Szent Tamás Percze Furmint 2016 – wznieśmy toast za Dzień Furminta

Skoro dziś, pierwszego lutego obchodzimy Międzynarodowy Dzień Furminta, to warto otworzyć piwniczkę i sięgnąć po wino z tej jakże wspaniałej, węgierskiej odmiany. Ja dziś raczę się tokajem pochodzącym z winiarni Szent Tamás Pincészet, która w międzyczasie od wypuszczenia butelki, po licznych zawirowaniach właścicielskich zmieniła nazwę na Mad Wine. Ten duży jak na węgierskie warunki producent gospodaruje na 100 hektarach, z czego 20 stanowi własne uprawy, a kolejne 80 to nadzorowane parcele należące do lokalnych winogrodników. Powstaje z nich kilkaset tysięcy butelek rocznie, które trafiają do 35 krajów świata.

Elegancki, świeży, choć dosyć szczupły furmint. (fot. własna)

Szent Tamás Percze Furmint 2016 to selekcja furminta z stanowiska pierwszej klasy leżącego na terenie miejscowości Mád. Podłoże stanowi tu ryolit, zaś na powierzchni w niektórych miejscach występuje kwarc oraz tuf wulkaniczny. Złożoność parceli znajduje odzwierciedlenie w winie. Posiada klarowną, bladozłotą barwę, w nosie zaś wyczuwalna jest wyraźna, słodka nuta brzoskwiniowa, wanilia, suszone owoce oraz przyprawy korzenne. W ustach dominuje żwawa kwasowość i słona nuta mineralna, którą uzupełnia owocowość spod znaku cytrusów, zielonego jabłka oraz brzoskwini. To wszystko doprawione jest wanilią i szczyptą białego pieprzu. Eleganckie i zwrównoważone, choć szczupłe i stosunkow krótkie, co uzasadnia przeciętny, mocno deszczowy 2016 rok. Ocena: ***/****. Cena: 5499 HUF (70 PLN). Solidne wino, choć w tej półce cenowej można dostać znacznie lepsze butelki.

Źródło wina: zakup własny w węgierskim supermarkecie sieci Auchan.

9. Furmint Február Nagykóstoló – wielka degustacja furminta

Od kilku lat pierwszy czwartek lutego w moim kalendarzu zaznaczony jest czerwonym markerem. Ten dzień niemalże każdy szanujący się producent furminta spędza prezentując swoje wina w zamku Vajdahunyad w Budapeszcie. Niewielka z początku impreza organizowana z inicjatywy Dániela Kézdyego urosła w ciągu dziesięciolecia do rangi najważniejszych wydarzeń w węgierskim świecie winiarskim. Kluczową rolę tej odmiany podreśliło w zeszłym roku miejscowe Ministerstwo Rolnictwa, uznając 2017 Rokiem Furminta. W tym roku imprezę zaszczyciło swoją obecnością ponad 100 producentów, prezentując nieco ponad 150 win. Degustacja odbywała się z kieliszków Furmint Glass, wyprodukowanych przez hutę szkła Riedel. Z racji ograniczonej ilości czasu dane mi było tylko niewielkiej części win, skupiłem się więc na producentach, których nie znam, lub których win jeszcze nie dane mi było próbować.

Dostojne wnętrza stanowiły wspaniałe tło dla świetnych win (fot. własna)

 

