Csobánci Bormanufaktúra Pinot Noir 2011 – dziwoląg znad Balatonu

Zdradzę wam pewną tajemnicę. Choć z moich wpisów może wydać się to nie do końca oczywiste, ale… jestem fanem węgierskich pinotów. Oczywiście mam na myśli pinot noir. W północnej, chłodniejszej części Węgier potrafią one pokazać całą paletę swoich możliwości i owocowego bogactwa. Świetnie udaje się on w chociażby w Etyek, bardzo dobre butelki można znaleźć u producentów z regionów winiarskich Mátra czy też chociażby Badacsony. Właśnie wino od weterana północnego brzegu Balatonu – Janosha von Beothy mnie skłoniło, by przyjrzeć się nieco jego wcześniejszym eksperymentom nt. tej odmiany, które popełnił w Csobánci Bormanufaktúra (Kooperatywa Winiarska z Csobánc).

Niestety upływ czasu daje o sobie znać… (fot. własna)

 

Csobánci Bormanufáktura Pinot Noir 2011 nie jest już młodzieniaszkiem, co widać chociażby po kolorze wina. Barwa jasnoczerwona, z ceglastymi refleksami. W nosie nuty przegotowanych wiśni, dojrzałych czereśni, delikatna nuta mineralna oraz delikatnie wyczuwalna malina. W ustach sporo tanin, kompot wiśniowy, solidna kwasowość, szczypta pikantności oraz dość wystający alkohol. Na finiszu pojawia sie gorzka nuta pestkowa oraz Wino jest dość płaskie, owoc odchodzi w cień, alkohol dominuje. Mam wrażenie, że wszystko się rozjeżdża, nos kusi, a w ustach dostajemy rozgotowany kompot wiśniowy, w dodatku poza szczytem swoich możliwości, dlatego też nie mogę polecić tego wina. Ocena: **. Cena: 3800 HUF (51 PLN). Czuję się trochę rozczarowany, ale do węgierskich pinotów – chociażby tych z Badacsony – z pewnością będę powracał.

Źródło wina: zakup własny.

Badacsony nieco inaczej – Folly Arborétum Cédrus Cuvée 2016

Niewielu ludzi zna w Polsce wina z Badacsony, choć dzięki entuzjastom – jak np. Mariusz Kapczyński – powoli zaczynamy je odkrywać. Jest to dość niejednorodny region winiarski położony nad Balatonem wokół góry o tej samej nazwie, która swe pochodzenie zawdzięcza wulkanicznej działalności skorupy ziemskiej. Oprócz głównego wzniesienia mamy także kilka mniejszych, o innej genezie – powstałe ze skał osadowych naniesionych tu setki miliony lat temu. Taką jest właśnie Kisörsi-hegy w Badacsonyörs. Właśnie w tej osadzie w 1904 roku dr. Gyula Folly założył niewielkie arboretum, obok którego nieco później pojawiły się pierwsze nasadzenia winorośli. Obydwa przedsięwzięcia stopniowo powiększały swoje obszary i nawet wywłaszczenie z 1950 roku nie spowodowało zmniejszenia skali działalności. Po upadku systemu tereny wróciły w posiadanie rodziny Follych, której czwarte pokolenie – w osobie Réki i Judit kontynuuje tradycję opiekując się zarówno ogrodami – jak i niespełna 5 hektarami nasadzeń winogron.

Wino niczym cedr – piękne i majestatyczne. (fot. własna)

 

A jakie są tutejsze wina? Uprawia się tu tylko i wyłącznie białe odmiany winorośli – są to budai zöld, szürkebarát (pinot gris), olaszrizling (welschriesling), muscat ottonel, kéknyelű oraz riesling. Dziś skupię się na Folly Arborétum Cédrus Cuvée 2016, kupażu szürkebarát i olaszrizlinga ze stanowiska Kisörsi-hegy. Owo wino posiada jasną, słomkową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty cytrusów, wanilii, migdałów oraz delikatna kremowość. W ustach pierwsze skrzypce gra właśnie jedwabista, kremowa tekstura, wino jest pełne, krągłe, o świeżej kwasowości. Sporo tu nut cytrusów, pojawia się również gruszka oraz migdały, dalej delikatna pikantność i lekka goryczka, doprawiona słoną mineralnością. Przyjemne, eleganckie wino, które pokazuje, że z dwóch taki niepozornych i nie do końca docenianych odmian można zrobić coś ekscytującego. Ocena: ***/****. Cena: 2490 HUF (33 PLN). Część win od tego producenta znajduje się w ofercie katowickiego sklepu Czerwone Białe Różowe – ale czy akurat to – tego nie udało mi się ustalić.

