Schödl Bio Rosé Zweigelt-Pinot Noir 2019 – gdy lato tuż-tuż, postaw na róż

Wielkimi krokami zbliża się lato, choć trudno je wyczuć, kiedy cały dzień siedzi się w domu. Jeśli jednak mamy kawałek ogrodu, czy chociażby balkon, to da się wyjść i wyczuć, że natura obudziła się do życia. By umilić sobie czas warto sięgnąć po butelkę lekkiego, odświeżającego wina – chociażby różu, który w tym okresie święci swoje tryumfy. I choć nie jestem jakimś szczególnym fanatykiem rosé, to o tej porze często po nie sięgam. Szczególnie, jeśli udaje się tak dobrze, jak to z Weingut Schödl. Jest to niewielki (17 ha) producent z Loidesthal w Dolnej Austrii, tuż obok granic z Czechami i Słowacją. Powstaje się tu ok. 70 tysięcy butelek rocznie, zarówno z lokalnych, jak i światowych odmian, głównie w stylu reduktywnym, przeznaczone do szybkiej konsupcji. Uprawy prowadzone są w sposób ekologiczny, o czym świadczą stosowne symbole certyfikacji.

Tani, pyszny, bio róż? Oto i on! (fot. własna)

Schödl Bio Rosé Zweigelt-Pinot Noir 2019 to klasyczne, lekkie, świeże różowe wino, fermentowane i dojrzewające w stalowych tankach. Charakteryzuje je średnio intensywna, łososiowa barwa. Posiada intensywny aromat jogurtu truskawkowego, poziomek, malin oraz czerwonej porzeczki. Usta świeże, z dominantą owocową pod postacią nut truskawek, poziomek, malin, o kremowej teksturze. Kręgosłup stanowi tu spora kwasowość, świeżość wzmaga niewielka ilość dodanego dwutlenku węgla. W tle pojawia się też delikatna nuta czerwonego grapefruita oraz lekka goryczka. Finisz średniej długości. Czysty, lekki, ekologiczny róż, w dodatku w świetnej cenie. W sam raz, na ciepłe, wiosenne i letnie wieczory. Ocena: ***/****. Cena: 4,99 EUR (22,50 PLN).

Źródło wina: zakup własny w austriackim supermarkecie sieci Hofer (w Polsce: Aldi).

Szászi Birtok – ostoja naturalizmu pośród wulkanicznych wzgórz

Stawiając kolejne kroki w odkrywaniu ciekawych węgierskich win postanowiłem udać się do sklepu A másik bolt na kolejną organizowaną tam degustację. Wiele tygodni minęło od czasu, kiedy ostatni raz moja noga postąpiła w skromnych progach tego miejsca, nie licząc wizyty, którą ostatnio złożyliśmy tam z Piotrem Wdowiakiem. Ominęło mnie kilka ciekawych wydarzeń, więc skorzystałem z nadarzającej się możliwości, by skosztować wina wielkiego badaczońskiego naturalisty, czyli Endre Szásziego. Pochodzi on z lokalnej rodziny winogrodników. Rodzinną tradycję zapoczątkował jego ojciec, który w czasach jedynego słusznego systemu pracował w miejscowym kombinacie winiarskim. Po jego nagłej śmierci syn musiał szybko się usamodzielnić, po ukończeniu technikum również wstąpił w szeregi badaczońskiej spółdzielni i pracował tam aż do transformacji ustrojowej. Decyzja o prowadzeniu własnej działalności zapadła już w połowie lat 90. W 2000 roku obsadzono pierwsze dwa hektary w okolicy miejscowości Hegymagas, dwa lata później gospodarstwo zajmowało już 8 ha, a dziś winna latorośl porasta 20 ha. Uprawa odbywa się w całości ekologicznie, co powoduje olbrzymie wahania w wielkości produkcji. Jedyne, co u Szásziego jest niezmienne, to etykieta – ta sama od prawie 20 lat.

