Vesztergombi József Cabernet Franc 2012 – czerwona esencja z piwniczki pustelnika

W zeszłą sobotę odbyłem błyskawiczną, dosłownie jednodniową (a w zasadzie kilkugodzinną) wizytę w Szekszárdzie, miejscu, które od dawna znajdowało się w kręgu moich zainteresowań, zwłaszcza jeśli chodzi o dobre, czerwone wina. I choć nie był to wypad stricte enologiczny, to oczywiście nie mogło się obejść bez niewielkiej degustacji lokalnych trunków, na którą wybrałem piwnicę Garay Élménypince. Ów lokal pełni rolę integratora miejscowych producentów, łącząc rolę winebaru, specjalistycznego sklepu oraz muzeum z ciekawą ekspozycją na temat wina. Dostępnych jest tu ponad 300 etykiet od 40 różnych winiarzy.

Dom szekszárdskich win. (fot. własna)

 

Sięgnąłem zaś po wino od małego, nieznanego mi dotąd producenta – Józsefa Vesztergombiego. Owo nazwisko fanom węgierskiego wina może się okazać znajome – jego brat, Ferenc, również posiada winiarnie, której produkty można znaleźć na półkach wielu węgierskich supermarketów (Vesztergombi Pince), aczkolwiek bracia nie współpracują ze sobą. O Józsefie wiadomo tyle, że ma bardziej tradycyjne podejście do wyrobu wina, uprawia grona na 10 ha i że współpracuje tylko z wybranymi, małymi winotekami. Więcej informacji trudno znaleźć, gdyż jego strona internetowa nie działa, nie ma profilu w mediach społecznościowych, a i sama nazwa jego firmy (Remete-Bor, czyli Wina Pustelnika) wskazuje na to, że nie poszukuje on zbytniego rozgłosu.

Wino pustelnika… (fot. własna)

 

Vesztergombi József Cabernet Franc 2012 to niezwykle udana wariacja na temat tej odmiany. Posiada ono purpurową barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty dojrzałych wiśni, czereśni, czerwonej porzeczki, a także nuty ziemiste oraz ściółka. W ustach pierwsze skrzypce wiedzie świeża, wyraźna kwasowość, z którą idealnie współgrają tony owocowe: wiśni, czereśni, jerzyn i porzeczek, jest też miękka, pluszowa tanina oraz ziemistość. Dwa lata dojrzewania w używanych beczkach nadało mu nieco szlachetnych rysów, nie tłamsząc przy tym soczystej owocowości, przez co aż chce się sięgnąć po kolejny kieliszek. Ocena: ***/****. Cena: 2600 HUF (34,50 PLN). W tej cenie – doskonały wybór.

Źródło wina: degustowane w Garay Élménypince.

Mátra w natarciu – degustacja win Bálinta Losonciego

Węgry to kraj aż 22 regionów winiarskich, których nazwy zdecydowanej większości winomaniaków nie mówią nic, a co dopiero wina z nich pochodzące. Rzadko kiedy sięgamy po butelki spoza Tokaju, Egeru, Villány czy też Somló, zresztą nic w tym dziwnego, gdyż nawet Węgrzy mają często problemy ze znalezieniem innych na półkach supermarketów, a nie każdy ma po drodze do specjalistycznych sklepów branżowych. Jednym z takich mniej popularnych regionów jest Mátra, położony w północnej części Węgier, na południowych zboczach gór o tej samej nazwie. Jest to jedna z większych (7800 ha) oraz młodszych (od 2009 roku) apelacji. Główne uprawiane tu odmiany to: olaszrizling, pinot gris, leányka, muscat ottonel, sauvignon blanc, chardonnay, a także kékfrankos, zweigelt oraz cabernet sauvignon. Choć apelacja istnieje od niedawna, to winorośl uprawia się tu od setek lat, a region znany jest z lekkich, świeżych win białych. Miarą rozwoju regionu jest m.in przyznanie tytułu winiarza roku 2017 Mátyásowi Szőke.

Sprawca całego zamieszania – Bálint Losonci. (fot. Kata Badics)

 

Ja zaś wziąłem udział w degustacji innego producenta z regionu – Losonci Pince. Jest to mała, rodzinna winiarnia o powierzchni 6,2 ha położonych w 11 stanowiskach w granicach 3 miejscowości (Gyöngyöspata, Gyöngyöstarján oraz Nagyréde). Powstaje tu do 10 tysięcy butelek wina rocznie, głównie z odmian: riesling, olaszrizling, grüner veltliner, furmint, hárslevelű, pinot noir, kékfrankos, turán oraz cabernet franc. Od 2014 roku 100% winnic objęte jest uprawą ekologiczną. Na degustację w budapesztańskim winebarze VinoPiano Bálint Losonci przywiózł 7 win.

