Sziegl Pince – piewcy tradycji z Hajós, miasteczka tysiąca piwnic

Od lat jeżdżąc na węgierską prowincję w poszukiwaniu świetnych win zastanawiam się, co sprawia, że ktoś młody, w tych często małych, wyludniających się wioskach i miasteczkach, decyduje się na pozostanie i budowę własnego, rodzinnego przedsiębiorstwa, w tak mało stabilnej ekonomicznie branży, jaką jest dziś winiarstwo. Wymaga to dużej odwagi i samozaparcia, gdyż koszty potrafią być naprawdę wysokie, a perspektywa zysków (lub chociażby pokrycia kosztów) dość odległa, zaś owi młodzi ludzie często mogą liczyć jedynie na siebie. Dlatego też z wielką radością donoszę o nowych, udanych projektach, które czerpiąc z miejscowych tradycji wnoszą nowe życie w zmurszałe ściany, zachęcając innych do pójścia w ich ślady. Dziś opisuję jedną z takich winiarni – Sziegl Pince, mającą siedzibę w malowniczym miasteczku Hajós na południu Wielkiej Niziny Węgierskiej. Miejscowość założono w latach 20. XVIII wieku, gdy odbite spod osmańskiej władzy, opustoszałe tereny włączono w skład majątku arcybiskupa Kalocsy. To on sprowadził tu Szwabów, którzy zaszczepili tu kulturę uprawy winorośli, i zbudowali tak charakterystyczne piwniczki winne, stanowiące dominujący element krajobrazu miasta. Obsadzili winoroślą piaskowe-wydmy, przyczyniając się do ich stabilizacji. Do dziś stanowią znaczną część populacji Hajós.

Najlepszy adres w Hajós. (fot. własna)

Potomkiem jednej z szwabskich rodzin jest Balázs Sziegl, który w 2011 roku otrzymał od dziadka kilka rzędów winorośli i beczkę w piwnicy, by podjąć pierwsze próby produkcji wina. Te najwyraźniej zakończyły się sukcesem, gdyż rok później wszedł w posiadanie własnej piwnicy, i odtąd datuje początek działalności winiarni Sziegl Pince. W międzyczasie zaczyna studia na kierunku winogrodnictwa, gdzie poznaje swoją przyszłą małżonkę – Petrę. Razem odkładają każdy grosz, nabywając kolejne parcele i stopniowo zwiększając produkcję. Od samego początku przejawiają szczególną troskę o środowisko, dziś całość ich upraw jest prowadzona organicznie. Aktualnie posiadają 9,5 hektara winnic, z czego 6,5 hektara owocuje. Stawiają głównie na lokalne, węgierskie odmiany (jasne: cserszegi fűszeres, hárslevelű, furmint, kövidinka, olaszrizling, ciemne: kadarka, kékfrankos), które uzupełniają nasadzenia rieslinga oraz zweigelta. Ciągle eksperymentują – używają minimalnych ilości siarki, niektóre biele macerują na skórkach, a znaczną część produkcji stanowią wina naturalne. Ja zaś spróbowałem kilku z nich.

Prawie stuletnie krzewy kövidinki i kadarki (fot. własna)

Sziegl Rajnai Rizling Csákányos 2019 to jedna z podstawowych bieli producenta. Fermentował i dojrzewał w stali, posiada jasnozłotą barwę, pachnie cytrusami, ziołami, białym pieprzem. W ustach lekko zbudowane, z nutami cytryn, limonek, zielonego jabłka, ziół, świetną kwasowością i delikatną goryczką. Finisz średniodługi, słony. Dobry początek. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 3490 HUF (43,50 PLN). Drugie wino, czyli Sziegl Tanulmánybor 2019/II to jeden z udanych eksperymentów Balázsa i Petry. Powstało poprzez zalanie wyciśniętych skórek młodym winem z odmian cserszegi fűszeres i hárslevelű, dojrzewało przez 6 miesięcy na skórkach w amforach. Posiada głęboką, złotą barwę z bursztynowymi refleksami, charakteryzują go aromaty pomarańczy, brzoskwini, chryzantem, imbiru, miodu oraz przypraw korzennych. W ustach krągłe, oleiste, z nutami olejku pomarańczowego, grapefruita, mandarynki, cytryny, imbiru, pomelo, chryzantem, przypraw korzennych, o ładnej kwasowości, delikatnej taninie. Złożone, głębokie, wielowarstwowe, z długim kwiatowo-korzennym finiszem. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 4500 HUF (56 PLN).

