Garger Wachter Vaskeresztesi Kékfrankos Válogatás 2014 – granica, która łączy, a nie dzieli

Żyjemy w czasach, gdy granice między państwami stają się raczej wirtualną, a nie faktyczną barierą, a przemieszczanie się pomiędzy nimi bywa łatwiejsze, aniżeli kiedykolwiek w historii. Oczywiście, nie mówię tu o wyjątkowych okresach – jak trwająca właśnie pandemia – kiedy narody – działając słusznie i ograniczając jej zasięg poprzez zamykanie szlabanów taką możliwość zawieszają. Winiarstwo jest jedną z branż światowej gospodarki, która niewątpliwie na otwarciu granic korzysta. Nie chodzi mi tylko o swobodny przepływ towarów oraz osób, bo to niejako wynika z faktu otwartych granic, a raczej poszerzania współpracy między winiarzami z terenów pogranicznych. Idealnym przykładem na to jest wino, o którym będzie mowa o dzisiejszym wpisie, wyprodukowane przy współpracy dwóch winiarzy – Austriaka Thomasa Wachtera oraz Węgra Imre Gargera. Obaj producenci działają na górze Vas-hegy, z niemiecka zwanej Eisenbergiem, produkując wspaniałe kékfrankose, wyraźnie oddające charakter miejscowego terroir. O Thomasie Wachterze i jego winach już pisałem na blogu, czas więc oddać nieco miejsca Imre Gargerowi. Jest on właścicielem niewielkiego gospodarstwa położonego w Vaskeresztes, liczącego 2,5 ha upraw. Po wielu latach pracy poza granicami kraju powrócił w rodzinne strony, kupił niewielką piwniczkę (buschenschank), odnowił ją, w 2003 roku sadząc pierwsze krzewy. W 2006 roku wyprodukował pierwsze wino i jako jedyny w okolicy zabutelkował je. Już po kilku latach jego kékfrankose powstałe we współpracy z Thomasem Wachterem zdobyły ogólnokrajowe uznanie, choć do dziś ta niewielka winiarnia pozostaje na peryferiach węgierskiego świata winiarskiego. A szkoda.

Kapelusze z głów przed tym kékfrankosem! (fot. własna)

Tutejszy Garger Wachter Kékfrankos Válogatás 2014 jest selekcją z najlepszych beczek kékfrankosa z parceli Wachtera oraz Gargera. Po rocznym dojrzewaniu w beczce wino skupażowano w wielkim zbiorniku ze stali i zabutelkowano. Posiada ono klasyczną, rubinową barwę o średniej intensywności. Charakteryzują je aromaty wiśni, czereśni, fiołków, malin oraz czerwonych śliwek, a także skóry, czarnego pieprzu i wędzonki. Usta wciąż bardzo świeże, soczyste, z wspaniałą, wibrującą kwasowością, nienachalną taniną, dobrze wtopionym alkoholu, z dość intensywnymi nutami wiśni, czereśni, malin, suszonych śliwek, przypraw korzennych: imbiru, goździków, pieprzu, a także słonej mineralności. Finisz średniodługi, przyjemnie owocowy. Ocena: ****. Cena: 2990 HUF (38,50 PLN). Wypada nadmienić, że bardzo podoba mi się także szata graficzna, mocno czerpiąca z koncepcji Wachtera – u Austriaka znajdziemy na butelkach męski trzewik, zaś u Gargera kapelusz. Oznacza on ukłon w stronę odmiany, regionu i samego wina.

Źródło wina: zakup własny.

