Tylko naturalnie – Confetti Wine Fest

Wina naturalne, organiczne oraz biodynamiczne stanowią niewielką, ale nieustannie rosnącą część rynku. Dzieje się to wraz z rosnącą świadomością zarówno producentów, jak i konsumentów, chcących wiedzieć, co tak naprawdę trafia do ich kieliszków. Zainteresowanie to stało się przyczynkiem do organizacji pierwszego w Polsce wydarzenia w całości poświęconego tej niszy win – Confetti Wine Fest, który odbył się pod koniec maja w Forum Przestrzenie w Krakowie. Zachęcony obecnością znanych producentów i świetnych prelegentów, ale też możliwością spotkania się z dobrymi znajomymi postanowiłem nieco przedłużyć mój pobyt w kraju i wziąć udział w tej jakże ciekawej imprezie.

Confetti Wine Fest – tu się pije wino. (fot. własna)

Wina naturalne, biodynamiczne i organicznie nie stanowią centrum mojego zainteresowania. Oczywiście staram się zwracać uwagę na to, co kupuję, ale nigdy nie było dla mnie kluczowe, by wybierać tylko te wina, które powstają w zgodzie z naturą, bez filtracji, klarowania, czy też wykorzystania siarki. Dlatego też sam udział w wydarzeniu był próbą poszerzenia horyzontów, naginania granic własnej percepcji i przekonania się, że winiarstwo naturalne ma sens, a jego produkty mogą być smaczne i pijalne.

Świetna prelekcja nt. win naturalnych. (fot. własna)

Mojej edukacji na powyższy temat bardzo przysłużyła się prelekcja pt. Alfabet Wina Naturalnego, prowadzona przez Macieja Nowickiego, Kubę Janickiego oraz Macieja Murzyńca, którzy zaprezentowali różne aspekty win naturalnych na przykładzie konkretnych butelek. Zresztą jedna z nich do tego stopnia mi się spodobała, że postanowiłem zabrać ją do domu. Na inne prezentacje niestety zabrakło czasu, który wypełniła degustacja win od 30 producentów z całej winiarskiej Europy.

Solidna frekwencja. (fot. własna)

Największe wrażenie sprawiły na mnie wina organiczne, gdyż chyba one najbardziej przypominały mi te, powstające metodami konwencjonalnymi. Piękny jest chociażby Champagne Drappier Rosé Brut Nature, wspaniały szampan bez dodatku dosage, o aromatach poziomki, truskawki, brioszki, ze świetną kwasowością i wyraźną nutą mineralną (ocena: ****). Bardzo solidny jest także Forster Riesling Schlossberg, z niemieckiego Nahe, z typowym zapachem spod znaku cytrusów, mokrej skały, z lekką nutką petrolu, solidną kwasowością i lekko zaznaczonym, acz wyczuwalnym cukrem resztkowym (ocena: ***/****).

Wspaniała czerwień z Toskanii. (fot. własna)

Spośród win organicznych szczególną uwagę należy zwrócić także na produkty winiarni Vitae z Toskanii. Wyjątkowo smaczne jest chociażby Vitae Toscana Rosso Ago 2018, o wyraźnych nutach soczystych owoców, wiśni, czereśni o dobrej kwasowości i lekkiej taninie (ocena: ****). Solidnie prezentuje się także Vitae Chianti 2018, gdzie również znajdziemy wiśniową, czereśniową owocowość, trochę balsamiczności oraz delikatne nuty stajenne, aczkolwiek brakuje mu tej soczystości, która cechuje poprzednie wino (ocena: ***).

Piemont w wersji ekstremalnej. (fot. własna)

Solidną reprezentację wystawił także Carussin z Piemontu. Wyjątkowo ciekawe etykiety kryją jeszcze ciekawsze wina. Carussin Lia Vì Barbera d’Asti 2016 to wybuchowa mieszanka nieco przegotowanego, dojrzałego owocu wiśni, czereśni, z solidną dawką taniny i poważną kwasowością, oraz lekkim zapachem wiejskiej stodoły (ocena: ***/****), natomiast Carussin Beverein Non Dos 2017 to młode, szalone, agresywnie kwasowe i taniczne nebbiolo, które ma w sobie aromaty fiołków, sporo czystego owocu (jeżyny, maliny, czarne porzeczki), który jednak potrzebuje dużo czasu, by wydobyć się spod tej tanicznej skorupy (ocena: ***).