Smaczna pomarańcza. (fot. własna)

Sziegl Hársfás-út Tanulmánybor II 2017 to także wino pomarańczowe, ale w nieco innym, bardziej hedonistycznym stylu. Powstało z późno zebranych gron z cserszegi fűszeres skupażowanych wraz z olaszrizlingiem, przefermentowanych i macerowanych na skórkach. Mieni się jasnobursztynową barwą, pachnie zaś morelami, pigwami, suszonymi śliwkami, miodem oraz skórką pomarańczy. W ustach półwytrawne, z wyraźnymi nutami miodu, moreli, pigwy, brzoskwini, skórki cytryny, pomarańczy, olbrzymią kwasowością, gładką, jedwabistą taniną i sporym ciałem. Finisz długi, z nutą olejku pomarańczowego. Skoncentrowane, esencjonalne, wielowymiarowe – i przy tym naturalne. Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 5000 HUF (62 PLN). Sziegl Hársfás-út Olaszrizling 2019 to powrót w bardziej klasyczne rejestry. Dzień maceracji na skórkach, fermentacja i dojrzewanie w tankach dały w efekcie niezwykle ciekawe wino. Posiada jasnożółtą barwę, w nosie zaś jest dość zamknięte, dopiero po chwili otwiera się ukazując aromaty gruszki, żółtych jabłek, migdałów i lipy. W ustach posiada sporo ciała, które tworzy ramę dla nut papierówki, gruszki, żółtych jabłek, migdałów, trawy oraz ziół. Kwasowość średniowysoka, alkohol nie wystaje, finisz średniodługi. Jedna z najlepszych interpretacji tej odmiany w tym roku. Ocena: **** (90/100 pkt).

Winiarz pośród starych krzewów winorośli. (fot. własna)

Co najmniej tak samo, jak nie bardziej interesujące od bieli są tutejsze czerwienie. Sziegl Bábel 2019, czyli kupaż kékfrankosa i kadarki, to coś w rodzaju ars poetica producentów. Powstało z gron zebranych w kilku turach, zastosowano macerację częściowo-węglową, w efekcie czego uzyskujemy radosne, niezwykle pijalne wino o jasnoczerwonej barwie, aromatach wiśni, czereśni, malin i fiołków. W ustach soczyste, oparte na wyraźnych nutach owocowych (wiśnia, malina, czerwona porzeczka, czerwone jabłka), z świetną kwasowością, delikatną taniną i średniodługim finiszem. Być może nie ma zbyt dużego potencjału starzenia, ale raczej nie po to je stworzono, by leżało w piwnicy. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 3950 HUF (49 PLN). Sziegl Herreberg Kadarka 2019 powstał z owoców młodych, nisko prowadzonych krzewów kadarki rosnącej na piaskowych glebach. Fermentowało w otwartych kadziach, dojrzewało przez 8 miesięcy w małych beczkach, po czym zostało zabutelkowane. Niefiltrowane, z niskim dodatkiem siarki. Posiada głęboką, czerwoną barwę, pachnie wiśnią, czereśnią, maliną, fiołkami, pieprzem i mokrą ziemią. W ustach pierwsze skrzypce gra wiśniowo-czereśniowa owocowość, wsparta na świetnej kwasowości. Niezbyt wysoka, ale elegancka tanina przydaje mu nieco kompleksowości. Dalej pojawia się nuta ziemista, czarny pieprz i przyprawy korzenne, zaś dzieło wieńczy długi finisz. Świetne wino. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 4650 HUF (57,50 PLN).