Największym odkryciem degustacji była dla mnie winiarnia Hangavári Pincészet z Bodrogkisfalud (tokajski region winiarski), znana dawniej pod nazwą Hudácskó. Godspodarującą na 18 ha rodzinę reprezentowała córka założyciela – Anita Magyar, która przywiozła kilka interesujących win. Hangavári Furmint Várhegy 2017 z młodych nasadzeń winogron pokazuje jaki potencjał ma to siedlisko. Sporo owocowości (gruszka, morela), kremowość, a wszystkoi to przy rasowej kwasowości. Jedno z dwóch win z tego siedliska, dojrzewało w stali. (ocena: ***/****). Beczkowa wersja tego wina ma nieco więcej ekstraktu, więcej tu nut wanilii, gruszki oraz zielonego jabłka, kwasowość też w porządku, a i wydaje się mieć więcej potencjału (ocena: ****). Hangavári Sátorhegy Furmint 2015 zachwyca brzoskwiniowo-morelową owocowością, przy sporym ciele, świetnej kwasowości i wyraźnie wyczuwalnej mineralności (ocena: ****). W Hangavári Furmint Lapis 2015 mamy mniej owocu, za to więcej nut drugo- i trzeciorzędnych, trochę dymu, mineralność, wanilię, suszone owoce oraz sporo ekstraktu. Nie wszyscy lubią ten styl, ale mnie się on podoba (ocena: ****).

Świetne furminty z butikowej winiarni Hangavári . (fot. własna)

 

Jednak tym, co pokazuje jak wielki talent mają właściciele do robienia win jest Hudácskó Szamorodni Száraz 2007. Jest to jedna z niewielu butelek, które ostały się jeszcze z czasów poprzedniej nazwy, z świetnego rocznika. Sporo tu nut botrytisu, suszone owoców, moreli, pigwy, świetną kwasowość, nie widać tu tak mocno wpływu oksydacji – ma się wrażenie, że pijemy wino 2-3 letnie, a tu przecież mowa a dziarskim dziesięciolatku (ocena: *****). Na koniec podano także jednosiedliskowe Hangavári Tokaji Aszú 6 puttonyos Lapis – wino to mogłoby służyć za wzór – jest tu wszystko, co w dobrym aszú chcielibyśce znaleźć – obezwładniająca owocowość (morele, brzoskwinie, pigwa, dalej cytrusy), miód, świetna harmonia pomiędzy potężną słodyczą, a ostrą jak brzytwa kwasowością, wielowarstwowość i długi, wręcz niekończący się finisz. Absulutne mistrzostwo (ocena: *****).

Świetny furmint z Pohronia od Frigyesa Botta. (fot. własna)

 

Choć po takich wrażeniach ciężko było znaleźć coś równie ekscytującego, udało się wyhaczyć jeszcze kilka win, które zdecydowanie zasługują na wyróżnienie. Bardzo spodobał mi się Furmint 2015 z winiarni Frigyesa Botta w Mužla (Słowacja). Kremowe, wręcz tłuste, z wyraźnymi nutami brzoskwinii oraz gruszki, bardzo dobrą kwasowością, słoną mineralnością oraz lekko zaznaczoną nutą dymną (ocena: ****). Zaskoczeniem były dla mnie dwa wina ze Słowenii – Vino Gross Furmint Gorca 2015 oraz Vino Gross Furmint Iglič 2016. Pierwsze z nich czaruje nutami gruszki i brzoskwinii, świetną kwasowością oraz wyraźnie zaznaczoną nutą mineralną (ocena: ***/****), drugie zaś posiada sporo ciała, bardziej rustykalny charatker – więcej tu wpływu dębu, kwasowość jest mocniej zaznaczona, w tle pojawia się pikantność i nuty dymne, a na finiszu wyczuwalna jest nuta gruszki (ocena: ****).