Kopfensteiner Blaufränkisch Eisenberg 2017 – w uścisku „żelaznej góry”

Leżący w południowym Burgenlandzie Eisenberg jest jedną z najmłodszych, ale też najdynamiczniej rozwijających się apelacji w Austii. Stworzona w 2010 roku dla win powstających w 100% z blaufränkischa, obejmuje dziś 515 ha winnic leżących w trzech dystryktach: Güssing, Jennersdorf oraz Oberwart. Najlepsze stanowiska znajdują się jednak wokół wzniesienia Eisenberg, leżącego w granicach miejscowości Deutsch Schützen. Tam swą siedzibę ma Weingut Kopfeinsteiner, średniej wielkości (15 ha) rodzinna winiarnia, która specjalizuje się głównie w jednosiedliskowych blaufränkischach, choć znajdziemy tu także przyzwoite biele, oraz inną specjalność regionu – wino z odmian deserowych, czyli uhudler.

Wzorcowy podstawowy blaufränkisch. (fot. własna)

Ja zaś sięgnąłem po ich podstawową czerwień, czyli Kopfensteiner Blaufränkisch Eisenberg 2017. Jest to kupaż gron tej odmiany z różnych siedlisk, który dojrzewał przez 12 miesięcy w dębowych beczkach. Charakteryzuje go ciemnorubinowa barwa, nos kusi aromatami ciemnych jagód, ciemnych wiśni, czarnego pieprzu oraz przypraw korzennych. W ustach znajdziemy zarówno soczystą owocowość spod znaku czereśni i wiśni amareny, jak i świetną, potężną kwasowość, a także korzenno-ziołową pikantność, oraz krzemową mineralność. Wino średnio-ciężkie, tanina łagodna, gładka, beczka nadała owocom ramy, ale absolutnie nie przysłoniła samego obrazu. Zdecydowanie polecane, stanowi dobry wstęp dla poważniejszych blaufränkischów z tego regionu. Ocena: ***/****. Cena: 7,5 EUR (32 PLN).

Źródło wina: zakup własny w miejscowej winotece.

Weinidylle Südburgenland – winiarska wiosna w krainie czerwonych win

Majówka to idealna pora, by wsiąść w auto (lub jakikolwiek inny środek transportu) i ruszyć odkrywać nieznane nam jeszcze zakamarki winiarskiego świata. Jednym z takich miejsc, stosunkowo bliskich, bo leżących zaledwie kilka godzin jazdy samochodem od naszej południowej granicy jest austriacki Burgenland. Jest to najmniejszy land tego kraju, a zarazem najbardziej różnorodny pod względem powstających tam win. Znajdziemy tu zarówno świetne, poważne czerwienie z blaufränkischa, jak i lekkie białe wina z grüner veltlinera, a także skoncentrowane, słodkie ausbruchy z Rustu.

Sielskie widoki na winnice Eisenbergu. (fot. własna)

Wykorzystując tą weekendową okazję wybrałem się do południowej części regionu, zwanej Südburgenlandem, by wziąć udział w dwudniowej imprezie organizowanej przez miejscowe stowarzyszenie Weinidylle, a inaugurującej sezon winiarski – Weinfrühling (Wiośnie winiarskiej). Jej sercem jest leżące na pograniczu austriacko-węgierskim wzniesienie Eisenberg, które od niedawna ma swoją osobną apelację dla win powstałych z blaufränkischa. Oprócz niego, w regionie uprawia się także inne czerwone uprawy: zweigelta i saint laurenta, a także białe: welschrieslinga, pinot blanc, pinot gris, oraz grüner veltlinera. Ciekawostą jest także uhudler, wino powstałe z odmian deserowych, mające specyficzny, lisi posmak.

Zieleniące się winnice w Deutsch Schützen. (fot. własna)

