Gra z winem w tle – CsámBORgó w Kult Pince w Monor

Zawsze popieram inicjatywy, które mają na celu popularyzację kulturalnego spożycia wina. Szczególnie, jeśli są podane w interaktywny sposób oraz wymagają zarówno wysiłku fizycznego, jak i umysłowego. Na szczęście, jest ich coraz więcej, dzięki czemu fani wina mogą znaleźć coś dla siebie, a ci, którzy nie są do niego przekonani – zmienić zdanie. Doskonałym przykładem takiej inicjatywy jest gra CsámBORgó (Włóczęga – nt. słowo bor oznacza wino), która powstała w Kult Pince w Monor. Na czym polega? W skrócie – poszukiwanie skarbu z butelką wina pod ręką…
Właściciel winnicy György Kugel wyjaśnia zasady gry (fot. własna)
 
Gra zaczyna się w winnicy od krótkiej opowieści, wg. której gdzieś na górze Strázsahegy w Monor zaginęła beczka cennego trunku. Wyposażeni w mapę, cztery koperty i elektroniczny czytnik (przy zbliżeniu do odpowiedniego punktu podaje wskazówki co do następnych miejsc) wyruszyliśmy w trasę. Początek był łatwy, lecz później dość sporo się namęczyliśmy by znaleźć wyznaczone punkty i wykonać powierzone nam zadanie. W końcu dotarliśmy do celu podróży i otrzymaliśmy zasłużoną nagrodę – dwa wina, dżem oraz koszulkę. Gra zaplanowana jest dla 6-8 osób, w przypadku większej ilości tworzy się mniejsze drużyny, z których jedna wyrusza na trasę po drugiej w pewnym odstępie czasu.
 
Szukajcie, a znajdziecie… (fot. własna)
Gra pozwala odkryć różne zakamarki winiarskiej wioski Monor, po drodze natrafimy m.in na płaskorzeźby betyárów (rozbójników) czy też zabytkowe piwniczki z dachem z trzciny. Po drodze zatrzymujemy się również przy tabliczkach z praktycznymi informacjami na temat miejsca, w którym przebywamy. Oczywiście są pewne niedociągnięcia – niektóre z nadajników, do których należy zbliżyć czytnik są tak dobrze ukryte, że natrafiliśmy na nie po bardzo długich poszukiwaniach… Niektóre z punktów padły również ofiarą wandali (lub raczej złodziei). Póki co, brak również wersji angielskojęzycznej… Pomimo tych trudności polecam tę grę każdemu, kto lubi wino, trasa jest wystarczająco długa, lecz nie wyczerpująca, więc jeśli tylko pogoda Wam sprzyja – skorzystajcie z możliwości, by powłóczyć się między rzędami starych piwniczek. Trzy skrzyneczki z fantastycznymi produktami wynagrodzą wasz wysiłek.
Pośród pięknych piwniczek są i takie, które czekają na drugą młodość… (fot. własna)

My zaś na samym końcu zjedliśmy kolację składającą się z kiełbasek oraz kaszanki ze świeżym pieczywem, w międzyczasie degustując lokalne wina. O winach z winnicy Megyeri-Hanti pisałem tu, niektóre wina z winnicy Lukácsy degustowałem podczas letniego kina z winem. Z nieznanych mi dotąd trunków pojawiły się trzy. Pierwszym był spożyty na trasie Kult Pince Karát 2015 ze szczepu o tej samej nazwie. Jest to białe wino o delikatnej owocowości, ma w sobie trochę kwasu, lekkie nuty kwiatowe, lecz dla mnie zbyt proste, bez wyrazu. Ocena: */**. Drugim, spożytym już podczas kolacji było Lukácsy Kékfrankos Rosé 2015, lekkie, różowe wino z przyjemną kwasowością, nutami malin, owoców leśnych, w sam raz na letnie wieczory. Ocena: **/***. Na końcu kuriozum, czyli dojrzały Riesling 2012 również z winnicy Lukácsy Pince. Nieco nut petrolu, piłek tenisowych (dziwne, ale jednak…), cytrusy, dość oleiste, ciekawe. Sięgnąłbym po nie jeszcze raz. Ocena: ***.
A na półkach Kult Pince znajdziecie świetne wina… (fot. własna)
 

Podsumowując – jeśli jesteście w Budapeszcie i macie węgierskich znajomych – wybierzcie się do oddalonego o 30 km Monor, by przeżyć przygodę i skosztować tutejszych win. A próbować jest czego, gdyż owa miejscowość liczy sobie ponad 1000 piwniczek, w których można odkryć prawdziwe skarby, nie tylko te, liczone w karatach… Do Monor podróżowałem na zaproszenia Gábriela Istvána Nyulasiego z organizacji Az ihatóbb Magyarországért.