De Sol a Sol to już klasyka win naturalnych. (fot. własna)

Z najbardziej szalonych, niestandardowych, wymykających się mojej percepcji win spodobały mi się dwa, obydwa próbowane podczas prelekcji nt. win naturalnych. Pierwsze z nich – Esencia Rural De Sol a Sol Airén 2014 to przepiękne wino pomarańczowe o aromatach herbaty, bergamotki, skórki pomarańczy, oparte na świetnej kwasowości, pikantności i cytrusowej owocowości (ocena: ****). Drugie z nich, Denavolo Dinavolino Bianco 2017 zaskakuje mętnością, lotną kwasowością, ale mamy tu także nuty gruszki, cytrusów, octu balsamicznego, piwa (a w zasadzie drożdży piwnych), solidną kwasowość, sporo ciała i delikatny cukier resztkowy (ocena: ***/****).

Chillowa atmosfera – i tak powinno być! (fot. własna)

Poza samymi winami, największą wartość dodaną stanowiła atmosfera. Atmosfera wielkiego chillu, biwakowania nad brzegiem Wisły, relaksowania się przy koncertach jazzowych. Nie spotkałem chyba ani jednej zawiedzionej osoby, co rzadkie przy tego typu imprezach. Organizatorzy Confetti Wine Fest zachęceni sukcesem pierwszej edycji pracują już nad przygotowaniem kolejnej, która będzie trwała dwa dni – jeden z nich będzie dla publiki, drugi zaś dla branży. Dla poszukiwaczy win naturalnych, organicznych, biodynamicznych – będzie to z pewnością jedna z ważniejszych dat w kalendarzu.

W festiwalu Confetti Wine Fest brałem udział na koszt własny.

Maj miesiącem rieslinga – degustacja dojrzałych win z tej odmiany

Wczoraj rozpoczęła się kolejna już edycja Riesling Weeks – imprezy promującej niemieckie wina powstałe z tej wspaniałej odmiany. Korzystając z okazji postanowiłem więc pokazać jedno z oblicz tego szczepu – długowieczność. Jeszcze w styczniu miałem przyjemność próbować kilku nie najmłodszych już win od czołowych producentów z za naszej zachodniej granicy, w zdecydowanej większości w wytrawnym wydaniu. Jak starzeją się rieslingi od gwiazd niemieckiego winiarstwa? O tym poniżej.

Solidny zestaw dojrzałych rieslingów. (fot. własna)

Pierwsze z win – Georg Mosbacher Riesling Trocken 2009 to podstawowa etykieta od giganta z Palatynatu. Mamy tu głebokozłotą barwę, w nosie susz owocowy (śliwki, brzoskwinie), naftę, jodynę oraz miód. Usta oleiste, sporo tu ciała, dominują nuty wosku, miodu, suszonych owoców, jest też słona mineralność, jedyne czego mogłoby być więcej, to z pewnością kwasowości, która dodałaby mu pazura. Dobre, starzeje się z godnością, choć czuć, że najlepsze ma już za sobą (ocena: ***/****). Dwa lata młodsze Dönnhoff Höllenpfad Riesling 2011 pokazuje, że mamy w kieliszku wino z nieco wyższej półki. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne są nuty nafty, skórki pomarańczy, brzoskwini, wanili oraz mokrych kamieni, w ustach zaś sporo owocowości spod znaku brzoskwini, moreli i gruszki, delikatnie zaznacza się także słona kwasowość i pikantność, mamy też lekką goryczkę. W tej układance brakuje niestety solidnej dawki kwasowości, bo ta obecna – jest zdecydowanie niewystarczająca (ocena: ***/****).

