Frankonia, kraina silvanera – przystanek drugi – Weingut Bürgerspital zum Hl. Geist

W samym sercu Würzburga, przy jednej z głównych ulic miasta znajduje się kompleks budynków winiarni Weingut Bürgerspital zum Hl. Geist, jednego z najstarszych w regionie (a także całych Niemczech), nieprzerwanie działajających przedsiębiorstw zajmujących się produkcją wina. Jednak nie sama historia sprawia, że jest to miejsce wyjątkowe. Winiarnia została bowiem założona w XIV wieku na bazie fundacji charytatywnej, której początki sięgają 1316 roku. Jej celem była pomoc chorym i seniorom z Würzburga. Misję tą Bürgerspital kontynuuje do dziś, opiekując się 750 osobami w podeszłym wieku.

Historyczny kompleks winiarni. (fot. Olaf Kuziemka)

Co ciekawe, podopieczni szpitala również korzystali z dobrodziejstw winiarni – według jednego z dokumentów z 1589 roku dzienna racja wina wynosiła dla nich 1,22 litra wina. W przestronnych piwnicach znajdziemy jeszcze jedną ciekawostkę – najstarszą butelkę białego wina – Steinwein z 1540 roku – które pochodzi z dawnej kolekcji królów Bawarii, a dziś należącej do rodziny Simon. Inny z egzemplarzy był próbowany w 1961 roku przez Hugha Johnsona, według którego wino wówczas było jeszcze żywe.

Stare wina z kolekcji rodziny Simon. (fot. własna)

Współcześnie Bürgerspital posiada 120 ha upraw w 10 parcelach w 3 miejscowościach, z czego 3 z nich (Würzburger Stein-Härfe, Würzburger Stein-Berg oraz Randersackerer Pfülben) stanowią winnice klasy Grosse Lage, a pozostałe 7 – klasy Erste Lage. Produkcja wina cały czas ma miejsce w gmachu winiarni w centrum miasta, w kompleksie znajdziemy także winotekę i restaurację. To właśnie tam, w towarzystwie fantastycznych lokalnych specjałów mieliśmy okazję spróbować 11 win z szerokiego portfolio producenta.

Podziemia winiarni kryją rozległy kompleks piwnic (fot. własna)

Bürgerspital Silvaner Trocken 2020 to podstawowe wino producenta, kupaż powstały z gron z różnych parceli o podłożu wapiennym, fermentowany i dojrzewający w zbiornikach ze stali nierdzewnej. Znajdziemy tu wszystkie, klasyczne cechy młodego silvanera: blazozieloną barwę, aromaty gruszki, zielonego jabłka, polnych ziół, trawy. W ustach wytrawne, lekko zbudowane, z żywą kwasowością, nutami gruszki, zielonego jabłka, trawy, cytrysów oraz słoną mineralnością. Finisz średni. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 7,60 EUR (35 PLN).

Silvaner i szparagi – połączenie idealne. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Riesling Trocken 2020 znajduje się poziom wyżej w drabince producenta. Mowa tu bowiem o selekcji gron z parceli położonych w granicach Würzburga. Fermentowało i dojrzewało w dużych dębowych beczkach oraz zbiornikach ze stali nierdzewnej. Posiada delikatną, jasnozłotą barwę. Pachnie cytryną, brzoskwinią, polnymi kwiatami i ziołami. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością oraz nutami cytryny, moreli, polnych ziół i zielonego jabłka. Finisz średni. Ocena: *** (85/100 pkt). Cena: 9,90 EUR (45,50 PLN).

Eleganckie, smaczne pinot gris. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Pfaffenberg Grauer Burgunder Erste Lage 2020 to wino jednoparcelowe, fermentujące w stalowych zbiornikach i dojrzewające w dębowych beczkach. Cechuje je bladosłomkowa barwa. Nos kusi aromatami wanilili, cytrusów, gruszki, brzoskwini oraż żółtego jabłka. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, ze średnią kwasowością oraz nutami gruszek, brzoskwini, żółtych jabłek, wanili oraz białego pieprzu. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 13,90 EUR (64 PLN).