Źródło wina: zakup własny w sklepie sieci Bortársaság.

Mitiszol Fesztivál – naturalne wina Europy Środkowej

Od kilkunastu lat uwaga świata winiarskiego kieruje się ku winom naturalnym – czy to pozbawionym dodatku siarki, czy też z upraw biodynamicznych, powstałym bez użycia drożdży hodowlanych. Spory wpływ na to ma moda na slow food, na odkrywanie prawdziwej esencji tego, co jemy i tego, co pijemy. Na Węgrzech propagatorem tego ruchu (lub stylu życia – co kto woli) jest organizacja Terra Hungarica, zrzeszająca producentów win naturalnych. Ich reprezentantem jest Terroir Club, który posiada sklep internetowy pod nazwą mit iszol? (co pijesz?). Co roku organizuje on w Budapeszcie festiwal win naturalnych, który przyciąga sporą uwagę publiczności. W tym roku i ja pojawiłem się na tej zacnej imprezie.

Publika dopisała. (fot. własna)

 

Mitiszol Fesztivál, bo tak brzmi jego nazwa, to przede wszystkim festiwal win autentycznych, naturalnych, ale nie tylko. Znajdziemy tu też producentów naturalnych soków, syropów, spirytualiów – a także producentów organicznej żywności. Podczas imprezy swoje produkty prezentowało 34 winiarnie z 7 krajów, prezentując 148 win. Dominowały oczywiście lokalne, węgierskie winiarnie, ale silną reprezentację wystawiła także Słowacja, poprzez winiarnie Strekov 1075, Kasnyik Rodinné Vinárstvo czy też Mátyás Családi Pincészet. Co ciekawe, każda z nich jest prowadzona przez Węgrów. Oprócz tego pojawiła się również gwiazda austriackiej sceny winiarskiej – Weingut Nikolaihof z Wachau.

Oprócz win można było także spróbować m.in syropy owocowe. (fot. własna)

 

Przejdźmy zatem do tego, co najciekawsze – win. Wybrałem dla Was najlepsze z nich. Najciekawszym, najbardziej przekonującym z węgierskich win był Losonci Riesling 2015. Jeszcze chyba nigdy nie spotkałem się z tak udaną wariacją tego szczepu. Mamy tu wyraźną nutę naftową, mineralność, cytrusy oraz brzoskwinie, wszystko to przy świeżej kwasowości i delikatnym (6 g/l), aczkolwiek świetnie zintegrowanym cukrze resztkowym. Stoi za nim mały producent z Mátry – Bálint Losonci. Prawdziwa perełka. Ocena: ****. Cena: 4799 HUF (65 PLN).

Najlepszy węgierski riesling, jaki kiedykolwiek piłem. (fot. własna)

 

Dorogi Testvérek, to jeden z wielu ciekawych producentów, który nie był obecny podczas Dnia Tokaju w Warszawie. Każde z prezentowanych przez nich win zrobiło na mnie duże wrażenie. Furmint Előhegy 2015, o wyraźnej nucie waniliowej, brzoskwini, moreli oraz świetnej kwasowości może stanowić za wzorzec wina odmianowego. Ocena: ***/****. Cena: 3999 HUF (54 PLN). W Furmincie Deák beczka usuwa się nieco na drugi plan, pojawia się za to przyjemna pikantność, lekka słodycz oraz wyraźne nuty brzoskwini, mamy tu również więcej ciała. Ocena: ***/****. Najlepszym zaś ich dziełem jest Fordítás 2012, w którym dominują nuty botrytisu, miodu, moreli oraz kandyzowanych owoców. Wyczuwalna jest także oksydacja, kwasowość świetnie balansuje potężna słodycz (ponad 120 g/l cukru resztkowego). Bardzo finezyjne, oleiste, piękne wino. Ocena: ****. Cena: ok. 8000 HUF (108,50 PLN).

