Gál Szőlőbirtok és Pincészet – wizyta w winnym ogrodzie Budapesztu

Choć wzgórza Budapesztu przez stulecia porastała winorośl, dziś nie znajdziemy jej w krajobrazie miasta. Śmiertelny cios winogradom zadała plaga filoksery, a w miejsce upraw pojawiły się zabudowania mieszkalne. Dziś, by znaleźć się w winnicy musimy opuścić granice miasta i udać się 25 kilometrów na południe do położonej na wyspie Csepel miejscowości Szigetcsép (region winiarski Kunság), na skraju której znajduje się winiarnia rodziny Gál. To rodzinne przedsiębiorstwo powstało w 1994, kiedy pracujący dotychczas w miejscowym kombiniacie Gálowie odkupili ponad 60 ha nasadzeń. Przez pierwsze kilka lat zajmowano się tu tylko uprawą i sprzedażą winogron, dopiero w 2004 roku rozpoczęto produkcję własnego wina.

Budynek, w którym mieści się winiarnia. (fot. własna)

 

Dziś uprawy zajmują 66 ha na wyspie Csepel (w miejscowościach Szigetcsép, Szigetújfalu oraz Szigetszentmarton), oraz 10 ha (nabyte w 2011 roku) w miejscowości Lesencetomaj na północnym brzegu Balatonu. Odmiany, które tu znajdziemy to: riesling, olaszrizling, pinot gris, ezerjó, cserszegi fűszeres, nektár, chardonnay, sauvignon blanc, kékfrankos, pinot noir oraz cabernet sauvignon. W związku z ograniczonymi mocami produkcyjnymi zaledwie 20-30% gron jest przerabiana na miejscu, resztę sprzedaje się innym producentom. Pozwala to na dokładną selekcję gron i produkcje wysokiej jakości win. W 2013 roku w uznaniu zasług, winiarka Éva Digniszné Gál została uhonorowana przez Węgierską Akademię Wina tytułem „Winiarza Roku”. Jej mąż – Csaba Gál odpowiada za uprawy, zaś rodziców w codziennej pracy wspiera syn – również Csaba, który niedawno ukończył studia enologiczne na Uniwersytecie Corvinusa w Budapeszcie. Moim przewodnikem była jego siostra – Zsuzsanna Gestas-Gál – która odpowiada w rodzinnej firmie za marketing i promocję.

Dojrzewające grona cabernet sauvignon. (fot. własna)

 

Przed budynkiem rozpościerają się uprawy cabernet sauvignon, który w połowie sierpnia potrzebował jeszcze kilku tygodni, by uzyskać pełną dojrzałość – a mimo to, zbiory w tym roku będą jednymi z najwcześniejszych w historii. Wizytę w winiarni rozpoczęliśmy w przetwórni, w której znajdują się stalowe tanki (o łącznej pojemności 1800 hl) oraz kilkanaście beczek, powstałych z węgierskiego dębu. To w nich dojrzewają dobrze zbudowane wina białe oraz czerwone. Obok głównego budynku znajduje się nowy magazyn zbudowany z prefabrykatów, który stał się koniecznością przy rosnącym popycie na tutejsze produkty. W nim mieści się kilka tanków, oprzyrządowanie do butelkowania, a także tu składuje się zabutelkowane wina – dzięki klimatyzacji mogą one dojrzewać w stałej, niskiej temperaturze. Pomimo sporej roli mechanizacji przykłada się tu szczególną uwagę do tego, by tutejsze produkty odzwierciedlały charakter miejsca, z którego pochodzą, a nie były tylko anonimowymi, przemysłowymi winami.

Stalowe tanki, w których powstaje tutejsze wino. (fot. własna)

 

Głównym celem mojej wizyty była oczywiście degustacja. Gospodyni – Zsuzsanna Gestas-Gál zaprezentowała osiem win, które stanowią co prawda zaledwie wycinek całej oferty, ale doskonale oddają charakter tutejszego terroir. Pierwszym z nich była absolutna nowość w ofercie – dzieło jej brata – Gál Jóbarát Gyöngyözőbor 2017 – lekki, przyjemny musiak powstały z gron odmian szürkebarát (pinot gris) oraz ezerjó – stąd też jego nazwa. Posiada jasnozieloną barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty cytrusów, trawy, zielonego jabłka, które również znajdują swoje odbicie w ustach. Wszystko oparte na świetnej kwasowości, delikatnie wysycone dwutlenkiem węgla, z lekką pikantnością, do której dochodzą nuty gruszki i brzoskwini. W sam raz na ciepłe, jesienne wieczory. Ocena: ***.

