Napheri – gruzińska radość życia

Gruzja, kraj nam geograficznie odległy, ale też niezwykle bliski jest wyjątkowym miejscem produkcji wina. Prawdopodobnie to tu, u stóp majestatycznych gór Kaukazu udomowiono winną latorośl i zaczęto tworzyć z niej niezwykły trunek. Nic więc dziwnego, że żadna poważna wizyta w kraju Kartwelów nie może się obyć bez spróbowania miejscowego wina. Dlatego też, już w fazie przygotowań do krótkiej, bo zaledwie 3 dniowej wyprawy do Gruzji skontaktowałem się z jednym z producentów, który wieczorem pierwszego dnia czekał na mnie ze swoimi wspaniałymi wyrobami. Levan Kbiltsetskhlashvili – o którym dziś będzie mowa – to prawdziwy człowiek orkiestra. Oprócz pracy w winiarni zajmuje się także organizowaniem turystyki winiarskiej oraz jest ojcem czwórki uroczych dzieci. A ma tylko 33 lata!

Sprawca całego zamieszania. (fot. Levan Kbiltsetskhlashvili)

Winiarnia Napheri to całkiem nowy projekt winiarski. Levan założył ją z bratem w 2018 roku  w wiosce Navazi, w regionie winiarskim Kartli. Okolica ta, choć nie jest szczególnie znana z produkcji wina (zdecydowaną większość wina w Gruzji produkuje się w Kachetii), posiada swoje winiarskie perełki – są nimi między innymi jasne odmiany chinuri, goruli mtsvane oraz ciemne tavkveri. Po nabyciu parceli bracia Kbiltsetskhlashvili zaczęli także budowę gmachu winiarni, która już wkrótce dobiegnie końca i będzie mogła przyjmować gości. Rocznie z tutejszych upraw powstaje około 5-6 tysięcy butelek, w całości powstających według tradycyjnej, gruzińskiej metody produkcji w kwewri – zakopanej w ziemi amforze. Obok winiarni planowana jest budowa małych, drewnianych domków, przeznaczonych dla przybywających tu turystów.

Budowa winiarni zmierza ku końcowi. (fot. Levan Kbiltsetskhlashvili)

Z Levanem i jego bratem spotkaliśmy się w centrum Tbilisi, w restauracji Gorgasali, gdzie do win podano nam także tradycyjne gruzińskie dania.  Tutejsze specjały (pierożki chinkali, pieczona wieprzowina ojakhuri czy też imeruli chaczapuri) doskonale komponują się z miejscowymi napitkami. Do kieliszków jako pierwsze trafiło Napheri Chinuri 2018, od którego zaczęło się moje zainteresowanie winami tego producenta. Zawdzięcza ono swoją barwę i smak kilkumiesięcznej maceracji na skórkach w kwewri. W nosie znajdziemy średniointensywne aromaty suszonych owoców, żółtych jabłek, skórki pomarańczy, estragonu oraz rumianku. W ustach na pierwszym planie wysuwa się nuta suszonych moreli, brzoskwiń, jabłek oraz imbiru. Jest też wyraźnie zaznaczona, aczkolwiek delikatna tanina, średnia kwasowość i dobrze wkomponowany alkohol. Finisz średniodługi. Ocena: ***/****

Chluba winiarza – delikatne, soczyste chinuri. (fot. własna)