Colpasso Nero d’Avola – Przyjemna czerwień z Faktorii Win.

Dziś miałem poważny dylemat – chciałem sięgnąć po białe wino, bo upał jest niemiłosierny, a nic nie gasi pragnienia, jak właśnie tenże trunek. Ku mojej rozpaczy w mojej spiżarni nie znalazłem niczego, co nadawałoby się do tego zbożnego celu. Nie chciałem poświęcać wielkich trunków z Somló, ani kolekcji win od Fülekyego, dlatego też sięgnąłem po wino czerwone. W dodatku lekko je schłodziłem, by nie powiększało już cierpień zadawanych mi przez szalejącą w tym roku pogodę.
Sycylia w moim kieliszku… (fot. własna)
 
Mój wybór padł na Colpasso Nero d’Avola 2014 z kolekcji Faktorii Win. Jest to wino pochodzące ze słonecznej Sycylii, według etykiety półwytrawne, choć wcale bym tego o nim nie powiedział. Posiada ciemopurpurową barwę z fioletowymi refleksami. W nosie dominują jeżyny, a zaraz po nich dżem śliwkowy i nieco nut pieprznych. W ustach wyraźnie wiśniowe, dość gęste, soczyste, pojawiają się również nuty owoców leśnych. Trochę brakuje mu kwasowości, ale za to ma przyjemne, ładnie ułożone taniny. Ogóle przyjemne, bardzo pijalne wino, choć raczej nie na takie upały. Moim zdaniem warte sugerowanej ceny detalicznej – 29,99 PLN. Ocena: ***/****. Źródło wina: przysłane do degustacji przez Faktorię Win.

Mavrudy, Melniki i Dimiaty – Bułgarskie wina na węgierskich stołach

W czwartkowy wieczór wybrałem się do Süti Bisztró, gdzie odbyła się degustacja win bułgarskich prowadzona przez importera Rossena Tkatchenko, który promuje wina ze swego kraju na Węgrzech. W kieliszkach zagościło osiem win z czterech winnic: Zagreus Winery, Boshkilov Winery, Terra Tangra oraz Katarzyna Winery. Owych trunków nie spotkamy na codzień w supermarketach, trzeba się udać po nie do sklepów specjalistycznych. Część z nich jest też dostępna w Polsce.
 
W oczekiwaniu na degustację (fot. własna)
Degustację zaczęliśmy od winiarni Zagreus Winery z okolic Płowdiw, gospodarującej na 120 ha. Uprawia się tu zarówno białe, jak i czerwone szczepy. Wino, które pojawiło się w naszych kieliszkach to Mavrud-Dimiat 2015, kupaż win z owych szczepów i zarazem ciekawostka, gdyż jest to białe wino z czerwonych (Mavrud) gron. Bladozłota barwa, w nosie nieco nut kwiatowych, ziołowych, delikatna pikantność. W ustach średniozbudowane, sporo pikantości, nuty zielonych owoców. Nieco wystaje alkohol. Ocena: **. Następne podane wino to Terra Tangra Sauvignon Blanc/Sémillon 2014. Pochodzi ono z Wzgórz Sakar położonych blisko granicy z Turcją. Posiada ono jasnozieloną barwę, w nosie wyczuwalne nuty zielonej papryki, trawy, agrestu. W ustach nuty trawy, cytrusów, zielonej papryki. Średnio zbudowane, o dość wyraźnej kwasowości i lekkiej goryczce na finiszu. Całkiem przyjemne. Ocena: ***.
 
