Krzepki riesling od wikinga z Mátry – Levente Rajnai Rizling 2015

Wioska Abasár pozornie nie wyróżnia się niczym spośród otaczających ją miejscowości. Leżaca u podnóża gór Mátra osada znana jest głównie z produkcji wina, choć przez długie lata kojarzyła się raczej z przeciętnej jakości trunkami, aniżeli butelkami, które królują na stołach w restauracjach z przewodnika Michelin. Nie stało się to jednak od razu, potrzebny był młody, szalony człowiek o wyglądzie wikinga, z długimi włosami i potężną brodą, będący jednocześnie dyrektorem i nauczycielem geografii w miejscowej szkole. Levente Major nie od razu odkrył swoją pasję do wina. Jego rodzina posiadała co prawda niewielką winnicę, ale zainteresowanie produkcją pojawiło się dopiero podczas lat spędzonych w liceum i na uniwersytecie.

Levente – winiarz, nauczyciel, rocker. (fot. producenta)

W 2004 roku zakupił swoją pierwszą parcelę, zaś z upływem czasu stopniowo dokupywał kolejne działki. W 2013 roku połączył siły z swym przyjacielem Kornélem Kalapácsem zakładając winiarnię i rozpoczynając profesjonalną produkcję wina. Dziś posiada 3 hektary winnic na zboczach góry Ság, od 2016 roku całość upraw prowadzi organicznie, a od zeszłego roku zrezygnował z jakichkolwiek oprysków. Bardzo mocno ogranicza wydajność plonów, średnio do 40-50 dekagramów na krzew, zaś grona wyciska używając ręcznej prasy. Jak sam przyznaje, niespecjalnie zna się na marketingu, mimo to jego wina trafiły do znanych budapeszteńskich restauracji, chociażby do wyróżnionej gwiazdką Michelina Costes.

Jeden z najlepszych węgierskich rieslingów. (fot. własna)

Jego Levente Rajnai Rizling 2015 to dowód na to, że Mátra jest idealnym miejscem dla tej odmiany. Powstało ono z gron pochodzących z ponad 40-letnich krzewów. Dojrzewało w dębowych beczkach. Posiada średniogłęboką, jasnozłotą barwę. W nosie wyczuwalne są aromaty mokrej skały, miodu, moreli, brzoskwini, cytryny i skórki pomarańczy, a także delikatna nutka naftowa. W ustach solidne zbudowane, z średniowysoką, żwawą kwasowością. Znajdziemy tu również nieco cukru resztkowego, który uwydatnia owocowy charakter wina: wspomniane już wcześniej morele i brzoskwinie, żółte jabłko, miód. Jest także słona nuta mineralna, śladowa naftowość, a także delikatna goryczka. Z racji charkateru nieco bliżej mu do austriackich, aniżeli niemieckich rieslingów, ale i tak jest to piękne, świetnie zrobione wino, w dość limitowanej (1176 butelek) serii. Cena za te emocje: 5100 HUF (65 PLN). Ocena: ****. Zdecydowanie polecane, dziwię się, że przy takiej penetracji węgierskiego rynku wciąż (choć po części też już) nie widnieje w ofercie żadnego polskiego importera.

Źródło wina: zakup własny.