Winnice Würzburger Stein. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Stein Chardonnay Erste Lage 2020 to świetne oblicze tej odmiany. Wino spontanicznie fermentowało i dojrzewało przez kilka miesięcy na osadzie w dębowych beczkach. Barwa jasnozłota. W nosie dominują nuty wanili, brzoskwini, gruszki, mokrej skały i cytrusów. Usta wytrawne, dość dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, kremową teksturą, nutami kredy, cytrusów, brzoskwini, gruszki oraz żółtego jabłka. Finisz długi. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 19,90 EUR (91,50 PLN).

Wyśmienita słodycz z mało znanej odmiany. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Stein Rieslaner Auslese Erste Lage 2018 to pierwsze i jedyne wino słodkie z całej serii. Powstało z bardzo dojrzałych gron z rzadkiej, wychodowanej w Frankonii odmiany, będącej krzyżówką rieslinga i silvanera. Mieni się jasnozłotą barwą. Nos czaruje aromatami brzoskwini, miodu, cytrusów, ale też petrolu i mokrej skały. W ustach słodkie, ze sporą kwasowością, średnim ciałem, soczystym owocem pod postacią brzoskwini, cytryny, moreli, guawy, ale także nutami petrolu i mokrej skały. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt). Wino niedostępne w sprzedaży.

Frankoński pinot noir – to jest to! (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Veitshöchheimer Spätburgunder Trocken 2020 to niezwykle udana czerwień z popularnego, burgundzkiego szczepu. Wino fermentowało i dojrzewało w dębowych beczkach. Posiada jasnorubinową barwę. Pachnie wiśnią, maliną, truskawką, mokrą ziemią oraz skórą. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, łagodnymi taninami i nutami malin, wiśni, truskawek, skóry, mokrej ziemi oraz przypraw korzennych. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 11,90 EUR (55 PLN).

Burgundzka elegancja, frankońska dusza. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Veitshöchheimer  Sonnenschein Spätburgunder R Erste Lage 2020 to selekcja gron z stromej parceli, fermentująca i dojrzewająca w beczkach barrique. Cechuje je średniogłęboka, rubinowa barwa. W nosie dominują nuty wanili, dymu, cedru, maliny, wiśni, skóry. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, gładką taniną, nutami skóry, dymu, wanili, mokrej ziemi, słonej mineralności, a także wiśni i maliny. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 23 EUR (106 PLN).

Chłodniejsze oblicze silvanera. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Pfaffenberg Silvaner Erste Lage 2020 to kolejna jednoparcelowa biel z stanowiska o podłożu wapiennym. Fermentowało i dojrzewało na osadzie w dębowych beczkach. Mieni się bladozłotą barwą. Nos dość intensywny, z aromatami trawy, zielonego jabłka, gruszki, polnych ziół, białego pieprzu i dymu. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, słoną mineralnością, nutami zielonego jabłka, gruszki, cytrusów, trawy oraz delikatną, pieprzną pikantnością. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 13,90 EUR (64 PLN).

Egzotyczna twarz tej samej odmiany. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Innere Leiste Silvaner Erste Lage 2020 powstało w dokładnie taki sam sposób jak bezpośredni poprzednik – jednak prezentuje nieco inne oblicze. Barwa bladozłota. Pachnie cytryną, limonką, agrestem, mokrą skałą, dymem, zielonym jabłkiem, gruszką i trawą. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z świeżą kwasowością, wyraźnie zaznaczoną nutą mineralną i ziołową, a także sporą porcją owocowości spod znaku limonki, zielonego jabłka, agrestu i cytryny. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 14,40 EUR (66,50 PLN)

Legendarne siedlisko i świetne wino. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Stein Silvaner Erste Lage 2020 to klasyk z najbardziej znanej parceli regionu. Podobnie jak inne wina tej klasy fermentował spontanicznie i dojrzewał w dębowych beczkach. Cechuje go bladozielona barwa. W nosie znajdziemy aromaty mokrej skały, cytryny, gruszki, polnych ziół, zielonego jabłka oraz migdałów. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, słoną mineralnością, nutami dymu, białego pieprzu, migdałów, gruszki, zielonego jabłka oraz cytryny. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 14,90 EUR (68,50 PLN).

