Niedziela z Rogerem z Mór i sentymentalny wypad nad Balaton

To wino chodziło za mną już od pewnego czasu. Zaskakujący, młodzieżowy dizajn, świetna gra słowami (vide: Roger Moore), i endemiczny węgierski szczep, którego domem jest ta apelacja. Csaba Miklós, młody producent z Mór tworzy swoje wyjątkowe wina z młodzieńczą pasją. Gospodaruje z rodziną na pięciu parcelach rozpościerających się na powierzchni 3,5 ha. Wina powstają z wyłącznie białych szczepów – chardonnay, traminer, ezerjó, királyleányka, grüner veltliner, pinot blanc, sylvaner i riesling. 
 
Mór – stanowisko Kőhalmi (fot. ze strony producenta)
Odnośnie samego wina – Roger to wino o złotej, nieco oleistej barwie, w nosie wyczujemy nuty pikantne, kwiatowe, cytrusy i mango. Usta pokazują nam prawidziwe oblicze wina: średniozbudowane, o przyjemnych, aczkolwiek nieprzesadnych aromatach owoców cytrusowych, mango, gruszki, jabłka. Średni finisz. Rocznik 2012, alkohol 13%. Cena 2000 HUF (27 PLN). Ocena: ***. Warto. A już w szczególności dla tych trampek.
 
Ach, ten sportowy wygląd (fot. ze strony producenta)

Rogera wypiliśmy do pierogów, następnie zgodnie z naturalnym porządkiem rzeczy nadeszła kolej na wino czerwone, które przynieśli nam nasi goście. Był to Merlot 2012 od producenta Ikon z Balatonlelle. O tej winiarni można powiedzieć, że jest sztandarowym przykładem pozytywnych zmian w węgierskim winiarstwie. Niegdysiejsze tereny opactwa w Tihány zostały zakupione w 2007 roku przez 3 rodziny pod przewodnictwem Jánosa Konyári, który w uznaniu swoich zasług wszelakich (prowadzi także winiarnię sygnowaną swoim nazwiskiem) rok później został wybrany Winarzem Roku. Jego ciężka praca, konsekwentnie rozbudowywane portfolio doprowadziła przedsiębiorstwo do tytułu Winnicy Roku 2013 – tak więc ta młoda inicjatywa zgarnęła wszystkie możliwe wyróżnienia w bardzo krótkim czasie. Ale Ikon ma solidne podstawy do zadowolenia. Na 39 ha uprawia się szczepy czerwone, Cabernet Sauvignon, Cabernet Franc, Merlot, Syrah oraz Pinot Noir. Winogrona białe są pozyskiwane od współpracujących z winnicą drobnych producentów. 
 
Siedziba winnicy (fot. boraszportal.hu)
Merlot 2012 to przyjemne, aczkolwiek nieco męczące wino. Spędziło trochę czasu w beczce, ale chyba tylko dla podrasowania jego smaku, gdyż zachowało się w nim dużo nut owocowych. Barwa głęboka, ciemna, nos wiśnowy, w oddali nuty czekolady, wanilii, usta łagodne, pełne, lekka kwasowość, łagodne taniny. No i ten męczący alkohol – 14,5%. Jednak wartę swej ceny – 1380 HUF (19 PLN). Ocena: ***. Moim zdaniem spokojnie może rywalizować z bordoskimi merlotami w tej cenie. Warto go podać do mięsiwa – wtedy pewnie ten alkohol tak by nie drażnił (za szybko się człowiek tym upija…).
 
Przyjemny, ale nieco za mocny na moje nerwy (fot. bortarsasag.hu)

Wspomnienie Chorwacji – Dajla Teran 2009

Ostatnio trochę rzadziej dodaję nowe posty, związane jest to z przygotowaniami do wyjazdu do Japonii, w które wkładam większość mojej energii i wolnego czasu. Dziś postanowiłem jednak trochę zaległości nadrobić. Wczoraj miałem przyjemność otworzyć Dajla Teran 2009 od  największego producenta z Półwyspu Istria ze słonecznej Chorwacji. Szczep ten jest szczególnie bliski mojemu sercu, choć sam nie miałem jeszcze możliwości postawić stopy w miejscu jego występowania. Jest to szczep, który potrafi dać piękne wina, ale budzi też potężne spory – w szczególności między Słoweńcami i Chorwatami. Jest endemicznym gatunkiem na wspomnianym już półwyspie i na obszarze słoweńskiego Krasu. Na ogół nie znosi dłuższego leżakowania, po ponad dwóch latach zaczyna tracić nuty owocowe.
 
