Zakochany w górze – Somlói Vándor Pince

Kiedy kilka tygodni temu Wine Spectator ogłosił konkurs na najlepsze wideo winiarskie, FurmintUSA zgłosił Tamása Kisa do nagrody z filmikiem o wdzięcznym tytule „Sometimes You Fall in Love —with a Hill” (Czasem zakochujesz się – w górze). Niespodziewanie dostało się ono do finału, ostatecznie zajmując trzecie miejsce. Świetna promocja to efekt pracy wykonanej przez winiarzy i reprezentujących ich organizację – dziś w wielu w kartach wysoko notowanych restauracji Stanów Zjednoczonych znajdziemy przyzwoite furminty. Co jednak sprawiło, że ów młody budapeszteńczyk zdecydował się porzucić wygodne życie i przeprowadzić na Somló, by akurat tu tworzyć wina?

Sprawca całego zamieszania – szomloński wędrowiec (fot. własna)

 

Tamás Kis już pod koniec szkoły średniej zdecydował, że chce zajmować się winiarstwem. Na Uniwersytecie Corvinusa studiował enologię, a po jej ukończeniu trafił do kultowej winiarni St. Andrea w Egerszalok. Spędził tam cztery lata, równocześnie uprawiając małą parcelę na Somló, która została mu zaoferowana przez znajomego. Sporo czasu upłynęło mu na podróżach – stąd nazwa winnicy – Somlói Vándor (Szomloński Wędrowiec). W 2014 roku zrezygnował z pracy w St. Andrea i na stałe przeniósł się na Somló. Z początku niewielkie gospodarstwo obejmuje dziś 10 parcel zajmujących 5 ha, z czego 1 ha to własność Tamása, a 4 ha dzierżawi, m.in. od znanego z winiarni Hollóvár Lajosa Takácsa. Ja zaś wraz z Piotrem Wdowiakiem z bloga Z Winem do Kina miałem przyjemność skosztować jego win.

Wrota raju (fot. własna)

 

Zaczęliśmy od Somlói Vándor Szikár 2016. Nazwa oznacza surowy. I takie jest to wino – wyraźnie wyczuwalna mineralność, delikatna nuta zielonego jabłka oraz polnych ziół. W ustach świeża kwasowość, wyraźna mineralność, lekko wyczuwalne cytrusy i zielone jabłko. Bardzo proste, surowe, skąpe w emocje, aczkolwiek eleganckie wino. Ocena: ***/****. Następne wino to Somlói Vándor Chardonnay 2016. Nieco przypomina w stylu amerykańskie chardonnay, sporo tu nut beczkowych – kremowość, wanilia, lekka orzechowość. W ustach krągłe, kremowe, z dobrą kwasowością, lekką nutką gruszki i wanilii. Eleganckie, przyjemne, aczkolwiek to nie mój styl. Ocena: ***.

Wyborny, szomloński furmint (fot. własna)

 

Somlói Vándor Juhfark 2016, czyli kolejne wino również posiada odzwierciedla filozofię winiarza. Mamy tu wyraźną ekspresję terroir, nuty mineralne, kremowość i delikatną wanilię z beczki, w ustach pojawia się nieco owocowości – zielonego jabłka, gruszki, cytrusów, wszystko to przy świeżej kwasowości i słonej szomlońskiej mineralności. Ocena: ****. Somlói Vándor Furmint 2015 to wino z jednego z ulubionych szczepów winarza. Mamy tu nuty gruszki, zielonego jabłka, brzoskwinii oraz lekko wyczuwalną wanilię. W ustach dominuje owocowość pod postacią brzoskwinii, dojrzałych jabłek oraz gruszki, jest też słona mineralność oraz solidna, cytrusowa kwasowość. Bardzo przyjemna, wzrocowa wręcz ekspresja furminta z Somló. Ocena: ****.

Jedno z najlepszych siedlisk (fot. własna)

 

Somlói Vándor Nagy-Somlói 2014 Cuvée to kupaż z czterech szomlońskich odmian: furminta (40%), olaszrizlinga (20%), juhfarka (20%) oraz hárslevelű (20%). Powstał on w trudnym, mocno deszczowym roczniku, kiedy długo trzeba było czekać na zbiory, a to, co udało się ocalić było już mocno dotknięte botrytisem. Późny zbiór mocno odzwierciedla się w charakterze wina, mamy tu wyraźnie wyczuwalne nuty kandyzowanych owoców, brzoskwini, moreli, przażonych orzechów, miódu oraz botrytisu. W ustach kandyzowane owoce, skórka pomarańczy, delikatna nuta orzechowa, świeża kwasowość i pikantność – choć trochę widać rozstrzał pomiędzy bardzo aromatycznym nosem i nieco powściągliwymi ustami. Dobrze by tu zrobiło parę gram cukru resztkowego, które zaokrągliłoby całość. Ocena: ***.