Skoncentrowany sok ze skały. (fot. Olaf Kuziemka)

Bürgerspital Würzburger Stein-Härfe Grosses Gewächs 2020 to absolutny szczyt piramidy winiarskiej. Pochodzi z parceli, która w całości należy do winiarni, a na której rosną głównie stare krzewy. Spontanicznie fermentowało i dojrzewało w dębowych beczkach. Posiada bladozieloną barwę. Nos kusi aromatami mokrej skały, dymu, kredy, żółtego jabłka, gruszki. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, z sporą kwasowością, nutami mokrej skały, kredy, dymu, białego pieprzu, agrestu, trawy, gruszki i żółtego jabłka. Finisz długi. Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 29 EUR (133,50 PLN).

Podwórze kryje świetną restaurację. (fot. Olaf Kuziemka)

Wizyta w miejscu pełnym historii, łączącym przeszłość z teraźniejszością, świat sacrum i profanum to była prawdziwa przyjemność. Bürgerspital to zdecydowanie jeden z najjaśniejszych punktów na mapie Würzburga, i to nie tylko ze względu na świetne wina, ale też wspaniałą obsługę i świetną ofertę gastronomiczną. Miejsce to cały czas żyje i cieszy się popularnością zarówno wśród turystów, jak i miejscowych. Jeśli jednak nie możecie się tam udać – to w Warszawie w Winebarze Frank znajdziecie wina Weingut Bürgerspital oraz doskonale dopasowane do nich dania kuchni frankońskiej.

Do Frankonii podróżowałem wraz z blogerami Winiacz, Winne Okolice, Wino w Obiektywie na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina.

Mythos Mosel – powrót do ojczyzny rieslinga

Każdy, kto choć raz trafi nad Mozelę chce do niej wrócić jak najprędzej. Meandrująca pośród wzgórz rzeka, strome, łupkowe zbocza obsadzone winną latoroślą, małe, położone wśród winnic miasteczka, pamiętające jeszcze wieki średnie – to wszystko zachęca do odwiedzenia tego malowniczego zakątka Niemiec. Dla mnie zeszłoroczna wyprawa to był powrót po roku na festiwal Mythos Mosel, który stanowi jedną z największych, rokrocznie odbywających się imprez regionu. Ponad 100 producentów i 750 win do spróbowania w ciągu dwóch dni – rzadko kiedy jest możliwość poznania tak szerokiego spektrum miejscowego winiarstwa. W podróży po krainie Rieslinga towarzyszył mi Piotr Wdowiak z bloga Wine O’Clock. Na szczęście na szóstą edycję festiwalu udało nam się przybyć dzień wcześniej i opuścić dzień później, przez co nie musieliśmy rezygnować z żadnego punktu programu, przy okazji odwiedziwszy również winiarnię Reinharda Löwensteina (Weingut Heymann-Löwenstein) w malowniczym Winningen. Widok na rzekę ze stromych tarasów stanowiska Röttgen to moment, który na długo zapadł mi w pamięci.

Mönchhof – pierwszy przystanek wyprawy. (fot. własna)

Dwudniową degustację zaczęliśmy w Ürzig, wiosce położonej u podnóża słynnego, wulkanicznego siedliska Ürziger Würzgarten, natrafiając przy okazji na wycieczkę z instytutu Masters of Wine. Pierwszym przystankiem był charakterystyczny budynek winiarni Mönchhof. To posiadające 14 ha gospodarstwo posiada kilkaset lat historii, od ponad dwóch stuleci pozostając w ręku rodziny obecnych właścicieli. Tutejszy Mönchhof Erden Prälat Riesling Auslese 2018, choć jeszcze bardzo młody, to już pokazuje olbrzymi potencjał – znajdziemy w nim nuty owocowe (morela, brzoskwinia, pigwa), a także miód, potężną słodycz oraz świetną, chrupką kwasowość, dzięki której wino zachowuje harmonię i jest zrównoważone (ocena: ****/*****). Świetne jest także Ürziger Würzgarten Riesling Auslese*** 2018 od partnerskej winnicy Mönchhof – Joh. Jos. Christoffel z Erben. Bogate w aromaty owoców cytrusowych (mandarynek, grapefruitów, limonki), winogron, miodu, o obezwładniającej wręcz słodyczy i pozostającej w kontrze do niej świetnej, wibrującej kwasowości (ocena: ****/*****).

