Wulkan ujarzmiony? – Szabó Pincészet Juhfark 2009

Z wielką przyjemnością wracam na Somló i do tamtejszych win. Już w tą sobotę odwiedzę ów wygasły wulkan z okazji Święta Juhfarka, a jako przygrywkę do tego wydarzenia stanowiła butelka pochodzącego stamtąd trunku. Producent – Szabó Pincészet, to niewielka rodzinna winiarnia, która od 40 lat gospodaruje na 2,5 ha położonych na wschodnich zboczach góry Somló. Uprawia się tu głównie endemiczny, lokalny szczep juhfark, a także olaszrizling, grüner veltliner oraz zengő. Większość powstających tu win dojrzewa przez kilkanaście miesięcy w dużych dębowych beczkach.

Szabó Pincészet Juhfark 2009 nie jest wyjątkiem. Przez 17 miesięcy dojrzewało w beczce, co oczywiście zaznaczyło się na jego charakterze. Posiada ono złotą barwę, w nosie wyczuwalna mineralność, lekkie nuty dymne i suszone owoce. W ustach dominuje świeża, cytrusowa kwasowość, która trzyma w ryzach to ekstraktywne, złożone wino. Dalej pojawiają się nuty suszonych owoców, brzoskwinia oraz biały pieprz. Delikatnie zaznacza się również słona kwasowość, mamy tu też lekką goryczkę oraz nutę migdałów.  Finisz długi, delikatnie pikantny. Jak na ośmioletnie wino to jest wciąż w świetnej formie. Ocena: ***/****. Cena: 3900 HUF (54 PLN).

Źródło wina: otrzymane w prezencie od znajomego.

Wielkie święto Furminta – prezentacja książki – Furmint – Hungarian Wines of Excellence

W końcu, po wielu latach bez spójnych i sensownych działań marketingowych w węgierskim światku winiarskim zaczyna się coś dziać. Z roku na rok zwiększa się liczba festiwali i ich zasięg, powstaje coraz więcej lokalnych organizacji, zrzeszających miejscowych winiarzy, odbywają się imprezy promocyjne za granicą, a ostatnio można również zaobserwować silne wsparcie państwa. Oczywiście brakuje jeszcze nieco spójności w strategii promocji branży, ale w końcu coś zaczęło się dziać – a to ważne, gdyż każdy stracony dzień, to duży problem.

Furmint zyskał poparcie w najwyższych szczeblach. (fot. własna)

 

Wino węgierskie musi znaleźć sobie odpowiednią niszę – nigdy nie będzie na tyle masowe, jak np. wina hiszpańskie, ani na tyle sławne, jak chociażby Champagne, czy Barolo. Oczywiście, pytając przeciętnego Polaka, prawdopodobnie będzie wiedział, czym jest Tokaj, ale już odpowiedź na pytanie, czy próbował wina z tego regionu nie będzie taka oczywista. Bo Tokaj, choć u nas ma się dobrze, jest znany w wąskim kręgu fanów wina. Cała reszta skojarzy pewnie słodkie trunki, których mieli okazję skosztować na imieninach u ciotki Bożeny, ale na co dzień nie sięgnie po jakościowe wytrawne wina z regionu. Tym bardziej zaskoczył mnie sukces akcji FurmintDay zorganizowanej przez Dániela Kezdyego, który przyniósł parę ciekawych degustacji w większych miastach naszego kraju.

W oczekiwaniu na prezentację…(fot. własna)

 

Wyjątkową inicjatywą jest istniejący od 5 lat Nemzeti Borkíválóság Program. Ma on za cel koordynowanie wszelkich działań związanych z branżą winiarską, promocję lokalnych win poprzez organizację licznych imprez winiarskich, jak i wydawanie tzw. Księgi Winnych Specjalności – zawierającej najlepsze, wyselekcjonowane trunki, ocenione przez Krajową Komisję Ekspertów Winiarskich (OBB). Rokrocznie wydawane są tomiki z winami białymi i czerwonymi, w tym roku, z uwagi na ogłoszony w lutym Rok Furminta, zdecydowano się poświęcić więcej miejsca właśnie temu szczepowi – czego efektem jest powstała książka Furmint – Hungarian Wines of Excellence.