Lekki, owocowy musiak – w sam raz na koniec lata. (fot. własna)

 

Gál Szigetújfalui Olaszrizling 2017 to jedna z podstawowych etykiet winiarni. Mamy tu jasnozieloną suknię, w nosie dominują nuty trawy, cytrusów, polnych ziół oraz migdałów. W ustach lekkie, świeże, z solidną dawką kwasowości oraz cytrusowo-jabłeczną owocowością. Nie szukajcie tu głębi, ani finezji – jest to proste, ale bardzo pijalne, przyjemne wino. Ocena: ***. Nieco ciekawszy jest Gál Szigetújfalui Rajnai Rizling 2017. Choć daleko mu do niemieckiego pierwowzoru, to można wyczuć charakter odmiany, co pośród węgierich rieslingów jest rzadkością. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie dominują aromaty polnych kwiatów, cytrusów oraz brzoskwini, pojawia się także lekka nuta naftowa. W ustach wyczujemy sporo dobrego owocu (limonka, cytryna, gdzieniegdzie przebija się zielone jabłko), są też polne zioła, słona nuta mineralna oraz delikatna goryczka, lecz kręgosłup stanowi świetna, potężna kwasowość. Ocena: ***.

Zsuzsanna Gestas-Gál opowiada o produkcji win. (fot. własna)

 

Następnie nadeszła pora na Gál Balaton-melléki Chardonnay 2017. Mamy tu typową dla tej odmiany jasnozłotą barwę, w nosie dominują nuty melona, cytrusów, zauważalna jest także kremowość. W ustach kremowe, maślane, o lekkiej kwasowości, z nutami melona, cytryny oraz z delikatnie wyczuwalną mineralnością. Dla fanów gatunku – mnie nie porwało, ale nie przepadam za winami z tej odmiany. Ocena: ***. Gál Szigetújfalui Cserszegi Fűszeres 2017 to zupełnie inny rodzaj wina – lekkie, mocno aromatyczne, które idealnie gasi pragnienie latem, doskonale nadaje się także jako baza sprzycerów. Posiada ono jasnozieloną barwę, w nosie zaznaczają się aromaty polnych kwiatów, bzu, muszkatu, białego pieprzu. W ustach dominują nuty owocowe – grapefruita, ananasa, papai, mango, jest też świeża kwasowość oraz delikatna goryczka. Niestety – co często jest charakterystyczne dla win z tej odmiany – brakuje tu głębi, aromaty dość szybko się ulatniają, a sama kwasowość to za mało, by utrzymać to wszystko w ryzach. Mimo wszystko jest to bardzo dobry kompan terasowych posiadówek. Ocena: **/***.

Bardzo przyjemny róż z kékfrankosa. (fot. własna)

 

Znacznie więcej ciekawego dzieje się w kolejnym winie – Gál Szigetújfalui Kékfrankos Rosé 2017. W tym konkretnym przypadku mamy łososiową barwę, w nosie dominują aromaty świeżych poziomek, truskawek, malin, jest też kremowość oraz pikantność. W ustach widać kontynuację – tu również sporo dobrego, czystego owocu (poziomka, truskawka), rześka kwasowość, przyzwoita struktura, pojawia się także lekka pikantność. Pomimo niemalże kompletnej wytrawności ma się wrażenie lekkiej słodyczy, wino jest bardzo pijalne. Nie bez kozery pani Éva Gálné Dignisz jest nazywana „Królową różu” – bo właśnie ten styl daje tu najlepsze rezultaty. Ocena: ***/****. Czas gonił, dlatego też prędko przeszliśmy do kolejnej butelki – Gál Balaton-felvidéki Cabernet Sauvignon 2016. To czerwone wino, o purpurowej barwie, w nosie dominują nuty owoców leśnych, czarnej porzeczki, kawy, tytoniu oraz mokrej ściółki. W ustach na pierwszym planie pojawia się czarna porzeczka, dalej mamy owoce leśne, skórę, pieprz oraz świeżą kwasowość. Wino jest średniozbudowane, owoc w żaden sposób nie jest stłamszony, pojawia się także lekka pikantność, nadająca mu pazura. Dobry wybór do dań z grilla i czerwonego mięsa. Ocena: ***/****.