Pewne rzeczy w życiu pozostają niezmienne. (fot. własna)

Na degustacji podano 11 win, 10 białych i jedno czerwone. Zaczęliśmy od wina musującego Gyöngyös, będącego kupażem Kéknyelű i Rozsakő. Nie są to wybitnie aromatyczne szczepy, co daje się poznać w tym winie. Jasnozłota barwa, delikatne musowanie, w nosie delikatne nuty brzoskwini i cytrusów. W ustach śladowa mineralność, trochę nut cytrusowych oraz lekka kwasowość. Pojawiają się również nuty kwiatowe i delikatna, migdałowa groczka. Ocena: **/***. Mało emocji. Zdecydowanie ciekawiej zrobiło się przy Szigligeti Olaszrizling 2015. Jasnozłota barwa, w nosie brzoskwinie, morele, miód. W ustach sporo ciała, wyraźne nuty białych owoców, brzoskwinia, lekka słoność, przyjemna kwasowość. Złożone, kompleksowe i po prostu bardzo dobre. Ocena: ****. Kolejny przedstawiciel tego szczepu – Szent György-hegyi Olaszrizling 2015 pokazuje nieco inne oblicze. Jest to wino jasnozłotej barwie , wyraźnie mineralnym nosie, z lekkimi nutami suszonych owoców, w tle pojawiają się również owoce tropikalne. Więcej ciała, bardziej aromatyczne, lekko pikantne. Ocena: ****.

Degustacja zgromadziła sporo chętnych. (fot. własna)

Następne podane wino, Badacsonyi Vulcanus 2015 to prawdziwa ciekawostka. Autochtoniczny, węgierski szczep, powstały jako krzyżówka Pinot Gris oraz Budai Zöld, uprawiany jest tylko w Badacsony, na zboczach góry Szigliget, zajmując powierzchnię ledwie kilku hektarów. Wino posiada jasnozłotą barwę, w nosie mamy nuty maślane oraz cytrusów, w ustach wyraźna kwasowość, zielone jabłko, migdałowa goryczka i słona mineralność. Lekkie, przyjemne, choć bez fajerwerków. Ocena: ***. Podobnie ma się rzecz z Szigligeti Rózsakő 2015. Szczep, z którego powstało owo wino jest krzyżówką Kéknyelű i Budai Zöld i występuje jedynie w Badacsony. Barwa taka sama, jak u poprzedników (wynikająca raczej z technologii produkcji a nie charakterystyki poszczególnych gron), w nosie wyczuwalna mineralność, cytrusy, białe owoce. W ustach dominuje słona mineralność, jest też spora kwasowość, wyraźne nuty białych owoców, cytrusów i migdałowa goryczka. Jest lekko, przyjemnie, choć brakuje mu wyraźnie struktury i złożoności. Ocena: ***.

Endre Szászi Jr opowiada o winach ojca. (fot. własna)

 

Kolejne dwa trunki powstały również z lokalnego szczepu – Kéknyelű. Wino z rocznika 2015 posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalna jest lekka pikantność, nuty białych owoców i polnych kwiatów. W ustach zarysowują się nuty białych owoców, trzon stanowi jednak cytusowa, wyraźna kwasowość. Jest też lekka, słona mineralność, migdałowa goryczka i nuta polnych kwiatów. Bardzo lekkie, wręcz zwiewne –idealne na lato. Ocena: ***/****. Kéknyelű 2014 pokazuje nieco inne oblicze – mamy tu głębokozłotą barwę, w nosie nuty dojrzałych moreli i brzoskwinii, miodu oraz botrytisu. W ustach rześka, wyraźna kwasowość, nuty suszonych owoców, moreli, brzoskwini. Mamy tu sporo ciała, typowe dla szczepu nuty kwiatowe, w tle gdzieś migocze delikatna mineralność. Jest też botrytis, dzięki któremu pojawia się charakterystyczna nuta miodowa. Dla winiarzy był to potwornie ciężki rocznik – sporą część zbiorów zabrały deszcze, lecz grona, które udało się zebrać były niesamowitej jakości – i to widać w tym winie. Ocena: ****. Innym popularnym w Badacsony szczepem jest Pinot Gris. Szürkebarát (jego lokalna nazwa) 2014 również posiada wyraźne ślady wpływu botrytisu. Złota barwa, w nosie nuty suszonych owoców, jabłka, skórka pomarańczy. W ustach delikatnie wyczuwalny cukier resztkowy, cytryny, pomarańcze, suszone owoce, spora kwasowość, ale trochę mało ciała. Niespecjalnie przekonuje mnie to wcielenie. Zbyt wodniste. Ocena: **/***.

