Czerwone serce Mátry – Gyöngyöspatai Kékfrankos Fesztivál

Położone w północnych Węgrzech góry Mátra stanowią najwyższe pasmo górskie kraju. Na ich południowych zboczach, w okolicach miasta Gyöngyös rozciąga się region winiarski o tej samej nazwie. Winorośl uprawia się tu na 5950 hektarach, z czego zdecydowaną większość stanowią jasne odmiany, z niewielką, acz rosnącą ilością nasadzeń ciemnych szczepów. Najważniejszym z nich – jak z resztą w całych Węgrzech – jest kékfrankos, który z roku na roku cieszy się rosnącą popularnością. Korzystając z rosnącej mody na tę odmianę miejscowi producenci z miasteczka Gyöngyöspata postanowili zorganizować jej festiwal. Pierwsza edycja Gyöngyöspatai Kékfrankos Fesztivál – bo tak nazwano imprezę – odbyła się w ubiegły weekend w piwniczkach winnich miejscowości.

Piwniczki winne w Gyöngyöspata. (fot. własna)

Dlaczego akurat kékfrankos? To najważniejsza czerwona odmiana zarówno regionu, jak i całego kraju. Na Węgrzech uprawia się go na przeszło 7300 hektarach, z czego nieco ponad 520 przypada na Mátrę. Daje wina o lekkiej lub średniej budowie, wysokiej kwasowości, z nutami wiśni, czereśni, mokrej ziemi. Poza Węgrami znajdziemy go niemalże w każdym kraju Europy Środkowej, zwłaszcza w Austrii, Chorwacji, Słowenii, Czechach, Słowacji, Niemczech oraz Serbii, choć dotarł on w tak odległe miejsca jak USA czy też Japonia.

Degustacja przy jednym ze stanowisk. (fot. własna)

W Gyöngyöspata swe wina zaprezentowało kilkunastu producentów z regionu oraz kilku zaproszonych gości z innych rejonów kraju. Stanowiska z winami rozstawiono przy licznych piwniczkach winnych, oprócz nich można było spróbować specjałów lokalnej kuchni, oraz nabyć rękodzieło od miejscowych rzemieślników. Pogoda dopisała, aczkolwiek gości mogło być nieco więcej – być może trzeba jeszcze popracować nad promocją imprezy. Ja zaś spróbowałem kilkudziesięciu win, a opisy i oceny najlepszych z nich znajdziecie poniżej.

Potężny kékfrankos z Mátry. (fot. własna)

Hoop Wines Gereg Kékfrankos Selection 2020 to obecnie prawdopodobnie jedno z najlepszych, czerwonych win na Węgrzech. Powstał z samocieku (czyli moszczu spływającego bez tłoczenia), zaś po fermentacji trafił do dębowych beczek. Posiada średniogłeboką, ciemnorubinową barę. W nosie wyczuwalne są aromaty granatu, wiśni, czereśni, euktaliptusa i czekolady. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, sporą taniną, wysokim alkoholem oraz nutami wiśni, czereśni, granatu, mokrej ziemi, skóry i wanili. Finisz długi. Wspaniałe, złożone, potężne wino – ciężko na Węgrzech o lepsze wcielenie tej odmiany. Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 3990 HUF (48,50 PLN).

Młodsza, świeższa wersja selekcji z parceli Gereg. (fot. własna)

Hoop Wines Gereg Kékfrankos Selection 2021 to kolejny rocznik tego samego wina. Stworzono go w ten sam sposób, co poprzednika. Różnica polega na roczniku – 2021 był chłodniejszy, ze znacznie wyższą ilością opadów. Charakteryzuje go ciemnorubinowa barwa. Wino pachnie czereśnią, wiśną, fiołkami, mokrą ziemią i przyprawami korzennymi. Usta są dobrze zbudowane, wytrawne, z świetną kwasowością, średnim alkoholem, potężną taniną, nutami wiśni, fiołków, suszonych kwiatów, żurawiny, mokrej ziemi. Finisz długi. Młodsze, trochę kanciaste, ale też wielkie wino z potencjałem. Ocena: **** (91/100 pkt).

