Riesling i Grüner Velteliner – dwa oblicza węgierskiej wytrawności.

Wiele wieków temu, wraz z niemieckimi osadnikami na Węgry przybyła także tamtejsza kultura winogrodnictwa, oraz szczepy. Do dziś, mimo, że nie są one czymś charakterestycznym w tutejszym krajobrazie, to pojawiają się praktycznie w każdym regionie winiarskim. Niedawno miałem okazję spróbować Rieslinga z Monor (okręg winiarski Kunság) oraz Grüner Velteliner z Sopronu.
Kwaśny jak diabli (fot. producenta)

Degustowany Rajnai Rizling 2013 poechodzi z Monor, miasteczka, w którym byłem dwa tygodnie temu i nie znalazłem ani jednej otwartej winnicy. Zmuszony byłem więc zaopatrzyć się w centrum miasta – padło na jednego z największych miejscowych producentów – Kult. Wino o jasnozłotej barwie, nos zielony, pieprzny, wyczuwalne owoce cytrusowe. W ustach potężna kwasowość, owoce cytrusowe, lekka goryczka. Wino o dość prostej budowie, w sam raz na lato, ale nie zachwyca zwłaszcza jeśli chodzi o relację ceny do jakości (2000 HUF czyli 27 PLN). Ocena: **.
W tym winie jest coś dziwnego (fot. borbirtokhungaria.hu)

Drugie z kolei testowane wino to Zöldveltelini Bodza 2014 z Sopron przy samej granicy z Austrią. Producentem jest Vincellér MPS, a jego trójka właścicieli Tibor Molnál, Pál Pieler i Sásdi István gospodarują na 45 hektarach, w dużej mierze w pobliżu Jeziora Nezderskiego. Samo wino jest barwy jasnozłotej, nos bardzo ciekawy: przyprawy, nuty olejowe, w tle spalenizna? Na prawdę trudno mi to określić. W ustach solidna kwasowość, złożony, ciekawy smak, gorycz, pieprz – finisz z nutą grapefruita. Mimo wszystko to wino mnie nie przekonuje. Te nuty spalenizny, bardzo słabo wyczuwalna owocowość – średnio mi to odpowiada. Austriackie Veltelinery robią na mnie zdecydowanie dużo większe wrażenie, nawet pomimo tego, że trzeba za nie sporo płacić. Cena: 1600 HUF (22 PLN). Ocena: **. Liepiej wydać te samie pieniądze na furminta lub welschrieslinga.

Podobne wpisy

2 komentarze

  1. Sopron to nie region na dobrego GV… Czasem Ktoś się porywa na taką produkcję i…efekty miałeś okazję testować. Gdyby było inaczej po drugiej stronie granicy nie robiliby Blaufrankischa i Zweigelta tylko …. 🙂 Zdecydowanie lepiej uderzyć w Kekfrankos albo dołożyć parę złotych i, jak piszesz, ruszyć w Austrię lub na Węgrzech wydać to na Furminta .

  2. Zdarzylo mi sie pic Veltlinera z Wegier, ktory byl ok, ale to byly raczej okolice Balatonu. Sopron rzeczywiscie jest slaby pod tym wzgledem. Co do reszty – absolutna zgoda.