Gilvesy Terra No 2 Tagyon-hegy Rajnai Rizling 2018 – płynne złoto Balatonu

Północny brzeg Balatonu usiany jest licznymi wzniesieniami, powstałymi w wyniku wulkanicznej działalności ziemi sprzed kilku milionów lat. Już przed wiekami zauważono, że ich zbocza idealnie nadają się do uprawy winorośli, zaś obecność dużego zbiornika wodnego łagodzi wszelkie ekstrema klimatyczne. Ów idealny klimat, przepiękne krajobrazy oraz spokój przyciągnęły tu w 2012 roku urodzonego w Kanadzie Róberta Gilvesyego, który znalazł tu swe miejsce na ziemi. Jeszcze w tym samym roku zakupił budynek winiarni należącej niegdyś do możnego rodu Esterházych, by gruntownie go odrestaurować. Stopniowo nabywał też kolejne parcele, dziś gospodaruje na 17 hektarach w trzech siedliskach (Tarányi, Váradi, Mogyorós), zaś kolejne 7 hektarów należy do wspólnego projektu Martinus Birtok, który powstał we współpracy z Mártonem Ruppertem. O samej winiarni pisałem już jakiś czas temu przy okazji próbowania podstawowego kupażu producenta, dziś zaś pora na specjalne, jednoparcelowe wino, pochodzące z siedliska przypisanego właśnie do winiarni Martinus.

Dobry riesling znad Balatonu. (fot. własna)

Gilvesy Terra No 2 Tagyon-hegy Rajnai Rizling 2018 powstał z gron zebranych z siedliska Tagyon-hegy. Przeszło proces spontanicznej fermentacji w stalowych zbiornikach, gdzie dojrzewało przez kolejne kilka miesięcy. W efekcie otrzymujemy wino o delikatnej, jasnozłotej barwie. Pachnie ono mokrą skałą, krzemieniem, cytryną, limonką, kwiatami lipy, miodem, imbirem oraz naftą. W ustach jest ono średniozbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością (6,4 g/l) oraz średnim alkoholem. Znajdziemy tu nuty zielonego jabłka, cytryny, imbiru, limonki, grapefruita, jak i polnych ziół oraz mokrej skały. Całość wieńczy średniodługi finisz. Nowoczesne, świeże, dobrze „skomponowane wino” z solidną strukturą, mogłoby mieć jednakże nieco więcej ciała i długości. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 3900 HUF (49,50 PLN).

Źródło wina: zakup własny w sieci sklepów Bortársaság.

Szászi Badacsonyi Olaszrizling 2019 – balatońska klasyka w wersji bio

Od kilku dni słupki na termometrach pokazują powyżej 20 stopni, a to niechybny dowód na to, że nadeszło lato. I dobrze, gdyż tegoroczna wiosna nie rozpieszczała nas zarówno pogodą, ani też sytuacją epidemiologiczną. W końcu jednak możemy przysiąść na tarasie, balkonie, albo w parku i otworzyć butelkę ulubionego, świeżego, białego wina. Tym razem zdecydowałem się wybrać coś poważniejszego, klasyczną, acz podstawową biel z wulkanicznego regionu Badacsony. Wino pochodzi od producenta Szászi Birtok z wioski Hegymagas, położonej na zboczach Szent György-hegy. O rodzinie Szászich pisałem już cztery lata temu, przy okazji degustacji prowadzonej przez syna właściciela – Endre juniora. Zajmująca 18 hektarów posiadłość jest jedną z pierwszych, certyfikowanych winiarni w kraju, która postawiła na uprawy ekologiczne. Dziś w tym duchu powstają wszystkie wina producenta.

