Furmint Február Nagykóstoló – doroczne święto furminta

To, że w lutym węgierski świat winiarski skupia swoją uwagę na furmincie, nie powinno być zaskoczeniem dla żadnego fana madziarskich win. Przez cały miesiąc na Węgrzech, ale też poza nimi – m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, czy też USA – odbywają się imprezy promujące tą odmianę. Najważniejsze wydarzenie ma jednak od lat miejsce w Budapeszcie, gdzie w pierwszy czwartek lutego odbywa się przekrojowa degustacja furmintów z całego kraju (i nie tylko). W tegorocznej edycji swe wina zaprezentowało 81 producentów, zarówno znanych gwiazd (Balassa, Barta, Disznókő, Gizella, Kikelet) jak i debiutantów (Gonda, Mariassy, Veze). Oprócz wyśmienitych furmintów, można było spróbować smaczne węgierskie wędliny i sery.

Furmint na całego! (fot. własna)

Jak zwykle, na takich imprezach zaczynam od degustacji u nieznanych mi producentów. Z debiutów największe wrażenie zrobiły na mnie wina Mariasy z Tokaju, za których powstaniem stoi znany enolog András Bacsó. Ich Mariasy Pezsgő Brut NV prezentuje słomkową barwę, pachnie zielonymi jabłkami, gruszkami, brzoskwiniami, a także drożdżami i dymem. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z świetną kwasowością, nutami gruszki, zielonego jabłka, cytrusów, mokrej skały, z średnio długim finiszem. Ocena: *** (88/100 pkt). Solidny jest także ich podstawowy Mariasy Furmint 2021 – o klasycznej, bladozielonej barwie, aromatach zielonych jabłek, gruszek, cytrusów i mokrej skały. W ustach wytrawny, średnio zbudowany, z wysoką kwasowością, delikatnym cukrem resztkowym, nutami cytrusów, mokrej skały, zielonego jabłka oraz średnim finiszem. Ocena: ***/**** (89/100 pkt).

Enolog-legenda – András Bacsó. (fot. własna)

Innym, mniej znanym producentem, z którym się jeszcze nie zetknąłem na poprzednich edycjach to Szignarovits-Maka Pince z Mátry. Szignarovits-Maka Furmint 2021 jest dość surowym, aczkolwiek udanym winem. Posiada bladozłotą barwę, pachnie gruszką, zielonym jabłkiem, przyprawami korzennymi. W ustach dość dobrze zbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością i wysokim alkoholem. Smak podąża za aromatami: mamy tu gruszkę, zielone jabłko, cytrusy, trochę pestkowej goryczki i średnio długi finisz. Ocena: ***/**** (89/100 pkt).

Solidny furmint z Mátry. (fot. własna)

Solidnie zaprezentowała się także winiarnia Steigler Pince z Sopronu. Pokazali dwa furminty, jednakże moją uwagę przykuł młodszy z nich – Steigler Prémium Furmint 2021. Mieni się bladosłomkową barwę, kusi aromatami wanili, żółtych gruszek, zielonych jabłek, miodu. Usta są wytrawne, dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, nutami zielonych jabłek, gruszek, wanilii, przypraw korzennych, pieprzu i słoną mineralnością. Finisz średniodługi. Ocena: **** (91/100 pkt).

Wschodząca gwiazda Sopronu. (fot. własna)

Po długiej przerwie w zeszłym roku ponownie spróbowałem win Pelle Pince z Tokaju i z chęcią do nich wróciłem podczas degustacji. Pelle Tokaji Furmint 2021 to chyba jedno z najlepszych win tokajskich w kategorii cena/jakość. Posiada bladozieloną barwę, pachnie brzoskwinią, gruszką, zielonym jabłkiem, wanilią i mokrą skałą. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z świetną kwasowością i delikatnie zaznaczonym cukrem resztkowym. Świetnie harmonijne, z nutami moreli, brzoskwini, gruszki, cytrusów, ale też mokrej skały i dymu. Finisz średnio długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Jeszcze lepsze jest Pelle Szent Tamás Furmint 2019. Cechuje je bladozłoty kolor, oraz aromaty moreli, brzoskwini, gruszki, a także wanilii, krzemu oraz przypraw korzennych. W ustach dobrze zbudowane, wytrawne, z świetną kwasowością, soczystą owocowością spod znaku gruszki, brzoskwini, moreli, zielonego jabłka i cytryny, wsparte słoną nutą mineralnoą. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt).