A  to co miało nas czekać… (fot. własna)
 
Trzecim winem wróciliśmy do winnicy Zagreus i do szczepu Mavrud, tym razem w różowym wydaniu. Zagreus Mavrud Rose 2015 to wino o malinowej barwie, w nosie również wyczuwalne nuty tegoż owocu, trochę truskawek oraz lekka pikantność. W ustach trochę owocu, wino jest krągłe, mamy niewielką słodycz i równie niewielką kwasowość. Na finiszu pojawia się czerwona porzeczka. Zdecydowanie za mało struktury. Ocena: **. Następnie nadchodzi pora na swojsko brzmiącą nazwę Katarzyna Estate z Mezzek (właścicielami jest polska rodzina Trylińskich) i jej Les Cailloux 2014. Jest to kupaż Viogniera i Chardonnay o jasnozłotej barwie, w nosie wyczuwalne są aromaty polnych kwiatów, prażonych migdałów, wanilii, ziół włoskich oraz mokrej skały. W ustach nuty owoców cytrusowych, trawy, brzoskwinii, dalej prażone migdały i delikatna goryczka. Wino jest średniozbudowane, trochę wystaje alkohol, ale zdecydowanie sprawia lepsze wrażenie od poprzedników. Ocena: ***.
 
Ten róż nie zachwycił (fot. własna)
Następnie nadeszła pora na Boshkilov Melnik-55 Rose 2015, powstały ze szczepu Melnik 55. Jest to trunek o ciemnoróżowej barwie, bogatym w nuty owocowe nosie (malina, wiśnia), oraz całkiem przyjemnych, hedonistycznych ustach: sporo tu owocu, wiśni, maliny, przyjemna kwasowość, sporo ciała. Na finiszu pikantne. Całkiem przyjemne różowe wino. Ocena: ***/****. Po nim podano Zagreus Syrah Rose 2013. Winem tym wkroczyliśmy w kategorię czerwonych win. Posiada ono purpurową barwę, w nosie nuty zwierzęce, skóra, owoce leśne, nieco dymu. W ustach również wyraźnie wyczuwalna skóra, owoce leśne, delikatne, niezbyt nachalne taniny. Typowa dla Syrahów solidna pikantość, na finiszu wyczuwalne nuty czerwonego jabłka. Jest ok, ale to nie moja bajka. Ocena: ***.
Tu zaś jest już o wiele lepiej… (fot. własna)
Ostatnie dwa wina pochodziły z winiarni Boshkilov i pwostały z tego samego szczepu, w tym samym roczniku. Co je różniło? Filtracja… Pierwszym z nich jest Boshkilov Melnik-55 2014, który posiada purpurową barwę, w nosie wyczuwalne nuty wiśni, owoców leśnych, suszonej śliwki oraz delikatne nuty skórzane. W ustach delikatna słodycz z ektraktu, wino jest złożone, poważne, ma sporo owocu. Sprawia autentyczną przyjemność. Dla mnie najlepsze wino panelu. Ocena: ***/****. Boshkilov Melnik-55 Unfiltered 2014, choć z tego samego szczepu, sporo różni się od swojego poprzednika. Ma znacznie ciemniejszy kolor, w nosie również sporo owocu, wiśni, ale też nuty pikantne. W ustach potężne, nieułożone jeszcze taniny, spora kwasowość, owocowość schodzi tu niejako na drugi plan. To wino potrzebuje sporo czasu, by dojść do pełni formy. Ocena: ***.
 
Rossen zachwala wina… (fot. własna)
Cieszę się, że mogłem wziąć udział w panelu, gdyż miałem możliwość poznać wina z kraju, który nie znajduje się na liście moich priorytetów winarskich. Co do poziomu, to nie jestem nim za bardzo zachwycony, zdecydowana większość win miała zbyt wystający, agresywny alkohol, który utrudniał percepcję tych trunków. Jeden czy dwa wyjątki to za mało, by wina te trafiły na listy koneserów, ja sobie odpuściłem zakupy, gdyż ceny moim zdaniem są zdecydowanie zbyt wysokie w stosunku do jakości (ok. 41,50 do 55,50 PLN za butelkę). Próbowaliśmy także oliwy z oliwek, która pozostawiła po sobie znacznie lepsze wrażenie. Degustowałem na koszt własny.