Wspaniałe wino prałata. (fot. własna)

Druga stacja wyprawy to Kinheim i znajdujące się tam stoisko małej solidnej winiarni Weingut Kees-Kieren z Graach, którą zapamiętałem z poprzedniej edycji jako producenta świetnych auslese i spätlese. Tym razem mej uwadze nie umknął młodziutki Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2018**, pachnący morelami, cytrusami oraz owocami egzotycznymi, w ustach zaś dominuje słodycz, miód, soczysta owocowość, wsparta na cytrusowej kwasowości (ocena: ****/*****). Jeszcze lepsze jest Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Auslese** 2018, z potężną słodyczą, ostrą jak brzytwa kwasowością, nutą moreli, brzoskwini, cytrusów oraz słoną mineralnością. Warto poczekać z otwieraniem butelki, choć już dziś jest absolutnie genialne (ocena: (****/*****).

Słodka perełka z Graach. (fot. własna)

Kolejny interesujący przystanek i zwieńczenie pierwszego dnia czekało nas w Enkirch, gdzie w winiarni Weingut Immich-Batterieberg gościły wina Markusa Molitora. Jego Markus Molitor Alte Reben Mosel Riesling 2017 (biały kapsel) charakteryzuje się słoną nutą mineralną, ziołowością, cytrusowością, świetą kwasowością przy wyraźnie zaznaczonej słodyczy (ocena: ****). Genialny jest natomiast Markus Molitor Zeltinger Sonnenuhr Riesling Auslese** 2009 (złoty kapsel) to esencja mozelskiego łupka – miód, pigwa, morele, susz owocowy, wyraźna ewolucja, lekka nuta petrolowa ale też słona mineralność, potężna koncentracja i doskonały balans między kwasowością, a solidną dawką słodyczy (ocena: ****/*****). Doskonała butelka na zakończenie dnia pełnego przygód.

Świetne rieslingi od Markusa Molitora. (fot. własna)

Drugi dzień festiwalu zaczęliśmy z przytupem w Briedel, w Weingut Walter. O ile ona sama jest producentem solidnych, aczkolwiek niewyróżniających się szczególnie rieslingów, o tyle bardzo spodobało mi się wino z goszczącej tu Weingut Grans-Fassian z Leiwen. Ta rodzinna, bardzo stara (bo licząca kilkaset lat tradycji) winiarnia jest członkiem VDP i znana jest z świetnych win klasy Grosses Gewächs. Jednym z nich jest Grans-Fassian Laurentiuslay GG 2017, czyli świetny, młody riesling z nutami suszonych owoców, ziół, migdałów, miodu, sporą koncentracją, solidną kwasowością i słoną nutą mineralną (ocena: ****/*****). Niestety, nie mogliśmy tu spędzić więcej czasu, zwłaszcza, że czas nas gonił – trzeba było zmierzać dalej, ku najbardziej wyczekiwanemu punktowi wyprawy.

Wybitny Grosses Gewächs z świetnego rocznika. (fot. własna)

Właśnie tam, w Pünderich znaleźliśmy mozelskiego Świętego Graala. Są dla mnie nimi wina młodego, ale też dysponującego sporym doświadczeniem i jeszcze większym talentem Matthiasa Knebela z Weingut Knebel z Winningen. Posiada on 7 ha w najlepszych parcelach wioski, w tym Uhlen i Röttgen, skąd pochodzą jego najciekawsze rieslingi. W uznaniu zasług i po spełnieniu wyśrubowanych wymagań w 2017 roku dołączył on do stowarzyszenia producentów VDP. Każde z zaprezentowanych win robi spore wrażenie, aczkolwiek kilka zasługuje na szczególne uznanie. Knebel Uhlen Trocken 2008 to mineralno-ziołowy sok z mozelskich łupków, z niewielką dodatką suszu owocowego, wsparty na potężnej, świeżej kwasowości, dzięki czemu wydaje się o wiele młodszy, aniżeli wskazuje na to jego rocznik. Wspaniały (ocena: ****/*****). Podobne wrażenie Knebel Röttgen Trocken 2008 – z tym, że tu oprócz solidnej dawki słonego, mineralnego soku dostajemy jeszcze pieprzną pikantność, która dodaje mu pazura, choć odbiera nieco z elegancji poprzednika. Mimo tego to wciąż wybitne, piękne wino (ocena: ****/*****).