Poważna czerwień znad Balatonu. (fot. własna)

 

Na zakończenie degustacji w kieliszku znalazł się Gál Késői Szüretelésű Szürkebarát 2016. Jest to słodkie wino z późnych zbiorów, powstałe z winogron pochodzących z parceli nad Balatonem. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie dominują aromaty brzoskwini, moreli, suszonych owoców oraz miodu. W ustach dość neutralne, lekko zaznaczają się nuty moreli, miodu, sporo tu cukru resztkowego, którego moc równoważy świeża, cytrusowa kwasowość. Delikatne, mało aromatyczne wino, najlepiej do spożycia solo, gdyż deser może stłamsić jego neutralny charakter. Mimo wszystki sporo tu jakości, czysty, dobry owoc oraz pijalność – fani słodyczy zdecydowanie będą na tak. Ocena: ***/****.

Słodycz z późnych zbiorów. (fot. własna)

 

Udając się na wizytę winiarni rodziny Gál doskonale wiedziałem, że nie znajdę wina, które kompletnie mnie oczaruje, obezwładni, sprawi, że będzie śniło mi się po nocach (zresztą to prawie nigdy mi się nie zdarza). Spodziewałem się natomiast solidnego poziomu, zwłaszcza kategorii win na codzień (15-45 PLN), dobrej interpretacji miejscowego terroir i oddania charakteru odmiany – i to wszystko się sprawdziło. Tutejsze produkty reprezentują drogę środka – charakteryzuje je świetna relacja ceny do jakości, świeżość, owocowość, lekkość – wszystko to, czego oczekuje rynek, jednocześnie bez konieczności kompromisu w kwestii chociażby wielkości produkcji. Dzięki temu zdobyły sobie grono wiernych fanów, do których właśnie dołączyłem.

W degustacji wziąłem udział na zaproszenie Zsuzsanny Gestas-Gál. Wina Gál importuje do Polski firma Caspian Trade.

Kolejna niespodzianka z Mór – Miklóscsabi Csakazízéér Ezerjó 2014

Podczas krótkiego wypadu do Mór znalazła się chwila, by wstąpić również do niewielkiego producenta Miklóscsabi. Jego wina piłem już wcześniej, tak więc kiedy zobaczyłem go spacerującego przed winnicą, pospieszyłem spytać, czy można wziąć udział w degustacji. Odrzekł, że jasne, ale za kilka godzin, więc w pośpiechu nie zostało mi nic innego, jak kupić jedną flaszkę – w tym celu bez problemu otworzył podwoje piwniczki. Wybrałem – a jakżeby inaczej – lokalny szczep ezerjó.

Matka z gitarą… Czego to ludzie nie wymyślą :). (fot. własna)

 

Mój wybór trafił na Miklóscsabi Csakazízéér Ezerjó 2014. Nietypowa, ciekawa etykieta, zabawna gra słów (nazwa oznacza – tylko dla smaku, tł. własne) stanowiły interesujący wstęp do tego wina. Posiada ono głęboką, złotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty suszonych owoców, pole kwiaty, miód i lekka nuta petrolu. W ustach wyraźna słoność, spora kwasowość, dużo ciała, są też nuty suszonych owoców oraz cytrusów. Na finiszu lekka polnych ziół. Bardzo przyjemne, ekstraktywne, dojrzałe wino. Ocena: ***/****. Cena: 3000 HUF (42 PLN). Chętnie wrócę po więcej, aczkolwiek Mór niezbyt często znajduje się na trasie mych podróży. Może jednak pora to zmienić?

 

Źródło wina: zakup własny w winiarni.

Bozóky Pincészet – Magiczne wina z Mór

Kilka dni temu miałem możliwość wyskoczyć poza stolicę, a jednym z celów mojej wyprawy było położone 60 km na zachód od Budapesztu miasteczko Mór. Stanowi ono centrum jednego z najmniejszych regionów winiarskich Węgier, który też od niego bierze swoją nazwę. Apelacja obejmuje 722 ha położone na terenie sześciu miejscowości: Mór, Pusztavám, Söréd, Csókakő, Zámoly oraz Csákberény, działa tu kilkunastu producentów, z których najsłynniejsi to: Csetvei Pince, Maurus Borászat, Geszler Családi Pincészet oraz Mikloscsabi Pincéje. Ja zaś wybrałem się do Bozóky Pincészet, średniej wielkości producenta, który chlubi się również muzeum winiarstwa. Gospodarują tu na 25 ha w czterech stanowiskach: Csóka-hegy, Vén-hegy, Korona-hegy i Árpád-hegy. Uprawiane szczepy to ezerjó, chardonnay, traminer, olaszrizling, leányka, muscat ottonel oraz sauvignon blanc.