Przemawia inicjator programu, dr. Eliza Kiss. (fot. własna)

 

Jest to bardzo ciekawe wydawnictwo, które dość konkretnie mierzy się z tematem tegoż autochtonicznego szczepu. Mamy informację o jego pochodzeniu, wielkości nasadzeń, stylach wina, metodach i miejscach produkcji. Książka posiada nieszablonową, aczkolwiek atrakcyjną szatę graficzną, wzbogaconą licznymi zdjęciami i mapami, a także wypowiedziami osób związanych z węgierskim światem winiarskim. Dodatkowo znajduje tam się lista 85 win powstałych z tego szczepu, które uzyskały wyróżnienie, jako winne specjalności (borkíválóság). Najwięcej wyróżnień (3) otrzymały Babits Pincészet, Bodrog Borműhely oraz Harsányi Pincészet. Dwujęzyczna publikacja (oprócz węgierskiego, także w j. angielskim) ukazała się w 10 000 sztuk, z czego połowa trafi do czytelników wraz z lipcowym wydaniem magazynu VinCE.

Graficznie atrakcyjna i pełna ciekawych informacji – taka powinna być każda publikacja o winie. (fot. własna)

 

Podczas prezentacji książki wręczono pamiątkowe dyplomy, po czym miała miejsce również otwarta degustacja win. Kilka z nich było bardzo ciekawych (np. Balassa Betsek Riolit Furmint 2015, Barta Öreg Király Dülő 2015, Balla Géza Furmint Sziklabor 2015 czy też Bott Friggyes Furmint 2015). Niestety kilka win podanych do degustacji było ewidentnie wadliwych, znalazły się również takie, które były po prostu słabe – nie wiem, czy wynika to z konkretnej partii, czy komisja oceniająca owe wina była bardzo łaskawa. Smutnym faktem jest również nieobecność większości winiarzy – na imprezie pojawiło się ich około 30-40% – być może problemem okazała się data prezentacji, która wypadła na sam środek sezonu turystycznego.

Jeden z moich ulubionych Furmintów. Jak zwykle w wielkiej formie. (fot. własna)

 

Pomimo tych niedociągnięć i niedogodności uważam, że była to ważna impreza, potrzebna jak powietrze tutejszemu winiarstwu, które bez konkretnego wsparcia państwa nie będzie w stanie przebić się na światowe rynki. A jest co pokazać, gdyż Furmint to wyjątkowy szczep, jakością powstających z niego win śmiało może dorównywać np. Rieslingowi. Podejmowane działania to krok w dobrą stronę, miejmy nadzieję, że za nim pójdą kolejne. Furmint na nie zasługuje.

W imprezie brałem udział na zaproszenie Gabriela Nyulasiego z organizacji Az ihatóbb Magyarországért.

Hárslevelűk Éjszakája – siostra Furminta w blasku fleszy

Hárslevelű, znane również jako Lipovina, Lindenblättriger i Feuille de Tilleul to węgierski szczep winorośli, którego największe nasadzenia znajdują się w Tokaju, Mátrze, Egerze, Somló oraz Villány, ale zyskuje również popularność poza granicami Węgier – czego dowodem są chociażby świetne wina powstające w RPA. W przeciwieństwie do Furminta – jest to szczep dający znacznie bardziej aromatyczne trunki, w których zaznaczają się nuty miodu, lipy (stąd też nazwa), a także polnych kwiatów i ziół. Posiada cienką skórkę, dlatego też doskonale poddaje się działaniu szlachetnej pleśni. Do niedawna traktowany jako składnik kupaży, doskonałe uzupełnienie dla Furminta, obecnie zyskuje sławę jako świetny materiał na wytrawne, jednoszczepowe wina. Celem jego promocji od czterech lat w krużganku Zamku Vajdahunyad w Budapeszcie odbywa się degustacja win powstałych z tego szczepu. Za jej organizację odpowiedzialny jest niestrudzony promotor tokajskich (i nie tylko trunków) – Dániel Kezdy.

