Podróż do źródeł tokaju – część pierwsza – Demeter Zoltán Pincészet

Styczeń nie wydaje się najlepszą porą na winiarskie podróże. Opustoszałe miasteczka, zamknięte piwniczki oraz pokryte śniegiem winnice niekoniecznie zachęcają od odwiedzin. Oczywiście, coś, co dla jednego jest utrapieniem, dla innego staje się szczęśliwym zrządzeniem losu, gdyż uwielbia takie warunki, odnajdując romantyzm w pustce i ciszy otaczającego świata. Dla mnie, oraz dla blogerskich przyjaciół – Olafa (Powinowaci), Roberta (Winiacz) oraz Jerzego (Winne Okolice) – ten wyjazd był z wielu względów udany. Jak się później okazało była to jedna z ostatnich na dłuższy okres czasu możliwości spotkania i wspólnego wypadu, na którym gościliśmy u czołówki producentów z regionu, degustując ich wspaniałe wina. Szkoda tylko, że spędziliśmy tam zaledwie dwa dni, ale kto w styczniu mógł przewidywać, że pewien wirus z Wuhan za dwa miesiące przewróci do góry nogami nasze życia?

Winiarska ekipa w towarzystwie żony Zoltána. (fot. Olaf Kuziemka)

Każda podróż musi się gdzieś zacząć – nasza wspólna zaczęła się na dworcu w Miszkolcu, skąd – po obowiązkowym postoju w miejscowym supermarkecie – obraliśmy kierunek na Tokaj, a dokładniej winiarnię Zoltána Demetera. I choć samego mistrza zabrakło, do godnie zastąpiła go jego małżonka Anett, która z pasją opowiadała o pracy swego męża. Wędrując po znajdującej się w zabytkowym domu winiarni i piwniczce dowiedzieliśmy się m.in. o pracy fundacji Tokaj Alapítvány, która niestrudzenie pracuje nad promocją i zachowaniem dziedzictwa kulturowego regionu.


Piwnica pełna skarbów. (fot. Olaf Kuziemka)

Degustację zaczęliśmy od musującego Demeter Hárslevelű Pezsgő 2014, dojrzewającego przez 44 miesiące na osadzie. Pachnie ono polnymi ziołami, zielonym jabłkiem oraz kwiatami lipy, oparte jest na świetnym, kwasowo-mineralnym kręgosłupie, wzbogaconym soczystym owocem (ocena: ***/****). Po nim nadeszła pora na rząd wytrawnych win, z których najbardziej spodobał mi się Demeter Kakas Furmint 2017, rasowy, świetnie zbalansowany jednosiedliskowy tokaj, z wyraźną nutą owocową spod znaku dojrzałych brzoskwini, jabłek oraz cytrusów (ocena: ****).


Musiak dla cierpliwych. (fot. Olaf Kuziemka)

I choć Zoltán Demeter tworzy wspaniałe wina wytrawne, to jego talent doskonale uosabiają jego klasyczne, nieśmiertelne tokajskie słodycze. Nie sposób nie zatrzymać się przy Demeter Szamorodni 2016, niezwykle bogatym, złocistym nektarze, bogatym w nuty miodu, moreli, pigwy, cytrusów oraz skórki pomarańczy, z świetną równowagłą słodyczy (192 g/l cukru resztkowego) i kwasowości (ocena: ****/*****). Solidnym wyborem będzie również Demeter Szamorodni Anett 2018, czyli żółty muskat z siedliska Kakas, z charakterystycznymi aromatami płatków róży, winogrona, miodu, oraz cytrusów, z jedwabistą teksturą, soczystym owocem i wspaniałą kwasowością. (ocena: ****).


