Kiss Gábor Code Villányi Franc 2017 – tajny kod z Villány.

Jeśli miałbym wymienić jakiś region winiarski, z którym nieszczególnie jest mi po drodze, to prawdopodobnie powiedziałbym tak o Villány. I choć byłem tam dwa razy, spędzając fantastyczne chwile, to miejscowe wina nie skradły mego serca. Przez długi czas wyglądało na to, że producenci z regionu niepotrzebnie silili się na kopiowanie wzorców z Bordeaux – czy to w postaci uprawianych odmian, metod produkcji, oraz długiego dojrzewania w beczce. Niepotrzebnie – gdyż w przeciwieństwie do francuskiego wzroca mowa tu o kompletnie innym terroir i klimacie – więc naturalnym byłoby jednak poszukiwanie własnej drogi. I po ponad trzech dekadach poszukiwań zdaje się, że Villány swą drogę odnalazło – jest nią ekspresja odmiany cabernet franc, z miejscowa nazywanej już villányi franc. Jednym z jej najlepszych propagatorów jest Gábor Kiss. Jest on właścicielem niewielkiego – jak na tutejsze standardy (10 ha) – rodzinnego gospodarstwa, które cieszy się niezwykłą renomą w węgierskim świecie winiarskim. Ten ambitny i utalentowany przybysz z Siedmiogrodu ciężką pracą zdobył uznanie w małym Villány, zdominowanym przez wielkie winiarnie znajdujące się w rękach mieszkających tu od pokoleń szwabskich dynastii. Pierwsze wina powstały tu w 1999 roku, dziś powstaje ich około 40-50 tys. butelek rocznie, zarówno kupaży, jak i jednoodmianowych.

Piękne wino w odświętnej szacie. (fot. własna)

Przyznaje się bez bicia, że otworzyłem to wino stanowczo za wczęśnie – nawet sama etykieta zachęca, by odłożyć je na kolejne dwie dekady. Jednak nie każdy winopijca ma tyle czasu i cierpliwości! Dlatego też po dłuższej dekantacji Kiss Gábor Code Villányi Franc 2017 znalazł się w kieliszku – i pokazał swe piękne oblicze. Wino spontanicznie fermentowało i dojrzewało przez 18 miesięcy w nowych, 500-litrowych beczkach z francuskiego dębu, po czym zostało zabutelkowane. Posiada ciemnopurpurową, głęboką barwę, w nosie czuć jeszcze bardzo mocny wpływ beczki pod postacią aromatów wanili, prażonej kawy, dymu, cedru, za którymi kryją się zapachy owoców: jeżyny, maliny, czarnej porzeczki, znajdziemy tam także czekoladę, skórę i tytoń. W ustach jest mocno zbudowane, z wysoką (acz gładką, dojrzałą) taniną, sporym, choć nieźle zintegrowanym alkoholem, przyzwoitą kwasowością. W smaku również dominą nuty beczkowe (dym, wanilia, prażona kawa, kakao), zza których wyłania się soczysta, obłędna wręcz owocowość spod znaku jeżyny, wiśni, śliwki, borówki i czarnej porzeczki. Znajdziemy tu też skórę, przyprawy korzenne, lekką pikantność. Finisz średniodługi, jeżynowy. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 6950 HUF (87 PLN). Bardzo uczciwie wyceniony, dobrze zrobiony franek, który ma potencjał by przez długie dekady cieszyć swoją zawartością. Na szczęście odłożyłem kilka butelek, by się o tym przekonać osobiście.

Źródło wina: zakup własny w sieci sklepów Bortársaság.

Podobne wpisy