Maj miesiącem rieslinga – degustacja dojrzałych win z tej odmiany

Wczoraj rozpoczęła się kolejna już edycja Riesling Weeks – imprezy promującej niemieckie wina powstałe z tej wspaniałej odmiany. Korzystając z okazji postanowiłem więc pokazać jedno z oblicz tego szczepu – długowieczność. Jeszcze w styczniu miałem przyjemność próbować kilku nie najmłodszych już win od czołowych producentów z za naszej zachodniej granicy, w zdecydowanej większości w wytrawnym wydaniu. Jak starzeją się rieslingi od gwiazd niemieckiego winiarstwa? O tym poniżej.

Solidny zestaw dojrzałych rieslingów. (fot. własna)

Pierwsze z win – Georg Mosbacher Riesling Trocken 2009 to podstawowa etykieta od giganta z Palatynatu. Mamy tu głebokozłotą barwę, w nosie susz owocowy (śliwki, brzoskwinie), naftę, jodynę oraz miód. Usta oleiste, sporo tu ciała, dominują nuty wosku, miodu, suszonych owoców, jest też słona mineralność, jedyne czego mogłoby być więcej, to z pewnością kwasowości, która dodałaby mu pazura. Dobre, starzeje się z godnością, choć czuć, że najlepsze ma już za sobą (ocena: ***/****). Dwa lata młodsze Dönnhoff Höllenpfad Riesling 2011 pokazuje, że mamy w kieliszku wino z nieco wyższej półki. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne są nuty nafty, skórki pomarańczy, brzoskwini, wanili oraz mokrych kamieni, w ustach zaś sporo owocowości spod znaku brzoskwini, moreli i gruszki, delikatnie zaznacza się także słona kwasowość i pikantność, mamy też lekką goryczkę. W tej układance brakuje niestety solidnej dawki kwasowości, bo ta obecna – jest zdecydowanie niewystarczająca (ocena: ***/****).

Klasyka z serca Rheingau. (fot. własna)

Trzeba było poczekać na trzecią butelkę, by każdy z degustujących westchnął z zadowolenia. Faktyczne – Leitz Berg Schlossberg Riesling GG 2012 z serca Rheingau dało ku temu powody. Szata złota, lśniąca, w nosie mamy aromaty suszonych śliwek, moreli, miodu oraz wszechobecną naftę i jodynę. W ustach na pierwszym planie znajdziemy słoną mineralność, opartą o ostrą jak brzytwa kwasowość, sporo tu ekstraktu, dalej pojawia się także soczysta owocowość pod postacią brzoskwini. Nieco dalej nuty nafty, wanili oraz delikatna słodycz, która doskonale zaokrągla całość. Długi, owocowo-mineralny finisz (ocena: ****/*****). Absolutnym negatywnym zaskoczeniem był natomiast Heymann Löwenstein Uhlen Blaufusser Lay Riesling GG 2008. Barwa złota, w nosie wyraźnie wyczuwalna oksydacja, masło, prażone orzechy, w ustach zaś poza świetną kwasowością znajdziemy trochę pikantności i nut suszonych owoców. Szkoda, bo z pewnością zapowiadało się na poważne wino (ocena: **/***).

Dojrzały, mineralny riesling z Nahe. (fot. własna)

Potem było już tylko lepiej. Von Racknitz Niederhäuser Klamm 2008 z Nahe to już mocno ewoluowane, ale wciąż żywotne wino. Posiada złotą barwę, w nosie mocno wyczuwalna jest mineralność spod znaku mokrych kamieni, a także miód, karmel, a także nafta. W ustach mamy mieszankę suszu owocowego, wanili, słonej mineralności, przyzwoitej kwasowości i nut jodyny, z delikatną słodyczą. Średnio zbudowane, solidne wino od małego producenta (ocena: ****). Clemens Busch Marienburg Rothenpfad Riesling GG 2007 charakteryzuje się złotą barwą, w nosie zaznaczają się aromaty suszonych owoców, polnych ziół, białego pieprzu i dymu, w ustach zaś mamy prawdziwą bombę owocową: nuty suszonych brzoskwini, moreli, cytrusów, świetna kwasowość, miód, oraz deliktany cukier resztkowy na finiszu. Solidne, choć nieco krótkie (ocena: ***/****).

Owocowy, świeży kabinett znad Mozeli. (fot. własna)

Kolejna partia win pochodziła w całości znad Mozeli i  posiadało zdecydowanie więcej cukru resztkowego od poprzedników. Van Elkan Kaiseler Nies’chen Alte Reben Kabinett 2007 to solidny wstęp do świata dojrzałych mozelskich słodyczy. Barwa głębokozłota, w nosie początkowo mocno warzywnie i ziołowo (koper), dopiero po chwili nieprzyjemna zapachy wietrzeją i odkrywają wspaniały bukiet pełen moreli, suszonych brzoskwini, śliwek i miodu. W ustach mamy solidną dawkę słodyczy, dalej kompot brzoskwiniowy, morele, świetną cytrusową kwasowość, słoną mineralność oraz lekką pikantność. Lekkie, świeże, a jednocześnie dojrzałe wino od niebyt znanego w Polsce nas producenta (ocena: ****). Peter Lauer Ayler Kupp Untersteinberg Riesling Faß 12 2007 posiada złotą barwę, w nosie mamy miks miodu, nafty i suszu owocowego (brzoskwini, moreli, śliwek). W ustach dominują nuty owocowe: brzoskwinia, morela, cytrusy, sporo tu słodyczy i dobrze jej balansującej kwasowości, mamy też miód, ale brakuje niestety głębi. Finisz krótki, bez wyrazu (ocena: ***/****).