Ten fordítás koncentracją przewyższa niejedno aszú. (fot. własna)

 

Kolejnym z odkryć imprezy była winiarnia Janosha von Beőthy z Badacsony. Sprowadza on francuskie szczepy, które sadzi na wulkanicznych stokach góry Csobánc. Warto sięgnąć po Glamour Chenin Blanc 2015, które zachwyca kremowością, nutami wanilii oraz brzoskwini, przy świetnej kwasowości i słonej mineralności. Ocena: ***/****. Bardzo dobry jest także Pinot Grande 2013, czyli pinot noir. Mamy tu sporo nut owoców leśnych, ściółki, trochę czekolady. Bardzo ekstraktywne, jak na wino z tego szczepu. Ocena: ***/****. Bardzo ciekawe jest także Petit Rhone 2013 (Syrah). Owoce leśnie, pikantność, dobra kwasowość oraz sporo ciała – to wszystko znajdziecie w tym winie. Ocena: ***/****.

Chenin blanc z Badacsony. Interesujące. (fot. własna)

 

Z Sopronu przybył Franz Weninger. Posiada on winnice po obydwu stronach granicy – w Austii i na Węgrzech. Jego Fretter Cabernet Franc 2013 charakteryzuje świetna budowa, elegancko ułożone taniny, nuta pieprzu, dojrzałych wiśni oraz czarnych porzeczek. Ocena: ***/****. Cena: 9800 HUF (132,50 PLN). W drugim z jego win, Höllesgrund Kékfrankos 2015 znajdziemy nuty wiśni, czereśni, dojrzałej śliwki oraz skóry. Sporo tu owocu, świetna struktura oraz dobra, trzymająca wszystko w ryzach kwasowość. Jak wszystkie inne wina producenta, i to powstało z biouprawy. Ocena: ****. Cena: 5300 HUF (72 PLN).

Franz Weninger – młody rewolucjonista z Austrii. (fot. własna)

 

Spodobały mi się także wina Zsolta Sütő z winiarni Strekov 1075. Sporo dobrego pisały o nich Butelki Literki Kilometry, więc i ja postanowiłem sięgnąć po osławione butelki. Bardzo spodobało mi się jego Créme # 1, czyli mętny, naturalny musiak powstały z odmiany Dévin. Sporo tu nut oksydacji, mamy tesz suszone figi, skórkę pomarańczy, gruszkę i świetną kwasowość. Trudne do opisania, dziwne, ale przyjemne! Ocena: ****. Ciekawe jest także Pinot Noir 2016, o nutach owoców leśnych, maliny, z świetną kwaskowością. Gdzieś w tle migocze ziemistość oraz ściółka oraz nuta wędzonki. Ocena: ***/****.

Zsolt Sütő – wspaniały winiarz z Strekov 1075. (fot. własna)

 

Koniec końców nadeszła pora na winnicę, która przekonała mnie ostatecznie, by wziąć udział w imprezię, czyli Weingut Nikolaihof. Sprośród siedmiu prezentowanych win szczególnie spodobały mi się trzy. Grüner Veltliner vom Stein 2016 łamie stereotypy nt. tego szczepu. Mamy tu nuty nafty, wyraźną mineralność, sporo owocu (cytrusy, brzoskwinia), świetną kwasowość, a gdzieś na finiszu pojawia się biały pieprz. Ocena: ***/****. Riesling Steiner Hund 2014, czyli wino z najbardziej stromej parceli zachwyca słoną mineralnością, ostrą jak brzytwa kwasowością, nutami cytrusów oraz sporym ciałem. Ocena: ****. Riesling Steinrieslier 2004 pokazuje najlepsze oblicze odmiany – mamy tu zarówno naftę, słoną mineralność, świetną kwasowość, ale też sporo ciała, delikatnie zaznaczone nuty owocowe, lekką pikantność. Bardzo długi finisz. Dla koneserów. Ocena: ****/*****.

Genialne wina z Weingut Nikolaihof. (fot. własna)

 

Z imprezy wróciłem zachwycony, choć udało mi się spróbować może połowy dostępnych win. Nie żałuję, gdyż odkryłem nowe twarze, sięgnąłem po ciekawe butelki i miałem szansę skonfrontować je z tym, z czym miałem do czynienia do tej pory. A co do naturalności i autentyczności w winach – to jest to bardzo ciekawy ruch – kiepskich win było naprawdę niewiele, winiarze zadbali o to, by każdy wrócił zadowolony. Z roku na roku coraz więcej producentów decyduje się zaprzestać stosować pestycydów, by tworzyć wina w zgodzie z naturą i wypada to pochwalić. Motto festiwalu zdradza nam zaś całą prawdę na temat win naturalnych: jesteś tym, czym pijesz.

W imprezie wziąłem udział na koszt własny.