Frankonia, kraina silvanera – przystanek trzeci – DiVino Nordheim Thüngersheim

Kooperatywy winiarskie, czyli spółdzielnie winogrodników założone celem efektywniejszego gospodarowania zasobami i wspólnej produkcji wina są w Niemczech konceptem znanym od ponad półtora stulecia. Ich prawdziwy rozkwit nastąpił jednak znacznie później, w czasach po I i II Wojnie Światowej, gdy ceny gron były tak niskie, że wykluczało to jakąkolwiek samodzielną działalność. Niosły one za sobą szereg korzyści – obniżenie kosztów, gwarancję odbioru surowca, długotrwałą współpracę i integracje lokalnych społeczności, natomiast znacznie mniejszą uwagę poświęcano jakości – najważniejszym kryterium była ilość owocu i zawartość cukru w gronach. System ten motywował winogrodników do uzyskania jak największych plonów, często kosztem smaku gotowego wina.

Nowoczesna siedziba winiarni. (fot. Olaf Kuziemka)

We Frankonii, jak i w pozostałych regionach Niemiec spółdzielcze tradycje są ciągle żywe. Jedną z nich – założoną w 1951 roku (z połączenia dwóch) stanowi DiVino Nordheim Thüngersheim, drugi pod względem wielkości upraw producent w całej apelacji, którą miałem przyjemność odwiedzić. Już pierwszy rzut oka na główną siedzibę winiarni pozwala stwierdzić, że mamy do czynienia z niezwykle ambitnym przedsiębiorstwem. Dziś produkuje się tu 4 miliony butelek wina z 360 ha upraw, na których gospodaruje 280 rodzin. Przez pewien czas winiarnia posiadała także własną restaurację, jednakże w czasie pandemii koronawirusa zmuszona była ją sprzedać. Winnice porasta kilkanaście odmian, natomiast największą uwagę poświęca się oczywiście silvanerowi. Kooperatywa – jako pierwsza w Niemczech – wprowadziła inny system oceny winogrodników, który nie jest zależny od ilości gron, a stosowania się do wytycznych odnośnie uprawy. Dzięki temu znacząco podniosła się jakość surowca. Powstające tu wina dostępne są zarówno na półkach supermarketów, małych winotek, jak również restauracjach i barach.

Winnice ponad miasteczkiem Nordheim. (fot. Olaf Kuziemka)

Degustację w winiarni zaczęliśmy od DiVino Primo Brut Nature 2017 – musiaka dojrzewającego przez 48 miesięcy na osadzie, a powstającego metodą tradycyjną. Jest to kupaż pinot noir, chardonnay oraz pinot meunier. Cechuje go jasnozłota barwa i drobne bąbelki, aromaty drożdży, cytryny, zielonego jabłka, brioszki. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o ostrej jak brzytwa kwasowości, nutach cytrusów, zielonego jabłka, drożdży, mokrej skały. Finisz średniodługi. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Tradycyjny, arcysmaczny musiak. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Juventa Bacchus Feinherb 2021 to przykład wina skrojonego pod gust przeciętnego niemieckiego konsumenta. Posiada bladozłotą barwę. W nosie znajdziemy aromaty trawy, zielonej papryki, cytryny i limonki. W ustach półwytrawne, lekko zbudowane, z średnią kwasowością, wyraźnie zaznaczonym cukrem resztkowym oraz nutami trawy, papryki, cytryny, limonki i zielonego jabłka. Finisz krótki. Ocena: ** (82/100 pkt). Cena: 5,80 EUR (26,50 PLN).

Lekki, świeży, delikatny silvaner. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Franconia Silvaner Trocken 2021 jest winem z średniej półki producenta. Fermentowało i dojrzewało w kontrolowanych warunkach w zbiornikach ze stali nierdzewnej. Barwa bladozielona. W nosie swą obecność zaznaczają aromaty gruszki, trawy, polnych ziół, jabłek. W ustach wytrawne, lekko zbudowane, z średnią kwasowością, delikatną słodyczą, a także nutami trawy, polnych ziół, zielonych jabłek, gruszek, trawy. Nieco wodniste. Finisz średni. Ocena: **/*** (84/100 pkt). Cena: 7,80 EUR (35,50 PLN).

Solidny silvaner z starych krzewów. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Charakter F. Thüngersheimer Johannisberg Silvaner Alte Reben Trocken 2020 to jednoparcelowa selekcja producenta. Grona zostały poddane zimnej maceracji, po czym po tłoczeniu moszcz fermentował i dojrzewał w stalowych zbiornikach. Pachnie ono trawą, polnymi ziołami, zieloną gruszką, cytryną, pigwą i mokrą skałą. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z średnio wysoką kwasowością, przyzwoitym ekstraktem, oraz nutami trawy, gruszki, cytryny, kredy, polnych ziół, zielonych jabłek oraz białego pieprzu. Finisz długi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 14 EUR (64 PLN).