Tokajska rewelacja od Pelle Pince. (fot. własna)

Nie mogłem zakończyć degustacji bez spróbowania win z Somló. Tamtejsze furminty rzadko kiedy mnie zachwycają, tym razem jednak znalazłem jednego, który mi się spodobał. Kolonics Nagy-Somlói Furmint 2019 posiada głęboką, złotą barwę. Nos kusi aromatami krzemu, dymu, miodu, szarlotki, suszonych śliwek. W ustach wytrawne, ekstraktywne, mocno zbudowane, z potężną kwasowością i sporym alkoholem. Znajdziemy tu nuty dojrzałych czerwonych jabłek, gruszek, suszonej śliwki, miodu, skóry, a także pieprzu i soli kamiennej. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt).

Wulkaniczny furmint z Somło (fot. własna)

Mógłbym wymienić tu jeszcze kilka-kilkadziesiąt innych butelek od cenionych winiarni, ale byłoby to powielanie tekstów z poprzednich lat. Znani producenci nie zawodzą, warto do nich wracać co roku, aczkolwiek wciąż należy szukać nowych graczy, którzy często oferują wina wysokiej jakości w przystępnych cenach. Szkoda natomiast, że na imprezę nie wybrał się niemalże nikt z polskich przedstawicieli branży – na to wygląda, że zainteresowanie Węgrami i węgierskimi winami (z wiadomych powodów) utrzymuje się na niskim poziomie. Mam nadzieje, że wraz z upływem czasu sytuacja powróci do normy, gdyż Węgry w temacie furminta (i nie tylko) wciąż mają wiele do zaoferowania.

W degustacji brałem na zaproszenie organizatora i pomysłodawcy Furmint Február – Dániela Kézdyego.

Unger Bormanufaktúra – naturalne kékfrankose z pogranicza Austrii i Węgier

Leżące blisko granicy austriacko-węgierskiej miasto Kőszeg, oraz działające w nim winiarnie wielokrotnie pojawiały się na łamach tego bloga. Tym bardziej ucieszyła mnie wieść o pojawieniu się kolejnego projektu winiarskiego, który pełnymi garściami czerpie z tradycji tego miejsca oraz jego okolic – to właśnie Unger Bormanufaktúra. Jest to małe (5 hektarów) gospodarstwo, którego pierwsze wina pojawiły się właśnie na rynku. Jego właścicielami są Ervin Stampf oraz dr. Tamás Kaibinger, którzy w 2016 roku kupili parcele w historycznych siedliskach miasta (Kálvária-hegy, Árnyékos tető, Szultán-domb oraz Ördög-árok), obsadzając je wyselekcjonowanymi klonami kékfrankosa. Nazwa winiarni pochodzi od pradziadka właścicieli, którego nazwisko brzmiało właśnie Unger.

Winnice na wzgórzu Kálvária-domb. (fot. własna)

Oprócz nich posiadają także stare nasadzenia w stanowiskach Kálvária-hegy (kékfrankos) oraz Guba-hegy (kékfrankos, zweigelt, syrah). Roczna produkcja wynosi obecnie kilka tysięcy butelek, zaś wszystkie wina pochodzą z upraw biodynamicznych. Aktualnie winiarnia przechodzi proces certyfikacji. Wszystkie wina fermentują spontanicznie w otwartych kadziach, są długo macerowane, niefiltrowane i nieklarowane. Jedynym dodatkiem są minimalne ilości siarki dla stabilizacji. Ich wina miałem przyjemność spróbować podczas otwartej degustacji dystrybutora – firmy Demijohn, natomiast winnice zwiedziłem podczas ostatniej wizyty w Kőszeg.