Napheri Goruli Mtsvane 2019 dojrzewało przez 4 miesiące na skórkach, po czym trafiło do butelki. Ono również charakteryzuje się piękną, złotą barwą, w nosie zaś dominantę aromatyczną wyznacza gruszka, a poza nią znajdziemy tu nuty żółtych jabłek, suszonych moreli, olejku pomarańczowego oraz przypraw korzennych. Usta krągłe, oleiste, z wyraźną owocowością spod znaku jabłek oraz gruszek, jest też suszona morela, oraz odrobina pieprznej pikantności. Wyraźna kwasowość oraz elegancka, choć wciąż bardzo młoda i nie dokońca ułożona tanina nadaje temu winu piękną strukturę. Finisz średniodługi, z wyraźną nutą gruszkową. Ocena: ***/****. Jako kolejne na do kieliszków trafiło Napheri Rkatsiteli 2019. Jest to jedyne wino producenta, które powstało z gron zakupionych od innego plantatora, a pochodzących z wioski Kardenahi w Kachetii. Barwa głębokozłota, w nosie znajdziemy aromaty rumianku, herbaty, suszonych moreli oraz skórki pomarańczy. W ustach nie brakuje dojrzałych nut owocowych (suszona morela, brzoskwinia, gruszka, jabłko), a także rumianku i miodu. Za kręgosłup służy tu wyraźna, ale gładka tanina oraz średniowysoka kwasowość. Nieco więcej ciała niż poprzednich dwóch winach, co widać w postaci alkoholu (14%). Ładne, krągłe wino z dużym potencjałem dojrzewania! Ocena: ****.

Perła regionu Kartli – Goruli Mtsvane. (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na wina czerwone. Pierwsze z nich – Napheri Tavkveri 2018 to niezwykle limitowana produkcja, powstało go zaledwie kilkaset butelek. Posiada ono jasnorubinową barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty wiśni, czereśni, wędzonych śliwek oraz nuty ziemiste. W ustach znajdziemy sporo soczystego owocu spod znaku wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, śliwek, dla których doskonałe tło stanowi wyraźna, wysoka kwasowość i średnia, jedwabista tanina. Oprócz nich znajdziemy tu lekko zaznaczoną nutę żelaza, niewielki alkohol (zaledwie 10,5%) oraz średniodługi finisz. Cóż za niespodzianka! Ocena: **** Ostatnie z win, Napheri Saperavi 2019 to raczej klasyczna wariacja na temat tej odmiany. Charateryzuje je ciemnorubinowa barwa, aromaty wiśni, czereśni, dojrzałych śliwek, malin, dymu wędzarniczego oraz lekka ziemistość. W ustach soczyste, z dominującą nutą wiśni, oprócz niej znajdziemy tu też czereśnię, jeżynę, suszoną śliwkę, a także potężną taninę, wyraźną kwasowość oraz sporo alkoholu (14%). Muskularne, dzikie, jeszcze bardzo młode. Finisz średniodługi. Ocena: ***/****.

Cichy faworyt – lekkie, eteryczne Tavkveri. (fot. własna)

Wina Levana udowadniają, ileż można stworzyć siłą woli. On też przeszedł długą drogę, od zwykłego miłośnika wina, poprzez kolejne etapy wtajemniczenia aż do rozpoczęcia własnej produkcji. I wszystko co robi, robi z pasją i miłością do ziemi, która rodzi tak wspaniałe plony. To właśnie symbolizuje jego dziecko – Napheri – umiłowanie do matki ziemi i winnej latorośli. Warto dodać, że większość z nich pochodzi z upraw organicznych (choć jeszcze nie certyfikowanych), zaś jedynie rkatsiteli – z uprawy naturalnej.

Wina Napheri degustowałem na zaproszenie Levana Kbiltsetskhlashvili. Producent poszukuje obecnie importera na polski rynek.

Letnie, owocowe orzeźwienie – Serpens Tokaj Dry 2017

Tokajski region winiarski nieustannie udowadnia, że potrafi być źródłem doskonałych, łatwych w odbiorze i przystępnych cenowo win na każdy dzień. Najłatwiej odkryć je zbaczając z utartych szlaków, odwiedziając małe, rodzinne winiarne, ale od czasu do czasu trafiają one także na półki węgierskich supermarketów w ramach promocji lokalnych produktów. Właśnie w ten sposób natrafiłem na butelkę wytrawnego tokaja z winiarni Serpens Wine z Sárospatak. Jest to małe, rodzinne przedsiębiorstwo kierowane przez Sándora Zsurkiego, znanego z pracy w m.in. Pajzos-Megyer, Andrássy Pincészet czy też Tokaji Kereskedőház, a obecnie odpowiadającego z produkcję wina w Pátzay Birtok. Należące do rodziny uprawy zajmują 4,5 ha w trzech stanowiskach: Somos i Királyhegy (Sárospatak) oraz Szemszúró (Sátoraljaújhely), z których w najlepszych latach powstaje około 20 tysięcy butelek.