W tym wypadku czas niespecjalnie pomógł… (fot. własna)

Na sam koniec do kieliszków trafiło J.J. Prüm Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2009. Producenta nie trzeba przedstawiać, to czołówka mozelskiego, i zarazem niemieckiego winiarstwa. Owo wino nie zawiodło pokładanych w nim nadziei. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne aromaty mango, marakui, grapefruita, cytrusów oraz mokrych skał, w ustach również mamy bombę owocową pod postacią marakui, ananasa, mango, ze świetną cytrusową kwasowością oraz obezwładniającą, acz dobrze zintegrowaną słodyczą. Spora koncentracja, idealny balans, soczystość, swą obecność zaznacza również słona mineralność, słowem – mamy wszystko to, czego należy oczekiwać od wielkich mozelskich win. Arcydzieło (ocena: ****/*****).

Niemalże doskonałe spätlese od legendarnego producenta z Wehlen. (fot. własna)

Jak widać, zdecydowana większość degustowanych win dobrze zniosła upływ czasu, choć wciąż dla wielu są to młodziki. Nie tak rzadko przecież można spotkać w niemieckich piwniczkach wina sprzed trzech, czterech, a nawet pięciu dekad, które do dziś są w wspaniałej formie, choć prawdą jest, że są to przeważnie słodkie rieslingi. Zapraszam więc wszystkich czytelników do zapoznania się z tą wspaniałą odmianą, najbliższe tygodnie będą ku temu doskonałą okazją. Listę lokali zaangażowanych w Riesling Weeks znajdziecie tu.

Źródło win: degustowane podczas płatnej imprezy w budapesztańskim winebarze Carpe Diem.

J.J. Prüm Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese 2009 – powiew świeżości znad Mozeli

Choć zazwyczaj ironią jest nazywanie dziewięcioletniego wina świeżym, to mozelskie rieslingi posiadają sporo cech, które pozwalają im zachować żywotność i orzeźwiać, nawet po wielu latach. A jeśli jeszcze mamy do czynienia z trunkami pochodzącymi od tak wielkiej winiarni jak J.J. Prüm, to możemy być pewni wysokiej jakości. Powstała ona w 1911 roku wraz z rozłamem w rodzinie Prüm, która zajmuje się winogrodnictwem w regionie od ponad 400 lat. Piękna siedziba znajduje się nad brzegiem Mozeli w Wehlen, dokąd trafiają grona z 14 ha winnic, położonych w stanowiskach: Wehlener Sonnenuhr, Graacher Himmelreich, Bernkasteler Lay, Bernkasteler Badstube and Zeltinger Sonnenuhr.

Zegar tyka. Upływu czasu nie widać (fot. własna)

 

J.J. Prüm Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese 2009 to typowy przykład, jak doskonale potrafią rozwijać się mozelskie rieslingi w butelce. Wino to posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty marakui, cytrusów, miodu, petrolu oraz krzemienia. W ustach na pierwszym planie zaznacza się słona mineralność, dalej następują nuty dymne, cytrusy, zielone jabłko oraz lekka goryczka. Bardzo dobra równowaga między potężną, cytrusową kwasowością, a wyraźną słodyczą. Jednocześnie potężne i delikatne. Odświeżające, lekkie, między innymi dzięki zaledwie 8% alkoholu. Ocena: ****/*****.

Źródło wina: zakup własny.

Cierpliwość popłaca – dojrzałe rieslingi z festiwalu Mythos Mosel

Jakież to ekscytujące sięgać po butelkę wina z datą swojego urodzenia. Im więcej mamy lat, tym mniejsza okazja, by tego dokonać, gdyż wbrew stereotypom – zdecydowana większość win z wiekiem traci na jakości. Tylko nieznaczny odsetek jest w stanie przetrwać dziesięciolecia, a jeszcze mniej w tym czasie się rozwinąć i nabrać wyjątkowego smaku i aromatu. Jednymi z tych niewielu są rieslingi, zwłaszcza w swej mozelskiej odmianie. Pomaga im w tym wysoka kwasowość oraz cukier resztkowy, które sprzyjają wieloletniemu dojrzewaniu w butelce. O ich magii miałem okazję przekonać się już dwa lata temu, dlatego kiedy pojawiła się kolejna okazja, by zapoznać się z wyjątkowymi, starymi winami podczas festiwalu Mythos Mosel – skorzystałem z niej.