Urokliwe krużganki goszczą imprezę już czwarty rok. (fot. własna)

 

Na tegorocznej Hárslevelűk Éjszakája (Nocy Hárslevelű) pojawiło się 22 wystawców z ponad 50 winami. Oznacza to niewielki spadek w stosunku do zeszłego roku, kiedy swoje trunki prezentowali również wystawcy z Villány. Jak co roku zaznacza się całkowita dominacja wystawców z Tokaju – zaledwie 3 winnice (Spiegelberg Kézműves Borpince z Somló, Kamocsay Pincészet z Neszmély oraz Dubicz Borászat & Szőlőbirtok z Mátry, choć do tego grona zaliczyć można jeszcze Zsirai Pincészet z jednym winem z Somló) pochodzą z innych regionów. Ja sam miałem przyjemność zdegustować ponad 30 win, spośród których kilka zasługuje na szczególne pochwały.

László Szilágyi – młody winiarz o wielkim talencie. (fot. własna)

 

Jak co roku niezawodne wina pochodzą z winnicy Gizella Pince. Pierwsze z nich – Barát Hárslevelű 2016, o bladozielonej barwie, w nosie mamy nuty brzoskwini, moreli, polnych kwiatów oraz mineralność. W ustach delikatnie wyczuwalna, słona mineralność, wyraźna, świeża kwasowość, nuty jabłka, gruszek oraz moreli. Mamy tu kawalkadę aromatów i smaków, wszystko to świeże, lekkie, przyjemne. Ocena: ****/*****. Szil-Völgy 2016 to wino nieco innego kalibru – jest to kupaż Furminta i Hárslevelű. Bladozielona barwa, w nosie wyczuwalne nuty dojrzałych, białych owoców (morela, brzoskwinia), wyraźnie zaznaczająca się kremowość oraz wanilia. W ustach sporo ciała, wyraźna, wibrująca kwasowość oraz słona mineralność. Są też nuty brzoskwiń, moreli, a także delikatna, pestkowa goryczka. Ekstraktywne, złożone, piękne wino. Ocena: ****/*****.

Barát Hárslevelű – najlepsze wino panelu. (fot. własna)

 

Gizella Szent Tamás Hárslevelű 2011 przenosi nas w trochę inne rejestry – ma ono jasnozłotą barwę, w nosie pojawiają się typowe dla szczepu nuty polnych kwiatów, mineralność, ale też brzoskwinia. W ustach wyraźnie zaznacza się nuta suszonych owoców (morela, pigwa), dalej mamy słoną mineralność, oraz wciąż świeżą, cytrusową kwasowość. Niesamowicie lekkie, mimo sześciu lat na karku. Ocena: ****. Jeśli jest Gizella, to nie mogło zabraknąć również Balassa Pince. Betsek Hárslevelű 2011 to istny sok ze skały. Mamy tu jasnozłotą barwę, w nosie dominuje mineralność, a w tle migoczą nuty polnych kwiatów. W ustach na pierwszym planie znajduje się kredowa mineralność, którą uzupełnia ostra jak brzytwa kwasowość, są też kandyzowane owoce – morela, brzoskwinia, dalej pojawiają się również nuty dymne i wanilii. Wszystko to niesamowicie złożone, ekstraktywne, piękne. Ocena: ****/*****.

Balassa Betsek Hárslevelű – sok ze skały. (fot. własna)

 

Bardzo ciekawym winem jest również Kikelet Lónyai Hárslevelű 2015. Powstałe na lessowym podłożu, zachowało sporo świeżości. Posiada on bladozieloną barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty polnych kwiatów, ziół, zielonego jabłka, brzoskwini oraz nutka wanilii. W ustach mamy świeżą, rześką kwasowość, nuty zielonego jabłka, pigwy, brzoskwinii, słoną mineralność oraz delikatnie wyczuwalną wanilię. Wszystko to daje lekkie, przyjemne wino. Z drugiej strony umówmy się – to jest jeszcze niemowlak i z pewnością się jeszcze rozwinie. Ocena: **** Drugim dziełem spod ręki mistrzyni Stéphanie Berecz jest Kikelet Váti Hárslevelű 2015. Zeszłoroczną wersję tego wina chciała upolować Winicjatywa, ale musiała obejść się smakiem. Wino to charakteryzuje się jasnozłotą barwą, w nosie dominuje mineralność, ale mamy tu też nuty dojrzałych brzoskwinii, moreli. W ustach ekstraktywne, mamy tu znacznie więcej ciała niż u poprzednika, jest też wyraźna mineralność, kremowa struktura oraz nuty dojrzałych brzoskwinii. Bardzo, bardzo przyjemne wino, ze sporym potencjałem dojrzewania. Ocena: ****.