Świetny, rustykalny furmint ze Słowenii. (fot. własna)

 

Dobry, aczkolwiek nieco zbyt beczkowy jest Kovács Nimród Nagy-Eged Furmint 2015 – dużo tu czystego owocu – zielonego jabłka, gruszki, a także morela, dobra kwasowość i sporo ciała. Z czasem pewnie się poprawi, choć już dziś sprawia przyjemność (ocena: ***/****). Warto sięgnąć również po Czemiczki Pincészet Petrács Furmint 2016 – kremowy, krągły, o wyraźnej nucie brzoskwinii, przy świetnej kwasowości i długim finiszu (ocena: ****). Interesujące są także wina z Zsadányi Pince w Tállya – mnie najbardziej spodobał się Zsadányi Dongó Furmint 2013 – dużo tu czystego owocu – brzoskwini, moreli, gruszki, świetna kwasowość, delikatnie przebijająca się słona mineralność oraz kremowość. Gdyby nie sporo beczki, byłoby to rewelacyjne wino (ocena: ***/****). Na koniec chciałbym wyróżnić dwa wina z Árpád Hegyi Pince – Király Furmint 2015 oraz Szerencsi Furmint 2017. O producencie pisałem już przy okazji Furmint Forum, tym razem również potwierdził swoje aspiracje do miana najlepszych producentów w regionie. Pierwsze z win to rasowy, mineralny wytrawny tokaj o świetnej kwasowości, w tle wyraźnie zaznaczają się nuty brzoskwinii oraz gruszki, sporo tu ciała, pojawia się także pikantność i delikatna nuta migdałów (ocena: ****/*****). Drugie z nich to lekki, owocowy furmint, o świeżej kwasowości i nutach brzoskwini, moreli oraz zielonego jabłka. Proste, ale też bardzo pijalne, dzięki niewielkiej zawartości cukru resztkowego (ocena: ****). Ádám Varkoly dowiódł, że zna się na swoim fachu jak mało kto.

Ádám Varkoly – jedna z młodych gwiazd Tokaju. (fot. własna)

 

Impreza potwierdziła, że furmint ma się bardzo dobrze. Publiczność dopisała, pojawiło się kilku nowych, interesujących producentów, cieszy zwłaszcza obecność młodych winiarzy, którzy przejmując pałeczkę po swoich rodzicach dokonują również zmiany jakościowej. Furmint jest i jeszcze przez długi czas będzie motorem napędowym węgierskiego winiarstwa – to od tutejszych winiarzy zależy, jak wykorzystają swoją szansę, gdyż coraz widoczniej zaznaczają swą obecność producenci spoza Węgier – na Słowacji, w Austrii czy Słowenii można spotkać nasadzenia tej odmiany – z których już powstają świetne wina. Konkurencja, choć nie zawsze mile widziana powinna stymulować do jeszcze cięższej pracy nad jakością miejscowych win. Miesiąc furminta trwa dalej, a z nim kolejne wydarzenia w całym kraju. I Wy możecie się do niego przyłączyć sięgając po butelke z tej odmiany.

 

Degustowałem na zaproszenie organizatora – Dániela Kézdyego.

Przedsmak lutego. Degustacja przed Furmint Február.

Wielkimi krokami zbliża się luty, podczas którego na Węgrzech w centrum uwagi znajduje się Furmint. Ten lokalny, autochtoniczny panoński szczep uprawia się głównie w Tokaju, ale spora część nasadzeń znajduje się również nad Balatonem i na górze Somló. Furmint od kilku lat jest okrętem flagowym rewolucji w węgierskich winach – doskonale oddaje on ekspresję terroir, to z niego powstało pierwsze tokajskie białe wino z oznaczeniem siedliska, które zyskało światową renomę – Királyudvar Úrágya Furmint 2000. Inicjatorem miesiąca Furminta, czyli Furmint Február jest Dániel Kezdy. Od kilku lat cykl imprez otwiera wielka degustacja mająca miejsce w pierwszy czwartek lutego w zamku Vajdahunyad w Budapeszcie, po którym następują inne, między innymi w Tokaju i okolicznych wioskach. Nową inicjatywą jest natomiast Furmint Day, który rokrocznie będzie miał miejsce 1 lutego. Jako przedsmak tego wydarzenia zorganizowano degustację prasową, podczas której miałem możliwość zapoznania się z 10 Furmintami, które pojawią się na wielkiej degustacji.