Matthias Knebel – młoda gwiazda z Winningen. (fot. własna)

Równie solidnie prezentują się tutejsze słodycze. Knebel Röttgen Spätlese 2018 – bogactwo nut owoców egzotycznych (ananas, mango) cytrusów, świetnie zbalansowana słodycz i kwasowość, delikatna mineralność oraz finisz spod znaku zielonego jabłka dają świetną kombinację (ocena: ****/*****). Genialne jest także Knebel Röttgen Auslese – obezwładniająco gęste, skoncentrowane, z bogatą nutą owocową (grapefruit, mango, ananas, morele), miodową słodyczą i ostrą jak brzytwa kwasowością, ale nie brakuje tu również słonej mineralności. Niesamowite (*****). Na szczęście, wina tego producenta są już dostępne w restauracjach i barach współpracujących z importerem – poznańską firmą Poniente.

Dotyk absolutu. (fot. własna)

W tej samej stacji czekało na nas jeszcze trzech innych, wspaniałych winiarzy. O ile wspomnianego wcześniej Reinharda Löwensteina mogłem pominąć ze względu na wcześniejszą wizytę, tak win gospodarza przystanku – Clemensa Buscha już nie. Poza standardowym zestawem zaprezentował nam on starsze roczniki, ale im poświęce miejsce w osobnym wpisie. Z stosunkowo świeżych win bardzo mi zaimponował Clemens Busch Vom Grauen Schiefer Trocken 2016, soczysty, krągły riesling z wyraźną nutą mineralną, potężną kwasowością i ziołową pikantnością (ocena: ****/*****). Bardzo duży potencjał ma także Clemens Busch Marienburg Rothenpfad GG 2017, skoncentrowany, mineralny riesling, z nutami pieprzu, cytrusów i świetną kwasowością (ocena: ****/*****). Dla mniej wtajemniczonych ważna może okazać się informacja, że całość upraw winiarza jest prowadzona metodą biodynamiczną.

Jeden z najlepszych adresów nad Mozelą! (fot. własna)

Ostatnią winiarnią, która zaprezentowała swoje wina w domu Clemensa Buscha była Weingut Haart z Piesport. Już podstawowe butelki pokazują talent winiarza Johannesa Haarta i świetne terroir tamtejszych okolic, zaś wina z późnych zbiorów i pojedynczych parceli to już klasa światowa. W Haart Goldtröpfchen GG 2012 znajdziemy nuty polnych ziół, orzechów, suszu owocowego, słoną mineralność, żwawą kwasowość i świetną strukturę (ocena: ****/*****). Haart Goldtröpfchen Spätlese 2010 to skoncentrowany, soczysty, owocowy nektar z rieslinga, w którym dominują nuty moreli, brzoskwinii, cytrusów, znajdziemy tu także umami i lekką ziołowość (ocena: ****/*****). Owe wina to zdecydowanie jedno z największych odkryć całego festiwalu.

Johannes Haart – solidny producent z Piesport (fot. własna)

Kolejnym ciekawym punktem była winiarnia Weingut Melsheimer z Reil. To dość odważny producent, który eksperymentuje z różnymi metodami produkcji, przy czym całość upraw jest prowadzona w sposób ekologiczny. Mnie najbardziej spodobał się jego Melsheimer Lentum Riesling Trocken 2015, który fermentował przez ponad 36 miesięcy (!) w dużych (1000 l) beczkach, dzięki czemu zyskał sporo nut kremowych, znajdziemy w nim także zioła i cytrusy, świetną kwasowość oraz delikatną, słoną nutę mineralną (ocena: ****). Świetne, choć nieco bardziej typowe jest Melsheimer Schäf Mullay-Hofberg Riesling Spätlese 2018, o aromatach białych owoców, cytrusów, ziół oraz słonej mineralności przy sporej słodyczy (ocena: ****).