Stéphanie Berecz – niekwestionowana królowa Hárslevelű. (fot. własna)

 

Spore wrażenie zrobiło na mnie Spiegelberg Hárslevelű 2014. Nie był to najłatwiejszy rocznik dla szomlońskich winiarzy, ale cierpliwość popłaciła – mamy tu bardzo, ale to bardzo ekstraktywne wino o niesamowitym aromacie i smaku. Złota barwa, w nosie nuty kandyzowanych owoców, skórki pomarańczy, cytrusów, miód. W ustach dominują kandyzowane owoce, pigwa, morela, brzoskwinia, jest też potężna kwasowość oraz wyraźnie wyczuwalna, słona mineralność, dalej pojawiają się również nuty skórki pomarańczy oraz botrytisu. To wszystko daje nam niesamowicie złożone, piękne, krągłe wino. Zawartość ekstraktu (30 g/l) mówi sama za siebie. Ocena: ****.

Spiegelberg Hárslevelű 2014 – jedna z największych niespodzianek. Na plus, oczywiście. (fot. własna)

 

Bardzo spodobało mi się również Zsirai Tokaji Hárslevelű 2015. Mamy tu jasnozłotą barwę, w nosie dominują nuty kremowe, mineralne, a także wanilia oraz brzoskwinia. W ustach dominuje potężna cytrusowa kwaswowość, dalej pojawia się spora mineralność, czysty owoc: brzoskwinia, morela, pigwa, a także łagodna kremowość. Na finiszu pojawia się również nuta dojrzałych, czerwonych jabłek. To wszystko daje olbrzymią przyjemność. Ocena: ****. Również Zsirai Nagy Somlói Hárslevelű 2015 zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Wino charakteryzuje się bladozłotą barwą, w nosie szuszone owoce, mineralność oraz polne kwiaty. W ustach sporo ciała, na pierwszym planie mamy wyraźne nuty suszonych owoców (morela, brzoskwinia, śliwka), dalej spora kwasowość i słona, szomlońska mineralność, na finiszu pojawia się lekka nuta dymna. Całość jak najbardziej godna polecenia. Ocena :****.

Gości, jak co roku nie brakowało. (fot. własna)

 

Z innych win warto zwrócić uwagę na Lenkey Bomboly Hárslevelű 2006 – bardzo dojrzałe, mocno oksydowane wino o ciemnobursztynowej barwie, w nosie wyczuwalne są tu nuty suszonych śliwek, moreli, brzoskwinii, a także wanilia, tytoń. W ustach suszone owoce, wędzona śliwka, spora kwasowość,  wyraźnie wyczuwalne taniny, gdzieniegdzie migocze delikatna mineralność. Złożone, trudne, aczkolwiek dające dużo przyjemności. Tylko dla wtajemniczonych. Ocena: ****. Ciekawym winem będzie również Sanzon Rány Hárslevelű 2016. Będzie, bo póki co to jeszcze próba beczkowa. Ma ona jasnozielononą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty grapefruita, mandarynki, cytrusów. W ustach rześka, solidna kwasowość (7,5 g/l), grapefruit, mandarynka, gruszka, lekko wyczuwalna, słona mineralność, oraz pestkowa goryczka. Jeszcze dojrzewa, aromaty się muszą ułożyć, ale jest to materiał na solidne wino. Ocena: ***/****.

Lenkey Bomboly Hárslevelű 2006. Dojrzewać też trzeba umieć… (fot. własna)

 

Jak widać po powyższych notkach degustacyjnych, Hárslevelű ma się dobrze i cieszy się coraz większą uwagą winiarzy. Dobrze by było, gdyby trafiło również pod polskie strzechy, gdyż zdecydowanie warte jest zachodu. Póki co musi żyć jednak w cieniu Furminta, który jest wiodącą siłą tutejszego winiarstwa.

W degustacji wziąłem udział na zaproszenie organizatorów.