Mimo wszystko i tak ję lubię (fot. vrutak.hr)

Nie specjalnie przejmowałem tą cechą, gdyż wczoraj otworzyłem starszego terana, już dawno po okresie jego świeżości. Wino to powstało z winogron położonych w okolicy Brtonigla, ze stanowiska Dajla – stąd jego nazwa. Zawartość alholholu nie powalająca na kolana, 13,6%. Wino o granatowej, nieprzeźroczysty. Nos bardzo aromatyczny: kwiatowy, aromaty skóry, niezwykle złożona, śliwka, czekolada. Usta złożone: łagodne taniny, przyjemny alkohol, jeżyny, łagodna kwasowość, nuty dymne, korzenne – pozostałość po leżakowaniu w beczce. Wino faktycznie trochę przeleżane, nieco męczące, ale wciąż całkiem pijalne. Cena 59,99 HRK (32 PLN). Ocena: ***

Palack – ciekawe miejsce na winnej mapie Budapesztu

Korzystając z uroków dobrej pogody i przyjazdu starego serbskiego znajomego postanowiłem wybrać się do miejsca, które już kilka miesięcy temu pobudziło moją winiarską wyobraźnię – baru Palack (węg. butelka). Jest to ciekawy lokal, znajdujący się na Placu Św. Gellérta, niemalże na samym nadbrzeżu Dunaju, u stóp góry, której patronem jest również owy święty. Miejsce wręcz idealne, zwłacza od wiosny do jesieni, kiedy otwarty jest ogórek przed lokalem, ale zimą również warte odwiedzenia.

 
Trochę artyzmu nie zaszkodzi (fot. Strahinja Simić)
Mimo, że miejsce jest lokalem wyższej klasy, to odwiedza je sporo młodych ludzi, spragnionych jego atmosfery i świetnych win. Potencjalny klient ma 2 możliwości – skosztować wino na miejscu, lub kupić butelkę na wynos, co jest też dobrą opcją, gdyż wiele z dostępnych tu win pochodzi od małych producentów, których próźno szukać na półkach marketów.

 Ach, gdyby moja lodówka tak wyglądała (fot. własna)
Karta win jest doprawdy imponująca, ponad 100 rodzajów win, z których większość jest dostępna na kieliszki, po 1,5 decylitra. Ceny umiarkowane – od 550 do 2000 HUF za kieliszek (7,5 – 27 PLN). Z uwagi na to, że za dwa miesiące jadę do Japonii i nie mogę za bardzo szaleć, postanowiłem skosztować tych raczej tańszych rodzajów. Na pierwszy rzut poszedł Portugieser od Csillagvölgy z Villány, najtańsze wino z listy, przyjemne, lekkie wino o aromacie owoców leśnych. Następnie skosztowałem Lelkibéke Kékfrankos od producenta Csutorás – tu znalazłem ciut więcej koncentracji, dalej nuty owoców leśnych i lekką, acz nienachalną beczkę – to wszystko za 750 HUF (10 PLN). Na koniec, na przekór regułom skosztowałem białego słodkiego wina Huncut Fürtök z malutkiej butikowej wytwórni Fanni Kertje z Tarcal w Tokaju. I muszę powiedzieć wow. Takiego muszkata w swej najbardziej aromatycznej, owocowej odsłonie jeszcze nie próbowałem. Kwiaty bzu, mango, cytrusy – znajdziecie tu wszystko. A jak idziecie na randkę z nieskalaną jeszcze winem dziewczyną, to zaserwujcie jej to – sukces gwarantowany. Kieliszek kosztuje 800 HUF (11 PLN), butelka na wynos 2150 HUF (29,5), a ja nie mogłem się jej oprzeć. Do Palack z pewnością zawitam jeszcze nie jeden raz, bo jest to miejsce warte rozważenia i całkiem przyzwoite cenowo, w dodatku leży w pięknym miejscu, polecam!