Górująca nad Bernkastel winnica Badstube. (fot. własna)

Degustacja miała miejsce w winiarni Weingut Kerpen i dla uczestników festiwalu była bezpłatna. Zaprezentowano sześć win w różnej skali słodyczy, od półwytrawnych do bardzo słodkich auslese. Najstarsze z nich powstało w bardzo dobrym 1983 roku, najmłodsze zaś w 1999. Każde z nich okazało się  być w świetnej formie. Pierwsze podane wino, czyli Thomas Ludwig Thörnicher Ritch Riesling Auslese Halbtrocken 1989 charakteryzuje jasnozłota suknia, w nosie częstuje nas aromatami nafty, dymu, suszonych brzoskwinii oraz miodu, zaś w ustach kusi delikatną słodyczą, żwawą kwasowością, krzemową mineralnością, naftą, oraz delikatną nutą suszonych śliwek (ocena: ****).

Upływu czasu nie oszukasz… (fot. własna)

Rok starsze F-J Klüsserather Bruderschaft Riesling Spätlese 1988 wydaje się być nieco bardziej dojrzałe, cięższe, oleiste – mamy tu złotą barwę, w nosie dominuje miód, dalej mamy nuty moreli, suszonych owoców, propolisu oraz petrolu. W ustach dominują nuty suszonych owoców, miodu, cytrusów, wszystko spina przyzwoita kwasowość oraz solidna dawka słodyczy, sporo tu ekstraktu, sporo ciała, dużo emocji (ocena: ****).

Ale ów czas jest dla rieslingów niezwykle łaskawy. (fot. własna)

Nieco słabsze okazało się natomiast kolejne wino – Pauly Bergweiler Bernkasteler Badstube Riesling Spätlese 1985. Barwa jasnozłota, w nosie dominują nuty krzemowe, mineralne, dym, petrol, w ustach natomiast pojawiają się nuty moreli moreli, suszonych owoców, grzybowów, solidna kwasowość nieco przeważa nad dość wątłą i niewielką słodyczną, na finiszu zaznacza się delikatna goryczka (ocena: ***/****).

Na takie wina warto czekać… (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na najstarsze wino całej degustacji – Ernst Clüsserath Trittenheimer Altärchen Riesling Spätlese 1983. Pomimo trzech i pół dekady ma się całkiem dobrze – posiada złotą barwę, w nosie na pierwszy plan wysuwa się nafta, dalej pojawiają się aromaty suszonych owoców, miodu, przypraw do piernika, w ustach zaś sporo nut suszonych owoców, miodu, grzybów, spora kwasowość oraz solidna słodycz, bardzo dobrze wywarzone i harmonijne, aczkolwiek pojawia się także zapaszek starej szafy. Mimo wszystko jedno z przyjemniejszych win tej degustacji (ocena: ****).

Trzydzieści pięć lat – nie dałbym mu tyle. (fot. własna)

Piąte z kolei wino pochodziło od gospodarza – Kerpen Bernkasteler Badstube Riesling Auslese 1990 pomimo prawie trzydziestu lat wciąż wydaje się niesamowicie świeże i owocowe. Posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty miodu, moreli, brzoskwinii, botrytisu i propolisu, w ustach zaś mamy idealną mieszankę potężnej słodyczy i ostrej jak brzytwa kwasowości, które stanowią idealną bazę dla nut moreli, mirabelki, brzoskwinii oraz gruszki, a także miodu i delikatnej, słonej mineralności. Po prostu świetne (ocena: ****).

Tu również czas okazał się wyjątkowo łaskawy… (fot. własna)

Nic jednak nie mogło równać się z ostatnim w kolejsce – Kees-Kieren Graacher Domprobst Riesling Auslese*** 1999. W zasadzie można rzec, że to bardziej zdeklasowane trockenbeerenauslese aniżeli klasyczne auslese. Charakteryzuje je głęboka, złota barwa, w nosie dominują aromaty moreli, miodu, pigwy, mineralności, które współgrają z ustami – a w nich cała kawalkada smaków – miodu, pigwy, brzoskwinii, cytrusów, olbrzymiej słodyczy i monumentalnej kwasowości, bogate w nuty botrytisu, propolisu i mineralności, wielowarstwowe i niesamowicie długie. Bezkompromisowe, nie biorące jeńców, po prostu świetne wino (ocena: ****/*****).

Młodzieniaszek z olbrzymim potencjałem. (fot. własna)

To już kolejna degustacja, która przekonała mnie, że warto sięgać po stare rieslingi, warto je także starzyć w chłodzie piwniczek. Czas większości z nich służy, a jeśli go nie mamy – to należy ruszyć nad Mozelę – gdyż praktycznie każdy producent posiada spore zapasy starych win, dostępne w śmiesznych wręcz cenach. Ja sam oprócz wspaniałych wrażeń przywiozłem dwie butelki liczące sobie ponad 30 lat. I muszę przyznać – nie mogę się doczekać ich otwarcia.

 

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.