Zaskakująca ciekawostka – szomloński kabar (fot. własna)

 

Ostatnia ciekawostka, którą mieliśmy okazję spróbować to Somlói Vándor Kabar 2015. Jest to wino z jednej z nowszych parceli Tamása, zaledwie 2000 m2 nasadzeń, raczej eksperyment aniżeli stały element oferty. W nosie mocno owocowe – dominują tu nuty moreli i brzoskwini lekko podkreślone dębem. W ustach świeża kwasowość, czysty owoc pod postacią gruszki, brzoskwini, dobra kwasowość, mineralność, delikatna migdałowa goryczka oraz nutka wanilii. Wszystko bardzo zgrzebne, świeże, absolutnie przyjemne. Ocena: ****.

Winiarnię pożegnaliśmy… burczokiem (fot. własna)

 

Oprócz degustacji i zwiedzania piwnicy mieliśmy także możliwość obejrzeć winiarnię – jest to prawdziwie garażowa produkcja (naprawdę, wina powstają w garażu). Dostaliśmy także do spróbowania świeżego, fermentującego jeszcze burczoka. Tamás, w przeciwieństwie do wielu miejscowych winiarzy jest otwarty na nowinki techniczne, nie zbiera gron późno, nie uznaje długiego dojrzewania w beczce. Jego wina pojawiają się na rynku zazwyczaj w kolejnym roku po zbiorach, zachowując świeżość i lekkość, oddając charakter szomlońskiego terroir. Wraz z Péterem Tóthem z Kőfejtő Pince i Bálintem Barczą założyli stowarzyszenie Bazaltkör, które ma za zadanie promocję nowoczesnego stylu win z Somló. Wielki sukces organizacji FurmintUSA dowodzi, że podążają właściwą drogą. Czy kiedykolwiek trafią także do polskich sklepów? Miejmy nadzieje, bo przy swoich cenach zdecydowanie są tego warte.

 

Do Somló podróżowałem na koszt własny, w degustacji wziąłem udział na zaproszenie Tamása Kisa.

Pomarańczowa petarda z południa – Hummel Pincészet Góré 2015

Niezbyt często chodzę na degustacje prasowe, a już w szczególności nie przepadam za takimi, gdzie obowiązuje „samoobsługa” i każdy może nalać sobie czego chce. Co lepiej zaznajomieni z tematem dziennikarze jak muchy oblepiają stanowiska z winami i trzeba się przebijać do co ciekawszych butelek. Tak też było na prezentacji winnych specjalności, o której napomknąłem w jednym z wcześniejszych wpisów. Z tej imprezy nie przeprowadziłem relacji, od czasu do czasu będę jednak prezentował odkryte tam perełki. Jedną z nich jest właśnie Góré z winnicy Hummel Pincészet. Jest to mała, licząca sobie 7,5 ha winiarnia z Villány, którą w 1998 roku założył Horst Hummel. Od 2008 produkuje się tu wina organiczne, a od 2016 roku stosuje się pryncypia uprawy biodynamicznej. Jak wszędzie indziej w Villány, dominują odmiany z ciemną skórką, aczkolwiek białe grona także mają swoje miejsce.

Hummel, czyli trzmiel – zdobi etykiety tegoż producenta (fot. własna)

 

Hummel Pincészet Góré 2015, (góré węgierskim slangu szef) to wino pomarańczowe, powstałe z gron szczepu hárslevelű. Macerowano je na skórkach przez trzy tygodnie, pół roku zaś dojrzewało w beczce, by po tym czasie trafić do butelek bez filtracji ani dodatku siarki.  Mamy tu więc dość mętną, niezbyt klarowną pomarańczową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty skórki pomarańczy, mięty, polnych ziół oraz gruszki.  W ustach dominuje owocowość – jest tu gruszka, skórka pomarańczy, limonka, następnie pojawiają się nuty ziołowe – mięty oraz melisy, a także jabłka. Sporo tu kwasowości, wino jest ekstraktywne, pojawia się garbnik, z którym na szczęście nie przesadzono. Finisz długi, z zaznaczającymi się nutkami gruszki. Stylistycznie bardzo udane wino pomarańczowe, o wyraźnie zaznaczonej nucie owocowej, bez zbędnych udziwnień, które może stanowić świetny wstęp do swej kategorii, aczkolwiek ze względu na ograniczony zasięg i cenę traktuję je raczej jako ciekawostkę. Ocena: ****. Cena: 7650 HUF (105 PLN). Do nabycia w sieci sklepów winiarskich Bortársaság i u producenta.

