Chateau Isolette – francuskie wina z polską duszą

Koniec lata i początek jesieni sprzyja refleksjom. Przywołujemy wspomnienia minionych ciepłych miesięcy i miejsc, które odwiedziliśmy w trakcie wakacji. Niestety wielu z nas ze względu na panujące w tym roku okoliczności nie było w stanie wyruszyć w drogę, czy to ze względów finansowych, jak i też zamkniętych granic. Na szczęście wina, które spożywamy dość często odzwierciedlają charakter miejsca, w którym powstają, dzięki temu przynajmniuej przez chwilę możemy się poczuć, jakbyśmy tam byli. Tym razem przenosimy się więc do południowej Francji, a dokładniej położonej na południowym skraju Doliny Rodanu apelacji Luberon, w której siedzibę ma winiarnia Chateau Isolette, należąca do polskich właścicieli. Winnice położone w okolicy miejscowości Apt rozciągają się na 45 hektarach, w samym środku Regionalnego Parku Naturalnego Luberon, na glebach wapiennych, piaszczysto-gliniastych i piaszczystych. Uprawia się typowe odmiany dla Doliny Rodanu i Prowansji: syrah, grenache noir, mourvèdre, cinsault, grenache blanc, clairette, viognier i bourboulenc, a także światowe: chardonnay, cabernet sauvignon i merlot. Oferta producenta liczy kilkanaście pozycji, ja zaś spróbowałem 6 z nich – jednej bieli, dwóch róży i trzech czerwieni.

Przyjemny, nietypowy viognier. (fot. własna)

Chateau Isolette Viognier 2018 (IGP Vauclause) pokazuje zupełnie inną twarz odmiany, niz ta, do której przywykliśmy z innych okolic Doliny Rodanu. Posiada bladożółtą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty jabłek, gruszek, cytrusów, polnych kwiatów i ziół. W ustach średniozbudowane, z wyraźnym ziołowo-kwiatowym charakterem, przyzwoitą kwasowością i delikatną nutą owoców: jabłka, gruszki, pigwy i pomarańczy. Nie jest szczególnie głębokie, ale odświeżające i po prostu smaczne. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 42 PLN. Chateau Isolette Marius Rosé 2019 (AOP Luberon) to kupaż grenache noir (60%) i syrah (40%). Charakteryzuje je bladoróżowa barwa, pachnie zaś truskawkami, czerwonymi jagodami, malinami i płatkami róży. W ustach stosunkowo lekkie, z przyzwoitą kwasowością,  nutami czerwonych porzeczek, truskawek, malin i kremową teksturą. Przyjemne, lekkie wino, które umili niejeden wieczór. Ocena: *** (85/100 pkt). Cena: 34 PLN.

Niezły, soczysty róż. (fot. własna)

Drugi z róży – Chateau Isolette Ondine Rosé 2019 (AOP Luberon) powstał w odwróconych proporcjach do poprzednika – dominuje syrah (60%), którego uzupełnia grenache noir (40%). Wyraźnie wyczuwalny jest także późniejszy moment zbiorów, co windać także w nieco wyższym poziomie alkoholu. Znajdziemy tu delikatną, jasnoróżnową barwę, aromaty truskawek, poziomek oraz kompotu z malin. W ustach nieco mocniej zbudowane od pierwszego różu, z niezbyt wysoką kwasowością, nutami poziomki, truskawki, a także delikatnie wystającym alkoholem i goryczką. Przyzwoite wino, które wymaga dość niskiej temperatury podania. Ocena: **/*** (83/100 pkt). Pierwsza z czerwieni – Chateau Isolette Cuvée Prestige 2016 (AOP Luberon) to mocno zbudowana czerwień (syrah 80%, grenache noir 20%), o ciemnopurpurowej barwie, aromatach śliwki, owoców leśnych, świeżo prażonej kawy, wanili i czekolady. W ustach gęste, skoncentrowane, o wyraźnych nutach wiśni, jeżyn, borówki i śliwki, a także czekolady, wanili oraz czarnego pieprzu. Potężne taniny z upływem czasu łagodnieją. Finisz średniodługi, z tytoniowym posmakiem. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 38 PLN.

