Na przełamanie lodów – dwa wina lodowe

Wino lodowe to wciąż rzadkość na naszych stołach. Jeśli już się pojawia, to raczej jako ciekawostka, ze względu na swoją unikatowość i wysoką cenę. Cena poniekąd uzasadniona, gdyż i rzadko zachodzą wszystkie warunki konieczne do powstania wina (grudniowy lub styczniowy mróz, oraz zdrowe grona), a i technologia jest również kosztowna. W morzu win różowych podczas festiwalu Rosalia miałem możliwość spróbować również i tych win, pokrótce opisując wrażenia z nimi związane.
 
Krótko i na temat: dobre (fot. ze strony producenta)
Pierwszym z degustowanych win było Koch Jégbor 2007. Jest to 100% riesling, o ciemnozłotej, bursztynowej barwie, w nosie zaś wyczuwalne są nuty kwiatów, kandyzowanych owoców – brzoskwinii, pigwy, miodu. W ustach potężna słodycz, którą nieco temperuje kwasowość, oleista struktura, wyraźne nuty brzoskwinii. Na finiszu wyczuwalne nuty migdałów. Ocena: ****. Cena: 5000 HUF (70 PLN). Czy warto? Powiedziałbym, że tak, choć w tej cenie można dostać np. przyzwoite aszú. Co kto woli…
 
Piękny kolor, choć zawartość mogłabyć piękniejsza (fot. własna)
Drugim i ostatnim z kosztowanych win był Birkás Rajnai Rizling Jégbor 2014. Jak widać szczep ten sam co u poprzednika, barwa bursztynowa, w nosie miód, suszone owoce, morele. W ustach takie tutti frutti – bardzo owocowy, wyraźna słodycz, powiedziałbym, że nieco przesadzona. W tym wypadku brakowało mi trochę kwasowości, która sprawiłaby, że wino byłoby bardziej pijalne, a tak, po jednym kieliszku człowiek ma dość. Przyzwoite, nic ponad to. Ocena: ***. Cena: 4000 HUF (56 PLN). Lepiej dołożyć ten tysiąc forintów i kupić poprzednika. No chyba, że to trafi się w promocji za pół ceny… Dla mnie była to wyjątkowo ciekawa lekcja, jak dwa wina z tego samego szczepu mogą dać bardzo odmienne wina. Spróbujcie i Wy!

Podobne wpisy