587. urodziny rieslinga – dwa wina na tę szczególną okazję

Gdyby zapytać świadomego konsumenta wina, z czym kojarzy im się niemieckie winiarstwo, prawopodobnie pierwszą odpowiedzią byłaby najbardziej znana tamtejsza odmiana – riesling. To właśnie wokół niego Niemcy zbudowali swój winny marketing – i dzięki niemu wina te są dostępne niemalże w każdym zakątku świata. W niedzielę zaś obchodziliśmy dla rieslinga dzień szczególny – czyli jego umowne, 587 „urodziny”. Dlaczego akurat 587? Za najwcześniejsze wspomnienie odmiany przyjmuje się dokument z 1435 roku, w którym administrator majątku hrabiego Johanna IV z Katzenelnbogen, poświadcza zakup winorośli: „Item 22 ß umb seczreben rießlingen in die wingarten”.

Dojrzałe owoce rieslinga. (fot. własna)

Czy faktycznie jest to pierwszy dokument, który dowodzi istnienia odmiany – trudno ocenić. Historycy są w tej kwestii podzieleni. Jednakże z całą pewnością można przyjąć, że w XV wieku odmiana ta była już powszechnie uprawiana w Dolinie Renu. Dzięki badaniom genetycznym dowiedziono, że jak wiele innych znanych odmian (chardonnay, furmint, gamay, blaufränkisch) pochodzi od powszechnego niegdyś szczepu gouais blanc. Dziś w uprawa ta porasta w Niemczech ponad 24 tysiące hektarów i występuje w praktycznie każdym regionie winiarskim. Dzięki uprzejmości Niemieckiego Instytutu Wina mam przyjemność zaprezentować dwa wina.

Świeży, rześki riesling z Frankonii. (fot. własna)

Pierwszym z nich jest Burgerspital Riesling Trocken 2020 z Frankonii. Wino powstało z gron krzewów rosnących na podłożu o wapiennym, fermentowało i dojrzewało w zbiornikach ze stali nierdzewnej. W efekcie otrzymujemy wino o jasnozłotej barwie, aromatach cytryny, limonki, trawy, agrestu, brzoskwini. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o wysokiej kwasowości, delikatnym cukrze resztkowym oraz niskim alkoholu. Znajdziemy tu nuty agrestu, trawy, cytryny, limonki, zielonego jabłka, gruszki i mokrej skały. Finisz jest średniodługi. Ciekawy przykład wytrawnego rieslinga z zielonym, mocno kwasowym charakterem. Ocena: *** (88/100 pkt). Wina Burgerspital (choć nie wiem, czy konkretnie to) sprowadza do Polski winebar Frank.

Słodki kabinett z Rheingau. (fot. własna)

Drugą propozycją jest Joachim Flick Hochheim Königin-Victoriaberg Riesling Kabinett 2020 z Rheingau. O innym winie tego producenta pisałem już jakiś czas temu, dziś pora na inne – tym razem w słodkim wydaniu. Podobnie jak w przypadku pierwszej butelki – wino fermentowało i dojrzewało w stalowych tankach. Słodycz uzyskano poprzez schłodzenie i siarkowanie wina przy odpowiednim stopniu cukru resztkowego. Wino posiada jasnozłotą barwę. Nos zdominowany jest przez słodkie nuty owocowe: pigwy, moreli, zielonego jabłka, a także polnych kwiatów, ziół i mokrej skały. W ustach umiarkowanie słodkie (49,5 g/l cukru resztkowego), lekko zbudowane, o średniej kwasowości i niskim alkoholu. Jest tu trochę nut tutti-frutti, pigwy, brzoskwini, moreli, polnych ziół i kwiatów, oraz słona, łupkowa mineralność. Finisz średniodługi. Niezwykle pijalne wino, aczkolwiek nie znajdziemy tu szczególnej głębi smaków. Ocena: *** (88/100). Cena: 112,99 PLN. To, jak i inne wina Weingut Joachim Flick znajdziecie w ofercie Republiki Wina.

Dwa odmienne regiony, dwa zupełnie inne style wina – to jest to, co kocham w rieslingu. Jego różnorodność, bogactwo stylu i aromatów, oraz długowieczność – wobec wielu z nich nie mogę przejść obojętnie. Jeśli zatem nie znacie rieslinga – sięgnijcie i przekonajcie się o jego wielkości, a jeśli zaś znacie – to razem ze mną wypijcie kieliszek za jego kolejne urodziny!

Źródło wina: otrzymane do degustacji od Niemieckiego Instytutu Wina.