Udana interpretacja pinot blanc. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Terroir Thüngersheimer Johannisberg Weisser Burgunder 2019 jest dość udanym przedstawicielem tej odmiany. Podobnie jak w przypadku poprzedników, fermentowało i dojrzewało w stali. Cechuje je bladozłota barwa. Nos kusi aromatami żółtych jabłek, brzoskwiń, migdałów, cytrusów, bananów oraz mokrej skały. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z średnio wysoką kwasowością, słoną mineralnością, nutami gruszki, żółtego jabłka, brzoskwini, cytryny. Finisz średnio długi. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 10,90 EUR (50 PLN).

Granit i silvaner – świetne połączenie. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Charakter F. Terrasse & Granit Retzbacher Benediktusberg Silvaner Spätlese Trocken 2019 to jeden z ciekawszych eksperymentów producenta. Owoce pochodzą z bardzo stromego siedliska, a po wytłoczeniu moszcz trafia do granitowego zbiornika, w którym fermentuje i dojrzewa przez 9 miesięcy. Granit przepuszcza pewną ilość tlenu, pozwalając na mikrooksydację wina. Mieni się jasnozłotą barwą. W nosie dominują aromaty mokrej skały, kredy, dymu, wanili, polnych ziół, migdałów. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z średnią kwasowością, słoną mineralnością, nutami gruszki, trawy, polnych ziół, migdałów oraz kredy. Finisz średnio długi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 18 EUR (82,50 PLN).

Świetne, beczkowe chardonnay. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Grosses Gewächs Chardonnay Trocken 2018 to kupaż win z najlepszych parceli producenta, fermentujący i dojrzewający przez 13 miesięcy w beczkach typu barrique (225 l), z czego 60% stanowią nowe, a 40% używane. Posiada jasnozłotą barwę. Pachnie wanilią, brzoskwinią, żółtym jabłkiem, dymem, karmelem, przyprawami korzennymi. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średnio wysoką kwasowością, kremową teksturą, słoną nutą mineralną, soczystą owocowością spod znaku brzoskwini, gruszki, cytryny, wspartą karmelem, wanilią i toffee. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 17,50 EUR (80 PLN).

Czerwony, niesztampowy kupaż. (fot. Olaf Kuziemka)

DiVino Primo Cuvée Rot 2016 powstało z odmian pinot noir, domina oraz cabernet dorsa. Dojrzewało przez 36 miesięcy w beczkach typu barrique. Cechuje je średniogłęboka, rubinowa barwa. W nosie wyczuwalne są aromaty jeżyny, żurawiny, maliny, wanili, skóry, dymu oraz mokrej ziemi. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średnio wysoką kwasowością, dojrzałą, miękką taniną, soczystą owocowością spod znaku jeżyn, malin, żurawiny, ze szczyptą wanili, nut ziemistych i czarnego pieprzu. Finisz długi. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 48 EUR (220,50 PLN).

Chardonnay z ciepłego rocznika. (fot. własna)

Ciekawym eksperymentem było spróbowanie dojrzałych win z archiwum producenta. DiVino Chardonnay Trocken 2013 powstało w ciepłym roczniku, co da się też wyczuć po jego ekstraktywności. Według mnie jest już po szczycie, ale wciąż trzyma się całkiem dobrze. Ma złotą barwę. Noc zdominowany jest przez aromaty miodu, brzkoskwini, moreli, karmelu oraz mokrej skały. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z średnią kwasowością, kremową teksturą, z nutami miodu, brzoskwini, moreli, karmelu i toffee. Finisz średni. Ocena: *** (86/100 pkt). Wino nie dostępne w sprzedaży.

Świetny, dojrzały pinot blanc. (fot. Olaf Kuziemka)

Lepsze wrażenie sprawiło DiVino Grauer Burgunder Trocken 2013. Posiada złotą barwę. Pachnie ananasem, miodem, cytrusami, brzoskwinią oraz mokrą skałą. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średnio wysoką kwasowością, kremową teksturą, nutami moreli, brzoskwini, miodu, karmelu, wanili oraz słonym posmakiem. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Wino nie dostępne w sprzedaży.

Technologia w służbie wina. (fot. Olaf Kuziemka)

Jako ostatnie do kieliszków trafiło DiVino Primo Cuvée Weiss 2018 – kupaż pinot blanc (70%), chardonnay (20%) oraz rieslinga (10%). Moszcze fermentowały oddzielnie w nowych i używanych dębowych beczkach (o pojemności 300 i 500 litrów), zaś po skupażowaniu trafiły do 300-litrowych beczek na okres 23 miesięcy. Wino cechuje się jasnozłotą barwą. W nosie znajdziemy aromaty wanili, brzoskwini, moreli, dymu, kredy. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, ze średnią kwasowością, kremową teksturą, nutami moreli, brzoskwini, gruszki, wanili, oraz słonym posmakiem. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 48 EUR (220,50 PLN).