Thorsten Melsheimer – mozelski rewolucjonista. (fot. własna)

Ostatnim, wartym poważniejszego wspomnienia przystankiem była stacja w winiarni Weingut Julius Treil w Reil. Bardzo dobrze zaprezentowały się tu wina od Weingut von Hövel z Konz, średniej wielkości producenta (21,5 ha) o długiej, rodzinnej tradycji (7 pokoleń), będącego również członkiem stowarzyszenia VDP. Wspaniale zaprezentowało się zwłaszcza Von Hövel Scharzhofberger Riesling Auslese 2018, o przepięknej, morelowo-brzoskwiniowej, soczystej owocowości, nutach miodu, cytrusów oraz słonej mineralności, z doskonałą harmonią słodyczy i kwasowości (ocena: ****/*****). Równie solidne, a czasem lepsze wina powstają w Weingut Peter Lauer w Ayl. To mały producent (8 ha), także należący do VDP, który również zachwycił mnie podczas poprzedniej wyprawy, i postanowiłem ponownie spróbować jego win – co było świetną decyzją. Pierwsze z nich – Peter Lauer Ayler Küpp Spätlese Faß 7 2018 cechuje potężna słodycz, świetna nuta mineralna, solidna dawka cytrusowej kwasowości i wyraźna, morelowa owocowość (ocena: ****/*****). Drugie – Peter Lauer Ayler Küpp Auslese Faß 10 to już skoncentrowana dawka owoców egzotycznych, marakui, mango, cytrusów, moreli, potężnej słodyczy i świetnej kwasowości, i migającej w tle nucie mineralnej (ocena: *****).

Florian Lauer – mistrz z Ayl. (fot. własna)

Kilka dni spędzonych nad Mozelą przekonało mnie ponownie, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na świecie dla produkcji win, a tutejsze rieslingi stanowią czołówkę win białych. Nie chcę specjalnie przedłużać tego wpisu, bo już jest to o kilka tysięcy znaków za dużo, ale muszę stwierdzić – Mozela ponownie mnie zachwyciła. I choć w tym roku z pewnością tam nie trafię, to w myślach układam kolejny plan powrotu. W końcu serca nie da się oszukać, a jego fragment został tam, w zakolu rzeki pod Ürziger Würzgarten.

Wszystkie drogi prowadzą nad Mozelę… (fot. własna)

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.

 

Cierpliwość popłaca – dojrzałe rieslingi z festiwalu Mythos Mosel

Jakież to ekscytujące sięgać po butelkę wina z datą swojego urodzenia. Im więcej mamy lat, tym mniejsza okazja, by tego dokonać, gdyż wbrew stereotypom – zdecydowana większość win z wiekiem traci na jakości. Tylko nieznaczny odsetek jest w stanie przetrwać dziesięciolecia, a jeszcze mniej w tym czasie się rozwinąć i nabrać wyjątkowego smaku i aromatu. Jednymi z tych niewielu są rieslingi, zwłaszcza w swej mozelskiej odmianie. Pomaga im w tym wysoka kwasowość oraz cukier resztkowy, które sprzyjają wieloletniemu dojrzewaniu w butelce. O ich magii miałem okazję przekonać się już dwa lata temu, dlatego kiedy pojawiła się kolejna okazja, by zapoznać się z wyjątkowymi, starymi winami podczas festiwalu Mythos Mosel – skorzystałem z niej.

Górująca nad Bernkastel winnica Badstube. (fot. własna)

Degustacja miała miejsce w winiarni Weingut Kerpen i dla uczestników festiwalu była bezpłatna. Zaprezentowano sześć win w różnej skali słodyczy, od półwytrawnych do bardzo słodkich auslese. Najstarsze z nich powstało w bardzo dobrym 1983 roku, najmłodsze zaś w 1999. Każde z nich okazało się  być w świetnej formie. Pierwsze podane wino, czyli Thomas Ludwig Thörnicher Ritch Riesling Auslese Halbtrocken 1989 charakteryzuje jasnozłota suknia, w nosie częstuje nas aromatami nafty, dymu, suszonych brzoskwinii oraz miodu, zaś w ustach kusi delikatną słodyczą, żwawą kwasowością, krzemową mineralnością, naftą, oraz delikatną nutą suszonych śliwek (ocena: ****).