Debiutancki kékfrankos Zoltána Németiego. (fot. własna)

Németi Zoltán Kékfrankos 2019 to debiutanckie wino małego producenta z Mátry, któremu jakiś czas temu poświęciłem osobny wpis. Powstało z gron pochodzących z paceli Gereg, fermentowało w otwartych kadziach, a dojrzewało w polimerowym zbiorniku Flexcube z dodatkiem dębowych klepek. Ma ciemnorubinową barwę. Nos kusi aromatami wiśni, czereśni, żurawiny, grafitu, skóry, wanilii. W ustach jest wytrawne, dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, sporą taniną, wysokim alkoholem oraz nutami wiśni, czereśni, żurawiny, wanili, czekolady, skóry i mokrej ziemi. Finisz jest długi. Mocarne, ale też soczyste wino z garażowej winiarni. Ocena: **** (91/100 pkt).

Soczysty kékfrankos z Szekszárdu. (fot. własna)

Heimann & Fiai Baranya Kékfrankos 2020 jest świetnym winem z Szekszárdu. Powstało z gron zebranych w siedlisku Baranya-völgy, fermentowało spontanicznie w otwartych kadziach z dodatkiem całych kiści. Po fermentacji trafiło do dużych beczek z węgierskiego dębu. Charakteryzuje się ciemnorubinową barwą. Pachnie wiśnią, czereśnią, fiołkami, skórą i suszonymi kwiatami. Usta są wytrawne, średnio zbudowane, z średnią taniną, średnim alkoholem i nutami soczystych owoców: wiśni, czereśni, granatu, uzupełnionych fiołkami, mokrą ziemią i skórą. Finisz średniodługi. Niezwykle harmonijny, typowy, klasyczny kékfrankos. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 6750 HUF (82 PLN).

Wspaniała czerwień z starych krzewów parceli Baranya-völgy. (fot. własna)

Heimann & Fiai Szívem Kékfrankos 2019 powstało z wyselekcjonowanych gron starych krzewów rosnących w stanowisku Baranya-völgy. Wino spontanicznie fermentowało w otwartych kadziach z niewielką ilością całych kiści. Podobnie jak poprzednik – dojrzewało przez osiem miesięcy w dużych beczkach z węgierskiego dębu. Posiada ciemnorubinową, wpadającą w granat barwę. Nos jest niezwykle intensywny, z aromatami wiśni, suszonych czerwonych owoców, fiołków, skóry i przypraw korzennych. W ustach wytrawne, solidnie zbudowane, z wysoką kwasowością, średnim alkoholem, mięsistą taniną oraz nutami wiśni, czereśni, skóry, mokrej ziemi, polnych ziół, papryki i czarnego pieprzu. Finisz długi. Skoncentrowana, soczysta, pikantna czerwień – po prostu wielkie wino! Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 11200 HUF (136 PLN).

Niesztampowa, naturalizująca czerwień od Karnerów. (fot. własna)

Karner Tavasszal a fold 2013 to kékfrankos z siedliska Tavaszföld z Mátry. Wino spontanicznie fermentowało w otwartych kadziach, zaś po fermentacji dość szybko – bo już w styczniu kolejnego roku zostało zabutelkowane. Cechuje je ciemnorubinowa barwa. W nosie dominują aromaty wiśni, czereśni, granatu, ale znajdziemy tu też skórę, dym, mokrą ziemię i suszone czerwone kwiaty. Usta są dobrze zbudowane, wytrawne, z sporą kwasowością, mocną taniną, nutami wiśni, czereśni, jeżyn, ściółki leśnej, skóry, dymu i czarnego pieprzu. Finisz długi. Wciąż świeży i posiadający spory potencjał dojrzewania kékfrankos. Ocena: **** (91/100 pkt).

