Po ponad półrocznej przerwie spowodowanej pandemią oraz lockdownem wróciły imprezy winiarskie w wydaniu na żywo. Co prawda wciąż w dość ograniczonej skali, z sporą dawką restrykcji – ale jednak wróciły. Jedną z nich była degustacja otwarta 25 win najlepszych z regionu Pannon (apelacje: Pécs, Szekszárd, Tolna, Villány) wybranych podczas tegorocznego konkursu. To była już dwunasta edycja imprezy, organizowanej przez magazyn Pécsi Borozó we współpracy z lokalnymi stowarzyszeniami winiarskimi. Degustacja została zorganizowana w malowniczo położonej miejscowości Mecseknádasd, a ja wziąłem w niej udział na zaproszenie organizatorów. Udało mi się spróbować wszystkie 25 wyróżnionych win, z których wybrałem najlepszą szóstkę – same czerwienie. Oto i one.
Tęgi kupaż z na start. (fot. własna)
Pierwszą z nich było Bodri Optimus 2018, kupaż cabernet sauvignon, cabernet franc, kékfrankosa oraz merlota, dojrzewający przez 15 miesięcy w dębowych beczkach. Posiada ciemną, granatową barwę, pachnie dżemem z wiśni, czereśni, malin, suszoną śliwką, żurawiną i wanilią. W ustach dobrze zbudowane, z średnią kwasowością i sporym alkoholem, wyraźną taniną, oraz nutami malin, wiśni, czereśni, jeżyn, kawy, dymu oraz wanilii. Finisz średniodługi, wino nieco jeszcze przytłoczone beczką. Ocena: **** (90/100 pkt).
Mocarz z Szekszárdu. (fot. własna)
Kolejna butelka, na którą zwróciłem uwagę, to szekszárdzki Mészáros Ohmerops 2018, również powstały z odmian bordoskich – merlota, cabernet franc i cabernet sauvingon, dojrzewający przez 2 lata w dębowych beczkach. Charakteryzuje się ciemnorubinową barwą, pachnie wiśnią, czarną porzeczką, śliwką, kawą, dymem, wanilią, w ustach jest mocno zbudowane, z średnią kwasowością, sporą taniną i wysokim (15,5%) alkoholem, bogate w nuty jeżyn, malin, czarnych, porzeczek papryki, a także kawy, wanilii oraz tytoniu. Finisz dość długi, całość korpulentna, mocarna, domagająca się towarzystwa w postaci soczystego steka. Ocena: **** (91/100 pkt).
Eliksir młodości? (fot. własna)
Następne wino, czyli Polgár Elixír Cuvée 2012 z Villány to chyba najładniejsze wino całej degustacji, a z pewnością najbardziej dojrzałe z nich. Powstało z odmian: cabernet sauvignon, cabernet franc, merlot i kékfrankos, dojrzewało w nowych, dębowych beczkach. Widać tu upływ lat: znajdziemy tu rubinową barwę z ceglastą obwolutą, w nosie kusi aromatami dojrzałych wiśni, czereśni, jeżyn, skóry, dymu, kawy octu balsamicznego i polnych ziół. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, ze sporą kwasowością i średnią taniną, soczyste, o wyraźnych nutach jeżyn, czarnych porzeczek, wiśni, malin, skóry, dymu, octu balsamicznego i przypraw korzennych. Dość długi finisz, samo wino jest krągłe, ułożone, zaś dojrzałość wyolbrzymiła jego najbardziej pozytywne cechy. Ocena: **** (93/100 pkt).
Solidny cabernet sauvignon z winiarni Stier. (fot. własna)
Czwarte wino jest zarazem pierwszym jednoodmianowym, które wywarło na mnie duże wrażenie. Stier Cabernet Sauvignon 2017 z Villány to przykład lżejszej formy win z tej odmiany. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. Pachnie czarną porzeczką, wiśnią, kawą, dymem, tytoniem i drewnem. W ustach średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, jedwabistą taniną oraz wysokim, acz niewystającym alkoholem. Sporo tu nut czarnej porzeczki, wiśni, czereśni, tytoniu, kawy oraz dymu. Finisz długi, złożone wino z świetną strukturą i świeżością. Potrzebuje czasu, ale już teraz daje dużo przyjemności. Ocena: **** (92/100 pkt).
Villányi Franc w udanym wydaniu. (fot. własna)
Przedostatnia butelka to Szende Kopár Villányi Franc 2017, czołowe wino producenta z pojedynczej, legendarnej parceli, dojrzewające przez 24 miesiące w nowych, 500-litrowych beczkach. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. W nosie dominują nuty wanilii, kawy, zaraz po nich wyłania się czarna porzeczka, papryka, grafit oraz malina. W ustach solidnie zbudowane, z wysoką kwasowością, wysokim alkoholem (15%), dość surową taniną, znajdziemy tu przede wszystkim nuty ciemnych wiśni, czarnej porzeczki, maliny, dalej także papryki i czarnego pieprzu, wanilii, kawy oraz skóry. Finisz długi, z wino wciąż młode, nie do końca okrzesane – potrzebuje kilku lat by zintegrować wpływ beczki. Ocena: **** (91/100 pkt).
Csaba Vesztergombi i jego cabernet franc. (fot. własna)
Na samym końcu nadeszła pora na Vesztergombi Kerekhegy Cabernet Franc 2017 z Szekszárdu. Dojrzewało ono przez 24 miesiące w 300 i 500-litrowych beczkach. Charakteryzuje się ono głęboką, rubinową barwą. Pachnie wiśnią, czereśnią, papryką, czarną porzeczką, jeżyną, wanilią i czarnym pieprzem. W ustach mocno zbudowane, z świetną kwasowością, wyraźną taniną i wysokim alkoholem. Mamy tu nuty czarnej porzeczki, papryki, wiśni, ale też kawy, czekolady oraz gałki muszkatołowej i dymu. Skoncentrowane, złożone, z długim finiszem – po prostu piękne wino. Ocena: **** (92/100 pkt).
Wręczenie nagród wyróżnionym winiarnom. (fot. własna)
Spróbowane przeze mnie butelki dowodzą, że wielkie, ciężkie, mocno alkoholowe wina mają się na południu Węgier dobrze. I nie byłoby w tym nic złego, jeśli – jak w przypadku wyżej wymienionych – prezentowałyby solidny poziom. Jednocześnie warto podkreślić, że rynek się zmienia, i jeśli regiony oraz winiarnie nie zdefiniują się na nowo – to mogą mieć spory problem ze zbytem. Na szczęście są już pierwsze jaskółki zmian, młode pokolenie wnosi ze sobą nowe pomysły, takie jak chociażby marka RedY. I dobrze, bo kto nie idzie do przodu, ten się stopniowo cofa.
Do Mecseknádasd podróżowałem na zaproszenie organizatora – Zoltána Győrffyego i magazynu Pécsi Borozó.
2 komentarze
Dziękuję za nowy post i za całego bloga! Jestem akurat na Węgrzech i spróbuję zaopatrzyć się w któreś z tych win. Pozdrawiam
Cała przyjemność po mojej stronie! Udanego pobytu oraz samych dobrych zakupów 🙂