To syrop jest czy wino? Cecey Vicuska Debrői Hárslevelű 2009

Egri Korona Borház to jeden z największych producentów wina w okręgu winiarskim Eger, zajmujący powierzchnię ponad 270 ha. W skali światowej to co najwyżej przeciętny rozmiar, aczkolwiek patrząc na Węgry spokojnie można nazwać go gigantem. Lub też molochem. Dlaczego tak? W Kotlinie Pannońskiej rzadko udaje się łączenie wielkości z jakością, najbardziej cenieni winiarze gospodarują w winnicach nieprzekraczających 100 ha. Ta prawda potwierdza się i tu. Oczywiście są też wina, które mają reprezentować najwyższą jakość – wychodzą one pod etykietą Grand Selection. Po jedno z takich win sięgnąłem i chciałbym opowiedzieć o moich wrażeniach z degustacji.

 
Niestety, ale najlepsze lata ma za sobą… (fot. własna)
 
Na Cecey Vicuska Debrői Hárslevelű 2009 trafiłem w jednym z butików przy głównej turystycznej ulicy miasta. Kusiło elegancką etykietą, bursztynową barwą oraz niewątpliwie niezbyt odstraszającą ceną. Powstało ze szczepu Hárslevelű z okręgu Debrő, winogrona zostały zebrane w listopadzie, samo zaś wino dojrzewało w dębowych beczkach. W nosie wyczuwalny miód, orzech włoski, nuty ziołowe oraz żywica sosnowa. W ustach sporo słodyczy, aczkolwiek kompensuje ją wyraźna kwasowość. Sporo nut ziołowych, mocno wyczuwalna nuta żywiczna, niczym w syropie na kaszel. Dalej wyraźne nuty miodowe, migdały. Na finiszu wyczuwalne zielone jabłko. Jest to wino dość ciężkie w odbiorze i nie bójmy się mówić – stare. Jego najlepszy okres już minął. Nie dziwne, skoro trunki z tak “ekskluzywnej kolekcji” (1552 sztuki) są jeszcze dostępne na półkach. I nie zmienia tego nawet cena, bo 1990 HUF (27,50 PLN) to o wiele za dużo za takie wino. Ocena: */**.

Lato w węgierskim Lidlu – lekkie wina na piknik i nie tylko…

Połowa lata już minęła, długimi tygodniami słońce praży niemiłosiernie, więc chciałoby się sięgnąć po coś odświeżającego, zwłaszcza, jeśli przebywacie na wakacjach na Węgrzech. Tutejszy Lidl dobrze wyczuwa tendencje pogodowe, dlatego też na półki od czwartku (4.08) trafi skromna oferta lekkich win. W jej skład wchodzi 6 róży i 4 wina białe. Nie są to żadną miarą wina wybitne, mają służyć gaszeniu pragnienia, jako składniki do szprycerów. Cenowo jest to przedział pomiędzy 439 a 1199 HUF (6-16,50 PLN).
 
W Lidlu lato w pełni (fot. ze strony Lidla)
 
Spośród win, po które warto sięgnąć poleciłbym dwa róże – Juhász Rosé 2015, lekkie, przyjemnie owocowe (maliny, truskawki, czerwona porzeczka), delikatnie nasycone CO2 w rewelacyjnej cenie 849 HUF (12 PLN) oraz Dúzsi Pannon Rozé Cuvée 2015, które również charakteryzuje się wyraźnymi nutami czerwonych owoców – maliny, czereśni, porzeczek, a także przyjemną, acz niezbyt potężną kwasowością (1199 HUF – 16,50 PLN). Oferta ważna jest do 8.10.2016, lub do wyczerpania zapasów. Jeśli przesiadujecie gdzieś nad Balatonem czy w Budapeszcie – udajcie się no najbliższego Lidla i poznajcie węgierskie smaki lata! Cała gazetka do pobrania tu.

