Frankonia, kraina silvanera – przystanek piąty – Weingut Emmerich

Z wznoszących się ponad Iphöfen wzgórz rozciąga się wspaniała panorama okolicy. Względnie strome, okoliczne zbocza porasta winorośl, powyżej znajdują się lasy, a poniżej pola uprawne. Jedynie wielka kopalnia gipsu, należąca do koncernu Knauf psuje nieco wrażenie. Miejscowym to jednak nie przeszkadza – firma jest największym pracodawcą w okolicy, zasila także budżet miasteczka, dzięki czemu udało się odnowić większość zabytkowych budynków. Oczywiście wynikają z tego również problemy – głównie poprzez silną ingerencję w lokalny ekosystem – przez co poziom wód gruntowych znacząco się obniżył. W latach, gdy panuje susza, powoduje to spore problemy. Cóż, dobrobyt nie zawsze łączy się z troską o środowisko.

Winnice nad Iphöfen. (fot. Olaf Kuziemka)

Na skraju miasteczna znajduje się urokliwa, rodzinna winiarnia Weingut Emmerich, prowadzona przez dwa pokolenia rodziny Emmerichów – Wernera i Irmgard, oraz Martina, Silvię oraz jej męża – Milana. Gospodarują na 11 hektarach, na których uprawiają kilkanaście odmian – zarówno jasnych (silvaner, riesling, gewürztraminer, scheurebe, müller-thurgau, bacchus, kerner, pinot blanc, elbling, sauvignon blanc, żółty muskat) jak i ciemnych (domina, merlot, portugieser). Rodzinne tradycje produkcji wina sięgają końca XVIII wieku, natomiast profesjonalizacja nastąpiła w drugiej połowie ubiegłego stulecia. Stopniowo skupowano kolejne winnice, później zaś przeniesiono siedzibę z starej miejskiej kamienicy do nowoczesnego budynku, który łączy w sobie funkcje winiarni, winoteki oraz pensjonatu. Można się tu także zatrzymać kamperem – i skosztować miejscowych win, serów oraz szynek. My zaś w towarzystwie Martina obejrzeliśmy kilka siedlisk oraz wzięliśmy udział w degustacji.

W tle siedziba firmy Knauf. (fot. Olaf Kuziemka)

Jako pierwsze podano Emmerich Iphöfer Kronsberg Scheurebe 2020. To wino klasy kabinett, fermentujące i dojrzewające w stali. Cechuje je bladozielona barwa, aromaty trawy, cytrusów, polnych ziół, gruszki oraz brzoskwini. Wytrawne (aczkolwiek z wyczuwalnym cukrem resztkowym), lekko zbudowane, z średnią kwasowością oraz nutami gruszki, zielonego jabłka, brzoskwini oraz cytrusów. Finisz średni. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 7,90 EUR (37 PLN).

Nasz przewodnik – Milan Pala. (fot. Olaf Kuziemka)

Następnie nadeszła pora na Emmerich Iphöfer Kronsberg Riesling 2020. Tu już mamy do czynienia spätlese powstałym z owoców młodych krzewów. Posiada bladozieloną barwę. Nos jest dość zamknięty, znajdziemy tu aromaty cytrusów, polnych ziół, brzoskwini, moreli. W ustach półwytrawne, średnio zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością oraz nutami cytryny, limonki, polnych ziół, brzoskwini i zielonego jabłka. Finisz średniodługi. Ocena: *** (85/100 pkt). Cena: 9,50 EUR (44,50 PLN).

Jest i solidny riesling! (fot. Olaf Kuziemka)

Prawdziwe emocje zaczęły się jednak przy Emmerich Alter Fränkischer Satz Seinsheimer Hohenbühl Grosses Gewächs 2018. Jest to wino z pojedycznej parceli (Seinsheimer Hohenbühl), z ekstremalnie starych (zasadzonych w 1900 roku) krzewów odmian silvaner, riesling, żółty muskat, elbling oraz gewürztraminer. Fermentowało spontanicznie i dojrzewało w małych, dębowych beczkach. Barwa jasnozłota. W nosie wyraźnie wyczuwalna mokra kreda, migdały, brzoskwinia, wanilia i polne zioła. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, ze sporą kwasowością, lekką tanicznością oraz kremową teksturą, a także z nutami brzoskwini, prażonych orzechów, wanili, umami i mokrej skały. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 17,50 EUR (82 PLN).