Tradycja ciągle żywa. (fot. Olaf Kuziemka)

Winiarnia DiVino Nordheim Thüngersheim udowadnia, że kooperatywy winiarskie niekoniecznie muszą kojarzyć się z tanimi winami kiepskiej jakości, które spotkamy na półkach większości supermarketów. Zmiana mentalności winogrodników i większa uwaga poświęcona uprawie winorośli sprawia, że winiarze mogą pracować z lepszym surowcem – co w konsekwencji przekłada się na smak wina. Dzięki temu winiarnia może konkurować jakością i ceną, co istotne w czasach rosnących kosztów. Szeroka oferta win powoduje, że każdy winomaniak znajdzie tam coś dla siebie. Producent poszukuje importera w Polsce.

Do Frankonii podróżowałem wraz z blogerami Winiacz, Winne Okolice, Wino w Obiektywie na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina.

Angyal Tokaji Cuvée 2000 – niemy świadek historii

Jak często sięgacie po wina, które powstały w ubiegłym wieku? Ja, niestety, dość rzadko. Każda taka możliwość to swego rodzaju święto, dlatego staram się celebrować chwilę, chłonąć wino każdym zmysłem i notować. Raczej nigdy więcej nie będę miał drugiej szansy, by się z nim ponownie spotkać. Tym razem okazją była pierwsza od kilku miesięcy wizyta w winebarze, a że w ofercie był tokaj z 2000 roku – musiałem go spróbować. Pochodzi on z winiarni Angyal Borászat és Szőlőbirtok z miejscowości Rátka. Jest to średniej wielkości przedsiębiorstwo (28 hektarów upraw), w którego siedzibę stanowi nowoczesny gmach, łączący funkcje gospodarcze, noclegowe oraz rekreacyjne (spa). Firmę założył w 2005 roku dr Ernő Inárcsi, na bazie piwnicy i niewielkich upraw należących do jego dziadka, Ernő Angyala – stąd też wzięła się jej nazwa. Małe przedsiębiorstwo stopniowo rozrastało się, zaś zwieńczeniem rozwoju było powstanie obecnego kompleksu, wybudowanego dzięki wsparciu Unii Europejskiej oraz węgierskiego rządu. Za produkcję odpowiada Barnabás Rádics, o którym pisałem na blogu dobre kilka lat temu. Tutejsze wina w dużej mierze trafiają na półki sieci supermarketów, choć znajdziemy je również także w winebarze Prés, w samym sercu Tokaju.

Dwie dekady historii. (fot. własna)

Angyal Tokaji Cuvée 2000 to wino z późnych zbiorów, z zawartością cukru resztkowego na poziomie 100 g/l. Informacji na temat sposobu produkcji i składu kupażu nie znalazłem, należy domyślać się jednak, że powstało z furminta, hárslevelű, oraz sárgamuskotály. Posiada średniogłeboką, bursztynową barwę. W nosie znajdziemy nuty suszonych brzoskwini, śliwek, moreli, botrytisu, miodu oraz orzechów. W ustach średnio zbudowane, z dobrze zintegrowaną słodyczą, wysoką kwasowością, oraz delikatną taniną. Kusi nutami herbaty, suszonych śliwek i brzoskwini, miodu, nafty oraz orzechów. Finisz średniodługi. Całkiem żwawe jak na swój wiek i kategorię, choć wpływu oksydacji nie da się oszukać. Mimo tego sprawia dużo przyjemności. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: dostępne tylko na kieliszki, po przeliczeniu butelka kosztuje 9375 HUF (120 PLN). Według medialnych zapowiedzi otwarcie granic już tuż-tuż, dlatego też jeśli znajdziecie się w Tokaju i będziecie mieli szansę spróbować – polecam.

Źródło wina: zakup własny.