Niemalże kompletny materiał do degustacji… (fot. własna)

 

Na początek przywitano nas winem od absolutnego tokajskiego debiutanta, czyli Sanzon Tokaj Furmint 2015. Jak na debiut, to robi bardzo pozytywne wrażenie. Bladozielona barwa, w nosie wanilia, delikatna pikantność – wyraźnie wyczuwalny wpływ beczki, ale też brzoskwinia i zielone jabłko. W ustach eleganckie, czyste, sporo owocu – brzoskwinii, zielonych jabłek, rześka, świeża kwasowość. Dla odwiedzających Erdőbénye latem – obowiązkowy punkt. Ocena: ***.Drugie wino, czyli Bott Frigyes Furmint 2015 ze Słowacji również pokazało się z dobrej strony. Jasnozłoty kolor, w nosie nuty owocowe: zielone jabłko, brzoskwinia, ananas, ale też wyczuwalna nutka mineralności oraz zioła. W ustach cytrusowa kwasowość, świeże, pojawia się lekka pikantność oraz nuty zielonego jabłka. Ogólnie pozytywne: ***. Następnie nadeszła pora na Bott Pince Furmint 2015. Posiada ono jasnozieloną barwę, nuty jabłka, brzoskwinii, w ustach delikatna kwasowość, zielone jabłko, delikatny cukier resztkowy. Jest to bardzo przyjemny, czysty Furmint. Finisz z delikatną nutką wanilii. Ocena: ****.

Ciekawostka – Furmint z południa Słowacji. (fot. własna)

 

Z Pajzos-Megyer Furmint 2014 cofnęliśmy się o rok. Wino to posiada jasnozłotą barwę, w nosie nuty skórki chlebowej, zielonego jabłka, ale też niezbyt przyjemna nuta gumy. W ustach przyjemna, świeża kwasowość, cytrusy, ale też delikatna goryczka, delikatna piknatność.  Przeciętne. Ocena: **/***. Kolejne wino, czyli Pannon Tokaj Dominium Furmint 2014 o jasnozłotej barwie, lekko acetonowym, utlenionym nosie prezentuje wyraźnie słabszy poziom. W ustach niezbyt czyste nuty owoców – zielonego jabłka, mocno nieprzyjemna goryczka, przyzwoita kwasość. Niezharmonizowanie, słabe wino. *.Montium Első Furmint 2013 to kolejna niespodzianka degustacji. Złota barwa, w nosie nuty cytrusów, brzoskwini, mango. W ustach krągłe, o ładnej kwasowości, nutach cytrusów, następnie pojawia się brzoskwinia oraz owoce egzotyczne. Świeże, czyste, autentyczne. Ocena: ***/****. Warto. Siódmy z kolei trunek, czyli Royal Tokaj Furmint 2012 zachwycił mnie swoją złożonością. Jak na swój wiek świetnie się trzyma. Głęboka, złota barwa, w nosie wyraźnie wyczuwalna mineralność, nuty zielonych owoców, delikatne nuty pieprzne. W ustach sporo ciała, czyste owoc, brzoskwinia, gruszka, ładna kwasowość. Wyraźnie wyczuwalny wpływ beczki (wanilia), który tutaj dodaje elegancji. Ocena: ****.

Tu mamy przykład kiepskiego Furminta. (fot. własna)

 