Fantastyczna kadarka. (fot. własna)

Kolejne wino z tej odmiany – Sziegl Csákányos Kadarka 2019 posiada zupełnie odmienny charakter. Powstało z gron starych krzewów, fermentowało i dojrzewało w podobny sposób do poprzednika. Wino charakteryzuje jasnoczerwona barwa, w nosie znajdziemy natomiast aromaty wiśni, czereśni, żurawiny, ściółki leśnej, oraz mokrej ziemi. W ustach skoncentrowane, soczyste, z nutami wiśni, czereśni, fiołków, żurawiny, czerwonej porzeczki, róży oraz mokrej ziemi, o średniej taninie i wysokiej kwasowości. Niezwykle złożone, wielowarstwowe, z długim finiszem. To chyba najlepsza kadarka, jaką kiedykolwiek próbowałem. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 6250 HUF (53 PLN). Ostatnie próbowane wino, Sziegl Hársfás-út Kékfrankos 2017 to kolejna świetna czerwień. Dojrzewało przez kilka miesięcy w beczce, zabutelkowano je bez klarowania i flitracji. Posiada głęboką, czerwoną barwę, pachnie wiśnią, czereśnią, kakao, suszonymi śliwkami i dymem. W ustach gęste, skoncentrowane, z wysoką taniną, sporą kwasowością, nutami wiśni, czereśni, żurawiny, skóry i lekką pikantnością. Finisz długi, z dominancją pestki wiśni. Bardzo dobre, choć jeszcze zbyt młode. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 6450 HUF (80 PLN).

Piwnica pełna dobrego wina. (fot. własna)

Wina Szieglów zaskoczyły mnie swoim równym, wysokim poziomem, co przecież nie jest tak oczywiste w przypadku uprawy organicznej, i oszczędnego stosowania siarki. Tym bardziej, że region od lat pozostaje w cieniu swej dawnej sławy. Są oni doskonałym dowodem na to, że życie na węgierskiej prowincji ma swój sens, a zachowanie tradycji, ratowanie starych krzewów i dbanie o szeroko pojęte środowisko może łączyć się z sukcesem komercyjnym. Obecnie jednym z większych „problemów” rodziny jest to, że wina sprzedają się na pniu, a oni nie dążą do poszerzenia powierzchni upraw, by móc wszystkie prace wykonywać samemu. Nie zaszkodził im nawet tegoroczny kryzys – jak widać autentyczność wciąż pozostaje w cenie. I niech tak zostanie.

Do Hajós podróżowałem na koszt własny, wina degustowałem dzięki uprzejmości Balázsa Sziegla.

Vojvodina Wine Show 2019 – największa impreza winiarska północnej Serbii

W ostatnich latach wzrosło w Polsce zainteresowanie winami z Bałkanów. Z wakacji nad wybrzeżem Adriatyku nierzadko wracamy z chowackimi plavacami czy też malvazijami, urlop na Santorini wzbogaca nam miejscowe assyrtiko, zaś w bułgarski wypoczynek wspaniale wpisują się tamtejsze melniki. Coraz częściej słyszymy także o macedońskich i czarnogórskich vranacach, czy też odświeżających, bośniackich žilawkach. Brak natomiast w naszej świadomości win serbskich, jak gdyby kraj ten płynął wyłącznie tanią (i – co warte podkreślenia – w wielu wypadkach smaczną) rakiją i piwem. Jest to spory błąd, ponieważ Serbia, choć u nas nie znana z tej strony – jest jednym z największych i najróżnorodniejszych producentów wina w Europie. Historia uprawy winnej latorośli sięga tu czasów rzymskich, dziś winorośle zajmują ok. 70 tysięcy hektarów w 22 regionach. Powstaje z nich 2,3 mln ha wina, więcej, niż w takich potęgach, jak dobrze u nas znane Węgry, czy Austria. Choć większość upraw stanowią międzynarodowe odmiany, to znajdziemy tu również autochtoniczne szczepy, takie jak krstač, prokupac, smederevka, tamjanika, tamjanika crna.

Impreza odbyła się na tarasie pięknej Vili Stanković (fot. własna)

Na zaproszenie organizacji Udruženje proizvođača grožđa i vina „Srem – Fruška gora” miałem przyjemność spędzić 2 dni w położonym w północnej częsci kraju regionie winiarskim Srem, gdzie wziąłem udział w otwartej degustacji podczas Vojvodina Wine Show, oraz odwiedziłem czterech czołowych, miejscowych producentów. Trzecia już edycja imprezy odbyła się w Vili Stanković w Čortanovci, przyciągając 40 winiarni i kilkuset gości, spragnionych miejscowych win. Okazja do świętowania była znacząca, gdyż w tym roku region uzyskał zgodę od Ministerstwa Rolnictwa na używanie znaku chronionego miejsca pochodzenia, kończąc tym samym wieloletnie starania o prawną ochronę tutejszych produktów. Poza otwartą degustacją na gości czekały dwa seminaria – jedno na temat sremskich win z odmian międzynarodowych, drugie zaś na temat win z odmian autochtonicznych.

