Veuve Cliquot – Legendarny szampan w 6 odsłonach

Jednym z popularniejszych, o ile nie najpopularniejszym wykładem na VinCE Budapest Wine Show była prezentacja produktów domu szampańskiego Veuve Cliquot Ponsardin. Prezentację prowadził winiarz Nick Lane, który co prawda niedawno zaczął swoją przygodę z produkcją szampana, ale jest znany między innymi z wcześniejszej działalności w nowozelandzkim Cloudy Bay. Trudno o lepszą rekomendację. Wykład zaczął się od prezentacji historii winnicy, po czym nastąpiła właściwa degustacja 6 win.
 

Prezentacja prowadzącego – Nicka Lane (fot. własna)

Zaczęliśmy od tego, co jest standardem – czyli żółta etykieta. Veuve-Cliquot Ponsardin Yellow Label, to podstawowy blend i najpopularniejsze wino z tej winnicy. Powstaje z 700 różnych win, z czego 40-50% to wina z poprzednich roczników, zawiera około 50-55% Pinot Noir, 28-33% Chardonnay oraz 15-20% Pinot Meunier. Oko: barwa słomkowa, delikatne bąbelki. W nosie świeże, wyczuwalne nuty cytrusów, jabłek, drożdzy. W ustach bardzo łagodne, kremowe, wyraźne nuty cytrusowe, wyczuwalna mineralność. 10 g/l dosage. Zbalansowane: ****.

 
Klasyka (fot. własna)

Następnym winem było Veuve-Cliquot Ponsardin Rosé NV, czyli podstawowa różowa etykieta. Powstała z dodania do bazowego kupażu 12% czerwonego wina. Oko: jasnoróżowe z pomarańczowymi refleksami, łagodne bąbelki. W nosie wyczuwalne aromaty truskawki, maliny, jagód oraz nuty kwiatowe. W ustach wyraźnie zaznaczona kwasowość, pełno owocu – truskawek, malin, bardzo przyjemne, piękne wino. Długi, owocowy finisz. 10 g/l dosage. Ocena: ****/*****.

 
Oglądać świat przez różowe okulary… (fot. własna)

Po chwili przenieśliśmy się w nieco bardziej poważne rejestry, zaczęły się pojawiać wina rocznikowe. I tak na pierwszy rzut poszedł Veuve-Clicquot Ponsardin Vintage 2008 Blanc. Wino powstało w 60% z Pinot Noir, 35% Chardonnay oraz 5% z Pinot Meunier. Jeszcze nie jest na rynku, ma się pojawić dopiero w kwietniu. 7 lat dojrzewało w butelce, zanim zostało zdegorżowane.  Oko: barwa jasna, słomkowa, łagodne musowanie. Nos: nuty maślane, gruszka, jabłko, tost. W ustach potężna kwasowość, kremowa struktura, nuty cytrusowe, gruszka, jabłko oraz skórka chleba. Długi, przyjemny finisz. Prawdziwe cudo. 8 g/l dosage. Ocena: *****.

 
Kawałek historii (fot. własna)

To był jednak dopiero wstęp do tego, co miało nadejść. Oto bowiem pojawił się przed naszymi oczami Veuve-Cliquot Ponsardin Cave Privée Blanc 1989 magnum. Nie trzeba dodawać, że większa butelka pozwala na lepsze dojrzewanie, co jest szczególnie ważne dla takich win jak szampany. Powstało z 66% Pinot Noir oraz 34% Chardonnay, 20 lat dojrzewało w butelce pod osadem. Oko: jasnozłote, gęste, ledwo widoczne bąbelki. Nos: kawa, tytoń, nuty dymne, tosty, skóra, pieprz. W ustach: potężna mineralność, ma się wrażenie, jakby człowiek pił skałę… Wartka kwasowość, nuty kawy, tostów, bardzo ekstraktywne, na finiszu lekka goryczka. Mistrzostwo. Zaledwie 5-6 g/l dosage. Ocena: *****. Po prostu cudowne wino.

 
Jeszcze więcej historii… (fot. własna)

Kolejnym, wiekowym już winem, które przed nami przedstawiono było Veuve-Cliquot Ponsardin Cave Privée Rosé 1990, również w wydaniu magnum. Dwudziestosześcioletni róż! To musiało być ciekawe. Oko: różowo-pomarańczowa, z miedzianymi refleksami, stosunkowo niewiele bąbelków. W nosie wyczuwalne aromaty kawy, miodu, czerwonej porzeczki, ale także gdzieś w tle pojawiła się nuta stajni. W ustach kompot owocowy, dobra, rześka kwasowość, nuty malin, porzeczek, bardzo ekstraktywne. Długi, przyjemny finisz z nutami czerwonych owoców, ale także skóry, przypraw. Ocena: *****. Także wielkie i niezapomniane wino. Dojrzewało 18 lat na osadzie.

