Vojvodina Wine Show 2019 – największa impreza winiarska północnej Serbii

W ostatnich latach wzrosło w Polsce zainteresowanie winami z Bałkanów. Z wakacji nad wybrzeżem Adriatyku nierzadko wracamy z chowackimi plavacami czy też malvazijami, urlop na Santorini wzbogaca nam miejscowe assyrtiko, zaś w bułgarski wypoczynek wspaniale wpisują się tamtejsze melniki. Coraz częściej słyszymy także o macedońskich i czarnogórskich vranacach, czy też odświeżających, bośniackich žilawkach. Brak natomiast w naszej świadomości win serbskich, jak gdyby kraj ten płynął wyłącznie tanią (i – co warte podkreślenia – w wielu wypadkach smaczną) rakiją i piwem. Jest to spory błąd, ponieważ Serbia, choć u nas nie znana z tej strony – jest jednym z największych i najróżnorodniejszych producentów wina w Europie. Historia uprawy winnej latorośli sięga tu czasów rzymskich, dziś winorośle zajmują ok. 70 tysięcy hektarów w 22 regionach. Powstaje z nich 2,3 mln ha wina, więcej, niż w takich potęgach, jak dobrze u nas znane Węgry, czy Austria. Choć większość upraw stanowią międzynarodowe odmiany, to znajdziemy tu również autochtoniczne szczepy, takie jak krstač, prokupac, smederevka, tamjanika, tamjanika crna.

Impreza odbyła się na tarasie pięknej Vili Stanković (fot. własna)

Na zaproszenie organizacji Udruženje proizvođača grožđa i vina “Srem – Fruška gora” miałem przyjemność spędzić 2 dni w położonym w północnej częsci kraju regionie winiarskim Srem, gdzie wziąłem udział w otwartej degustacji podczas Vojvodina Wine Show, oraz odwiedziłem czterech czołowych, miejscowych producentów. Trzecia już edycja imprezy odbyła się w Vili Stanković w Čortanovci, przyciągając 40 winiarni i kilkuset gości, spragnionych miejscowych win. Okazja do świętowania była znacząca, gdyż w tym roku region uzyskał zgodę od Ministerstwa Rolnictwa na używanie znaku chronionego miejsca pochodzenia, kończąc tym samym wieloletnie starania o prawną ochronę tutejszych produktów. Poza otwartą degustacją na gości czekały dwa seminaria – jedno na temat sremskich win z odmian międzynarodowych, drugie zaś na temat win z odmian autochtonicznych.

Đorđe Stojšić – rewolucjonista z Vinarija Chichateau. (fot. własna)

A na które warto zwrócić szczególną uwagę? Z pewnością jednym z punktów, godnych odwiedzenia w Sremie będzie Vinarija Chichateau z Šišatovaca. W tej małej (3 ha upraw, ok. 18 tys butelek), mocno awangardowej winiarni znajdziemy świetne Chi Chardonnay 2016 o aromatach dymu, prażonej kawy, pistacji, o solidnej kwasowości, wyraźnych nutach wanilii, cytrusów i orzechów oraz słonej mineralności. Choć niektórych beczka może przytłaczać, to mimo tego jest to świetne wino (ocena: ****). Bardzo podobał mi się też kupaż Fabula Mala 2017 (cabernet franc, merlot, cabernet sauvignon), o aromatach wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, wzbogaconych wanilią i garfitem, w ustach zaś soczystej, z bogatą nutą ciemnych owoców, ładną, poważną taniną i delikatnie zaznaczoną korzennością (ocena: ****). Na pochwałę zasługuje również powstałe z tych samych odmian Fabula Lagum 2016, pachnące jeżynami, wiśniami i wanilią, a smakujące aroniami, czarną porzeczką, jeżynami,  z ładną budową, przyzwoitą kwasowością i elegancką, miękką taniną (ocena: ****).