Lekkie, świeże, po prostu smaczne. (fot. własna)

Jak zaś smakuje same wino? Serpens Tokaj Dry 2017 to kupaż furminta (60%), hárslevelű (30%) oraz sárgamuskotály (10%). Fermentował i dojrzewał w kontrolowanej temperaturze w stalowych tankach z dodatkiem drożdzy hodowlanych. Posiada czystą, bladożółtą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty gruszki, brzoskwini, cytrusów, polnych ziół, pieprzu i migdałów. W ustach wyraźnie dominują nuty owocowe: cytrusów, zielonego jabłka, agrestu i gruszki, wsparte solidną kwasowością oraz delikatną, słoną mineralnością. Jest też szczypta pieprznej pikantności i niewielka, aczkolwiek dobrze pasująca słodycz z cukru reszktowego. Lekkie, odświeżające, z stosunkowo niską zawartością alkoholu (11,5%), w sam raz na lato. Oprócz smaku jego największą zaletą jest cena, bo za 1199 HUF (16 PLN) trudniej znaleźć coś lepszego. Ocena: ***/****.

Źródło wina: zakup własny w węgierskim supermarkecie sieci Lidl.

Umathum Rosa 2017 – austriacka szkoła elegancji

Krajobraz wokół Jeziora Nezyderskiego dla niewprawnego oka może wydać się nieco monotonny. Moczary, dalej niekończąca się równina, niewielkie miasteczka, pola uprawne i winnice. Tych ostatnich, jak na dość przeciętne warunki siedliskowe jest stosunkowo dużo. O ile na zachodnim brzegu jeziora znajdziemy jeszcze nieco wyższe pagórki, tak na wschodzie teren jest niemalże całkowicie płaski. Nie brakuje za to słonecznych dni, a uprawom sprzyjają również łagodne zimy. Nic dziwnego, że jest to serce austriackiego rolnictwa. W niewielkim miasteczku Frauenkirchen, znanym z Bazyliki Mariackiej i odpustów, tworzy wina jeden z geniuszów miejscowego winiarstwa – Josef Umathum. W powstałej w 1958 winiarni powstają jedne z najciekawszych, najbardziej eleganckich win regionu. Na 40 ha uprawia się zarówno ciemne, jak i jasne odmiany winorośli: blaufränkischa, cabernet sauvignon, chardonnay, gewürztraminera, hárslevelű, muscat lunela, pinot blanc, pinot noir, saint laurenta, savagnin rose, scheurebe, welschrieslinga.

Solidny róż od mistrza z Frauenkirchen (fot. własna)

Jednym z najbardziej popularnych win jest tutejszy róż – Umathum Rosa 2017. Jest to kupaż powstały z gron odmian blaufränkisch, saint laurent i zweigelt, który wyprodukowano metodą saignée. Polega ona na ściągnięciu części soku z fermentującego moszczu do czerwonego wina, przez co staje się bardziej gęste i skoncentrowane. Produktem ubocznym jest tu właśnie poważne wino różowe. Posiada ono malinową barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty truskawek, malin, poziomek, a także pieprzna pikantność. Usta soczyste, z wyraźnymi nutami owocowymi: truskawki, maliny, wiśni, grapefruita, ale znajdziemy tu też zioła, wyraźną pikantność, nieco nut zielonych (do kadzi trafiają także szypułki), ale także solidną kwasowość i lekką goryczkę. Poważne, eleganckie różowe wino, które doskonale sprawdzi się zarówno w warunkach terasowych, jak i kompan dań mięsnych. Ocena: ***/****. Cena: 9,80 EUR (42 PLN – u producenta, w Polsce wino importuje m.in. Rafa-Wino – tam kosztuje ono 77,03 PLN). W cenie producenta zdecydowanie warte polecenia, powyżej tej ceny wybrałbym raczej róż z południa Francji.

Goście zawsze mile widziani. (fot. własna)

Źródło wina: zakup własny u winotece w Frauenkirchen.