Pyszny kupaż syrah i kékfrankosa z Egeru. (fot. własna)

Bukolyi Marcell Steinhauser Syrah & Kékfrankos 2020 jest – jak sama nazwa wskazuje – kupażem z siedliska Steinhauser w Egerze. Proporcje wynoszą 40% i 60%, na korzyść kékfrankosa. Powstało z pierwszego zbioru owoców z  tej parceli, fermentowało w otwartych kadziach i dojrzewało przez 12 miesięcy w węgierskim dębie. Zabutelkowano je bez filtrowania i klarowania, z niewielkim dodatkiem siarki. Posiada ciemnorubinową barwę. Pachnie wiśnią, wanilią, ziołami prowansalskimi, dymem, skórą, przyprawami korzennymi i czekoladą. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, ze sporą taniną, wysoką kwasowością oraz nutami wiśni, czereśni, przypraw korzennych, pieprzu i ziół prowansalskich. Finisz długi. Udane cuvée, które łączy najlepsze cechy dwóch odmian. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 8500 HUF (103,50 PLN).

Mocarna czerwień z winiarni Centurio. (fot. własna)

Centurio Liberty 2021 to kolejny kupaż – tym razem mowa o cabernet franc (60%) i kékfrankosu (40%) z Mátry, choć producent wspomniał, że znajdują się tam również śladowe ilości innych odmian. Dojrzewało przez 16 miesięcy w dębowych beczkach, zabutelkowano je bez filtracji i klarowania. Charakteryzuje się ciemną, granatową barwą. Nos jest bardzo intensywny, z nutami wiśni, czereśni, jeżyn, przypraw korzennych, pieprzu, skóry i wanili. Usta są wytrawne, potężnie zbudowane, z wysoką kwasowością, potężną taniną i wysokim, acz dość dobrze zintegrowanym alkoholem (15%!). Znajdziemy tu nuty wiśni, czereśni, suszonych śliwek, mokrej ziemi, gorzkiej czekolady, czarnego pieprzu. Finisz długi. Rzadko widywana mieszanka odmian po raz kolejny dała świetne, aczkolwiek drogie wino. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 14990 HUF (182,50 PLN).

Soczysty, lekki kékfrankos z serca Mátry. (fot. własna)

Itt és Most Kékfrankos 2017 jest kolejną czerwienią z Mátry. Wino spontanicznie fermentowało przez 4 tygodnie w otwartych kadziach, po czym trafiło do dwóch beczek (używanej francuskiej i nowej węgierskiej), gdzie spędziło 12 miesięcy. Barwa jest średniogłęboka, rubinowa. W nosie znajdziemy aromaty wiśni, czereśni, malin, wanili, przypraw korzennych i mokrej ziemi. W ustach jest średnio zbudowane, wytrawne, z świetną kwasowością, delikatną taniną, średnim alkoholem oraz nutami wiśni, czereśni, malin, suszonych kwiatów, przypraw korzennych i wanili. Finisz średniodługi. Dużo lżejsze, zarazem soczyste, mocno owocowe w charakterze wino. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 2900 HUF (35,50 PLN).

Świeża, owocowa czerwień z węgierskich zboczy Eisenbergu. (fot. własna)

Garger Kékfrankos Valógatás 2019 pochodzi z gron owoców rosnących po węgierskiej stronie Eisenbergu (Vas-hegy), w regionie Sopronu. Wino fermentowało spontanicznie w otwartych kadziach, po czym trafiło do dębowych beczkek. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. Nos kusi aromatami wiśni, czereśni, fiołków, przypraw korzennych i mokrej ziemi. Usta są wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, średnią taniną oraz nutami wiśni, czereśni, fiołków, suszonych kwiatów, czarnego pieprzu i mokrej skały. Finisz średniodługi. Filigranowy, austriacki w stylu kékfrankos. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 3490 HUF (42,50 PLN).

