Pelle Pince – rodzinna winiarnia z pasją

Podczas mojej błyskawicznej, pierwszej wizyty w Mád nie miałem czasu, ani nawet planu odwiedzić winiarni Pelle Pince. Miałem natomiast możliwość spotkać się z László Pelle podczas rozdania dyplomów dla win nagrodzonych tytułem winnej specjalności oraz towarzyszącej mu degustacji prasowej. Zresztą – w Mád i tak ciężko byłoby się umówić, gdyż właściciel jest wziętym bankierem (a tacy mają mało czasu), natomiast pracujący dla niego winiarz – Dénes Szarka, również działa na kilku frontach. Winiarnia jest oczkiem w głowie László, który stopniowo rozwija jej działalność. Obecnie gospodarują na 3,6 ha w stanowiskach: Betsek, Szt. Tamás, Király, Nyúlászó, Újhegy, Dancka. Ja zaś skosztowałem 4 win z ich portfolio.

Pelle Pince Betsek – udana ekspresja terroir. (fot. własna)

 

Pierwszym z nich było Pelle Pince Király Furmint 2015. Jest to wino o jasnozłotej barwie, w nosie wyczuwalne są nuty białych owoców, mineralne oraz lekka pikantność. W ustach mamy sporo ciała, wyraźnie zaznacza się tu kwasowość, słona mineralność, w tle majaczą nuty brzoskwinii i gruszki. Ekstraktywne, krągłe wino. Ocena: ***/****. Cena: 3999 HUF (55,50 PLN). Następnie podane Pelle Pince Betsek Furmint-Hárslevelű 2015 bardziej mnie przekonało. Jasnozłota barwa, w nosie nuty cytrusów, zielonego jabłka, ale także delikatne nuty waniliowe oraz mineralność. W ustach zaznacza się ona (nuta mineralna) jeszcze bardziej, kwasowość również na najwyższym poziomie, do tego sporo ciała, nuty cytrusowe, polne kwiaty, migdały oraz zielone jabłko. Bardzo przyjemne, świetnie zrobione wino z cenionego siedliska. Ocena: ****. Cena: 4898 HUF (67,50 PLN).

Wspaniałe, nowoczesne aszú. (fot. własna)

 

Z dwóch słodkich win jako pierwsze podano Pelle Pince Szamorodni 2014. Charakteryzuje je złota barwa, w nosie dominują słodkie nuty owocowe: brzoskwinia, morela, pigwa, a także delikatna nuta lipy. Owa owocowość również stanowi dominantę, którą świetnie uzupełnia świeża, cytrusowa kwasowość oraz umiejętnie zintegrowany w całość cukier resztkowy (120 g/l). Bardzo pijalne, lekkie szamorodni, z potencjałem na kilka najbliższych lat. Ocena: ****. Cena: 7499 HUF (103,50 PLN). Zwieńczeniem degustacji mogło być tylko Pelle Pince 6 puttonyos Aszú 2013. Ono także posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty brzoskwinii, moreli, mango, a także pigwy, botrytisu i miodu. W ustach zdecydowanie większa koncentracja, potężna kwasowość, która doskonale równoważy spory cukier resztkowy, nuty brzoskwinii, pigwy i mango, miód oraz kremowość. Bardzo dobrze zrobione aszú, które ma przed sobą jeszcze wiele lat, zanim osiągnie szczytową formę, choć już teraz daje sporo przyjemności. Ocena: ****/*****. Cena: 16899 HUF (233,50 PLN).

Stanowisko Király, jedno z najlepszych w całym regionie. (fot. własna)

 

Nie są to najtańsze wina, choć, co warto zaznaczyć – daleko im jeszcze do poziomu cenowego największych graczy z regionu. Reprezentują zaś to, czego szukam w winach z Mád – świetnie oddają wielkość tutejszego terroir oraz potencjał miejscowych winnic. Poza tym robione są w zgodzie z naturą, przy minimalnej ingerencji winiara i winogrodników. Po prostu prawdziwe wina z pasją!

Degustowałem na zaproszenie Krajowego Programu Winnych Specjalności (Nemzeti Borkíválóság Program).