 
I trochę nowoczesności, ale w klasycznej formie (fot. własna)
 

Na sam koniec nadeszła pora na Veuve-Cliqout Ponsardin La Grande Dame 2006. Jest to jeden z nowszych dzieł tego domu szampańskiego, ten rocznik także od niedawna gości na stołach koneserów na całym świecie. Barwa: jasnozłota, solidnie musujące. W nosie nuty egzotycznych owoców, ananas, cytrusy, ale także nieco masła, tostu. W ustach kremowe, eleganckie, wyraźne nuty gruszki, kwiatów, dobra, wyczuwalna mineralność, wino jest niemalże słone. Znajdziemy tu także aromaty ziół włoskich, cytrusów, ale i skórkę chleba. Łagodny finisz z lekką goryczką. 9 lat spędziło pod osadem, degorżolowane w 2015. Składa się na nie wina z ponad 100 Grand Cru, 53% to Pinot Noir, 47% Chardonnay. Dodano 8 g/l dosage. Ocena: *****.

 
I to, co z tego zostało (fot. własna)
 

Ta wędrówka przez historię win Veuve-Clicquot Ponsardin była dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Jeszcze nigdy nie miałem okazji spróbować i porównać tylu wspaniałych win. Szampan jest winem wyjątkowym, winem na wielkie okazje – pozwólmy sobie na nieco luksusu, bo warto! Koszt degustacji: 5000 HUF (70 PLN).

VinCE Wine Show 2016 – Wielka impreza winiarska w Budapeszcie.

Od czwartku w stolicy Węgier trwa jedna z największych, o ile nie największa impreza winiarska w tej części Europy. Ponad stu wystawców, 1000 win do degustacji oraz godziny ciekawych wykładów o tematyce branżowej. Ja wziąłem udział w tym wydarzeniu wczoraj i muszę przyznać, że zrobiło na mnie wielkie wrażenie. 
Jeszcze bez tłumów (fot. własna) 
Po pierwsze – miejsce. Hotel Grand Corinthia znajduje się w samym centrum Budapesztu, jest łatwo dostępny pod względem komunikacyjnym. Powstał w 1896 roku w eklektycznym stylu, w czasie II Wojny Światowej został zajęty przez faszystów, a później do 1990 roku nosił nazwę Czerwonej Gwiazdy. W 2003 roku całkowicie przebudowany (a w zasadzie zburzony i wybudowany od nowa) – z oryginalnego budynku została tylko fasada. Wnętrze zachowuje elementy eklektyzmu, a architektura jest umiejętnie podkreślona przez światło.
 
Nieodzowne dyskusje przy kieliszku dobrego wina (fot. własna)
Po drugie – wystawcy. Swoje produkty promowała ponad setka wystawców z całych Węgier, a także z zagranicy (Włochy, Francja, Słowenia, Izrael, Rumunia, Austria, Hiszpania a nawet Turcja). Oprócz producentów win, było także kilkanaście stoisk gastronomicznych, a także producentów kieliszków i innych akcesoriów winiarskich oraz także dystrybutorzy spirytualiów takich jak calvados, pálinka czy whisky.
 
Tylko nalewać…! (fot. własna)
Po trzecie – organizatorzy. Byli wszędzie. Pomieszczenia zostały bardzo dobrze oznaczone. Wykonano fantastyczną pracę, aby sprawić jak najlepsze wrażenie, choć przydarzyły się im małe wpadki – np kursy rozpoczynały się z 15-20 minutowym opóźnieniem – pomiędzy poszczególnymi wykładami powinny być większe przerwy.
 
A na deser… no właśnie, co na deser? (fot. własna)
Co do win – starałem się przede wszystkim próbować win wyjątkowych, rzadkich – tych, z którymi jeszcze nie miałem styczności. Spośród ponad 100 wystawców udało mi się skosztować win z około 20 winnic – do czego dochodzą dyskusje, wymiany opinii, notatki, oraz wykład, w którym wziąłem udział – fizycznie nie było możliwości skosztowania większej ilości trunków. Opisy poszczególnych win pojawią się nieco później. Miałem także okazję spotkać naszych rodaków – Olafa z PoWinowatych oraz Adama Pawłowskiego MS – było miło wymienić parę zdań na temat imprezy we własnym języku. Degustowałem na koszt własny, cena jednodniowego biletu to 12000 HUF (168 PLN), poszczególne wykłady płatne dodatkowo, od 2000 do 5000 HUF (28 – 70 PLN).