Świetny kupaż z owoców starych krzewów. (fot. Olaf Kuziemka)

Równie dobry, jak nie lepszy jest Emmerich Réserve Iphöfer Kronsberg Pfaffenberg Silvaner Grosses Gewächs 2013. Fermentowało i dojrzewało przez 6 lat na osadzie w zbiorniku ze stali nierdzewnej. Charakteryzuje je jasnozłota barwa oraz aromaty miodu, mokrej skały, prażonych orzechów, ziół i brzoskwini. Usta wytrawne, średnio zbudowane, soczyste, z średnio-wysoką kwasowością, nutami suszonych moreli, miodu, polnych ziół, mokrej skały, umami, migdałów i pikantną końcówką. Finisz długi. Ocena: **** (93/100 pkt). Cena: 23,50 EUR (110 PLN).

Silvaner – król frankońskich winnic. (fot. Olaf Kuziemka)

Tak dużego wrażenia nie zrobił na mnie natomiast Emmerich Scheurebe Winzersekt Brut 2017. Powstał on metodą tradycyjną, dojrzewał na osadzie przez 20 miesięcy. Posiada bladozłotą barwę, z delikatnymi, małymi bąbelkami. Pachnie bzem, polnymi ziołami, cytryną, limonką i trawą. W ustach wytrawne, z średnią kwasowością, średnim ciałem, delikatnym musem oraz nutami cytrusów, trawy, polnych ziół, miodu, brzoskwini oraz brioszki. Finisz średni. Ocena: ** (83/100 pkt). Cena: 17 EUR (79,50 PLN).

Musiak z scheurebe. (fot. Olaf Kuziemka)

Entuzjazmu nie wzbudził też Emmerich Rotling 2020 – kupaż powstały z ciemnych i jasnych odmian, zebranych i przerobionych razem. Cechuje go łososiowa barwa. W nosie pachnie truskawką, poziomką, grapefruitem, owocami leśnymi. W ustach jest wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, z nutami truskawek, grapefruitów, polnych ziół oraz pieprzną pikantnością. Finisz średni. Ocena: ** (83/100 pkt). Cena: 7 EUR (33 PLN).

Świeży róż – w sam raz na lato. (fot. Olaf Kuziemka)

Emmerich Iphöfer Kronsberg Weissburgunder 2020 to kolejne, solidnie zrobione wino, które jednak nie rzuciło mnie na kolana. Mamy tu bladozłotą barwę, aromaty brzoskwini, gruszki oraz wanili. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z średniowysoką kwasowością, kremową teksturą, nutami brzokswini, wanili, papierówek, polnych ziół i kwiatów. Finisz średni. Ocena: ** (84/100 pkt). Cena: 8,90 EUR (41,50 PLN).

Szczęście chodzi parami. (fot. Olaf Kuziemka)

Emmerich Gewürztraminer Seinsheimer Hohenbühl Spätlese Trocken 2020 doskonale oddaje charakter tej aromatycznej odmiany. Charakteryzuje się bladozieloną barwą. Pachnie przyprawami korzennymi, polnymi ziołami, cytrusami, liczi i różą. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o wysokiej kwasowości, pikantności, z nutami korzennymi, cytrusów, liczi, róży oraz brzoskwini. Finisz średni. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 14,50 EUR (68 PLN).

Frankońska klasyka. (fot. Olaf Kuziemka)

Emmerich Julius-Echter-Berg Silvaner No 5 Grosses Gewächs 2018 to już zupełnie inny poziom jakości i koncentracji. Wino spontanicznie fermentowało i dojrzewało na osadzie w dębowych beczkach. Posiada jasnozłotą barwę. W nosie znajdziemy aromaty wanili, gruszki, zielonego jabłka, przypraw korzennych, polnych ziół i trawy. W ustach jest wytrawne, dość dobrze zbudowane, z świetną kwasowością, kremową teksturą, nutami gruszki, zielonego jabłka, trawy, oraz słoną mineralnością, i ziołową pikantnością. Finisz długi. Ocena: ***/**** (90/100 pkt). Cena: 20 EUR (93,50 PLN).

Silvaner potrafi się starzeć. (fot. Olaf Kuziemka)

Najlepszym winem okazało się najdojżalsze z całej listy – Emmerich Julius-Echter-Berg Silvaner Trocken Grosses Gewächs 2008. Podobnie jak poprzednie fermentowało i dojrzewało w dębowych beczkach. Cechuje je głęboka, złota barwa. Nos kusi aromatami petrolu, polnych ziół, umami, prażonych pistacji, miodu, suszonej brzoskwini. Usta wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością, słoną mineralnością, nutami umami, zielonego jabłka, gruszki, miodu, brzoskwini, dymu i trawy. Finisz długi. Ocena: **** (94/100 pkt). Cena: 26,50 EUR (124 PLN).

