Chateau Moncontour Vouvray Brut NV – Miła odmiana od madziarskiej rzeczywistości.

Bardzo rzadko pijam wina spoza Węgier. Osiedliłem się tu kilka lat temu, gdy patrzę na sklepowe półki, to moją uwagę przyciągają lokalne trunki, na zagraniczne z reguły nie patrzę. A czasem potrzeba czegoś innego, by nabrać dystansu do tego, co ma się na codzień. Dlatego też wczoraj postanowiłem otworzyć jedną z butelek otrzymanych od przyjaciela, który mieszka we Francji. Było nim musujące wino Chateau Moncontour Vouvray Brut Méthode Traditionnelle NV. Jest to jednoszczepowe, 100% chenin blanc, które powstaje w tej sporej, bo 130 ha posiadłości z winnic położonych na glebach gliniastych, bogatych w krzemionkę w Dolinie Loary. Dojrzewa od 12 do 14 miesięcy w butelkach, po czym trafia na rynek.

 
Całkiem przyzwoita prezencja (fot. własna)
Degustowane przeze mnie wino ma jasnozłotą barwę, bardzo obficie się pieni. W nosie wyczuwalna jest skórka chlebowa, nuty ziemiste, cytrusy. W ustach potężna kwasowość, wyraźnie wyczuwalna mineralność, nuty ziemiste, mokra skała, kawa, ale także owoce cytrusowe. W tle pojawia się zielone jabłko oraz agrest. Na finiszu wyraźnie wyczuwalne nuty skórki chlebowej oraz kawy. Mnie się podobało, posiada wszystko, czego chcielibyśmy znaleźć w przyzwoitym szampanie, choć zdaję sobie sprawę, że dla niektórych problemem może być zbyt potężna kwasowość oraz solidne nasycenie dwutlenkiem węgla. Ocena: ***/****. Trudno znaleźć wiarygodne źródło, ale cena z różnych stron internetowych oscyluje w granicach 15 EUR (65,00 PLN). W tej cenie całkiem przyzwoity zakup. Polecam.

St. Tamás Furmint 2013 i towarzysze – Trzy ciekawe wina z oferty Palack Wine Bar.

W tym roku pierwszy maja wypadł w niedzielę, więc nie było z tego powodu dnia wolnego. Pogoda także niespecjalnie sprzyjała piknikowaniu, więc zdecydowaliśmy, by pójść do wine baru na kieliszek wina i jakąś małą przekąskę. Zdecydowaliśmy się na Palack Borbár, który znajduje się tuż przy Moście Wolności i z którym mam całkiem dobre doświadcznia. Tłumów nie było, więc mogliśmy dość szybko złożyć zamówienie i przystąpić do konsumcji.

 

Na początek coś lekkiego (fot. własna)
Ja zamówiłem Bodzilla 2015 od Hollósy Pince z północnego Balatonu. Jest to przyjemy Müller-Thurgau o bladozielonej barwie, w nosie wyczuwalne są nuty muszkatowe, kwiatowe, trawa oraz owoce egzotyczne. W ustach nuty trawy, agrestu, cytrusów, łagodna kwasowość ale też nieco nut migdałowych. Lekkie, przyjemne. W sam raz na piknik. Ocena: ***/****. Anikó skosztowała różowego Pinot Noir 2015 od Haraszthy Pincészet z Etyek-Buda. Wino to posiada jasnoróżową barwę, w nosie pojawiają się nuty maliny, truskawki oraz porzeczki. W ustach delikatnie wyczuwalna słodycz, rześka kwasowość, nieco dwutlenku węgla i owoce – malina, czerwona porzeczka. Przyzwoite. Ocena: ***.

 
A na koniec coś poważniejszego (fot. własna)

To wszystko dobrze komponowało się z grillowanym serem z sałatą oraz dipem z hummusu wraz z pitą. Na sam koniec postanowiłem spróbować czegoś poważniejszego, mój wybór padł na St. Tamás Mádi Furmint 2013 magnum. Charakteryzuje się złotą barwą, w nosie wyczuwalne są nuty suszonych owoców, śliwki, przypraw, goździków ale też pomarańczy. W ustach na pierwszym planie wysuwa się solidna kwasowość, dalej pojawiają się owoce, gruszka, brzoskwinia, nieco nut botrytisu. Wyraźnie wyczuwalna mineralność. Na finiszu pojawia się gruszka oraz wanilia, co jest o tyle dziwne, że wino nie spędziło ani minuty w beczce. Pieknę, pijalne. Ocena: ****. Doskonałe podsumowanie tej niezwykle krótkiej majówki.

Kameralna degustacja mniej znanych win węgierskich w sklepie A másik bolt.

Wczoraj wieczorem wybrałem się na małą degustację, która miała miejsce we wspomnianym już kiedyś sklepie o swojskiej nazwie a másik bolt (inny sklep). Było to prawdziwie kameralne wydarzenie, które prowadził winarz Zsolt Ipacs. Zamysłem właściciela sklepu jest, by odbywało się regularnie i było przystępne cenowo, koszt każdej degustacji wynosi 2000 HUF (28 PLN), z czego połowę z tej sumy można wydać na dowolny produkt. Tym razem nie było żadnego motywu przewodniego – do degustacji podano dziewięć win, z czego jedno było próbą beczkową, tak złą, że szkoda nawet o niej wspominać. Pozostałych osiem poddaliśmy wnikliwej ocenie, ponieważ część nie była elementem asortymentu i m.in. od naszej opinii zależało, czy pojawią się one na półkach.
 