Piwniczki w świetle zachodzącego słońca. (fot. własna)

Ocenione powyżej wina stanowią zaledwie ułamek spróbowanych przeze mnie kékfrankosów, z których zdecydowana większość prezentowała niezwykle równy i wysoki poziom. Widać, że odmianie poświęca się coraz więcej uwagi, biorąc przykład z sąsiedniej Austrii, która przy znacznie niższym areale potrafiła z niej stworzyć motor napędowy swojego winiarstwa. Warto również nadmienić, że kékfrankos bardzo dobrze czuje się w Mátrze – i jako jedna z niewielu ciemnych odmian pozwala zdać kłam tym, którzy uważają, że w regionie najlepiej udają się wina białe.

W festiwalu wziąłem udział na zaproszenie organizatorów.

Basilicus Szőlőbirtok – butikowa winiarnia z Tarcal

Położona na południowo-zachodnich zboczach góry Kopász-hegy wioska Tarcal była niegdyś jednym z najważniejszych ośrodków produkcji wina w całym regionie tokajskim. Od początku istnienia stanowiła posiadłość ziemską władców Węgier, zaś z tutejszych winnic pochodziło wino, które trafiało na dwory rodzin panujących całej Europy. Niestety filoksera, dwie wojny światowe oraz komunizm spowodowały poważne szkody, zaś od czasów transformacji ustrojowej miejscowość próbuje odzyskać dawną sławę. Dziś w jej granicach znajduje się kilkadziesiąt winiarni, z których kilka zasługuje na szczególną uwagę. Nie tak dawno odwiedziłem jedną z nich – Basilicus Szőlőbirtok.

Nowoczesny gmach winiarni. (fot. własna)

Stanowi ona główną część posiadłości Basilicus Borkultúra Központ – założonego w 1997 roku centrum kultury winiarskiej, w którym oprócz winiarni znajdziemy piękną, historyczną piwnicę, nowoczesną salę degustacyjną, plac zabaw ale też kryty taras z miejscem do grilla. Do winiarni przynależy 10 ha winnic w stanowiskach Mestervölgy, Dobai, Lónyai, Lapis, Meleg-oldal, Verebes, na których uprawiane jest sześć białych, tokajskich szczepów, ale także dawna, przedfilokseryczna odmiana o ciemnej skórce – purcsin. Za produkcję odpowiada uznany enolog – András Kanczler, który jest też jednym z współwłaścicieli.

Odrestaurowana tokajska piwnica. (fot. własna)

Po wizycie w winnicy wziąłem udział w degustacji 7 win z szerokiego portfolio producenta. Pierwsze z nich, Basilicus Furmint Lónyai 2019 to jednoparcelowy furmint z siedliska Lónyai. Fermentował i dojrzewał w beczce. Posiada jasnozłotą barwę. Pachnie wanilią, masłem, cytryną, zielonym jabłkiem. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średniowysoką kwasowością, nutami cytryny, limonki, białego pieprzu, gruszki, zielonego jabłka i wanilii. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 5500 HUF (69 PLN).

Krzepki, jednoparcelowy furmint. (fot. własna)

Drugie wino – Basilicus Első szerelem Sárgamuskotály 2021 to lekki, świeży muszkat. Fermentował i dojrzewał w stali. Cechuje go bladozielona barwa. W nosie znajdziemy aromaty trawy, polnych kwiatów, muszkatu, grapefruita. Usta wytrawne, lekko zbudowane, z wysoką kwasowością i nutami trawy, cytryny, goździków, limonki, grapefruita oraz zielonego jabłka. Wydaje się nieco zielone, niezbalansowane. Finisz średni. Ocena: ** (83/100 pkt). Cena: 3900 HUF (49 PLN).