Strome winnice Iphöfer Kronsberg. (fot. Olaf Kuziemka)

Oprócz bieli spróbowaliśmy również trzech czerwieni. Pierwsza z nich – Emmerich Seinsheimer Hohenbühl Portugieser Trocken 2014 pokazuje zaskakująco dojrzałe oblicze odmiany. Posiada jasnorubinową barwę. W nosie dominują aromaty wiśni, żurawiny, maliny, truskawki, zaznacza się także skóra oraz mokra ziemia. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z średnią kwasowością, delikatną taniną oraz soczystą owocowością spod znaku maliny, wiśni i truskawki, wspartych nutami przypraw korzennych, skóry, a także ziemistości. Finisz średniodługi. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 7 EUR (33 PLN).

Lekkie, świeże wino z odmiany domina. (fot. Olaf Kuziemka)

Emmerich Seinsheimer Hohenbühl Domina Trocken 2017 to kolejna poprawna, przyjemna, lekka czerwień. Barwa rubinowa, średniogłęboka. Nos z dominacją czerwonych owoców: wiśni, żurawiny, maliny, ale też jeżyny, skóry i dymu. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z lekką taniną, pieprznością, a także nutami wiśni, żurawiny, jeżyny, oraz mokrej ziemi. Finisz średni. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 9,50 EUR (44,50 PLN).

Soczysta, dojrzała czerwień (fot. Olaf Kuziemka)

Jako ostatnie do kieliszków trafiło Seinsheimer Hohenbühl Domina & Merlot 2011. Cechuje je rubinowa barwa. Pachnie wiśnią, maliną, truskawką, suszoną śliwką oraz mokrą ziemią. W ustach jest wytrawne, średnio zbudowane, z średniowysoką kwasowością, średnią taniną, nutami maliny, wiśni, żurawiny, ale także czerwonej papryki, pieprzu i ziemistości. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 12 EUR (56 PLN).

Siedziba winiarni. (fot. Olaf Kuziemka)

Kilka godzin spędzone w Weingut Emmerich to był zdecydowanie najprzyjemniejszy czas całej wyprawy. Niekoniecznie od strony czysto winiarskiej (choć nie da się ukryć – wina trzymają poziom), ale ze względu na rodzinną atmosferę i osobę gospodarza – Milana Pali, który przygotował wyjątkową degustację i niestrudzenie odpowiadał na nasze pytania. Szczególnie warte uwagi są tutejsze biele z lokalnych odmian – oddają one pełnię charakteru frankońskiego terroir, a są dostępne w całkiem przystępnych cenach. Trzymam zatem kciuki, by prędko trafiły na polskie półki.

Do Frankonii podróżowałem wraz z blogerami Winiacz, Winne Okolice, Wino w Obiektywie na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina.

Portugieser du Monde – najlepsze portugiesery świata

Pod koniec kwietnia w położonych na południu Węgier miastach Pecz i Villány miała miejsce 7. edycja międzynarodowego konkursu Portugieser du Monde. Jego głównym celem jest promocja win powstałych z tej odmiany, przez lata pozostającej w cieniu poważnych czerwieni w stylu win bordoskich. Jak co roku, międzynarodowe jury złożone z przedstawicieli branży winiarskiej (dziennikarzy, winiarzy, blogerów, importerów) oceniło nadesłane próbki i wybrało najlepsze z nich w 4 kategoriach: win młodych, win z wcześniejszych roczników, kupaży oraz win specjalnych (musujących itp.). Do konkursu zgłoszono 102 portugiesery pochodzące z 6 krajów: Węgier, Chorwacji, Niemiec, Austrii, Słowacji i Serbii. Przyznano 4 tytuły championa, 19 złotych oraz 33 srebrne medale. Najlepszą ocenę zdobyły następujące wina: Lelovits Tamás Redy 2018, Günzer Családi Birtok Portugieser Szüret 2018, Weingut Harald Schachl Granat 2017 oraz Granat 2018.