Klasyka z serca Rheingau. (fot. własna)

Trzeba było poczekać na trzecią butelkę, by każdy z degustujących westchnął z zadowolenia. Faktyczne – Leitz Berg Schlossberg Riesling GG 2012 z serca Rheingau dało ku temu powody. Szata złota, lśniąca, w nosie mamy aromaty suszonych śliwek, moreli, miodu oraz wszechobecną naftę i jodynę. W ustach na pierwszym planie znajdziemy słoną mineralność, opartą o ostrą jak brzytwa kwasowość, sporo tu ekstraktu, dalej pojawia się także soczysta owocowość pod postacią brzoskwini. Nieco dalej nuty nafty, wanili oraz delikatna słodycz, która doskonale zaokrągla całość. Długi, owocowo-mineralny finisz (ocena: ****/*****). Absolutnym negatywnym zaskoczeniem był natomiast Heymann Löwenstein Uhlen Blaufusser Lay Riesling GG 2008. Barwa złota, w nosie wyraźnie wyczuwalna oksydacja, masło, prażone orzechy, w ustach zaś poza świetną kwasowością znajdziemy trochę pikantności i nut suszonych owoców. Szkoda, bo z pewnością zapowiadało się na poważne wino (ocena: **/***).

Dojrzały, mineralny riesling z Nahe. (fot. własna)

Potem było już tylko lepiej. Von Racknitz Niederhäuser Klamm 2008 z Nahe to już mocno ewoluowane, ale wciąż żywotne wino. Posiada złotą barwę, w nosie mocno wyczuwalna jest mineralność spod znaku mokrych kamieni, a także miód, karmel, a także nafta. W ustach mamy mieszankę suszu owocowego, wanili, słonej mineralności, przyzwoitej kwasowości i nut jodyny, z delikatną słodyczą. Średnio zbudowane, solidne wino od małego producenta (ocena: ****). Clemens Busch Marienburg Rothenpfad Riesling GG 2007 charakteryzuje się złotą barwą, w nosie zaznaczają się aromaty suszonych owoców, polnych ziół, białego pieprzu i dymu, w ustach zaś mamy prawdziwą bombę owocową: nuty suszonych brzoskwini, moreli, cytrusów, świetna kwasowość, miód, oraz deliktany cukier resztkowy na finiszu. Solidne, choć nieco krótkie (ocena: ***/****).

Owocowy, świeży kabinett znad Mozeli. (fot. własna)

Kolejna partia win pochodziła w całości znad Mozeli i  posiadało zdecydowanie więcej cukru resztkowego od poprzedników. Van Elkan Kaiseler Nies’chen Alte Reben Kabinett 2007 to solidny wstęp do świata dojrzałych mozelskich słodyczy. Barwa głębokozłota, w nosie początkowo mocno warzywnie i ziołowo (koper), dopiero po chwili nieprzyjemna zapachy wietrzeją i odkrywają wspaniały bukiet pełen moreli, suszonych brzoskwini, śliwek i miodu. W ustach mamy solidną dawkę słodyczy, dalej kompot brzoskwiniowy, morele, świetną cytrusową kwasowość, słoną mineralność oraz lekką pikantność. Lekkie, świeże, a jednocześnie dojrzałe wino od niebyt znanego w Polsce nas producenta (ocena: ****). Peter Lauer Ayler Kupp Untersteinberg Riesling Faß 12 2007 posiada złotą barwę, w nosie mamy miks miodu, nafty i suszu owocowego (brzoskwini, moreli, śliwek). W ustach dominują nuty owocowe: brzoskwinia, morela, cytrusy, sporo tu słodyczy i dobrze jej balansującej kwasowości, mamy też miód, ale brakuje niestety głębi. Finisz krótki, bez wyrazu (ocena: ***/****).

W tym wypadku czas niespecjalnie pomógł… (fot. własna)

Na sam koniec do kieliszków trafiło J.J. Prüm Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2009. Producenta nie trzeba przedstawiać, to czołówka mozelskiego, i zarazem niemieckiego winiarstwa. Owo wino nie zawiodło pokładanych w nim nadziei. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne aromaty mango, marakui, grapefruita, cytrusów oraz mokrych skał, w ustach również mamy bombę owocową pod postacią marakui, ananasa, mango, ze świetną cytrusową kwasowością oraz obezwładniającą, acz dobrze zintegrowaną słodyczą. Spora koncentracja, idealny balans, soczystość, swą obecność zaznacza również słona mineralność, słowem – mamy wszystko to, czego należy oczekiwać od wielkich mozelskich win. Arcydzieło (ocena: ****/*****).