Rewelacyjny, biały kupaż od Miodraga Bjelicy. (fot. własna)

Drugim wielkim zaskoczeniem była dla mnie garażowa (tak, wina naprawdę powstają w garażu) Vinarija Bjelica. Winnice zajmują 4 ha w miejscowości Čortanovci, uprawia się tu tylko międzynarodowe odmiany (cabernet sauvignon, chardonnay, marselan, merlot sauvignon blanc oraz sémillon), przy ekstremalnie niskiej wydajności (ok. pół kilograma na krzak). Ich Saga 2018, kupaż sauvignon blanc i sémillon to wspaniałe wino przypominające w smaku i aromacie młode Sancerre. Mamy tu aromaty czarnej porzeczki, trawy, cytrusów i nut krzemiennych, w ustach zaś znajdziemy cytrusową owocowość, świetną kwasowość i słoną mneralność. Soczyste, smaczne wino (ocena: ****). Babaroga 2018, czyli stuprocentowe chardonnay charakteryzuje się zupełnie innymi nutami: jest tu wanilia, brzoskwinia, kremowość, jest też mineralność i solidna kwasowość. Złożone, poważne wino o sporym potencjale dojrzewania (ocena: ****).

Świetne wina od Ernő Sagmeistera. (fot. własna)

Świetną robotę na południowych zboczach Fruškiej Gory robi Ernő Sagmeister, z Vinarji Dukay-Sagmeister. To liczące 7,4 ha upraw małe, rodzinne gospodarstwo koncentruje się produkcji win ze starych, środkowoeuropejskich odmian, takich jak furmint, hárslevelű, kadarka oraz szeremi zöld (sremska zelenika), choć znajdziemy tu również pinot noir. Devas Furmint 2016 pachnie krzemieniem, mokrą skałą, jabłkami oraz brzoskwinią, w ustach mamy wyraźne nuty dymne oraz prażonych orzechów, cytrusową kwasowość, jest też brzoskwiniowa owocowość i słona mineralność. Wiernie oddaje charakter odmiany (ocena: ****).  Solidnie prezentuje się takżę Kadarka Kanias 2016 – znajdziemy tu zarówno owocowe aromaty wiśni, czereśni, ale także pieprzu, oraz przypraw korzennych, w ustach zaś jest soczysta, z solidną kwasowością i lekką pikantnością (ocena: ***/****).

Naturalny sauvignon blanc od Đorđe Bikickiego. (fot. własna)

Nie brakło także przedstawicieli winiarni produkujących wina naturalne. Jedna z nich – Vinarija Bikicki to stosunkowo młody, rodzinny projekt, za którym stoi Đorđe Bikicki (właściciel) i Oskar Maurer (winiarz). Na 26 ha uprawia się głównie międzynarodowe szczepy, choć znajdziemy tu także lokalne odmiany takie jak np. crna tamjanika. Zdecydowanie najbardziej podobało mi się ich  S/O Sauvignon Blanc 2016, o aromatach prażonych pistacji, kamieni oraz dymu, zaś w ustach dominuje surowa, słona mineralność, wsparta na potężnej kwasowości, uzupełniona delikatną nutą pieprzną. Majestatyczne, prostolinijne, piękne wino (ocena: ****). Zupełnie inne w charakterze jest pomarańczowe Uncensored 2017, powstałe z gewürztraminera. Znajdziemy w nim charakterystyczne dla odmiany aromaty róży, skórki pomarańczy, ale są też ogórki kiszone, mięta i szczypta cytrusów. W ustach ładna kwasowość, kompot z mirabelek, delikatna nuta mineralna oraz kiszonka. Z tych bardziej naturalistycznych, rustykalnych pomarańczek, ale ma swój urok (ocena: ***/****).

Kolejny garażowy producent – Tri Međe i Oblak. (fot. własna)

Ciekawe wina zaprezentowało także Tri Međe i Oblak z Nestin. To kolejna mała, garażowa winiarnia, która produkuje zaledwie kilka tysięcy butelek wina rocznie. Ich białe Vagabundo 2018, kupaż sauvignon blanc i graševiny kusi aromatami brzoskwinii, gruszki i wanilii, soczyste, kremowe, z przyzwoitą kwasowością i długim finiszem (ocena: ***/****). Drugie z win, powstałe z cabernet sauvignon i vranaca Vagabundo Red 2017 czaruje zapachem dojrzałych śliwek, owoców leśnych i wanilii, w ustach dominują owoce leśne, jest też ładna tanina oraz przyzwoita kwasowość nadające nieco żywotności potężnemu ciału. Niezwykle pijalne, eleganckie wino (ocena: ***/****).