Upływu czasu nie oszukasz… (fot. własna)

Rok starsze F-J Klüsserather Bruderschaft Riesling Spätlese 1988 wydaje się być nieco bardziej dojrzałe, cięższe, oleiste – mamy tu złotą barwę, w nosie dominuje miód, dalej mamy nuty moreli, suszonych owoców, propolisu oraz petrolu. W ustach dominują nuty suszonych owoców, miodu, cytrusów, wszystko spina przyzwoita kwasowość oraz solidna dawka słodyczy, sporo tu ekstraktu, sporo ciała, dużo emocji (ocena: ****).

Ale ów czas jest dla rieslingów niezwykle łaskawy. (fot. własna)

Nieco słabsze okazało się natomiast kolejne wino – Pauly Bergweiler Bernkasteler Badstube Riesling Spätlese 1985. Barwa jasnozłota, w nosie dominują nuty krzemowe, mineralne, dym, petrol, w ustach natomiast pojawiają się nuty moreli moreli, suszonych owoców, grzybowów, solidna kwasowość nieco przeważa nad dość wątłą i niewielką słodyczną, na finiszu zaznacza się delikatna goryczka (ocena: ***/****).

Na takie wina warto czekać… (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na najstarsze wino całej degustacji – Ernst Clüsserath Trittenheimer Altärchen Riesling Spätlese 1983. Pomimo trzech i pół dekady ma się całkiem dobrze – posiada złotą barwę, w nosie na pierwszy plan wysuwa się nafta, dalej pojawiają się aromaty suszonych owoców, miodu, przypraw do piernika, w ustach zaś sporo nut suszonych owoców, miodu, grzybów, spora kwasowość oraz solidna słodycz, bardzo dobrze wywarzone i harmonijne, aczkolwiek pojawia się także zapaszek starej szafy. Mimo wszystko jedno z przyjemniejszych win tej degustacji (ocena: ****).

Trzydzieści pięć lat – nie dałbym mu tyle. (fot. własna)

Piąte z kolei wino pochodziło od gospodarza – Kerpen Bernkasteler Badstube Riesling Auslese 1990 pomimo prawie trzydziestu lat wciąż wydaje się niesamowicie świeże i owocowe. Posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty miodu, moreli, brzoskwinii, botrytisu i propolisu, w ustach zaś mamy idealną mieszankę potężnej słodyczy i ostrej jak brzytwa kwasowości, które stanowią idealną bazę dla nut moreli, mirabelki, brzoskwinii oraz gruszki, a także miodu i delikatnej, słonej mineralności. Po prostu świetne (ocena: ****).

Tu również czas okazał się wyjątkowo łaskawy… (fot. własna)

Nic jednak nie mogło równać się z ostatnim w kolejsce – Kees-Kieren Graacher Domprobst Riesling Auslese*** 1999. W zasadzie można rzec, że to bardziej zdeklasowane trockenbeerenauslese aniżeli klasyczne auslese. Charakteryzuje je głęboka, złota barwa, w nosie dominują aromaty moreli, miodu, pigwy, mineralności, które współgrają z ustami – a w nich cała kawalkada smaków – miodu, pigwy, brzoskwinii, cytrusów, olbrzymiej słodyczy i monumentalnej kwasowości, bogate w nuty botrytisu, propolisu i mineralności, wielowarstwowe i niesamowicie długie. Bezkompromisowe, nie biorące jeńców, po prostu świetne wino (ocena: ****/*****).

Młodzieniaszek z olbrzymim potencjałem. (fot. własna)

To już kolejna degustacja, która przekonała mnie, że warto sięgać po stare rieslingi, warto je także starzyć w chłodzie piwniczek. Czas większości z nich służy, a jeśli go nie mamy – to należy ruszyć nad Mozelę – gdyż praktycznie każdy producent posiada spore zapasy starych win, dostępne w śmiesznych wręcz cenach. Ja sam oprócz wspaniałych wrażeń przywiozłem dwie butelki liczące sobie ponad 30 lat. I muszę przyznać – nie mogę się doczekać ich otwarcia.

 

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.