I choć pogoda wybitnie nie sprzyjała, to udało mi się odwiedzić 13 spośród ponad 40 winiarni w 4 miejscowościach. Duża w tym zasługa organizatorów, którzy zapewnili świetne warunki do degustacji oraz bezpłatny i sprawny transport autobusowy pomiędzy punktami z winem (w cenie dwudniowego biletu – 39 EUR). Moją wizytę w południowym Burgenlandzie rozpocząłem w wiosce Gaas, gdzie odwiedziłem dwie winiarnie. Pierwsza z nich – Wein Herczeg to małe, rodzinne przedsiębiorstwo, nasadzenia zajmują tu 5 ha, z których powstają zarówno wina białe, jak i czerwone. Mnie najbardziej ujęło Herczeg Eisenberg Reserve 2015 – o wyraźnych aromatach owoców leśnych, skóry, ziemi, z rasową kwasowością, soczystą owocowością, sporą koncentracją i delikatną nutą mnieralną (ocena: ****). Drugi z producentów – Weingut Grosz to marka uznana nie tylko w regionie, ale także na poziomie krajowym. Tu mamy jeszcze mniej upraw, bo zaledwie 2 ha, za to gości wita nowoczesny winebar z pięknym tarasem. Kosztując ich wina szczególnie zapamiętałem Grosz Eisenberg Reserve 2016 – kusi ono aromatami czarnej porzeczki, fiołków, w ustach zaś pojawiają się nuty czarnej wiśni, wsparte solidną kwasowością i elegancką taniną (ocena: ****).

Obowiązkowy punkt programu – Weingut Krutzler. (fot. własna)

Stosunkowo szybko opuściłem malownicze Gaas, by wyruszyć w stronę Deutsch Schützen, gdzie siedzibę ma część z najznamnienitszych producentów regionu. Na pierwszy ogien poszły wina Weingut Krutzler, jednej z najstarszych winnic w tej okolicy. Rodzina Krutzlerów uprawia winorośl od 1895 roku, dziś nasadzenia zajmują 12 ha w najlepszych stanowiskach w Eisenbergu i Deutsch Schützen. Muszę przyznać, że każde z ich win zrobiło na mnie solidne wrażenie, ale z całego portfolio szczególnie zapamiętałem dwa. Białe Krutzler Alter Weingarten Weiss 2017 to wyjątkowo skoncentrowany kupaż pinot blanc, rieslinga, grüner veltlinera i welschrieslinga. Na pierwszym planie swoją obecność zaznacza beczka pod postacią wanilii, i goździków, dalej mamy brzoskwinię i polne kwiaty, w ustach jest soczyste, z dobrym owocem, solidną kwasowością, lekką nutą miodową i długim finiszem (ocena: ***/****). Jeszcze lepsze jest jednak Krutzler Eisenberg Reserve 2016, z wyraźnymi aromatami wiśni, czereśni, czekolady i ściółki leśnej, w ustach gęste, z wyraźnym, czystym owocem (czereśnia, wiśnia, czarna porzeczka), nutą balsamiczną i żelazistą mineralnością, a także sporą, świeżą kwasowością (ocena: ****).

Wyśmienita czerwień z Eisenbergu. (fot. własna)

Drugim ważnym punktem na winnych zboczach Deutsch Schützen była dla mnie winiarnia Weingut Wachter-Wiesler. Jak większość pozostałych, to również jest małe, rodzinne przedsiębiorstwo, prowadzące uprawę na 10 ha w pobliskich wioskach. Nie spieszą się z wypuszczaniem win na rynek, dzięki czemu miałem możliwość spóbować zarówno młodych, jak i nieco starszych win, z których właśnie te ostatnie mocno warte są wzmianki. Wachter-Wiesler Eisenberg Reserve Ried Weinberg 2014 charakteryzuje się aromatami jagód: jeżyn, malin, dojrzałych czereśni oraz pieprzu, w ustach oprócz czystego owocu znajdziemy solidną kwasowość, mineralność, czekoladę oraz świeżo zmielony pieprz (ocena: ****). Zupełnie niezwykłych wrażeń dostarcza jednak Wachter-Wiesler Pfarrweingarten Eisenberg Reserve 2008 z 6 litrowej butli. Wyraźnie ewoluowane, z aromatami świeżo prażonej kawy, czekolady, ziemi, czereśni i wiśni, w ustach pojawiają się nuty wędzonych śliwek, ziemi, wiśni, jest solidna kwasowość i krzemienna mineralność, potężna koncentracja i wielowarstwowość. Absolutnie do kontemplacji, na wyjątkowe okazje (ocena: ****/*****).