Źródło wina: udostępnione do degustacji podczas prezentacji winnych specjalności w Budapeszcie.

Barta Pince – w cieniu starego króla

Drugim – i ostatnim – punktem mojej błyskawicznej wizyty w Mád była winiarnia Barta Pince. Jest ona wyjątkowym połączeniem tradycji i nowoczesności. Jej siedziba znajduje się w dworku Rákóczi-Aspremont w centrum Mád, liczącym sobie co najmniej trzy stulecia istnienia. Na parterze znajdują się pomieszczenia gospodarcze oraz sala degustacyjna, na piętrze zaś tradycyjnie wyposażone pokoje gościnne. Pod dworkiem sporą przestrzeń zajmują piwnice, w których przechowywane jest wino na potrzeby rodziny właściciela. Nieco dalej, aczkolwiek w tym samym budynku znajdziemy pomieszczenia winiarni, gdzie w klimatyzowanych pomieszczeniach fermentują i dojrzewają kolejne roczniki win Barta. Ale najbardziej imponujące jest chyba stanowisko, na którym rosną winnice – Öreg Király (Stary Król, tłum. własne). To tam udaliśmy się z Gergelyem Somogyim, który był naszym gospodarzem.

Legendarna winnica Király. (fot. Kouji Miyahara)

 

Widok ze szczytu winnicy Király zapiera dech w piersiach. U naszych stóp leżą stanowiska Betsek, Szilvás, Kakas, Nyúlászó, w oddali widać chociażby Szent Tamás. Ciekawa jest jego historia. Przez stulecia było ono w posiadaniu rodziny królewskiej, później zaś ziemie te przeszły w ręce m.in. rodziny Rakoczych. Po II. Wojnie Światowej znacjonalizowano je, a w latach 60. zaprzestano uprawy ze względu na brak możliwości korzystania z maszyn rolniczych (tutejsze zbocza są zbyt strome). Dopiero w 2003 roku porośnięte krzewami i mocno już uszkodzone terasy zakupił Károly Barta, zaś w latach 2004-2005 miało miejsce ponowne nasadzenie krzewów. Znajdujące się na nich grona powoli już zbliżają się do optymalnej dojrzałości, jeszcze kilka tygodni i trafią do kadzi, w których zamienią się w wino. Odpowiada za nie enolożka Vivien Újvári, która pracuje tu od zeszłego roku, doskonale wykorzystując potencjał siedliska i owoców. Wcześniej zaś za tutejsze wina odpowiadał Attila Homonna.

Wspaniały widok na winnice Mád. (fot. własna)

 

Koniec końców czekała mnie błyskawiczna degustacja 9 win będących w ofercie winiarni. Jako pierwszy podany został Barta Öreg Király dűlő Furmint 2012. Trudny rocznik, barwa jasnozłota, nos dość zamknięty, trochę nut woskowych, lekka mineralność oraz miód. W ustach słona mineralność, oszczędne nuty brzoskwinii oraz gruszki, delikatna migdałowa goryczka. Ciut za mało kwasowości, co przy wyczuwalnym cukrze resztkowym powoduje pewną dysharmonię. Dobre, ale dla mnie to za mało. Ocena: ***. Barta Öreg Király dűlő Furmint 2013 to jego przeciwieństwo – mamy tu ciemniejszą, złotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty wanilii, brzoskwinii, moreli, a także wosk. W ustach świeża, cytrusowa kwasowość, sporo czystego owocu, w tle gdzieś pojawia się nuta woskowa, dalej słona mineralność oraz lekka pikantność. Sporo tu ciała. Ocena: ***/****.