Solidne chardonnay z winiarni Erdevik. (fot. własna)

Bardzo solidnie prezentują się także czołowe butelki od największego producenta z regionu – Vinariji Erdevik. Ta założona w 1826 roku, najstarsza winiarnia Serbii gospodaruje na ponad 500 ha na południowo-zachodnich zboczach Fruškiej Gory. Dawny kombinat winiarski odzyskał niegdysiejszy blask, produkując jedne z najlepszych win w tej części regionu. Ich Omnibus Lector 2016 z chardonnay należy do najlepszych, miejscowych interpretacji tej odmiany. Mamy tu aromaty wanili, brzoskwinii, masła, w ustach zaś znajdziemy soczystą owocowość, kremowość, przyzwoitą, cytrusową kwasowość oraz lekką, słoną nutę mineralną. Klasyka gatunku (ocena: ***/****). Niemalże taki sam poziom prezentuje Ex Catedra 2016 z sauvignon blanc. Znajdziemy w nim aromaty świeżo prażonej kawy, dymu oraz cytrusów, w ustach zaś dominuje słona mineralność, wsparta nutą dymną, cytrusową kwasowością, oraz pieprzną ziołowością (ocena: ***/****).

Seminaria cieszyły się wielkim zainteresowaniem. (fot. własna)

Wojwodina, a zwłaszcza Srem, ma do zaoferowania turystom olbrzymią różnorodność, zarówno pod względem stylu, jak i gatunków wina. Znajdziemy tu wspaniałe trunki powstające z autochtonicznych, lokalnych odmian, jak i udane wariacje na temat międzynarodowych szczepów. Zabłąkanemu turyście pozostaje polecić próbować wszystkiego – z pewnością znajdzie coś, odpowiadającego jego gustom.

Do Čortanovci podróżowałem na zaproszenie organizacji Udruženje proizvođača grožđa i vina “Srem – Fruška gora”.

Mocna czwórka od Gézy Balli – pioniera aradskich win

W zeszłym tygodniu spędziłem kilka dni podczas dużego festiwalu kultury węgierskiej Tusványos w Băile Tușnad w sercu Transylwanii, na który zostałem zaproszony jako prelegent. Podczas jednego z panelów dyskusyjnych wraz z Anną Butrym z vloga Węgierska Randka opowiadaliśmy o roli węgierskich win i gastronomii w promocji tego kraju w Polsce. Choć samej dyskusji nie towarzyszyła degustacja, później nadarzyła się możliwość zapoznać się z winami pochodzącymi od wystawiających się na imprezie producentów. Na mnie największe wrażenie zrobiły butelki z winiarni Gézy Balli, szanowanego winiarza z regionu Miniş położonego w pobliżu Aradu w zachodniej Rumunii. Recenzje jego win pojawiały się już na blogu, od pewnego czasu mamy także importera (firma Rowingood), który sprowadza niektóre z nich do Polski. Co ciekawe, w zeszłym roku w uznaniu jego wieloletniej pracy został on nagrodzony przez Węgierską Akademię Wina tytułem winiarza roku, jako pierwszy producent spoza współczesnych granic kraju.

Furmint-petarda! (fot. własna)

Do degustacji podano 4 wina, dwa białe i dwa czerwone, z autochtonicznych, pannońskich odmian. Jako pierwsze do kieliszków trafiło Balla Géza Magyarádi Fehér 2018. Powstało w 100% ze starej odmiany mustos fehér, fermentowało i dojrzewało w stalowych tankach. Barwa bladozłota, w nosie wyczuwalne aromaty cytrusów, ziół, zielonego jabłka, w ustach dość powściągliwe, z solidną kwasowością, nutami ziół, cytrusów, agrestu oraz szczyptą pikantności. Lekkie, proste, w sam raz na lato (ocena: ***). Drugie z win – Balla Géza Furmint Sziklabor 2017 to prezentuje zupełnie inny styl. Grona pochodzą z wyjątkowo skalistego terroir (stąd też nazwa sziklabor, tj. skalne wino), a sam moszcz fermentował i dojrzewał na osadzie w dębowych beczkach. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty brzoskwini, moreli, mokrej skały, wanilii, oraz dym, w ustach zaś charakteryzuje je spora koncentracja, wsparta potężną cytrusową kwasowością i słoną mineralnością. Znajdziemy tu też sporo czystego, dojrzałego owocu spod znaku brzoskwini i moreli, w tle migocze również gruszka i zielone jabłko. Wyjątkowo złożone, poważne wino, posiadające najlepsze cechy odmiany (ocena: ****).