Gra z winem w tle – CsámBORgó w Kult Pince w Monor

Zawsze popieram inicjatywy, które mają na celu popularyzację kulturalnego spożycia wina. Szczególnie, jeśli są podane w interaktywny sposób oraz wymagają zarówno wysiłku fizycznego, jak i umysłowego. Na szczęście, jest ich coraz więcej, dzięki czemu fani wina mogą znaleźć coś dla siebie, a ci, którzy nie są do niego przekonani – zmienić zdanie. Doskonałym przykładem takiej inicjatywy jest gra CsámBORgó (Włóczęga – nt. słowo bor oznacza wino), która powstała w Kult Pince w Monor. Na czym polega? W skrócie – poszukiwanie skarbu z butelką wina pod ręką…
Właściciel winnicy György Kugel wyjaśnia zasady gry (fot. własna)
 
Gra zaczyna się w winnicy od krótkiej opowieści, wg. której gdzieś na górze Strázsahegy w Monor zaginęła beczka cennego trunku. Wyposażeni w mapę, cztery koperty i elektroniczny czytnik (przy zbliżeniu do odpowiedniego punktu podaje wskazówki co do następnych miejsc) wyruszyliśmy w trasę. Początek był łatwy, lecz później dość sporo się namęczyliśmy by znaleźć wyznaczone punkty i wykonać powierzone nam zadanie. W końcu dotarliśmy do celu podróży i otrzymaliśmy zasłużoną nagrodę – dwa wina, dżem oraz koszulkę. Gra zaplanowana jest dla 6-8 osób, w przypadku większej ilości tworzy się mniejsze drużyny, z których jedna wyrusza na trasę po drugiej w pewnym odstępie czasu.
 
Szukajcie, a znajdziecie… (fot. własna)
Gra pozwala odkryć różne zakamarki winiarskiej wioski Monor, po drodze natrafimy m.in na płaskorzeźby betyárów (rozbójników) czy też zabytkowe piwniczki z dachem z trzciny. Po drodze zatrzymujemy się również przy tabliczkach z praktycznymi informacjami na temat miejsca, w którym przebywamy. Oczywiście są pewne niedociągnięcia – niektóre z nadajników, do których należy zbliżyć czytnik są tak dobrze ukryte, że natrafiliśmy na nie po bardzo długich poszukiwaniach… Niektóre z punktów padły również ofiarą wandali (lub raczej złodziei). Póki co, brak również wersji angielskojęzycznej… Pomimo tych trudności polecam tę grę każdemu, kto lubi wino, trasa jest wystarczająco długa, lecz nie wyczerpująca, więc jeśli tylko pogoda Wam sprzyja – skorzystajcie z możliwości, by powłóczyć się między rzędami starych piwniczek. Trzy skrzyneczki z fantastycznymi produktami wynagrodzą wasz wysiłek.
Pośród pięknych piwniczek są i takie, które czekają na drugą młodość… (fot. własna)

My zaś na samym końcu zjedliśmy kolację składającą się z kiełbasek oraz kaszanki ze świeżym pieczywem, w międzyczasie degustując lokalne wina. O winach z winnicy Megyeri-Hanti pisałem tu, niektóre wina z winnicy Lukácsy degustowałem podczas letniego kina z winem. Z nieznanych mi dotąd trunków pojawiły się trzy. Pierwszym był spożyty na trasie Kult Pince Karát 2015 ze szczepu o tej samej nazwie. Jest to białe wino o delikatnej owocowości, ma w sobie trochę kwasu, lekkie nuty kwiatowe, lecz dla mnie zbyt proste, bez wyrazu. Ocena: */**. Drugim, spożytym już podczas kolacji było Lukácsy Kékfrankos Rosé 2015, lekkie, różowe wino z przyjemną kwasowością, nutami malin, owoców leśnych, w sam raz na letnie wieczory. Ocena: **/***. Na końcu kuriozum, czyli dojrzały Riesling 2012 również z winnicy Lukácsy Pince. Nieco nut petrolu, piłek tenisowych (dziwne, ale jednak…), cytrusy, dość oleiste, ciekawe. Sięgnąłbym po nie jeszcze raz. Ocena: ***.
A na półkach Kult Pince znajdziecie świetne wina… (fot. własna)
 

Podsumowując – jeśli jesteście w Budapeszcie i macie węgierskich znajomych – wybierzcie się do oddalonego o 30 km Monor, by przeżyć przygodę i skosztować tutejszych win. A próbować jest czego, gdyż owa miejscowość liczy sobie ponad 1000 piwniczek, w których można odkryć prawdziwe skarby, nie tylko te, liczone w karatach… Do Monor podróżowałem na zaproszenia Gábriela Istvána Nyulasiego z organizacji Az ihatóbb Magyarországért.