Niemalże doskonałe spätlese od legendarnego producenta z Wehlen. (fot. własna)

Jak widać, zdecydowana większość degustowanych win dobrze zniosła upływ czasu, choć wciąż dla wielu są to młodziki. Nie tak rzadko przecież można spotkać w niemieckich piwniczkach wina sprzed trzech, czterech, a nawet pięciu dekad, które do dziś są w wspaniałej formie, choć prawdą jest, że są to przeważnie słodkie rieslingi. Zapraszam więc wszystkich czytelników do zapoznania się z tą wspaniałą odmianą, najbliższe tygodnie będą ku temu doskonałą okazją. Listę lokali zaangażowanych w Riesling Weeks znajdziecie tu.

Źródło win: degustowane podczas płatnej imprezy w budapesztańskim winebarze Carpe Diem.

Wielkie nazwiska, wielkie rieslingi – Dönnhoff, Heymann-Löwenstein, Leitz, Loch

Co prawda najlepsza pora dla rieslingów to lato, kiedy ich świeżość doskonale sprawdza się jako przeciwwaga do upałów, aczkolwiek najlepsze butelki potwierdzają uniwersalność i mogą byćpodawane do wielu dań, m.in. rybnych. Ja zaś jeszcze w listopadzie miałem przyjemność skosztować jedenastu butelek od czołowych niemieckich producentów, m.in. z ich podstawowych linii. Od dawna jestem wielkim fanem tej odmiany, i każda kolejna degustacja utwierdza mnie, że dysponuje ona niesamowitym potencjałem. Przejdźmy jednak do próbowanych przeze mnie win.

Wzorzec podstawowego rieslinga. (fot. własna)

 

Weingut Leitz to jeden z ciekawszych projektów winiarskich w Rheingau. Nasadzenia tego producenta zajmują 43 ha, z czego zdecydowana większość, 32 ha w różnych stanowiskach w Rüdesheim. Uprawia się tu tylko i wyłącznie rieslinga. Podstawowy produkt winnicy – Leitz Ein-Zwei-Dry 2016 to kolejny rocznik popularnego wina. Mamy tu wyraźne nuty brzoskwini oraz moreli, przy świetnej, cytrusowej kwasowości i umiejętnie pozostawionym cukrze resztkowym. Jest też słona mineralność oraz nuta ziołowa (ocena: ***/****). Drugie wino – Leitz Rüdesheim Trocken 2016 charakteryzuje się wyraźną, słoną mineralnością, sporo tu nut cytrusów, winogron, białego pieprzu oraz migdałów. Zwięzłe, nieco zamknięte, ale bardzo przyjemne (ocena: ****). Trzecie z serii – Leitz Magic Mountain 2016 to niemalże sok ze skały – mamy tu iskrzącą, krzemową mineralność, ostrą jak brzytwa mineralność, przy tym sporo nut grapefruita oraz limonki oraz lekką pikantność (ocena: ****). Ostatnia próbowana butelka od tego producenta – Leitz Kirchenpfad 2016, to półwytrawny kabinett z dominującymi nutami brzoskwinii i moreli, sporą kwasowością i wyraźnym cukrem resztkowym, oraz słoną mineralnością, natomiast mniej tu ciała a i finisz krótszy (ocena: ***). Win Leitz szukajcie u importera Winemates.