W winiarni Wachter-Wiesler porządek jest na pierwszym miejscu! (fot. własna)

W Deutsch Schützen nie brakuje solidnych producentów. Bardzo wysoko ceniona jest m.in. winiarnia Weingut Kopfensteiner, która zaprezentowała ponad 10 win, pochodzących z ponad 15 ha upraw. Mnie najbardziej spodobał się jednosiedliskowy Kopfensteiner Eisenberg Reserve Szapary 2016, o bogatym aromacie wiśni, czereśni, tytoniu, ziemi i ziół, w ustach zaś oparty o świetną kwasowość, soczystość, dominację nut owocowych (czereśnia, wiśnia, czarna porzeczka), z wyraźnie zaznaczoną mineralnością i oraz poważną, aczkolwiek dobrze wtopioną taniną (ocena: ****).

Wspaniałe dojrzałe wino z blaufränkischa. Pokłony dla jego twórców. (fot. własna)

Ostatnim punktem mojej wyprawy było samo wzniesienie Eisenberg. Niemalże na samym szczycie spróbowałem wyjątkowo przyjemnych win z Weinbau Wachholder. Ich Wachholder Eisenberg Reserve Óvár 2015 to wspaniała mieszanka aromatów suszonych ciemnych owoców, czekolady, ziemi oraz świeżo mielonej kawy, które wsparte są doskonałą kwasowością, wyraźną nutą mineralną i lekką pikantnością (ocena: ****). Schodząc nieco niżej wstąpiłem do Weingut Stubits, gdzie moją uwagę przyciągnął Stubits Grüner Veltliner 2018. Typowe nuty polnych ziół, białego pieprzu, zielonego jabłka, solidna kwasowość i soczystość to wszystko, czego oczekujemy od solidnych, aczkolwiek bezpretensjonalnych win z tej odmiany (ocena: ***/****).

Thom Wachter – rebeliant z wielkim talentem. (fot. własna)

Największą niespodzianką i odkryciem całej wyprawy była winiarnia Thoma Wachtera. Zbieżność nazwiska z winiarnią Wachter-Wiesler jest nieprzypadkowa – Thom należy do tej samej rodziny, jednak postanowił odłączyć się i tworzyć wina według własnego upodobania. Dziś uprawia winorośl na 2 ha, skupując grona z kolejnych 2. Jego konikiem są przede wszystkim wina czerwone z blaufränkischa. Podstawowy Thom Wachter Eisenberg 2017 zachwyca aromatami wiśni, czereśni, ziemi, jeżyn i pieprzu, z soczystą owocowością, świetną kwasowością, nutami fiołków i długim, ekstatycznym finiszem (ocena: ****/*****). Absolutnie majestatyczne jest też Thom Wachter Eisenber Reserve Ried Saybritz 2016, o bogatym aromacie wiśni, czereśni, mielonej kawy, ziemi, pieprzu, z potężnym ciałem, nutami mineralnymi, świetną kwasowością, soczystym owocem oraz elegancką, łagodną taniną. Po prostu arcydzieło (ocena: ****/*****)!

Bezkompromisowy, niebanalny blaufränkisch! (fot. własna)

Wizyta na pograniczu austro-węgierskim uświadomiła mi, jak wiele zależy od mentalności. Choć region przestała dzielić fizyczna granica, tak tkwi ona w głowach ludzi po obydwu jej stronach. W Austrii dominuje myślenie jakościowe, zaś na Węgrzech ilościowe. I potrzeba będzie jeszcze kilku pokoleń, by przełamać stereotypy i dorównać sąsiadom. Natomiast południowy Burgenland jest wspaniałym miejscem, by zapoznać się z mniej znaną, czerwoną twarzą austriackiego winiarstwa. Kraina blaufränkischa stoi przed wami otworem. Nie czekajcie, poznajcie ją!

Do Burgenlandu podróżowałem i w imprezie brałem udział na koszt własny.