Đorđe Stojšić – rewolucjonista z Vinarija Chichateau. (fot. własna)

A na które warto zwrócić szczególną uwagę? Z pewnością jednym z punktów, godnych odwiedzenia w Sremie będzie Vinarija Chichateau z Šišatovaca. W tej małej (3 ha upraw, ok. 18 tys butelek), mocno awangardowej winiarni znajdziemy świetne Chi Chardonnay 2016 o aromatach dymu, prażonej kawy, pistacji, o solidnej kwasowości, wyraźnych nutach wanilii, cytrusów i orzechów oraz słonej mineralności. Choć niektórych beczka może przytłaczać, to mimo tego jest to świetne wino (ocena: ****). Bardzo podobał mi się też kupaż Fabula Mala 2017 (cabernet franc, merlot, cabernet sauvignon), o aromatach wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, wzbogaconych wanilią i garfitem, w ustach zaś soczystej, z bogatą nutą ciemnych owoców, ładną, poważną taniną i delikatnie zaznaczoną korzennością (ocena: ****). Na pochwałę zasługuje również powstałe z tych samych odmian Fabula Lagum 2016, pachnące jeżynami, wiśniami i wanilią, a smakujące aroniami, czarną porzeczką, jeżynami,  z ładną budową, przyzwoitą kwasowością i elegancką, miękką taniną (ocena: ****).

Rewelacyjny, biały kupaż od Miodraga Bjelicy. (fot. własna)

Drugim wielkim zaskoczeniem była dla mnie garażowa (tak, wina naprawdę powstają w garażu) Vinarija Bjelica. Winnice zajmują 4 ha w miejscowości Čortanovci, uprawia się tu tylko międzynarodowe odmiany (cabernet sauvignon, chardonnay, marselan, merlot sauvignon blanc oraz sémillon), przy ekstremalnie niskiej wydajności (ok. pół kilograma na krzak). Ich Saga 2018, kupaż sauvignon blanc i sémillon to wspaniałe wino przypominające w smaku i aromacie młode Sancerre. Mamy tu aromaty czarnej porzeczki, trawy, cytrusów i nut krzemiennych, w ustach zaś znajdziemy cytrusową owocowość, świetną kwasowość i słoną mneralność. Soczyste, smaczne wino (ocena: ****). Babaroga 2018, czyli stuprocentowe chardonnay charakteryzuje się zupełnie innymi nutami: jest tu wanilia, brzoskwinia, kremowość, jest też mineralność i solidna kwasowość. Złożone, poważne wino o sporym potencjale dojrzewania (ocena: ****).

Świetne wina od Ernő Sagmeistera. (fot. własna)

Świetną robotę na południowych zboczach Fruškiej Gory robi Ernő Sagmeister, z Vinarji Dukay-Sagmeister. To liczące 7,4 ha upraw małe, rodzinne gospodarstwo koncentruje się produkcji win ze starych, środkowoeuropejskich odmian, takich jak furmint, hárslevelű, kadarka oraz szeremi zöld (sremska zelenika), choć znajdziemy tu również pinot noir. Devas Furmint 2016 pachnie krzemieniem, mokrą skałą, jabłkami oraz brzoskwinią, w ustach mamy wyraźne nuty dymne oraz prażonych orzechów, cytrusową kwasowość, jest też brzoskwiniowa owocowość i słona mineralność. Wiernie oddaje charakter odmiany (ocena: ****).  Solidnie prezentuje się takżę Kadarka Kanias 2016 – znajdziemy tu zarówno owocowe aromaty wiśni, czereśni, ale także pieprzu, oraz przypraw korzennych, w ustach zaś jest soczysta, z solidną kwasowością i lekką pikantnością (ocena: ***/****).