Stare krzewy kékfrankosa. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Öreg Kálvária Kékfrankos 2020 powstało z owoców ponad 30-letnich krzewów rosnących na najwyżej położonej parceli producenta, leżącej na wysokości niemalże 400 m. n. p. m. Fermentowało spontanicznie, 2/3 wina dojrzewała przez 8 miesięcy w używanej beczce z francuskiego dębu, pozostała część w plastikowych zbiornikach. Barwa ciemnorubinowa, głęboka. W nosie dominują aromaty owocowe: wiśni, czereśni, żurawiny i czerwonej porzeczki, pojawiają się tu także goździki. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i średniej taninie. Znajdziemy tu nuty wiśni, czereśni, czerwonej porzeczki, hibiskusa, a także lekką pieprzność oraz korzenność. Finisz średniodługi. Bardzo klasyczny przedstawiciel gatunku. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 5500 HUF (70,50 PLN).

Młode wino z dojrzałych krzewów. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Fiatal Kálvária Kékfrankos 2020 pochodzi z młodych, posadzonych w 2016 krzewów, leżących obok starszych nasadzeń na parceli Kálvária. Jest to pierwszy zbiór gron, które później macerowano na zimno, odszypułkowano, wytłoczono, spontanicznie przefermentowano, po czym trafiły do plastikowych zbiorników umożliwiających mikrooksydację. Posiada ono ciemnorubinową, niemalże granatową barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, fiołkami i żurawiną. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością i średnią taniną. Sporo tu owocowości spod znaku czereśni, wiśni, czerwonej porzeczki, jeżyn, a także fiołków oraz pieprzności. Finisz średniodługi. Solidny debiutant ze sporym potencjałem dojrzewania! Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 7350 HUF (94 PLN).

Młode krzewy – wielki potencjał! (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Ördög Kékfrankos 2020 to kolejna selekcja owoców z młodych krzewów z pojedynczej parceli – w tym przypadku Ördög-árok (tł. Diabli dół). Po chłodnej maceracji i spontanicznej fermentacji w otwartych kadziach 2/3 wina trafiło do nowej austriackiej beczki na 8 miesięcy, zaś pozostała część dojrzewała w plastikowym zbiorniku. Cechuje je dość głęboka, rubinowa barwa. Nos aromatyczny, pachnący wiśnią, czereśnią, wanilią, żurawiną oraz burakiem. W ustach nieco mocniej zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i łagodnej taninie. Sporo tu nut wiśni, czereśni, żurawiny, pojawia się także ziemistość, pikantność, a wszystko zaokrąglają przyprawy – imbir, goździki oraz wanilia. Finisz długi. Świetna struktura, harmonia, długość – po prostu piękne wino! Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 8990 HUF (115 PLN).