 

Weingut Wwe. Dr. H. Thanisch Berncasteler Doctor Riesling Kabinett 2018 – mozelskie złoto z historycznego cru

Dużo ostatnio na blogu rieslingów. Nic w tym dziwnego, gdyż uwielbiam tą odmianę, a teraz, gdy przez pewien okres czasu nie miałem czasu nic degustować – chętnie wracam myślami do próbowanych wcześniej win, które szczególnie zapadły mi w pamięci. Taką butelką jest też riesling kabinett od solidnego producenta Weingut Wwe. Dr. H. Thanisch (Erben Thanisch) z położonego w samym sercu Mozeli miasteczka Bernkastel-Kues. Rodzina Thanischów, jak i inne zacne winiarskie rody regionu gospodarują w tym miejscu od wielu pokoleń, zaś początki ich działalności datowane są na rok 1636. Wraz z biegiem czasu powiększali swe posiadłości, zaś na początku XIX wieku nabyli pierwsze parcele w górującej nad miastem winnicy Doctor. Pod koniec tego samego stulecia, ze względu na wysoką koniunkturę rodzina wspogaciła się, dzięki czemu mogła wzieść nad rzeką willę w stylu neorenesansowym, która po dziś dzień jest siedzibą winiarni. Kilka lat później jej właściciel zmarł, a zarządzanie przejęła właścicielka, stąd też nazwa (Wwe, czyli skrót od Witwe oznacza „wdowa”). Po jej śmierci firma podzieliła się na dwie części, o bardzo podobnej nazwie. W 1910 roku winiarnia stała się członkiem założycielem VDNV (dzisiejsze VDP), a w 1921 roku powstało tu pierwsze wino klasy TBA (Trockenbeerenauslese). Dziś rodzinnym biznesem zawiaduje 11 i 12 pokolenie, czyli odpowiednio matka: Sofia Thanisch oraz jej córki Christina i Juliane. Uprawy zajmują 8 hektarów w 7 parcelach i porasta je jedna odmiana – riesling.

Mój ulubiony doktor. (fot. własna)

Weingut Wwe. Dr. H. Thanisch Berncasteler Doctor Riesling Kabinett 2018 to wyjątkowa perełka z tego niezwykle cenionego siedliska. Posiada ona dość jasną, bladosłomkową barwę. Z początku w nosie pojawia się delikatna nuta redukcji, po chwili dekantacji pojawia się feeria owoców: limonki, grapefruita, marakui, cytryny, następnie krzem, polne zioła oraz dym. W ustach słodkie (81,7 g/l), z wyraźnie zaznaczoną, typową dla odmiany kwasowością (6,3 g/l), o niskim alkoholu (8%), kruchej, delikatnej budowie, soczystej owocowości spod znaku cytryny, limonki, marakui, brzoskwini oraz zielonego jabłka. Znajdziemy tu również polne zioła i bez, słoną nutę mineralną, a także pieprzną pikantność. Finisz średniodługi, z dominantą owoców egzotycznych. Lekkie, niczym piórko, niesamowicie pijalne, ale jednocześnie złożone, eleganckie wino. Młodziutkie, i choć sprawia dużo przyjemności już teraz, to będzie jeszcze lepsze po upływie kilku lat. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 25 EUR (114,50 PLN). Kosztuje niemało, ale jak za kabinetta z czołowego mozelskiego cru to jest to uczciwa stawka.

Źródło wina: zakup własny u producenta.

Knebel Röttgen Riesling Kabinett 2018 – nektar z tarasowych winnic

Matthiasa Knebla oraz jego wina poznałem półtora roku temu, podczas wizyty na festiwalu Mythos Mosel, i z miejsca stałem się ich wielkim fanem. Ten młody, 36-letni mężczyzna od ponad dekady dzierży stery rodzinnej winiarni, które przejął po niespodziewanej śmierci ojca w 2003 roku. Jego rodzice w 1990 roku założyli obecnie działające przedsiębiorstwo, sięgające swymi korzeniami znacznie dalej, aż do 1642 roku. Dziś Kneblowie gospodarują na około 7 hektarach w 4 stanowiskach leżących w granicach wsi Winningen: Brückstück, Hamm, Röttgen i Uhlen, z czego sporą część stanowią ekstremalnie strome tarasy. Zdecydowaną większość upraw stanowi riesling, oprócz niego na niewielkiej powierzchni (3% całości) rośnie pinot blanc. W winiarni powstaje rocznie około 45 tysięcy butelek, a wysoki tutejszych win poziom został doceniony przez organizację VDP, której członkiem stała się w 2017 roku. Tym bardziej ucieszyła mnie wiadomość, że pojawił się importer, który sprowadza te perełki do Polski – jest nim poznańska firma Poniente.

Kabinett? Poproszę więcej. (fot. własna)

Dziś na czynniki pierwsze rozkładam Knebel Röttgen Riesling Kabinett. Jest to słodkie wino powstałe z gron rosnących na niezwykle stromych tarasach parceli Röttgen. Posiada bladosłomkową, niezwykle jasną barwę. Pachnie cytrusami, mokrą skałą, ziołami, miodem i marakują. W ustach zrównoważone, o doskonałej harmonii słodyczy i wysokiej kwasowości, z nutami cytryny, limonki, marakui, ananasa, miodu oraz słonej mineralności. Niezwykle lekkie, zwiewne, jedyne, co możnaby mu zarzucić to nieszczególnie długi finisz. Mimo tego z chęcią wypiłbym kolejną butelkę. Albo i kilka. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 99 PLN. Obecnie w sprzedaży znajdziecie kolejny rocznik, w nieco wyższej, ale wciąż uzasadnionej jakością cenie.

Matthias Knebel – talent czystej wody. (fot. własna)

Źródło wina: zakup własny.