Naturalny sauvignon blanc od Đorđe Bikickiego. (fot. własna)

Nie brakło także przedstawicieli winiarni produkujących wina naturalne. Jedna z nich – Vinarija Bikicki to stosunkowo młody, rodzinny projekt, za którym stoi Đorđe Bikicki (właściciel) i Oskar Maurer (winiarz). Na 26 ha uprawia się głównie międzynarodowe szczepy, choć znajdziemy tu także lokalne odmiany takie jak np. crna tamjanika. Zdecydowanie najbardziej podobało mi się ich  S/O Sauvignon Blanc 2016, o aromatach prażonych pistacji, kamieni oraz dymu, zaś w ustach dominuje surowa, słona mineralność, wsparta na potężnej kwasowości, uzupełniona delikatną nutą pieprzną. Majestatyczne, prostolinijne, piękne wino (ocena: ****). Zupełnie inne w charakterze jest pomarańczowe Uncensored 2017, powstałe z gewürztraminera. Znajdziemy w nim charakterystyczne dla odmiany aromaty róży, skórki pomarańczy, ale są też ogórki kiszone, mięta i szczypta cytrusów. W ustach ładna kwasowość, kompot z mirabelek, delikatna nuta mineralna oraz kiszonka. Z tych bardziej naturalistycznych, rustykalnych pomarańczek, ale ma swój urok (ocena: ***/****).

Kolejny garażowy producent – Tri Međe i Oblak. (fot. własna)

Ciekawe wina zaprezentowało także Tri Međe i Oblak z Nestin. To kolejna mała, garażowa winiarnia, która produkuje zaledwie kilka tysięcy butelek wina rocznie. Ich białe Vagabundo 2018, kupaż sauvignon blanc i graševiny kusi aromatami brzoskwinii, gruszki i wanilii, soczyste, kremowe, z przyzwoitą kwasowością i długim finiszem (ocena: ***/****). Drugie z win, powstałe z cabernet sauvignon i vranaca Vagabundo Red 2017 czaruje zapachem dojrzałych śliwek, owoców leśnych i wanilii, w ustach dominują owoce leśne, jest też ładna tanina oraz przyzwoita kwasowość nadające nieco żywotności potężnemu ciału. Niezwykle pijalne, eleganckie wino (ocena: ***/****).

Solidne chardonnay z winiarni Erdevik. (fot. własna)

Bardzo solidnie prezentują się także czołowe butelki od największego producenta z regionu – Vinariji Erdevik. Ta założona w 1826 roku, najstarsza winiarnia Serbii gospodaruje na ponad 500 ha na południowo-zachodnich zboczach Fruškiej Gory. Dawny kombinat winiarski odzyskał niegdysiejszy blask, produkując jedne z najlepszych win w tej części regionu. Ich Omnibus Lector 2016 z chardonnay należy do najlepszych, miejscowych interpretacji tej odmiany. Mamy tu aromaty wanili, brzoskwinii, masła, w ustach zaś znajdziemy soczystą owocowość, kremowość, przyzwoitą, cytrusową kwasowość oraz lekką, słoną nutę mineralną. Klasyka gatunku (ocena: ***/****). Niemalże taki sam poziom prezentuje Ex Catedra 2016 z sauvignon blanc. Znajdziemy w nim aromaty świeżo prażonej kawy, dymu oraz cytrusów, w ustach zaś dominuje słona mineralność, wsparta nutą dymną, cytrusową kwasowością, oraz pieprzną ziołowością (ocena: ***/****).

Seminaria cieszyły się wielkim zainteresowaniem. (fot. własna)

Wojwodina, a zwłaszcza Srem, ma do zaoferowania turystom olbrzymią różnorodność, zarówno pod względem stylu, jak i gatunków wina. Znajdziemy tu wspaniałe trunki powstające z autochtonicznych, lokalnych odmian, jak i udane wariacje na temat międzynarodowych szczepów. Zabłąkanemu turyście pozostaje polecić próbować wszystkiego – z pewnością znajdzie coś, odpowiadającego jego gustom.

Do Čortanovci podróżowałem na zaproszenie organizacji Udruženje proizvođača grožđa i vina „Srem – Fruška gora”.