Soczyste, niesamowite szamordni. (fot. Olaf Kuziemka)

Fani dojrzałych win będą zachwyceni Demeter 6 puttonyos Aszú 2001. Znajdziemy w nim nuty suszonych moreli, daktyli i śliwek, figi, rodzynki oraz miód i karmel. Doskonale zintegrowany cukier tworzy eteryczną wręcz równowagę z żwawą, niezwykle żywą kwasowością (ocena: ****/*****). Jego przeciwieństwem jest natomiast Demeter Tokaji Aszú 2016. Dość niepozorny, przeciętnie oceniany rocznik po kilku latach okazuje się wybitnym, jeśli chodzi o ten rodzaj wina. Mamy tu wspaniałą, wibrującą wręcz owocowość pod postacią moreli, brzoskwini, cytrusów, pigwy i mango, miodową, niesamowitą dawkę słodyczy (286 g/l!!!), potężną, przenikającą kwasowość oraz wyraźnie wyczuwalną nutę mineralną. W jego przypadku znajduję jedno słowo, które najlepiej odzwierciedla moje odczucia – to po prostu cud natury (ocena: *****).


Aszú – cud natury. (fot. Olaf Kuziemka)

Wina Zoltána Demetera bezsprzecznie oddają jego naturę – są mocno indywidualistyczne, charakterne, oddają duszę regionu i maksymalizm twórcy. Niewiele tu przypadku, znacznie więcej natomiast świadomej, dokładnej, drobiazgowej wręcz pracy, która znajduje przełożenie w smaku i jakości tutejszych trunków. By umieć je docenić, trzeba poznać historię i charakter miejsca, z którego pochodzą. Dlatego też nie są tanie, a Zoltán – jako jeden z niewielu producentów w regionie – z sukcesami prowadzi rentowne gospodarstwo. Czegóż chcieć więcej? Może tego, by były one szerzej dostępne w Polsce, gdyż obecnie nikt nie zajmuje się ich importem. A szkoda, bo jest to jeden z wąskiego kręgu winiarzy, który w ostatnim trzydziestoleciu odbudował markę tokajów. Importerzy – do dzieła!

W winiarni Zoltána Demetera degustowaliśmy na zaproszenie winiarza.

 

 

Wielki test aszú – co wybrać do świątecznego stołu?

Nie tak dawno wziąłem udział w kolejnym teście prasowym wina organizowanego przez uznaną węgierską dziennikarkę Edit Szabó oraz portal Borsmenta. Tym razem ze względu na bliskość świąt temat wydał się dość oczywisty – tokajskie słodycze, a pośród nich te najzacniejsze – czyli aszú. To powstające specyficzną metodą wino jest wynikiem moczenia osobno zebranych, zbotrytyzowanych gron w moszczu lub młodym winie z tego samego rocznika. Potem dojrzewa przez co najmniej 1,5 roku w beczce i co najmniej pół roku w butelce, trafiając na rynek w trzecim roku po zbiorach. Po zmianach przepisów w 2013 roku aszú musi zawierać minimum 120 gramów cukru resztkowego, dawna klasyfikacja określająca ilość puttonów jest już nieobowiązkowa (choć wielu producentów wciąż ją stosuje). Podczas degustacji spróbowaliśmy 8 win, z czego 6 stanowiły wina 5-puttonowe, a kolejne 2 6-puttonowe.

Złoto Tokaju. (fot. Gábor Vető)

Jako pierwsze do kieliszków trafiło Palkó Tokaji Aszú 2017. Ten młodzian od małego, ambitnego producenta z Abaújszántó jeszcze nie jest dopuszczony do sprzedaży, na sklepowych półkach zobaczymy go najwcześniej w przyszłym miesiącu. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wręcz bucha aromatami moreli, pigwy, propolisu, miodu oraz owoców tropikalnych. W ustach jeszcze nieco nieułożone, z dominacją słodyczy, spora kwasowość wydaje się nieco schowana, dalej mamy nuty moreli, brzoskwini, fig, miodu, oraz wyraźnie wyczuwalną, lekko słoną nutę mineralną (ocena: ****, planowana cena: 10000 HUF, czyli 129 PLN). Drugą z butelek stanowi  Gróf Degenfeld Tokaji Aszú 5 puttonyos 2016. Mieni się jasnozłotą barwą, w nosie wyczuwalna jest zarówno kamienista, tokajska mineralność, jak i morele, pigwy oraz miód. Usta są zbalansowane, solidną słodycz umiejętnie kontruje wyraźna kwasowość, dużo tu czystych nut owoców wspod znaku moreli, brzoskwini, skórki pomarańczy, jedyne, do czego muszę się przyczepić to fakt, że jak na aszú jest niezwykle krótkie (ocena: ***/****, cena: 9350 HUF, czyli ).