Jeden z najlepszych węgierskich rieslingów. (fot. własna)

 

Pierwszym z nich było podstawowe wino winiarni, Losonci Parola 2015 – kupaż müller-thurgau oraz grüner veltlinera. Jest to niefiltrowane, nieklarowene wino pomarańczowe, mamy tu nuty suszonych owoców, gruszki, cytrusów, delikatnie zaznaczoną mineralność i migdałową goryczkę, a to wszystko przy świeżej kwasowości. Ocena: ***. Drugie z win – Losonci Riesling 2016 to prawdziwy klasy. Wyraźnie wyczuwalna słona mineralność, wanilia, cytrusy oraz kremowość, jest też ostra jak brzytwa kwasowość i sporo ciała. Potrzebuje jeszcze czasu by się rozwinąć, ale już widać potencjał. Ocena: ****. Losonci Hárslevelű 2016 to kolejne wino pomarańczowe, z wyraźnymi aromatami suszonych śliwek, cytrusów, brzoskwinii, z sporym ciałem, potężnymi taninami oraz solidną kwasowością. Na finiszu nuta wędzonych śliwek, skórki pomarańczy, sherry oraz delikatna goryczka. Ocena: ****.Pinot Noir 2016 to jedno z ulubionych win Bálinta, pochodzi ze stanowisk w miejscowości Nagyréde. Przypomina pinoty z chłodniejszych legionów – wyczuwalne są tu nuty owoców leśnych, maliny, słodycz oraz delikatna pikantność, zaznacza się także kredowa mineralność, a to wszystko jest przy całkiem sporej kwasowości. Spontaniczna fermentacja, dość spory alkohol, a mimo wszystko zachowana lekkość pinota. Ocena: ****.

Bardzo przyzwoity pinot. (fot. własna)

 

Kékfrankos 2015 posiada więcej ciała od poprzednika, zarysowują się tu aromaty wanilii, owoców leśnych, jeżyn, przy średniej kwasowości. Pojawia się także nieco nut czerwonej papryki i delikatna pikantność. Ocena: ***/****. Losonci Cabernet Franc 2016 to jeszcze próba beczkowa, dopiero na wiosnę zacznie się butelkowanie tego rocznika. Mamy tu wyraźne nuty dojrzałych wiśni, czereśni, czekolady, jest też delikatna pikantność, miękkie jak plusz taniny i przyzwoita kwasowość, ale obraz psuje nuta zielona, szypułkowa. W tle migoce orzech. Ocena: ***/****. Na koniec zaś podano Losonci Kései Szüretelésű Hárslevelű 2016, najdziwniejsze wino całego wieczoru. Wyobraźcie sobie wino pomarańczowe wymieszane z wytrawnym szamorodni a wyjdzie wam właśnie to. Suszone owoce, skórka pomarańczy, cytrusy, miód, botrytis, dalej gruszka i suszona śliwka przy świetnej kwasowości, sporych taninach oraz wyraźnie zaznaczonym alkoholu. Ocena: ***.

Ten kékfrankos nie skradł mojego serca. (fot. własna)

 

Bálint Losonci pokazał, że Mátra jako region winiarski kryje spory potencjał, który warto odkryć. Jego rieslinga próbowałem już w listopadzie i okazał się jednym z najciekawszych win festiwalu win naturalnych Mitiszol?, przypominając złożonością i charakterem wina z Doliny Mozeli. Ciężka praca, niska wydajność z krzewu (maks. 1 kg, w niektórych przypadkach zaledwie maks. 0,5 kg), ekologiczna uprawa oraz stawianie na jakość sprawiło, że w bardzo krótkim czasie wina te znalazły się w najlepszych węgierskich restauracjach. Może czas już, by trafiły do Polski?

Degustowałem na koszt własny w winebarze VinoPiano w Budapeszcie.

Uważajcie na przeceny! – Figula „3” Cuvée 2014

Ostatnio wyczuwam jakąś melancholię. Przedłużająca się już zima trochę daję mi w kość, w tej sytuacji kieliszek dobrego, czerwonego wina jest ukojeniem dla skołatanych nerwów. Oczywiście jeśli posiada się dobre czerwone wino, idealne do picia na co dzień, gdyż nie stać mnie, by otwierać Barolo, czy chociażby Kopára* bez poważniejszego powodu. Niedawno sięgnąłem po butelkę od dobrze mi znanego producenta znad Balatonu – Figula Pincészet, o którego winach pisałem już szerzej między innymi przy okazji wizyty w ich winiarni. Przez długi czas owe trunki można było jedynie dostać w sklepach specjalistycznych i u producenta, jednakże w ostatnich latach liczniej zaczęły się również pojawiać na półkach supermarketów (ech, ta siła pieniądza). Podczas jednej z wizyt we wschodnich rubieżach Węgier zawitałem do tamtejszego Tesco, gdzie trafiłem na opisywane dziś wino.

Butelka ładna, ale zawartość nieciekawa. (fot. własna)

 

Figula „3” Cuvée 2014 to kupaż Cabernet Sauvignon, Merlota oraz Cabernet Franc z Balatonszőlős oraz Dörgicse w regionie winiarskim Balatonfüred-Csopak. Jego obecność na supermarketowej półce można uzasadnić słabym rocznikiem, przez co nie pojawiło się ono w ofercie znanych dystrybutorów, jak chociażby Bortársaság. Pogoda w 2014 roku nie była zbyt łaskawa, katastrofalne opady śniegu w marcu, a potem długie deszcze jesienią zniszczyły sporą część plonów. Samo zaś wino posiada ceglastoczerwoną, lekko mętną barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty owoców leśnych, czerwonej porzeczki i ściółki leśnej. W ustach nieco rozwodnione – mamy tu kompot z czerwonych porzeczek, delikatnie zaznaczone nuty owoców leśnych, lekką pikantność oraz całkiem dobrą kwasowość. Na finiszu pojawia się delikatna goryczka. Niestety brakuje struktury, tanin, wino jest już zmęczone, choć przecież minęły zaledwie 3 lata. Kupione na przecenie -60%, która jak widać – nie była bez powodu. Cena: 850 HUF (11,50 PLN). Ocena: **.

Źródło wina: zakup własny w sieci supermarketów Tesco.