Palya Wines – Nowa twarz Mátry

Węgierskie winiarstwo przeżywa czas wymiany pokoleniowej. Starzy odchodzą, pojawiają się młodzi, ambitni z wielkimi planami na przyszłość. Niektóre winiarnie znikają, zaś na ich miejsce pojawiają się nowe projekty wpisujące się we współczesne trendy rynkowe. Jednym z nich jest Palya Wines, absolutny debiutant z wioski Szűcsi w regionie winiarskim Mátry. Nic zresztą dziwnego, gdyż dziś jest to obszar, w którym dzieje się największy ferment, dzięki zdolnym winiarzom, stosunkowo niskim cenom gruntów oraz wyjątkowemu, wulkanicznemu terroir. Za projektem Palya Wines stoi młoda para – Balázs Palya oraz Julianna Mészáros. Pierwsze plany związane z winem pojawiły się, gdy Balázs odziedziczył po dziadku niewielką działeczkę z krzewami odmiany othello (hybryda, oficjalnie niedopuszczona do produkcji), z gron których powstały pierwsze wina. W kolejnych latach obserwował sąsiadów, pomagał im, odkładając pieniądze na początek działalności. Przełom nastąpił w 2020 roku, gdy z Julianną nabyli niemalże hektar upraw (kékfrankos oraz cabernet sauvignon) w siedlisku Tangó oraz niewielką piwniczkę, w której powstają wina. Całość upraw od początku prowadzona jest ekologicznie, zaś od kilku miesięcy przechodzi proces konwersji na potrzeby certyfikacji. W pierwszym roczniku powstało zaledwie 1100 butelek wina.

Kości zostały rzucone. (fot. własna)

Ja zaś spróbowałem dwóch z nich – Palya Rubicon 2020 oraz Palya Cabernet Sauvignon 2020. Pierwsze wino to 100% kékfrankos, który fermentował w otwartych kadziach, po czym trafił do zbiorników ze stali (2/3) oraz używanej dębowej beczki (1/3), w których dojrzewało przez pół roku. Po tym ściągnięto je, skupażowano, po czym zabutelkowano. Wino nie było filtrowane, ani klarowane. Posiada głęboką, rubinową barwę z purpurowymi refleksami. Pachnie świeżymi wiśniami, czereśniami, gumą balonową, oraz truskawką. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, niskim alkoholu (zaledwie 11,5%) oraz delikatnych taninach. Sporo tu soczystego owocu spod znaku wiśni i czereśni, jest też trochę nut truskawki i lekka pikantność. Finisz średniodługi. Bardzo jeszcze młode, choć ze względu na delikatną strukturę polecam nie czekać z konsumpcją – nie sądzę, by się bardziej rozwinęło. Radosne, świeże wino do swobodnego popijania ciepłym, letnim wieczorem. Nic mniej, nic więcej. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 6000 HUF (76 PLN). Nietanio, zwłaszcza, że w okolicy można znaleźć poważniejsze wina za podobne pieniądze, z drugiej strony rozumiem, że z czegoś trzeba wziąć środki na dalszą działalność.

Niesztampowy cabernet. (fot. własna)

Palya Cabernet Sauvignon 2020 powstał w nieco innej technologii od poprzednika. Zastosowano tu macerację karboniczną, po czym pęknięte grona wytłoczono i pozostawiono do fermentacji w otwartych kadziach. Następnie wino trafiło w równych proporcjach do stalowych zbiorników i używanej beczki, gdzie dojrzewało przez pół roku. Zostało zabutelkowane bez filtracji i klarowania. Posiada średnio głęboką, ciemnoczerwoną barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, żurawiną, jeżyną, ściółką leśną oraz skórą. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, średniej taninie, niskim alkoholu (znów 11,5%!) oraz z minimalną zawartością CO2. Nieco bardziej szorstkie i ociężałe w stosunku do poprzednika, choć i tu znajdziemy sporo nut owocowoych: wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, żurawiny i jeżyny, a także pestkową goryczkę. Finisz średniodługi. Nie jest to mój ulubiony styl cabernet sauvignon, choć wciąż pije się to lekko, łatwo i przyjemnie. Ocena: **/*** (84/100 pkt). Cena: 6000 HUF (76 PLN). Podtrzymuję uwagę co do ceny – wydaje mi się, że jest to, jak na warunki węgierskie dość wysoka cena, choć przy tak minimalnej produkcji trudno o niższą. Ja zaś z uwagą będę obserwował rozwój tego projektu, gdyż jego twórcom nie brak talentu i zaangażowania, acz przed nimi jeszcze sporo pracy, by stworzyć solidnie działające, rodzinne gospodarstwo.

 

Młodzi, zdolni, ambitni. (fot. własna)

Źródło wina: zakup własny u producenta.

Podobne wpisy