Mocna czwórka od Gézy Balli – pioniera aradskich win

W zeszłym tygodniu spędziłem kilka dni podczas dużego festiwalu kultury węgierskiej Tusványos w Băile Tușnad w sercu Transylwanii, na który zostałem zaproszony jako prelegent. Podczas jednego z panelów dyskusyjnych wraz z Anną Butrym z vloga Węgierska Randka opowiadaliśmy o roli węgierskich win i gastronomii w promocji tego kraju w Polsce. Choć samej dyskusji nie towarzyszyła degustacja, później nadarzyła się możliwość zapoznać się z winami pochodzącymi od wystawiających się na imprezie producentów. Na mnie największe wrażenie zrobiły butelki z winiarni Gézy Balli, szanowanego winiarza z regionu Miniş położonego w pobliżu Aradu w zachodniej Rumunii. Recenzje jego win pojawiały się już na blogu, od pewnego czasu mamy także importera (firma Rowingood), który sprowadza niektóre z nich do Polski. Co ciekawe, w zeszłym roku w uznaniu jego wieloletniej pracy został on nagrodzony przez Węgierską Akademię Wina tytułem winiarza roku, jako pierwszy producent spoza współczesnych granic kraju.

Furmint-petarda! (fot. własna)

Do degustacji podano 4 wina, dwa białe i dwa czerwone, z autochtonicznych, pannońskich odmian. Jako pierwsze do kieliszków trafiło Balla Géza Magyarádi Fehér 2018. Powstało w 100% ze starej odmiany mustos fehér, fermentowało i dojrzewało w stalowych tankach. Barwa bladozłota, w nosie wyczuwalne aromaty cytrusów, ziół, zielonego jabłka, w ustach dość powściągliwe, z solidną kwasowością, nutami ziół, cytrusów, agrestu oraz szczyptą pikantności. Lekkie, proste, w sam raz na lato (ocena: ***). Drugie z win – Balla Géza Furmint Sziklabor 2017 to prezentuje zupełnie inny styl. Grona pochodzą z wyjątkowo skalistego terroir (stąd też nazwa sziklabor, tj. skalne wino), a sam moszcz fermentował i dojrzewał na osadzie w dębowych beczkach. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty brzoskwini, moreli, mokrej skały, wanilii, oraz dym, w ustach zaś charakteryzuje je spora koncentracja, wsparta potężną cytrusową kwasowością i słoną mineralnością. Znajdziemy tu też sporo czystego, dojrzałego owocu spod znaku brzoskwini i moreli, w tle migocze również gruszka i zielone jabłko. Wyjątkowo złożone, poważne wino, posiadające najlepsze cechy odmiany (ocena: ****).

Soczysta, owocowa kadarka. (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na dwie czerwienie. Pierwsza z nich – Balla Géza Kadarka Selection 2017 fermentowała i dojrzewała w dużych, dębowych kadziach o pojemności 50 hl. Zdobi ją ciemnopurpurowa barwa, w nosie dominuje zapach dojrzałych wiśni, czereśni, jeżyn, jest też ściółka leśna, czarny pieprz oraz wanilia. W ustach sporo soczystej owocowości (jeżyny, dojrzałe wiśnie), wspartej przyzwoitą kwasowością, mamy tu także gładką, elegancką taninę, krzemową mineralność i pieprzną pikantność. Świetne wcielenie niedocenianej odmiany (ocena: ****/*****). Druga czerwień – Balla Géza Fekete Leányka Selection 2017 również dojrzewała i fermentowała w wielkich kadziach. Charakteryzuje ją ciemnobordowa barwa, w nosie królują aromaty dojrzałych wiśni, suszonych śliwek, czekolady i tytoniu, W ustach niezwykle skoncentrowane wino, z wyraźnymi nutami śliwek, wiśni, gorzkiej czekolady, octu balsamicznego oraz pieprznej pikantności, przełamanej pestkową goryczką i solidną kwasowością. Solidny wybór do dań z czerwonego mięsa (ocena: ****).

Niesamowicie skoncentrowana, poważna fekete leányka. (fot. własna)

Choć wciąż u nas stosunkowo nieznane, wina Gézy Balli od kilku lat stanowią czołówkę środkowoeuropejskiego winiarstwa. Kolejne wyróżnienia są tylko potwierdzeniem tego stanu rzeczy. Zresztą sam Géza nie powiedział jeszcze ostatniego słowa – chce m.in. wskrzesić owiane niegdyś wielką sławą czerwone aszú. Za powodzenie tego projektu trzymam kciuki, zaś sam z pewnością nie raz sięgnę po jego inne wina.

Źródło win: degustowane na koszt własny podczas festiwalu Tusványos.