Młodziak z olbrzymim potencjałem! (fot. Gábor Vető)

Następne wino pochodzi od dość mocno rozwijającej się w ostatnim czasie winiarni – Pajzos z Sárospatak. Ich Pajzos Tokaji Aszú 5 puttonyos 2016 posiada głęboki, złoty kolor, w nosie jest dość zamkięte, dopiero po dłuższej chwili pojawiają się aromaty botrytisu, suszonych śliwek, moreli i wanilii. W ustach harmonijne, potężną słodycz dobrze równoważy świeża, cytrusowa kwasowość, znajdziemy tu też nuty dżemu brzoskwiniowego, suszonych śliwek, moreli oraz delikatną goryczkę (ocena: ***/****, cena: 9600 HUF, czyli 123,50 PLN). W kategorii marketowych win absolutnym pewniakiem jest Royal Tokaji 5 puttonoys Tokaji Aszú 2016. Mamy tu typową, złotą barwę, w nosie wyczuwalne nuty botrytisu, banana, moreli, pigwy, miodu oraz kremowość. W ustach krągłe, wygładzone, z solidną słodyczą i świetną kwasowością, dużo tu czystego owocu spod znaku moreli i brzoskwini, a także szczypta przypraw korzennych. Zdecydowany best buy (ocena: ***/****, cena: 6290 HUF, czyli 81 PLN).

Marketowy best buy. (fot. Gábor Vető)

Kolejnym, piątym z kolei aszú było Béres Tokaji Aszú 5 puttonyos 2011. To wino od dużego, ale solidnego producenta pokazuje, że w przypadku solidnego materiału dojrzewanie pomaga nabrać mu ogłady i głębi. Posiada ono bursztynową barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty karmelu, grzybów, octu balsamicznego, ale także pigwy, suszonych owoców, fig, daktyli. W ustach znajdziemy świetnie zintegrowaną słodycz, potężną (11,3 g/l) kwasowość, nuty karmelu, suszonych śliwek, dżemu morelowego oraz daktyli, dalej pojawia się również mineralnosć oraz szczypta umami. Długie, wielowarstwowe, klasyczne aszú, dla mnie najlepsze wino degustacji (ocena: ****, cena: 10590 HUF, czyli 136 PLN). Następujący po nim Obzidian W.M. Tokaji Aszú 5 puttonyos niestety poległ w starciu z wiekiem i oksydacją. To właśnie ona odpowiada za głębokozłotą barwę oraz aromaty tartego jabłka, suszonej śliwki i lotnej kwasowości. Usta niewiele lepsze, z dominującą słodyczą, przeciętną kwasowością i nutą pieczonego jabłka, dalej zaznacza się także susz owocowy oraz delikatna goryczka. Na szczęście wina nie ma już w sprzedaży, bo absolutnie nie jest warte swej ceny (ocena: **/***, cena: 9990 HUF, czyli 128,50 PLN).

Dojrzałe, klasyczne aszú – mój faworyt. (fot. Gábor Vető)