Degustację prowadził ten o to miły pan (fot. własna)
 
Pierwszym z testowanych win było Mari Bora Sauvignon Blanc 2015 od Fabro Pince z regionu winiarskiego Tolna. Można powiedzieć, że jest to arcytypowy przykład win z tego szczepu – bladozielona barwa, w nosie wyczuwalna trawa, ananas, cytrusy, ale i klasyczne kocie siki, w ustach łagodna, lekka kwasowość, agrest, ananas, nuty pieprzne oraz cytrusy. Lekkie, przyjemne, w sam raz na lato. Ocena: ***. Kolejnym i zarazem ostatnim białym winem było Cserszegi Fűszeres 2015 od Megyeri-Hanti Pince z Monor w regionie winiarskim Kunság. Ma ono bladożółtą barwę, w nosie wyczujemy nuty kwiatowe, brzoskwinię, nieco nut pikantnych. W ustach na pierwszy plan wysuwa się przyjemna kwasowość, potem pojawiają się cytrusy, mango. Bardzo lekkie, owocowe. Finisz z lekką goryczką. W sam raz na lato: ***/****.
 
Dopiero co wyszły z lodówki… (fot. własna)
Następnie nadeszła kolej na róże. Przyznam szczerze – tutaj bardzo się rozczarowałem. Zaczęliśmy od Rosé 2015 od Fabro Pince, które charakteryzuje się bladoróżową barwą, w nosie zaś wyczuwalne są porzeczki,grapefruit, nieco nut pikantnych. W ustach łagodna goryczka, dalej nuty porzeczek, ładnie podkreślona kwasowość oraz grapefruit na finiszu. Wszystkiego jest tutaj za mało, by było to wino, po które warto sięgnąć. Przeciętne. Ocena: **. Następne w kolejności Petrányi Rosé 2015 od producenta o tej samej nazwie, działającego w Csopak na północnym brzegu Balatonu, to największa porażka tej degustacji. O ile do malinowej barwy nie można się przyczepić, to w nosie pojawiają się dziwne nuty wędzonki, stajni, suszonych śliwek, w ustach zaś jest jeszcze gorzej. Wszystko to potwornie zieje niezbyt zresztą wysokim alkoholem. Ocena: *. Nie sięgajcie, nawet jeśli dają za darmo! Ostatnim w kolejce różem było Csetvej Rosé 2015 od Megyeri-Hanti Pince. Ma ono malinową barwę, która znajduje swoje odbicie także w nosie, gdzie oprócz niej pojawia się jeszcze porzeczka. W ustach wyraźnie owocowe, mamy tu porzeczki, maliny, krągłe, dość ekstraktywne, wyczuwalny jest także dwutlenek węgla, który dodaje mu jeszcze świeżości. Na finiszu nieco nut czerwonego jabłka. Ocena: ***. Na piknik w sam raz.
 
Pijcie Zweigelty, bo dobre są! (fot, własna)
Na sam koniec nadeszła pora na wina czerwone, którymi były trzy różne wariacje na temat Zweigelta. Pierwszym był Bükki Zweigelt 2013 z winnicy Sándor Zsolt Pincészete z regionu winiarskiego Gór Bukowych. Posiada ono rubinową barwę, w nosie wyczuwalne wiśniowe, czereśnie, nuty dymne oraz drzewne. W ustach przyjemnie owocowe – pod postacią wiśni i czereśni, łagodnie zaznaczona kwasowość, dobra struktura. Wyczuwalny jest tu także wpływ beczki – wanilia, ale nie na tyle, by zrobiło krzywde temu winu. Bardzo pijalne. Ocena: ****.  Następnie nadeszła pora na Kristinus Zweigelt 2013 z regionu winiarskiego Balatonboglár. Posiada ono ciemnoczerwoną barwę, w nosie wyczuwalna beczkowa wiśnia, wanilia, dżem śliwkowy. W ustach dżem z wiśni, gęste, ekstraktywne, ale niestety zabiła je węgierska choroba, czyli przesadne użycie beczki. Potężne taniny, dużo wanilii, dużo nut dymnych. Ocena: **/***. Męczące, choć wiem, że są ludzie, którzy lubią ten styl… Ostatnim winem panelu był Soproni Zweigelt od Tibora Molnára. Bardzo mała produkcja, zaledwie 1400 butelek. Wino to charakteryzuje się rubinową barwą, w nosie wyczuwalne wiśnie, czereśnie, owoce leśne oraz wanilia. W ustach lekkie, owocowe, bardzo łagodna kwasowość, miękkie taniny, bardzo delikatne nuty waniliowe. Eleganckie, przyjemne wino, bezapelacyjny zwyciężca tej degusacji. Ocena: ****. Tak dobre, że nie mogłem się powstrzymać i kupiłem butelkę dla siebie. Z pewnością wezmę udział w kolejnym takim wydarzeniu, bo pojawiają się tu wina, których nie zobaczymy na skepowych półkach – a ja lubię niespodzianki. Degustowałem na koszt własny.