonym jabłkiem. Ocena: ****. Ostatnim, którego wino tak bardzo zapadło mi w pamięć było Lenkey Hárslevelű 2005 o bursztynowej barwie, w nosie wyczuwalnych suszonych owocach, wanilii, śliwce. W ustach niesamowicie żywa, świeża kwasowość, susz owocowy, nieco nut dymnych oraz miodowych. Gęste, krągłe, godne podziwu. Ocena: ****. 
 
I nade wszystko – wyjątkowe wina! (fot. własna)
Cieszę się, że pomimo długiego wahania przybyłem na tą imprezę. Skosztowałem wspaniałych win, poznałem wyjątkowych ludzi oraz zebrałem sporo materiału do nauki. Węgierskie wina mają tyle różnych, ciekawych obliczy, że nie warto rezygnować z najmniejszej nawet możliwości, by z nimi obcować. Degustowałem i przyjemnie spędziłem ten wieczór na koszt własny.

Marcel Martin Les Roches Noires Muscadet Sevre et Maine 2014 – kolejne wino z Faktorii Win

Poniedziałek, szlag by to trafił. Któż uwielbia ten dzień? Chyba tylko jacyś masochiści, którzy lubują się w wstawaniu wcześnie rano i robieniu kilku kółek wokół osiedla, by potem z wielkim bananem na ustach pójść do pracy i wyrabiać 150% normy. Ja z pewnością do nich nie należę. W dodatku powoli nadchodzą letnie upały, więc prysznic chodzi zarówno rano i wieczorem, a i to nie chłodzi zmęczonego ciała. Zostaje metoda najbardziej tradycyjna, czyli stosowanie płynu chłodniczego – w moim przypadku wina. Tak na prawdę nie miałem dziś zbyt dużo ochoty by pić wino, dlatego też wystarczy mi ten jeden kieliszek, by dowiedzieć się, czym mnie uraczono. Imprezę sponsoruje Faktoria Win.
Złe nie jest, ale czegoś mu brakuje… (fot. własna)
Jako że na francuskich winach, a w szczególności muscadetach znam się bardzo słabo (by nie powiedzieć – jestem ignorantem), postanowiłem zaufać jedynie moim zmysłom, oraz cioci Wikipedii. Powstają one ze szczepów Melon de Burgogne, w trzech apelacjach w Dolinie Loary. Cechy charakterystyczne: wyraźna kwasowość, lekka struktura, ogólnie pojęta świeżość. Jak się ma do tego przedmiot degustacji? W testowanym Marcel Martin Les Roches Noires Muscadet Sevre et Maine 2014 mamy jasnozłotą barwę, w nosie nuty cytrusów, kwiatowe, nieco nut pieprznych. W ustach dominują cytrusy, nuty kwiatowe, wino jest lekkie, ale dosyć krągłe. Mamy tu stosunkowo niewielką kwasowość, wyraźną goryczkę, a na finiszu jabłko. Nie jest złe, ale fanem chyba nie zostanę. Po drugie, chyba średnio odpowiada archetypicznemu muscadetowi. Zbyt kwiatowe i za mało kwasowe. Ocena: **/***. Sugerowana cena detaliczna: 24.99 PLN.