Furmint Február – Edycja DiVino

Jak mówiłem, tak i uczyniłem. Udałem się do znanego i dość popularnego baru DiVino, w celu skosztowania furmintów i tym samym wzięcia udziału w akcji Furmint Február. Towarzyszyła mi małżonka, w której uwagi się oczywiście wsłuchiwałem. DiVino to wine bar oraz restauracja, można skosztować tu ponad 120 rodzajów wina, a co dwa tygodnie “dyżury” pełnią tu winiarze (Franz Weninger, Mihály Figula, Csaba Miklós, Daniel Konyári i inni). DiVino jest też jednym z miejsc, gdzie można wziąć udział w kursie WSET.
 
Wrota raju 🙂 (fot. własna)
 
 Przed nami postawiono 5 kieliszków po 1 dl wina, co jest w zupełności wystarczające, by móc skosztować i poznać kilka rodzajów furmintów, zwłaszcza w takiej przyjemnej cenie – 2500 HUF (35 PLN). Pierwszym z nich był Szent Donat Furmint 2014. Szent Donat Birtok to mała posiadłość w Csopak, na północnym brzegu Balatonu. Furmint ten posiada słomkową barwę, w nosie wyczujemy przede wszsytkim nuty kwiatowe, brzoskwinię, miód, śladowe aromaty botrytisu. W ustach na pierwszy plan wyczuwa się solidna, wysoka kwasowość, nuty owoców cytrusowych, mięta, wraźnie ujawnia się mineralność –  wino jest jakby nieco słone. Na finiszu wyczuwalna lekka goryczka. Bardzo świeże, przyjemne wino na ciepłe wiosenne i letnie wieczory. Ocena: ****.
 
Wina można nabyć także na wynos, z 30% rabatem (fot. własna) 
Kolejnym podanym winem było Szent Tamás Mád Furmint 2014. Tu już zaczyna się monolog tokajskich furmintów. Oko: kolor jasnosłomkowy, widoczne niewielkie bąbelki. W nosie złożone, wyczuwalne nuty egzotycznych owoców, mango, zielonych przypraw, agrestu, zielonego jabłka. W ustach wyraźne nuty trawy, przypraw, wyczuwalna dobra mineralność, w tle nuty agrestu, zielonego jabłka. W ryzach trzyma to wszystko wyraźna kwasowość. Solidniej zbudowane od poprzednika, o bardziej złożonych aromatach. Długi finisz z nutą goryczki. Ocena: ****.

 
Pięć furmintów, plus dodatki (fot. własna) 
Trzecim z degustowanych win było Árvay Tokaji – Birtok Furmint 2012. Oko: barwa jasnożółta, klarowna. W nosie wyczuwalne aromaty botrytisu, suszonej śliwki, miodu. W ustach podobna impresja: botrystis, susz owocowy, brzoskwinia oraz potężna kwasowość. Dobrze zbudowane, przyjemne tokajskie wino. Długi, przyjemny finisz. Ocena: ***/****.
 

Stylowe, nowoczesne wnętrze (fot. własna) 
Czwartym z kolei było Erzsébet Pince Estate Furmint 2012. Oko: Barwa jasnosłomkowa, klarowna. W nosie od razu uderza nas nuta zielonych jabłek, po czym przychodzą kolejne – mango, kwiaty, botrytis. W ustach oleiste, wyczuwalne aromaty agrestu, cytrusów, ananasów. Harmonijne, przyjemne – choć i tu spotykamy się z solidną kwasowością. Finisz jakby nieco pikantny, długi, gdzie ponownie pojawia się nuta zielonych jabłek. Ocena: ***/****.
 
Do zobaczenia następnym razem (fot. własna) 
Piątym i ostatnim z degustowanych furmintów był Demeter Furmint 2013. Oko: barwa jasnożółta, klarowna. W nosie wyczuwalne nuty zielonego jabłka, cytrysów, pigwy oraz botrytisu. W ustach kontynuacja tego, co nam podpowiada nos – zielone jabłko, agrest, cytrusy, przyprawy oraz lekkie nuty botrytisowe, wyraźna kwasowość. Średni finisz, wyczuwalne nuty zielonej papryki. Ocena: ***. Ten furmint mi smakował najmniej. Jeśli chodzi o zwyciężce, to jest nim dla mnie Szent Tamás Mád Furmint 2014, przede wszystkim ze względu na swoją złożoność i bogactwo smaku. Do win wzięliśmy zakąski w formie chipsów tortilla z dipami z prażonej papryki i pomidorów, oraz kremowo-śmietankowego z ziołami oraz oliwek. Całość sprawiła wspaniałe wrażenie dla ciała i dla duszy. Jeśli ktoś z was będzie chociażby przejazdem w Budapeszcie – polecam zajrzeć do DiVino Gozsdu – czekają was tam niezapomniane winiarskie przygody – ja z pewnością nie raz tam wrócę!