Przedostatnią otwartą butelką okazało się być Chateau Dereszla Tokaji Aszú 6 puttonyos 2009. Kryła wino o głębokozłotej barwie, z wyraźnymi nutami propolisu, miodu, wosku, suszonych owoców i starej apteki. W ustach konsekwentnie znajdziemy propolis i miód, jest tu także owocowość spod znaku moreli,  daktyli, cytrusów i skórki pomarańczy, a dobrze zintegrowana słodycz dobrze współgra z wciąż żywą kwawosością. Kolejne świetne, dojrzałe aszú (ocena: ****, cena: 19290 HUF, czyli 248,50 PLN). Nieco rozczarowało mnie zaś ostatnie wino, czyli Dobogó Tokaji Aszú 6 puttonyos 2012. Co ciekawe pomimo jego wieku jeszcze nie zostało wprowadzone do sprzedaży, zaś powstało tylko 450 butelek. Mamy tu głębokozłotą barwę, aromaty suszu owocowego, miodu, propolisu, zbitego jabłka oraz karmelu, w ustach na pierwszym planie pojawia się botrytis, dużo tu słodyczy, z którą niespecjalnie radzi sobie kwasowść, dalej pojawiają się także nuty orzechów, rodzynek, karmelu oraz pieczonego jabłka. Może się jeszcze rozwinie, choć po tylu latach pownno pokazać lepszą twarz (ocena: ***/****).

Koncentracja, głebia, dojrzałość – niczego mu nie brakuje. (fot. własna)

Jak widać aszú ma wiele twarzy, i pośród masy wspaniałych, wielowymiarowych, głębokich win można trafić również na takie, które nigdy nie powinno się pojawić na rynku. Jednocześnie należy stwierdzić, że rewolucyjne zmiany z 2013 roku miały sens, i przyczyniły się do ogólnego podniesienia poziomu. Zachęcam was do nabycia aszú na święta, oprócz małych importerów znajdziecie je także chociażby w Winnicy Lidla. Doskonale będzie pasować do świątecznych wypieków i przywoła uśmiech na twarzy nawet najbardziej markotnej teściowej.

Źródło win: udostępnione do degustacji przez producentów. Degustowałem na zaproszenie Edit Szabó i portalu Borsmenta.

Letnie, owocowe orzeźwienie – Serpens Tokaj Dry 2017

Tokajski region winiarski nieustannie udowadnia, że potrafi być źródłem doskonałych, łatwych w odbiorze i przystępnych cenowo win na każdy dzień. Najłatwiej odkryć je zbaczając z utartych szlaków, odwiedziając małe, rodzinne winiarne, ale od czasu do czasu trafiają one także na półki węgierskich supermarketów w ramach promocji lokalnych produktów. Właśnie w ten sposób natrafiłem na butelkę wytrawnego tokaja z winiarni Serpens Wine z Sárospatak. Jest to małe, rodzinne przedsiębiorstwo kierowane przez Sándora Zsurkiego, znanego z pracy w m.in. Pajzos-Megyer, Andrássy Pincészet czy też Tokaji Kereskedőház, a obecnie odpowiadającego z produkcję wina w Pátzay Birtok. Należące do rodziny uprawy zajmują 4,5 ha w trzech stanowiskach: Somos i Királyhegy (Sárospatak) oraz Szemszúró (Sátoraljaújhely), z których w najlepszych latach powstaje około 20 tysięcy butelek.

Lekkie, świeże, po prostu smaczne. (fot. własna)

Jak zaś smakuje same wino? Serpens Tokaj Dry 2017 to kupaż furminta (60%), hárslevelű (30%) oraz sárgamuskotály (10%). Fermentował i dojrzewał w kontrolowanej temperaturze w stalowych tankach z dodatkiem drożdzy hodowlanych. Posiada czystą, bladożółtą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty gruszki, brzoskwini, cytrusów, polnych ziół, pieprzu i migdałów. W ustach wyraźnie dominują nuty owocowe: cytrusów, zielonego jabłka, agrestu i gruszki, wsparte solidną kwasowością oraz delikatną, słoną mineralnością. Jest też szczypta pieprznej pikantności i niewielka, aczkolwiek dobrze pasująca słodycz z cukru reszktowego. Lekkie, odświeżające, z stosunkowo niską zawartością alkoholu (11,5%), w sam raz na lato. Oprócz smaku jego największą zaletą jest cena, bo za 1199 HUF (16 PLN) trudniej znaleźć coś lepszego. Ocena: ***/****.

Źródło wina: zakup własny w węgierskim supermarkecie sieci Lidl.