Świeży, nieco zielony żółty muskat. (fot. własna)

Kolejna butelka to jedna ze specjalności producenta, czyli Basiliscus Purcsin 2020. Jest to wino z starej, niemalże zapomnianej, ciemnej odmiany purcsin, która niegdyś była uprawiana powszechnie, natomiast po klęsce spowodowanej przez filokserę zrezygnowano z niej na rzecz białych szczepów, współcześnie dominujących w regionie. Fermentowało i dojrzewało w beczce. Charakteryzuje go blada, jasnorubinowa barwa. Pachnie truskawką, poziomką, wiśnią, ściółką leśnią i ziemią. W ustach wytrawne, lekko zbudowane, z wysoką kwasowością, delikatną taniną, nutami poziomki, truskawki, wiśni, skóry, przypraw korzennych i mokrej ziemi. Finisz średniodługi. Tokajska odpowiedź na pinot noir? Czemu nie! Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 5500 HUF (69 PLN).

Czerwień z cukrem resztkowym – czemu nie? (fot. własna)

Następne wino – Basilicus Miért ne? Purcsin 2021 udowadnia, że odmiana ta doskonale sprawdza się jako surowiec na wina półsłodkie i słodkie. Fermentowało w otwartej kadzi, po czym trafiło do beczek. Posiada jasnorubinową barwę. W nosie wyczuwalne są aromaty truskawek, poziomek, landrynek, wiśni i malin. W ustach półsłodkie (38 g/l cukru resztkowego), średnio zbudowane, z średniowysoką kwasowością, nutami truskawek, poziomek, malin, wiśni i mokrej ziemi. Finisz średniodługi. Smaczne, eleganckie, przyjemne wino półsłodkie. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 5500 HUF (69 PLN).

Smaczny furmint z późnego zbioru. (fot. Andrzej Wojciechowski)

Kolejny poziom słodkości zapewniło Basilicus Boldog Késői Szüretelésű Furmint 2021. To wino z późnych zbiorów, fermentujące i dojrzewające w zbiornikach ze stali nierdzewnej. Cechuje je jasnozłota barwa. Nos kusi aromatami cytrusów, melona, brzoskwini, mango, moreli. W ustach słodkie (130 g/l cukru), średnio zbudowane, z średniowysoką kwasowością, nutami moreli, brzoskwini, mango, melona, mokrej skały. Finisz długi. Soczyste, świeże, przyjemne wino słodkie. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 4500 HUF (56 PLN).

Szamorodni z lessowego terroir. (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na tokajskie specjalności. Pierwsza z nich – Basilicus Édes Szamorodni 2018. Jest to wino z ciepłego rocznika, gdzie było mało botrytisu, a znacznie więcej przejrzałych, wysuszonych gron. Fermentowało i dojrzewało w dębowej beczce przez okres 18 miesięcy. Posiada złotą barwę. W nosie dominują aromaty kopru, wanili, suszonej śliwki, herbaty, miodu ale także moreli i brzoskwini. W ustach słodkie (105 g/l cukru), z średnim ciałem, średniowysoką kwasowością, nutami miodu, moreli, brzoskwini, cytrusów, kopru, suszonych śliwek oraz botrytisu. Finisz jest długi. Świetny przykład eleganckiego, esencjonalnego wina, dobrze oddającego charakter podłoża (lessu) oraz ciepłego rocznika. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 5900 HUF (73,50 PLN).

Wspaniałe, wielowymiarowe, młode aszú. (fot. Andrzej Wojciechowski)

Jako ostatnie do kieliszków trafiło Basilicus 6 puttonyos Tokaji Aszú 2017. Zbotrytyzowane grona furminta macerono przez noc w fermentującym moszczu, po czym po tłoczeniu trafiło na 3 lata do beczek z zemplińskiego dębu. Charakteryzuje ją głęboka, złota barwa. Pachnie szuszonymi owocami, morelami, brzoskwiniami, botrytisem, pigwą, propolisem i miodem. Usta są obłędnie słodkie (221 g/l cukru), dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, nutami botrytisu, miodu, suszonych owoców, propolisu, moreli, brzoskwini, mirabelek i pigwy. Finisz nieskończenie długi. Niesamowicie skoncentrowane, złożone, wspaniałe wino. Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 14000 HUF (174 PLN).