Porośnięte winną latoroślą wzgórza Mór. (fot. własna)

 

Jako pierwsze przywitało nas muzeum wina. Znajdują się tam przyrządy służące produkcji owego trunku z poprzednich stuleci. Charakterystyczną cechą części wystawionych tu obiektów jest ich barwa – czarno-czerwona – tak charakterystyczna dla szwabskich osadników. Mór po okresie tureckiej niewoli zostało odbudowane właśnie przez Niemców, których obecność do dziś jest widoczna w krajobrazie miasta. Następnie przenieśliśmy się do starej, sporej piwnicy, która została w całości zbudowana, a nie wykopana w ziemi, a służy dziś do dojrzewania tutejszych win. Znajdziemy tu chociażby aszú z ezerjó z 1976 roku. Jakim cudem? Do niedawna przepisy pozwalały wytwarzać aszú w wielu miejscach, a w Mór warunki ku temu trafiają się równie często, jak w Tokaju. Niestety od 2010 roku nie można używać tej nazwy, przez co winiarze zdani są na własną kreatywność przy tworzeniu etykiety. Klient i tak wie swoje.

Eksponaty z muzeum wina. (fot. własna)

 

Na sam koniec wizyty czekała nas degustacja tutejszych trunków. Zdecydowałem spróbować win z najsłynniejszego miejscowego szczepu – ezerjó. Bozóky Ezerjó 2015 dojrzewało w wielkich beczkach. Jasnożółta barwa, w nosie nuty polnych kwiatów, akacji, agrestu oraz jabłka. W ustach cytrusy, zielone jabłko, agresty, migdały, żwawa, świeża kwasowość. Lekkie, przyjemne wino w całkiem dobrej cenie (1100 HUF czyli 15,50 PLN).Ocena: ***. Trzy lata starszy trunek, Bozóky Ezerjó 2012 pokazuje już ślady dłuższego dojrzewania w beczce i butelce. Głęboka, złota barwa, w nosie nuty dojrzałych brzoskwinii, suszonych owoców oraz wanilii. W ustach sporo ciała, solidna kwasowość, migdały, zielone jabłko oraz wanilia. Są też lekkie nuty korzenne. Ocena: ***. Cena: 1100 HUF (15,50 PLN).

Wielka piwnica pełna starych win. (fot. własna)

 

Następnie spróbowałem 3 win słodkich. Na pierwszy rzut poszło Bozóky Késői Szüretelésű Ezerjó 2015 – wino z późnych zbiorów. Jasnobursztynowa barwa, w nosie nieco nut landrynkowych, suszone owoce oraz melon. W ustach dominują nuty suszonych owoców, dalej mamy pigwę, morelę, wszystko to spaja cytrusowa kwasowość i elegancko wkomponowany cukier resztkowy (67 g/l). W swojej cenie (1500 HUF czyli 21 PLN) świetne wino! Ocena: ***/****. Bozóky Töppedt Szőlő 2015 to już zupełnie inny poziom – wino powstało tą samą techniką co szamorodni, ale z oczywistych względów nie można używać tej nazwy. Mamy tu złotą barwę, zaś w nosie dominują nuty miodu, suszonych owoców, pigwy oraz moreli. W ustach ekstatyczna słodycz (170 g/l!!!), wyraźna, świeża kwasowość, sporo owocu – nuty pigwy, moreli, dalej miód, mango. Krągłe, oleiste, niesamowicie złożone – z długim finiszem. Wspaniały trunek. Cena: 3000 HUF (41,50 PLN), ocena: ****.

Tu też powstaje aszú. I to jakie! (fot. własna)

 

Na deser zostało mi Bozóky Ezerjó A 2012, czyli tutejsze 6 puttonowe aszú. Złota barwa, w nosie wyczuwalne nuty suszonych owoców, miód, karmel oraz oczywiście botrytis. W ustach suszone owoce, śliwka, sporo ciała, rozpływający się w ustach cukier resztkowy, zbalansowany wyraźną kwasowością. Dalej nuty orzechów włoskich, migdałów oraz karmelu. Niesamowicie skoncentrowane, złożone wino. Cena: 4200 HUF (58,50 PLN), ocena: ****.

Degustowana paleta ezerjó. (fot. własna)

 

Zdecydowanie warto było wybrać się do Mór, chociażby z powodu tej jednej winiarni. Żałuję tylko, że miałem mało czasu i nie mogłem spróbować większej ilości win – ale tak to jest przy krótkich, jednodniowych wypadach. Dowiedziałem się, że i tu powstaje aszú, które swym poziomem wcale nie ustępuje winom tokajskim. Jaką wiadomość otrzymałem od winiarzy? By politycy nie mieszali się do produkcji wina – zaś produkt sam obroni się jakością. Zrobiłem małe zapasy, po czym wyruszyliśmy w dalszą drogę.

 

Do Mór podróżowałem wraz z Waldemarem Kuglerem z Hungarian Events.