Świetna selekcja win. (fot. własna)

 

Zmierzając ku finiszowi w kieliszkach pojawił się Szent Györgyi-hegyi Zeusz 2013. Charakteryzuje się złotą barwę, w nosie pojawiają się nuty mineralne, białe owoce, cytrusy. W ustach mamy wyraźną kwasowość, spory alkohol, lekkie nuty białych owoców. Pojawia się także migdałowa goryczka. Nieco brakuje tutaj harmonii. Ocena: **/***. Kabócás-dülő Olaszrizling 2011 przeniósł nas w nieco inne rejestry. Posiada jasnobursztynową nazwą, w nosie dominują nuty miodowe, botrytis, mango, brzoskwinia oraz morela. W ustach spora kwasowość, którą harmonijnie uzupełnia wyraźny cukier resztkowy. Oleista struktura, wyraźny, czysty owoc (morele, brzoskwinie, mango, cytrusy), a także lekka pikantność sprawiają, że wino to daje olbrzymią przyjemność. W tle mamy także skórkę pomarańczy i nutę świeżo zmielonych goździków. Całość niesamowicie złożona, harmonijna. Ocena: ****/*****. Koniec degustacji wieńczył Pinot Noir 2015. Jasnoczerwona barwa, w nosie owoce leśne, czerwona porzeczka, maliny. W ustach spora kwasowość, soczysty owoc – porzeczki, żurawina, malina. Lekkie, delikatne wino, które przywodzi nieco na myśl niemieckie Spätburgundery. Czysta przyjemność! Ocena: ****.

 

Myślę, że po tym wieczorze zdecydowanie częściej zacznę spoglądać w kierunku Badacsony, nie tylko na półkach supermarketów, ale także jako potencjalny cel podróży. Wina, które tam powstają mają swój wyjątkowy, mineralny, wulkaniczny charakter. Jeśli dodamy do tego lokalne, nigdzie indziej nie występujące szczepy, zapalonych winiarzy i ciekawą historię – to wyjdzie nam bardzo ciekawa mieszkanka, z której warto czerpać garściami. Zwłaszcza, że Badacsony to w Polsce jeszcze terra incognita – a chociażby ze względu na jej unikatowość wypadałoby umieścić ją w atlasie każdego winomana.

 

W degustacji brałem udział na koszt własny.

Eymann Riesling Classic 2015 – niemiecka prostota w dobrej cenie

Od pewnego czasu jestem fanem niemieckich Rieslingów. Nie bez powodu ten szczep nazywany jest królem win białych, ponieważ posiada niesamowity potencjał, który najlepiej objawia się właśnie na niemieckiej ziemi, dając zarówno fantastyczne wina wytrawne, jak i powabne, oleiste wina słodkie ze zbotrytyzowanych gron. Potrafi świetnie oddać charakter terroir, przez co jest ceniony na całym świecie. Dziś na tapetę biorę prostego Rieslinga z winnicy Weingut Eymann położonej w Gönnheim w Palatynacie. Jest to mała, rodzinna firma, prowadzona przez Rainera Eymanna. Tutejsza powierzchnia nasadzeń wynosi 15 ha, (z czego jedną trzecią zajmuje Riesling), uprawiane są one w zgodzie z zasadami ekologii.
 blog-o-winie-weingut-eymann
Klasyka gatunku (fot. własna)
Eymann Riesling Classic 2015 to wino o jasnozółtej barwie. W nosie wyraźnie wyczuwalna jest mineralność, cytrusy, polne zioła, rumianek, oraz delikatna nuta petrolu. W ustach cytrusowe, o odświeżającej kwasowości. Zaznacza się tu także słona mineralność z delikatną nutą migdałów. Następnie pojawiają się nuty papierówki, gruszki oraz petrol. Bardzo przyjemne, lekkie, świeże wino, o zaskakująco wysokiej (12,5%) jak na tutejsze Rieslingi zawartości alkoholu. Ocena: ***/****. Ja kupiłem je za na Węgrzech 2890 HUF (40 PLN), zaś w Polsce dostępne jest w ofercie importera dobrewina.pl. Polecam!