Tornai Furmint 2012. Jasnozłota barwa, w nosie wyczuwalna mineralność, a także delikatne nuty petrolu. W ustach rześka, cytrusowa kwasowość, słona, szomlońska mineralność, delikanie wyczuwalna nuta aspiryny. Wino jest dość płaskie, brakuje mu głębi. Ocena: **. Podobnie ma się rzecz z Barta Pince Öreg Király Dűlő Furmint 2009. Złota barwa, w nosie wyczuwalne nuty suszonych owoców, wanilii, tytoniu ale też oksydacja. W ustach nuty acetonu, tartego jabłka, suszu owocowego, przyzwoita kwasowość, ale wszystko tłamsi spory alkohol. Za młodu pewnie sprawiało lepsze wrażenie, ale jego najlepsze lata już przemineły. Ocena: */**. Höldvölgy Meditation Furmint 2007 do mnie nie przemówił. Złota barwa, w nosie dominują nuty wanilii, drewna, suszonych owoców, brzoskwinii. W ustach złożone, poważne wino, czysta kwasowość, nuty brzoskwinii, moreli, wanilia, migdały, ale zbyt wyraźnie zaznacza się spora goryczka, która przysłania wszystkkie pozytywne cechy tego wina. Ocena: **/***.

Jak na swój wiek trzyma się dobrze, ale nie jest moim faworytem. (fot. własna)

 

W tym momencie nadeszła pora na niespodziankę wieczoru, czyli wino Szepsy 100. Jest to kupaż najlepszych Furmintów ze stanowiska Úrágya, które po połowie dostarczyły winiarnie Szepsy i Szent Tamás. Powstało tylko 100 butelek magnum, każda w cenie 100 000 HUF (1405 PLN). Dodatkowo liczba na etykiecie oznacza też łączny wiek Szepsyego seniora (65) i juniora (35). Wino posiada jasnozłotą barwę, w nosie mamy nuty kwiatów polnych, brzoskwinię, pigwę, wanilię. W ustach czysty owoc, brzoskwinia, pigwa, gruszka, świeża, ładnie ułożona cytrusowa kwasowość, następnie pojawiają się również delikatne nuty pieprzne a także wanilia. Dzieło wieńczy długi finisz z nutą zielonego jabłka. Jest to niesamowicie złożone, wielowarstwowe wino, które jednak potrzebuje czasu, by pokazać pełnię swych możliwości. Bo czegoż spodziewać się po jednorocznym młodzieniaszku, które w dodatku dojrzewa w butelce magnum? Ciekawym byłoby sprawdzić, jak rozwinie się na przełomie najbliższego dziesięciolecia – niestety ze względu na cenę i limitowaną serię prawdopodobnie nie będzie mi dane tego doświadczyć. Ocena: ****.

Klasa sama w sobie. (fot. własna)

 

Na sam koniec podano nam słodkie Látomás Cuvée 2013. Jest to kupaż Furminta z Hárslevelű. Posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty owoców egzotycznych, mango, ananasa, cytrusów, miodu oraz botrytisu. W ustach niesamowity balans między potężną słodyczą (122 g/l cukru resztkowego) i świeżą, cytrusową kwasowością. Sporo owoców – pigwa, mango, brzoskwinie ale także nut miodu i botrytisu. Bardzo solidne, przyjemne Late Harvest, jedno z najlepszych na rynku. Ocena: ****.

Dániel Kezdy – niestrudzony promotor Furminta. (fot. własna)

 

Degustacja pokazała, że istnieje olbrzymia dysproporcja w poziomie Furmintów. Jest sporo win bardzo dobrych, pokazujących drzemiący potencjał tego szczepu, ale jest też sporo bardzo słabych trunków, u których widać ewidentne błędy popełnione podczas winifikacji, co zdecydowanie negatywnie odbija się na reputacji tutejszego winiarstwa. Przed Węgrami kilka lat ciężkiej pracy, by wynieść Furminta na piedestał międzynarodowego winarstwa, na które to zresztą miejsce zasługuje. Jeśli chcecie mu w tym pomóc, sięgnijcie 1 lutego po Furminta, zróbcie sobie zdjęcie i wrzućcie na profile społecznościowe z hashtagiem #furmintday – tego dnia będziemy obchodzić I. Międzynarodowy Dzień Furminta, w skrócie – Furmint Day.

Degustowałem na zaproszenie Dániela Kezdyego, organizatora Furmint Február oraz Furmint Day.