Botrytis zaczyna działać. (fot. własna)

 

Barta Öreg Király dűlő Hárslevelű 2013 to kolejne wino, które trafiło do kieliszków. Jasnozłota barwa, w nosie mocno wycofane, po chwili pojawiają się lekkie nuty ziołowe, mineralność oraz polne kwiaty. W ustach potężna kwasowość oraz słona mineralność, po nich nastają nuty kwiatowe oraz zielone jabłko. Monumentalne, surowe, dobre. Ocena: ***. Nastepnie nadeszła pora na Barta Öreg Király dűlő Furmint 2015 – w porównaniu ze wcześniejszymi rocznikami jaśniejsze, jest tu też znacznie więcej owocowości, zwłaszcza w nosie – sporo soczystej brzoskwinii, uładzonej trochę wanilią. W ustach również dominuje owocowość (brzoskwinia, morela), bardzo dobrze ułożony balans między świeżą kwasowością a słodyczą z cukru resztkowego. Jest też kremowość oraz nuta mineralna. Całość elegancka, świeża, aczkolwiek kilka lat wcale jej nie zaszkodzi. Ocena: ***/****.

Nasz gospodarz – György Somogyi. (fot. własna)

 

Barta Öreg Király dűlő Furmint Válogatás 2015 to już selekcja beczkowa. Jasnozłota barwa, w nosie wyczuwalne są morele, brzoskwinie, wanilia oraz kremowość. W ustach na pierwszym planie znajdują się nuty owocowe (morela, brzoskwinia, gruszka, mirabelki), jest też spora kwasowość, którą balansuje wydatny cukier resztkowy, a także migdały. Całość niesamowicie krągła i kremowa. Ocena: ****. Barta Öreg Király dűlő Furmint Válogatás 2016, najmłodsze z podanych win, a pierwsze spod ręki Vivien posiada bladozieloną barwę, w nosie wyczuwalne są nuty moreli, brzoskwinii, banana oraz cytrusów. W ustach gruszka, brzoskwinia, morela, świeża, cytrusowa kwasowość, delikatnie wyczuwalna mineralność oraz lekka nuta bananowa. Niesamowicie aromatyczne, lekkie, świeże wino! Ocena: ****.

Labirynt piwnic pod dworkiem. (fot. własna)

 

Barta Öreg Király dűlő Édes Szamorodni 2013 to już zupełnie inny poziom ekspresji. Złota barwa, w nosie wyczuwalne nuty pigwy, moreli, brzoskwinii oraz skórki pomarańczy. W ustach również dominują wyżej wymienione owoce, potężny cukier resztkowy (115 g/l) doskonale równoważy cytrusowa kwasowość (6,7 g/l). Mamy tu także nuty botrytisu i miodu. Wino to, pomimo sporego ekstraktu i słodyczy jest lekkie i niezwykle pijalne. Ocena: ****/*****. Jeszcze wyżej, na samym szycie ekspresji znalazło się Barta Öreg Király dűlő Aszú. Mamy tu piękną, głęboką złotą barwę, w nosie dominuje miód, morela, pigwa, mandarynka oraz botrytis. W ustach na pierwszym planie obezwładniająca słodycz (246 g/l), za którą kryją się nuty owocowe – morela, pigwa oraz brzoskwinia, pijalność zaś zapewnia spora kwasowość (7 g/l) oraz delikatna nuta mineralna. Jest tu też także miód, botrytis oraz wosk. Wszystko eleganckie i nieskończenie długie, chciałoby się sięgnąć po więcej. Ocena: *****.

Pełny przegląd oferty winiarni. (fot. Kouji Miyahara)

 

Kiedy wydawało się, że to już koniec, na stole pojawiło się jeszcze jedno wino – Barta Öreg Király dűlő Möbius 2008. Fermentowało ono spontanicznie przez prawie pięć lat, w efekcie mamy prawie 16% alkoholu przy niecałych 30 g/l cukru resztkowego. Posiada ono jasnozłotą barwę, w nosie mamy nuty suszonych owoców, orzechów, karmel, ale wyraźnie zaznacza się także alkohol. W ustach przypomina nieco porto, sporo tu suszonych owoców, karmelu, orzechów, pojawia się nuta skórki pomarańczy. W ryzach trzyma to wszystko spora kwasowość (7,5 g/), która dobrze równoważy słodycz z cukru resztkowego. Nie da się ukryć, alkohol trochę wystaje, aczkolwiek nie na tyle, by zepsuć przyjemność picia tegoż wina. Ocena: ***/****.

Najlepsze jest zawsze na końcu. (fot. Kouji Miyahara)

 

Rodzina Barta dała nowe życie winnicy Király – dzięki nim możemy dziś kosztować win z tego fantastycznego, legendarnego stanowiska. Owszem – nie są one tanie, nie jest łatwo je dostać, mimo to warto wyruszyć do Mád by zobaczyć, jak Tokaj odzyskuje swą dawną sławę, a Stary Król znów dumnie góruje nad tutejszymi winnicami.

 

Podróżowałem do Mád i degustowałem na koszt własny.