Trochę słodyczy nigdy nie zaszkodzi – zwłaszcza takiej… (fot. własna)

 

Weingut Dönnhoff to jedna z najjaśniejszych gwiazd na firmamencie Nahe. Na 20 ha uprawia się tu głównie rieslinga (80%), ale także pinot noir oraz pinot gris, oraz pinot blanc. Winiarz – Hermann Dönnhoff uznawany jest za jednego z największych niemieckich enologów ostatniego trzydziestolecia. Jako pierwsze podane zostało Dönnhoff Riesling 2016, podstawowe, wytrawne wino producenta charakteryzuje się wyraźną, morelową owocowością, z nutami polnych kwiatów, posiada także cytrusową kwasowość oraz nuty pikantne oraz delikatną goryczkę (ocena: ***). Następnie nadeszła pora na Dönnhoff Riesling Off-Dry 2016 – mamy tu sporo nut brzoskwinii, w tle pojawia się morela, dalej cytrusy, wszystko to podparte świeżą kwasowością i umiejętnie zostawionym cukrem resztkowym. Jest tu też spora porcja słonej mineralności i goryczka, a na finiszu nuta gruszki (ocena: ***/****). Najlepiej z całej trójki wypadł Dönnhoff Kreuznacher Krötenpful Riesling Kabinett 2016, z najdalej na północ wysuniętej parceli producenta (Krötenpful). Sporo tu nut kwiatów oraz brzoskwinii, jest też grapefruit, limetka, słona mineralność oraz dość spory cukier resztkowy, który dobrze uzupełnia się z wyraźną kwasowością (ocena: ****). Do deseru się nie sprawdzi, lepiej pić solo. Podstawowego rieslinga znajdziecie w ofercie wina.pl, natomiast kilka innych butelek znajduje się w ofercie 101win.pl a także Foodwine.

Wielkie wino małego producenta. (fot. własna)

 

Weinhof Herrenberg – Loch to najmłodszy z czterech prezentowanych tu przeze mnie producentów. Winnica założona została w 1992 przez Claudię i Manfreda Loch w Schoden w regionie winiarskim Saar. Obecnie gospodarują na 3 ha tworząc jedne z najbardziej intrygujących niemieckich win. LochRiesling 2016, czyli bazowe wino producenta, atakuje fantastycznymi nutami cytrusów: grapefruita, limonki oraz cytryny, dalej gdzieniegdzie pojawia się ananas oraz pomelo, to wszystko spięte świetną kwasowością oraz słoną mineralnością i podkręcone delikatnie cukrem reszktowym (ocena: ****/*****). Loch Cruv 2016 to jednosiedliskowy riesling z parceli Schodener Herrenberg. Surowy, mineralny, o potężnej kwasowości, delikatnych nutach migdałów oraz cytrusów. Ma potencjał na co najmniej dekadę (ocena: ***/****). Loch Stoveler 2016, kolejny jednoparcelowy riesling to półwytrawne wino w którym wyraźnie zaznaczają się nuty owoców: gruszki oraz cytrusów, a także migdałów, przy świetnej kwasowości oraz słonej mineralności, w tle zaś wyczuwalne są nuty polnych ziół. Dzięki stosunkowo wysokiej zawartości cukru jest bardzo pijalne (ocena: ***/****). Póki co, wina Loch nie są dostępne w Polsce.

Klasyczny, mineralny riesling. Po prostu wspaniały. (fot. własna)

 

Na koniec zdegustowałem wino od mojego ulubionego niemieckiego producenta, czyli Weingut Heymann-Löwenstein, o którego winach pisałem już tu. Jest to podstawowa etykieta producenta – Heymann-Löwenstein Schieferterrassen 2016 (100% riesling). Z początku mocno zamknięty, wręcz siarkowy nos, potem pięknie się otwiera i pokazuje swoje bogactwo. Mamy morele, brzoskwinie, krzemową mineralność, świetną kwasowość i naprawdę sporo ciała. Wielowarstwowe, bogate, piękne (ocena: ****). Do nabycia w sklepie 101win.pl

Mój ulubiony budapesztański winebar. (fot. własna)

 

Przyznam szczerze, za każdym razem niemieckie rieslingi sprawiają na mnie wielke wrażenie. Tak było i tym razem, za czym stoją sprawdzeni producenci, którzy nawet w trudniejszych rocznikach są w stanie osiągać wysoką jakość swoich win. I choć mieszkam na Węgrzech, a na codzień pijam węgierskie wina, to taka odskocznia od codzienności jest potrzebna, by umieć nabrać odpowiedniego dystansu do tutejszego winiarstwa.

 

Wina degustowałem w winebarze Carpe Diem w Budapeszcie na koszt własny.