Diabelsko dobre wino. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Hipszter Kékfrankos 2020 stanowi kupaż z gron zebranych w parcelach Ördög-árok oraz Árnyékos-tető (w proporcjach 50-50%), z których 30% stanowiły całe kiście. Fermentowało w otwartych kadziach, później dojrzewało w dębowej beczce. Charakteryzuje je ciemnorubinowa, głęboka barwa. W nosie sporo się dzieje – mamy tu typowe dla odmiany aromaty wiśni, czereśni, żurawiny, wsparte fiołkami, ziemią oraz czarnym pieprzem. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i łagodnej taninie. Oprócz nut owocowych (wiśnia, czereśnia), znajdziemy tu także umami, dym, jeżyny oraz ziemistość. Młode, skoncentrowane wino, domagające się dłuższego dojrzewania. Ocena: **** (91/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Winnice w Ördög-árok. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Szultán Kékfrankos 2020 jest kolejnym jednoparcelowym winem z czteroletnich krzewów rosnących w siedlisku Szultán-domb. Podobnie jak kilka innych win, i ono dojrzewało w nowej beczce Stockingera. Posiada głęboką, rubinową barwę. W nosie na pierwszym planie zaznaczają się aromaty wiśni, czereśni, jeżyn, do których dochodzi ziemistość, dym, wanilia. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o świetnej kwasowości i gładkiej taninie. Nie brakuje tu zarówno soczystych nut owocowych: czereśni, wiśni, żurawiny, znajdziemy też wanilię, skórę, dym, mokrą ziemię oraz goździki. Finisz długi. Wybitna czerwień, która już pokazuje swój spory potencjał. Ocena: **** (92/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Młode nasadzenia w parceli Szultán-domb. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Csúcsos Hideg Kékfrankos 2020 pochodzi z jednej z najwyżej (450 m. n. p. m.) położonych parceli na Węgrzech – Árnyékos-tető. Wino po fermentacji w otwartej kadzi trafiło do nowej, 500-litrowej beczki Stockingera, w której dojrzewało przez 8 miesięcy. Zachwyca gęstą, ciemnorubinową barwą. Nos intensywny, z wyraźnymi aromatami wanili, wiśni, czereśni, żurawiny i maliny. W ustach najdelikatniejsze z wszystkich, wytrawne, z świetną kwasowością i pluszową taniną. I tu dominują czerwone owoce: wiśnia, czereśnia, żurawina, czerwona porzeczka oraz malina, wsparte mokrą ziemią, wanilią i czarnym pieprzem. Kruche, delikatne, a zarazem pełne mocy czerwone wino z jednej z najzimniejszych winnic kraju – czy może być lepiej? Ocena: **** (92/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Winiarz – dr. Tamás Kaibinger. (fot. własna)

Ervin Stampf i Tamás Kaibinger na nowo odkrywają potencjał tutejszych winnic. Wiele z tych słynnych niegdyś miejsc zostało zapomnianych na skutek plagi filoksery, zaś uprawy przeniesiono z wzgórz na mniejsca łatwiej dostępne. Na szczęście szaleni zapaleńcy – architekt oraz prawnik, korzystając z rodzinnego dziedzictwa potrafili stworzyć świetne wina z odmiany, która doskonale zadomowiła się w okolicy. I choć to dopiero pierwszy rocznik, to śmiem stwierdzić – że najlepsze jeszcze przed nimi (i nami!).

Win winiarni Unger Bormanufaktúra próbowałem na degustacji portfolio węgierskiego dystrybutora – firmy Demijohn na koszt własny.

Jagodics Pince – niesztampowe wina z zachodnich rubieży Węgier

Mało kto by się spodziewał, że zachodnie Węgry, a zwłaszcza pas ziemi przy granicy z Austrią ma winomanom tak wiele do zaoferowania. Co prawda po drugiej stronie znajduje się prężnie rozwijający się region Burgenlandu, w którym święci tryumfy blaufränkisch, natomiast u Węgrów przez długi czas nie działo się zbyt wiele ciekawego. Dopiero ostatnie lata i działania pionierów takich jak Franz Weninger czy Imre Garger przyniosły rewolucję jakościową, choć do dziś można się natknąć na wina przywołujące na myśl poprzednią epokę. Na szczęście jest ich coraz mniej. Tym razem przenosimy się do małego, historycznego miasteczka Kőszeg, w którym od stuleci powstaje cenione wino. Urokliwie położone na wschodnich krańcach Alp słynie głównie czerwieni, zaś sok tej ziemi niegdyś dostarczano na dwór królewski w Budzie.