Patricius Furmint 2016 – proste wino na każdą okazję

Patricius to jeden z bardziej znanych (przynajmniej w Polsce) tokajskich producentów. Należy on do rodziny Kékessy, jego siedzibę stanowi przepięknie odnowiony dworek, znajdujący się wśród winogron w Bodrogkisfalud. Gospodaruje się tu na 85 ha w siedmiu stanowiskach: Teleki (Tokaj), Sajgó, Bendecz, Lapis, Czigány (Bodrogkeresztúr), Várhegy (Bodrogkisfalud) oraz Szárhegy (Sárazsadány). Spore nasadzenia pozwalają na dywersyfikację produkcji. Tutejsze wina dostępne są między innymi w Tesco, stanowiąc trzon węgierskiej linii finest, kolejna część jest sprzedawana pod linią Leonis Selection. Spora część trafia na eksport, m.in. do Francji.

Prosty, lekki furmint z supermarketu. (fot. własna)

 

Patricius Furmint 2016 to jedno z pierwszych win tego producenta, które trafiły do nowej tokajskiej butelki, dzięki czemu sporo zyskało na prezencji. Posiada jasnozieloną barwę, w nosie wyczuwalne są nuty winogron, papierówki, polnych kwiatów. W ustach sporo owocu – winogrona, cytrusy, świeża, przyjemna kwasowość. Dalej lekka goryczka, migdały oraz zielone jabłko. Nie ma tu zbyt wiele finezji, ani też ciała, aczkolwiek daje pojęcie o szczepie i regionie. Taki furmint dla ubogich. Ocena: **/***. Cena: 1499 HUF (21 PLN).

Źródło wina: zakup własny w węgierskim Tesco.

Babits Pince Érdekházasság 2015 – Małżeństwo z rozsądku bez happy endu

Węgrzy są naprawdę dobrzy w robieniu naturalnych win słodkich – wystarczy wspomnieć chociażby o tokaju aszú czy też szamorodni, choć i w innych regionach często udają się bardzo dobre wina z późnych zbiorów. W tutejszych warunkach nie jest coś nadzwyczajnego – jest potrzebna odpowiednia pogoda, miejsce i cierpliwość winiarza. Dlatego też nie mogę zrozumieć, kiedy trafiam na kiepskie wina z późnych zbiorów. Zwłaszcza z Tokaju – gdzie możliwości ich tworzenia są chyba największe. Érdekházasság 2015 to wino z późnych zbiorów (26 października 2015), kupaż furminta (60%) i hárslevelű (40%). Nazwa oznacza małżeństwo z rozsądku, gdyż jak podają na etykiecie autorzy – furmint daje mu struktury w postaci kwasowości, zaś hárslevelű zapewnia wspaniały zapach i balans. Wino pochodzi z winnicy Babits Pince znanej na polskim rynku, a działającej na 20 ha w dwóch wsiach – Tolcsvie i Szegi.

Ładna etykieta, ale wino słabe. (fot. własna)

 

No cóż, weźmy pod lupę to „małżeństwo”. Na początku należy zaznaczyć, że Érdekházasság 2015 z nieznanych mi powodów nie mieści się w granicach apelacji tokajskiej, sprzedawane jest jako wino z Górnych Węgier (Felső-Magyarországi Borrégió). Mamy tu złotą barwę, wino wydaje się gęste, oleiste, zostawia wyraźne „łzy” na ściankach kieliszka. W nosie zamknięte, bardzo powoli pojawiają się aromaty polnych kwiatów i nafty, gdzieś w tle majaczy brzoskwinia, ale tylko w ilości śladowej. W ustach wyraźnie wyczuwalna kwasowość, spory cukier resztkowy, dalej cytrusy, apteczna goryczka, pojawia się trochę miodu, a na króciutkim finiszu nuta zielonego jabłka. Wszystko to jest płaskie, jednowymiarowe i mocno przemysłowe, w złym tego słowa znaczeniu. Sama kwasowość – tak mocno dominująca w tym winie – to za mało, by móc się nim rozkoszować. Dla mnie zupełnie wystarczył jeden kieliszek, spora część zawartości butelki trafiła do zlewu. Ocena: */**. Cena: na stronie producenta widnieje cena 2490 HUF (35 PLN), ja kupiłem je za 1690 HUF (23,50 PLN). Wina absolutnie nie polecam, choć ze względu na słodycz pewnie znajdą się amatorzy, którym zasmakuje. Za tą cenę można jednak dostać trunki lepsze, a nie męczyć się z niekoniecznie udanym małżeństwem z rozsądku.

Źródło wina: zakup własny w lokalnym sklepie z alkoholami.