Trzej muszkieterzy z Somló – udany debiut Kőfejtő Pince

Bardzo się cieszę, gdy efekty mojego winopisarstwa przekuwają się w działania importerów. Radość jest tym większa, gdy na polskie półki trafiają wina od młodego, butikowego producenta z niewielkiego regionu, jakim jest Somló. Debiutantem jest Péter Tóth i jego winiarnia Kőfejtő Pince, natomiast importerem – Rafa Wino. Ten niewielki, młody producent działa na 5 hektarach (1 hektar własnych upraw, 4 hektary dzierżawione) na zachodnich zboczach Somló w pobliżu źródła Séd, a także na wzniesieniu Ság. Nazwa winiarni  wskazuje na dawny kamieniołom, który działał w tych okolicach do początku XX wieku. Rodzina zajmuje się produkcją wina od dekad, działalność ta przyjęłą sformalizowaną formę w 2008 roku, zaś trzy lata później zabutelkowano pierwsze wina. Dziś powstaje tu kilkanaście tysięcy butelek rocznie z czterech jasnych odmian (furmint, hárslevelű, olaszrizling i juhfark), a także czerwony kupaż powstały z syrah i cabernet sauvignon. Ja spróbowałem jednoodmianowe: Furmint 2018 i Hárslevelű 2018, oraz białe Kőfejtő Cuvée 2017.

Młodziutki, lekki furmint. (fot. własna)

Na pierwszy ogień poszedł Kőfejtő Furmint 2018. Powstało z owoców upraw prowadzonych w sposób ekologiczny, bez używania pestycydów. Fermentowało i dojrzewało przez 9 miesięcy na osadzie w beczce z dębu z Zemplén. Posiada słomkową, jasną barwę. Pachnie miodem, ziołami, jabłkami, gruszkami, brzoskwiniami, suszoną śliwką, wanilią i mokrą skałą. W ustach wytrawne, z wysoką kwasowością, lekkim ciałem, niskim alkoholem (tylko 11%) – a przez to niezwykle pijalne, choć wciąż o wiele za młode. Znajdziemy tu nuty zielonych jabłek, cytrusów, brzoskwini, gruszek, suszonych śliwek oraz miodu, lekką pikantność oraz słoną nutę mineralną. Jedyne, co mu mogę zarzucić, to niezbyt długi finisz. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 63,99 PLN. Dobrze zrobione, nowoczesne wino z szomlońską duszą, które potrzebuje jednak trochę czasu by osiągnąć szczyt formy. W tej cenie uczciwy zakup.

Ten kupaż potrzebuje czasu. (fot. własna)

Drugie z win – Kőfejtő Nagy-Somló Cuvée 2017 lekko mnie rozczarowało. Rozmawiałem z winiarzem i przyznał, że miewa ono w swej młodości wahania formy, co związane jest zarówno z technologią produkcji (częściowe użycie nowego dębu), transportem, jak i wpływem ciepłego rocznika. Być może teraz jest ten gorszy moment. Fermentowało i dojrzewało przez 9 miesięcy na osadzie w beczce z dębu z Zemplén. Mieni się bladosłomkową barwą. W nosie niezwykle szomlońskie, bardzo surowe, z wyraźną nutą ziół, krzemu, masła i miodu. W ustach kompletnie wytrawne, o potężnej kwasowości, pikantne, z wyraźną nutą miodu, gruszki, jabłek i mokrej skały, ale też mocno zaznaczoną, dla niektórych nawet nieprzyjemną goryczkę. Po otwarciu było nieco nieczyste, lecz po kilku godzinach wyraźnie się poprawiło. Ocena: **/*** (83/100 pkt). Cena: 59,99 PLN. To wino wybitnie potrzebuje czasu, dziś otwieranie go to po prostu marnowanie jego potencjału.

Świetne, soczyste hárslevelű! (fot. własna)

Ostatni z trójcy – Kőfejtő Hárslevelű 2018 jest winem najbardziej dojrzałym i udanym. Jak poprzednicy – fermentowało i dojrzewało w zempleńskim dębie przez 9 miesięcy. Charakteryzuje je średniogłęboka, jasnozłota barwa. W nosie znajdziemy aromaty miodu, pigwy, mirabelki, mandarynki, a także mokrą skałę. W ustach całkowicie wytrawne, o świetnej kwasowości, soczystej owcowości spod znaku mandarynek, pomarańczy, pigwy, brzoskwini, mirabelek, delikatnej nuty waniliowej oraz krzemowej mineralności.  Średniodługi finisz z wyraźnie cytrusowym charakterem. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 63,99 PLN. Na dziś jest to najlepszy wybór z całej trójki i jego jakość w pełni uzasadnia wycenę.

Trzej szomlońscy muszkieterzy. (fot. własna)

Jakie Somló jest, każdy widzi – jest po prostu kapryśne. Nie wynagradza niecierpliwości, wymaga skupienia, czasu i otwartości. To wciąż mikroprodukcja, wytwór dzieła prawdziwych rzemieślników, którzy dbają o swe otoczenie, i dzień po dniu starają się tworzyć lepsze wina. Dlatego też warto za nie płacić więcej, by były u nas dostępne.

Wina otrzymałem do degustacji od producenta. W Polsce dostępne są w ofercie Rafa-Wino.