Widok na Kőszeg z winnicy. (fot. producenta)

Dziś w okolicy działa kilku producentów, z których najlepsze wina robi Attila Jagodics, o którym była już mowa na łamach tego bloga. Jest to właściciel małej, rodzinnej winiarni, założonej przez jego ojca pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia. Dziś Attila gospodaruje na 4 hektarach w stanowisku Borsmonostori-dűlő, gdzie rosną krzewy blauburgera, cabernet sauvignon, kékfrankosa oraz chardonnay i sauvignon blanc. Wina powstają w tradycyjny sposób, poważne czerwienie przez rok dojrzewają w dębowych beczkach, zaś większość bieli i róże leżakują w stalowych tankach. Rocznie powstaje około 12-15 tysięcy butelek, które do niedawna były dostępne tylko w mieście i okolicy. Na szczęście pojawił się importer w postaci sądeckiej firmy Rafa-Wino, która zdecydowała się sprowadzić te perełki do Polski. Poznajmy zatem trzy z nich.

Utalentowany winiarz – Attila Jagodics. (fot. producenta)

Jagodics Éjfél Kékfrankos 2018 to jeden z moich osobistych faworytów spośród win zrobionych z tej odmiany. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, fiołkami, czerwoną porzeczką oraz przyprawami korzennymi. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, delikatnej taninie, z soczystą owocowością spod znaku wiśni, czereśni, czerwonej porzeczki i żurawiny, a także z lekko zaznaczoną pieprzną pikantnością. Całość wieńczy średniodługi finisz z nutą wiśniową. Bardzo klasyczne w stylu, podobne do win z drugiej strony granicy. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 66,99 PLN.

Świetny, soczysty kékfrankos. (fot. własna)

Jagodics Naplemente Blauburger 2018 przez długi czas był jednym z niewielu solidnych win powstałych w całości z tej odmiany. I choć dziś brak mu werwy młodości, wciąż zachował sporo ze swojego bujnego charakteru. Posiada ciemnorubinową, niemalże purpurową barwę. W nosie z początku pojawia się delikatna nuta stajenna, dlatego też zalecam chwilę dekantacji. Po chwili wino otwiera się, pojawiają się chryzantemy, owoce leśne, suszone śliwki, dym, goździki i skórę. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o wysokiej kwasowości i średniej taninie, z wyraźnymi nutami chryzantem, fiołków, jeżyn, wędzonych śliwek oraz ściółki leśnej, a także z lekką pikantnością. Finisz śrendiodługi, kwiatowy. Ocena: *** (84/100 pkt). Cena: 64,99 PLN.

Piliście już blauburgera? (fot. własna)

Jagodics Kőszegi Cabernet Sauvignon 2017 to najstarsze wino z całej trójki, acz w ciemno bym tego nie zgadł. Dobrze oddaje charakter odmiany jak i stosunkowo chłodnego klimatu, z którego pochodzi. Posiada rubinową barwę o średniej głębi. Pachnie czarną porzeczką, wiśnią, czereśnią, papryką oraz skórą. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o sporej kwasowości, wysokiej taninie, wyraźnych nutach czarnej porzeczki i papryki. Dalej pojawia się mięta, eukaliptus, skóra, dym, a także wanilia. Uczciwie zrobione, solidne czerwone wino, które jednakże domaga się towarzystwa, chociażby w postaci mięsiwa. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 55,99 PLN.

Cabernet sauvignon z wegierską duszą. (fot. własna)

Wina Attili Jagodicsa to z pewnością dobry przyczynek, by zwrócić uwagę na ten nieznany dotychczas wśród Polaków zakątek Węgier, pełen wspaniałych atrakcji turystycznych, pięknych krajobrazów i coraz lepszych win. A póki granice są zamknięte – rozkoszujmy się solidnymi czerwieniami, które w końcu pojawiły się na polskich półkach. Z pewnością zachęcą nas, by zejść z utartych szlaków.

Źródło win: udostepnione do degustacji przez producenta.