Jeden z lepszych adresów winiarskich w Tarcal. (fot. własna)

Basilicus Szőlőbirtok to przykład dobrze zarządzanego, butikowego gospodarstwa, które łączy najlepsze tradycje uprawy i produkcji wina, wraz z nowoczesną technologią. Czerpiąc z historii regionu posadzili 1200 krzewów purcsina – ciemnej odmiany, która niegdyś była w regionie powszechnie uprawiana, a dziś znajdziemy ją tylko tu (nie licząc kilku krzewów w ośrodkach badawczych i u Patriciusa). Najważniejsze jednak, że robią wina, które oddają charakter terroir i bronią się jakością – a to w Tokaju wciąż nie jest powszechna rzecz.

Winiarnię odwiedziłem wraz kolegami z blogów Winiacz, Wino w obiektywie, Winne okolice oraz Smaki Tokaju i degustowałem w niej na koszt własny.

 

Heidi Schröck & Söhne Furmint 2022 – tradycyjna biel w świeżym wydaniu

Kontynuuję moją podróż przez świat furminta w regionie, który przez długie stulecia słynął z jego produkcji, aczkolwiek dziś zajmuję on tam rolę marginalną – mowa o miasteczku Rust z Burgenlandu. Niektóre źródła podają, że uprawiano go tam już w XVI wieku, zaś poważną rolę pełnił aż do czasu pojawienia się filoksery. Potem obszar upraw stopniowo kurczył się, by w połowie lat 80-tych ubiegłego stulecia spaść do historycznego minimum – 2 ha. Wówczas lokalni producenci postanowili przywrócić ją do życia, szmuglując sadzonki z Węgier. Obecnie nasadzenia w okolicach miasta zajmują 17 ha, należących do kilku producentów.

Miasteczko Rust zimową porą. (fot. własna)

Jednym z nich jest Heidi Schröck – utalentowana winiarka, która prowadzi rodzinne gospodarstwo o ponad 300-letnich tradycjach. Przejęła je z rąk rodziców w 1983 roku, by przez cztery dekady doprowadzić je do rozkwitu. Jest członkiem-założycielem stowarzyszenia Cercle Ruster Ausbruch, któremu przewodniczyła do 2002 roku. W 2003 roku otrzymała od poczytnego magazynu Falstaff tytuł Winiarza Roku. Dziś gospodaruje na 10 hektarach, zaś rocznie powstaje tu 50 tysięcy butelek wina. Od niedawna w pracach w winiarni bierze kolejne pokolenie rodziny – synowie Johannes i Georg.

Heidi Schröck – winiarka we własnej osobie (fot. producenta)

Heidi Schröck & Söhne Furmint 2022 to świeże, podstawowe wino producenta, pochodzące z położonej na południowy zachód od miasta parceli Turner. Fermentowało i dojrzewało w zbiornikach ze stali szlachetnej. Posiada bladozieloną barwę. Nos kusi owocami brzoskwini, gruszki, żółtych jabłek, polnych kwiatów i ziół. W ustach wytrawne, średniozbudowane, z dość wysoką kwasowością, delikatną słodyczą, z nutami brzoskwini, żółtego jabłka, brzoskwini, gruszki, polnych kwiatów oraz mokrej skały. Finisz średniodługi. Solidne, wielowymiarowe, aczkolwiek wciąż jeszcze bardzo młode białe wino z miejsca, które współcześnie nie jest kojarzone z tą właśnie odmianą, w uczciwej cenie. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 13 EUR (61,50 PLN).

Świeży, dobrze zrobiony furmint (fot. własna)

Źródło wina: zakup własny u producenta.