Soczysta, owocowa kadarka. (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na dwie czerwienie. Pierwsza z nich – Balla Géza Kadarka Selection 2017 fermentowała i dojrzewała w dużych, dębowych kadziach o pojemności 50 hl. Zdobi ją ciemnopurpurowa barwa, w nosie dominuje zapach dojrzałych wiśni, czereśni, jeżyn, jest też ściółka leśna, czarny pieprz oraz wanilia. W ustach sporo soczystej owocowości (jeżyny, dojrzałe wiśnie), wspartej przyzwoitą kwasowością, mamy tu także gładką, elegancką taninę, krzemową mineralność i pieprzną pikantność. Świetne wcielenie niedocenianej odmiany (ocena: ****/*****). Druga czerwień – Balla Géza Fekete Leányka Selection 2017 również dojrzewała i fermentowała w wielkich kadziach. Charakteryzuje ją ciemnobordowa barwa, w nosie królują aromaty dojrzałych wiśni, suszonych śliwek, czekolady i tytoniu, W ustach niezwykle skoncentrowane wino, z wyraźnymi nutami śliwek, wiśni, gorzkiej czekolady, octu balsamicznego oraz pieprznej pikantności, przełamanej pestkową goryczką i solidną kwasowością. Solidny wybór do dań z czerwonego mięsa (ocena: ****).

Niesamowicie skoncentrowana, poważna fekete leányka. (fot. własna)

Choć wciąż u nas stosunkowo nieznane, wina Gézy Balli od kilku lat stanowią czołówkę środkowoeuropejskiego winiarstwa. Kolejne wyróżnienia są tylko potwierdzeniem tego stanu rzeczy. Zresztą sam Géza nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – chce m.in. wskrzesić owiane niegdyś wielką sławą czerwone aszú. Za powodzenie tego projektu trzymam kciuki, zaś sam z pewnością nie raz sięgnę po jego inne wina.

Źródło win: degustowane na koszt własny podczas festiwalu Tusványos.

Balla Géza Ménesi Kadarka 2015 – środkowoeuropejska szczypta pikantności

Sięgając po kadarkę z półek polskich marketów można mieć mieszane uczucia. Jak ta wspaniała odmiana potrafiła tak nisko upaść, zwłaszcza jeśli patrzymy na wina bułgarskie (choć i użycie słowa wina w tym wypadku bywa często nieuprawnione). Prawdziwe, piękne kadarki znadziemy dopiero na półkach sklepów specjalistycznych i raczej nie w Polsce, a na Węgrzech i Rumunii, gdzie powoli odzyskują utraconą w zeszłym stuleciu sławę. Jedym z wielkich wyznawców tego szlachetnego szczepu jest Géza Balla, o którego winach pisałem już we wcześniejszych wpisach (tu i tu). Działa on w zachodniej Rumunii, w regionie winiarskim Miniș, znanym głównie ze swych czerwonych win. Posiada 120 ha nasadzeń, z czego 80% stanowią ciemnie odmiany winogron, głównie lokane: kadarka, kékfrankos, fekete leányka, a także światowe merlot, cabernet sauvignon oraz cabernet franc. Jednak prawdziwe perełki znajdziemy w tej pierwszej grupie.

Forma, która doskonale podkreśla treść. (fot. własna)

 

Balla Géza Ménesi Kadarka 2015 to podstawowe wino z tej odmiany, kupaż win z wielu stanowisk. Poddano je fermentacji w stalowych tankach, po czym dojrzewało 14 miesięcy w ogromnych, 5000 litrowych beczkach. Posiada ciemnorubinową barwę, w nosie wyraźnie wyczuwalne są aromaty czerwonej porzeczki, jeżyn, czekolady oraz delikatna pikantność. W ustach dominują nuty owoców leśnych oraz czarnej i czerwonej porzeczki, a także ściółka leśna. Całkiem sporo tu tanin, które wraz z wyraźną kwasowością tworzą szkielet dla tego eleganckiego wina. Mamy też trochę nut ziemistych oraz pieprzną pikantność. Finisz średniodługi, owocowy. Ocena: ***/****. Cena: 45 PLN. Dostępne w Polsce u importera Rowingood. W swej cenie zdecydowanie polecane.

Źródło wina: zakup własny.