Flaszka na balkon, na taras, do parku… (fot. własna)

Szászi Badacsonyi Olaszrizling 2019 – to klasyczne „estate wine” – czyli podstawowa butelka producenta. Jest to kupaż gron olaszrizlinga z trzech różnych parceli (Szent György-hegy, Szigliget, Hajagos), spontanicznie fermentujący i dojrzewający w używanych, dębowych beczkach. Posiada jasnosłomkową barwę. W nosie pachnie mokrą skałą (Badacsony!), migdałami, żółtymi jabłkami, suszonymi śliwkami, drewnem oraz cytrusami. W ustach średniozbudowane, wytrawne, o średnim alkoholu (12,5%) i klasycznej, wysokiej kwasowości. Nieco rustykalne w stylu, z wyraźnymi nutami żółtych jabłek i papierówek, cytrusów, migdałów, polnych ziół, a także słoną nutą mineralną. Krągłe, o oleistej teksturze i średniodługim finiszu. Uczciwie zrobione, nieszczególnie złożone, acz dobrze oddające charakter miejsca i odmiany wino z upraw ekologicznych w świetnej cenie. Czegóż chcieć więcej? Może importera w Polsce? Ocena: *** (88/100). Cena: 2190 HUF (28,50 PLN).

Źródło wina: zakup wlasny w sieci sklepów Bortársaság.

Laposa Kéknyelű 2019 – szlachetny autochton z Badacsony

Aż trudno sobie wyobrazić, jak bardzo różniło się współczesne węgierskie winiarstwo od tego sprzed półtora wieku. Winna latorośl porastała znacznie większe połacia ziemi, zaś liczba uprawianych odmian była wielokrotnie większa niż obecnie. Kres różnorodności położyła plaga filoksery, a ostateczny cios zadał mu komunizm i mechanizacja rolnictwa. Dopiero w latach 90-tych zdano sobie sprawę, jak wielkie skarby kryją się w przydomowych ogródkach i obsadzonych starymi krzewami parcelach, i postanowiono owe szczepy ratować. Jednym z nich było kéknyelű, porastające niegdyś spore połacie zboczy otaczających bazaltowe wzniesienie Badacsony. Trudne w uprawie, posiadające tylko żeńskie gamety nazywane było „pańskim gronem”, a produkcja wina była tak droga, że stać na nie było tylko szlachtę i arystokrację. W okolicy w XIX wieku swe piwniczki miało wielu ważnych polityków epoki.  Odmianę tę od zapomnienia ocalił Huba Szeremley, za którego przykładem poszli innu producenci regionu. Dziś porasta ona 48 hektarów, z czego 46 znajduje się właśnie w Badacsony. Jedną z winiarni, w której znajdziemy kéknyelű jest Laposa Birtok – średniej wielkości (30 hektarów), rodzinne gospodarstwo, którego początki sięgają 1978. W ich rękach znajduje się bistro, hotel (Hableány) oraz winiarnia. O Laposach i kéknyelű pisałem już w jednym z wcześniejszych wpisów, dodam więc tylko, że za produkcje wina odpowiada przedstawicielka drugiego pokolenia rodziny – Zsófia Laposa.

Solidne wino w pięknej szacie. (fot. własna)

Laposa Kéknyelű 2019 to kolejny już rocznik wina, który bez cienia wątpliwości możemy nazwać benchmarkowym. Zachęca do zakupów ładną szatą graficzną – etykietę zdobi niebiesko-zielony liść winorośli. Posiada bladozółtą barwą, pachnie polnymi ziołami, cytryną, limonką, migdałami, jabłkami. W ustach mocno wytrawne, ze sporą kwasowością, delikatną pikantnością, i nutami migdałów, białego pieprzu, skórki cytryny oraz limonki. Dalej pojawia się także gruszka, jabłko oraz słona mineralność. Finisz średniodługi, z wyraźną goryczką. Wciąż jeszcze młode, dość zamknięte – potrzebuje czasu, by pokazać pełnię swych możliwości. Z pewnością nie jest też najlepszym, najbardziej złożonym kéknyelű jakie próbowałem, ale solidnym winem środka, choć jak na warunki węgierskie z dość wysoką ceną. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 3800 HUF (47,50 PLN). W Polsce wina Laposa importuje krakowska firma nawino, w jej ofercie znajdziecie wcześniejszy (2018) rocznik.

Źródło wina: zakup własny.