Portugieser du Monde – międzynarodowy konkurs winiarski. (fot. własna)

Ale czym jest sam portugieser? Przede wszystkim jest to ciemna odmiana winorośli. Według legendy, została sprowadzona do Bad Vöslau z Portugalii przez grafa Johanna von Fries w 1772 roku, skąd rozprzestrzeniła się na inne kraje środkowej Europy. Tej wersji nie potwierdzają jednak badania ampelograficzne, wskazując Dolną Styrię jako miejsce jej pochodzenia. Według badań DNA, jest ona krzyżówką pomiędzy Blauer Zimmertrebe a Silvanerem. Posiada stosunkowo dużą odporność na wiele chorób, m.in. mączniaka prawdziwego, dobrze znosi chłodny klimat, wcześnie dojrzewa, aczkolwiek jest bardzo plenna (wymaga ograniczeń zbiorów) a jej cienka skórka jest podatna na szarą pleśń. Najwięcej nasadzeń tej odmiany, bo ponad 4,5 tys. ha znajduje się w Niemczech, liczne uprawy znajdują się także na Węgrzech, w Austrii, Czechach, Chorwacji, Słowenii, Serbii oraz na Słowacji. Spośród węgierskich regionów winiarskich zdecydowanie największą rolę portugieser pełni w Villány i Egerze, gdzie starsze pokolenie zwie go kékoporto (nazwa ta została zakazana w związku z podobieństwem do Porto przez Unię Europejską).

Villány – stolica węgierskich portugieserów. (fot. własna)

Portugieser daje lekkie, czerwone wina o rubinowej barwie, jest także doskonałym składnikiem kupaży, dzięki swojej mocno owocowej aromatyce. Charakterystyczne cechy profilu zapachowego: nuty owoców leśnych, czarnej porzeczki, jagód, borówki amerykańskiej, zdarzają się również aromaty warzywne (czosnek) oraz zwierzęce, w przypadku dojrzewania w beczce dochodzą także nuty goździków oraz wanilii. Wina z portugiesera cechuje także średnia zawartość tanin i łagodna kwasowość, a także stosunkowo niewielki potencjał dojrzewania – zdecydowana większość win nadaje się do spożycia w pierwszych dwóch latach od produkcji, po tym czasie tracąc większość nut owocowych. Jako że jest to odmiana wczesnodojrzewająca, to wina z niej powstałe trafiają na rynek już w okolicach dnia św. Marcina (11 listopada).

Lelovits RedY 2018 – nowoczesna czerwień z Villány. (fot. własna)

Na sam koniec wezmę na tapetę dwa najlepsze wina konkursu. Zdobywcą największej ilości był Lelovits RedY 2018. Jest to kupaż portugiesera, kékfrankosa oraz merlota, fermentował i dojrzewał w tankach ze stali nierdzewnej. Posiada ciemnorubinową barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty malin, owoców leśnych i czarnej porzeczki. W ustach średnio-zbudowane, soczyste, o łagodnych taninach i delikatnej kwasowości, która stanowi doskonałą bazę dla nut jeżyn, malin oraz czarnej porzeczki. W tle zaznacza się także delikatna, pieprzna pikantność. Niezwykle pijalne, lekkie czerwone wino (ocena: ****). Drugie miejsce, z niewiele niższą sumą punktów zajął Günzer Családi Birtok Portugieser Szüret 2018. Tu również mamy do czynienia z ciemnorubinową barwą, w nosie zaś znajdziemy aromaty borówki, czarnej porzeczki, jeżyn oraz poziomki. Wyjątkowo soczyste, z całkiem przyzwoitą kwasowością, nutami jagód leśnych i poziomek, z gładką taniną i delikantną słodyczą na finiszu (ocena: ****). Obydwa wina dostępne są u producentów w cenie ok. 2000 HUF (26,5 PLN).

Günzer Portugieser Szüret 2018 – węgierska odpowiedz na Beaujolais. (fot. własna)

Muszę przyznać, że choć nie jestem fanem tej odmiany, to przekonałem się, że ma ona spory potencjał, jako baza lekkich, owocowych win czerwonych. Widać też jak wiele pracy włożono w poprawę jakości i marketing, dzięki czemu Villány znów o krok wyprzedza inne węgierskie regiony winiarskie. Zdano sobie sprawę ze zmian w trendach na światowym rynku, co zaowocowało powstaniem marki RedY oraz Villányi Franc, które powinny stać się motorem napędowym dla całego regionu. Pierwszy sukces już odnieśli – czerwień z Villány znów jest trendy.

Do Peczu podróżowałem i brałem sędziowałem w konkursie na zaproszenie organizatorów – wydawców czasopisma Pécsi Borozó.