Mało tradycyjny kupaż. (fot. własna)

Chateau Isolette Cuvée Tradition 2015 (IGP Vaucluse), to kupaż nieco mniej typowych w tych obszarach odmian cabernet sauvignon i merlota (w proporcjach 60%/40%), dojrzewających przez 18 miesięcy w nowych beczkach dębowych. Cechuje je purpurowa barwa, aromaty tytoniu, wanilii, drewna, spod których po pewnym czasie przebija się jeżyna, czarna porzeczka i dojrzałe wiśnie. W ustach potężne, gęste, ze sporą koncentracją, dość surowymi taninami, średnią kwasowością oraz nutami wiśni, jeżyn, tarniny, śliwy, tytoniu i czekolady. Niektórym będzie przeszkadzać nieco przerysowana beczkowość, lecz z czasem wychodzi spod niej soczystość owocu. Ocena: *** (85/100 pkt). Cena: 44 PLN. Ostatnia butelka, to Chateau Isolette La Bohème 2015 (AOP Luberon). Powstało z syrah (70%) oraz grenache noir (30%) i dojrzewało w dębowych beczkach. Posiada ciemnopurpurową barwę, w nosie znajdziemy aromaty wiśni, czereśni, śliwki, czekolady, tytoniu i lukrecji. W ustach znajdziemy sporo ekstraktu, wysoką, szorstką taninę, mocno wyczuwalny alkohol (14%), a także wanilię, czekoladę, tytoń, czarny pieprz, spod których po chwili wyłaniają się nuty wiśni, czereśni, jeżyn i borówek. Wyraźnie brakuje kwasowości, która nadała by mu nieco werwy, bo owoc sprawia wrażenie soku wysokiej jakości. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 58 PLN.

Poważna, solidna czerwień. (fot. własna)

Chateau Isolette sprawia wrażenie przemyślanego, rozsądnie prowadzonego biznesu, szczególnie, jeśli popatrzymy na schludny, spójny design, dobrze wykonaną szatę graficzną strony i w miarę przystępne ceny. Jedyne czego nie mogę do końca zrozumieć, to dość ciężkie butelki, które w przypadku producenta chwalącego się poszanowaniem środowiska naturalnego są nie do końca potrzebnym rozwiązaniem i dodatkowym kosztem (transport też generuje zanieczyszczenia i wyższe koszty). Mimo tego, te wina w chłodne jesienne i zimowe dni z pewnością pozwolą nam przenieść się duchem w ciepłe strony południowej Francji, by pomóc zapomnieć o nieszczególnie radosnej rzeczywistości, w której się znaleźliśmy.

Wina otrzymałem do degustacji od producenta – Chateau Isolette. Wina w podanych cenach można zamówić na stronie producenta.

Konyári Pincészet – szczypta śródziemnomorza na balatońskiej riwierze

Pod koniec lata dało wyczuć się w powietrzu, że sytuacja epidemiologiczna powoli zbliża się do wiosennej, dlatego też podjęliśmy z rodziną decyzję o tym, by kilka dni wakacyjnego wypoczynku spędzić w stosunkowo wciąż bezpiecznym miejscem – na południowym brzegu Balatonu. I choć podróż w założeniu miała być poświęcona leniwemu wypoczynkowi na plaży, to udało się znaleźć chwilę, by odwiedzić czołowego producenta z regionu – położoną w Balatonlelle winiarnię Konyári Pincészet. Przedsiębiorstwo założone w 2000 roku przez Jánosa Konyáriego jest dziś znaczącym graczem na lokalnym rynku, uprawiając winogrona na 38 hektarach i produkując ponad 230 tysięcy butelek wina rocznie, powstających głównie z ciemnych odmian winorośli. Uznaniem rangi winiarni było przyznanie zmarłemu w 2017 roku założycielowi tytułu Winiarza Roku 2008. Dziś gospodarstwem z powodzeniem zarządza syn Jánosa – Dániel. Urokliwa siedziba z terasem przywołuje na myśl atmosferę południa Europy, łącząc nowoczesność wraz z historią – jedną z części winiarni jest pochodząca z 1757 roku piwnica, należąca niegdyś do barona Györgya Majthényiego. To w niej w beczkach barrique dojrzewają najdroższe wina rodziny. Ja zaś spróbowałem 3 z nich.

Śródziemnomorska atmosfera na terasie. (fot. własna)

Pierwsze – Konyári Chardonnay 2019 to przyjemna, choć niespecjalnie głęboka biel z gron zebranych w stanowisku Kishegy. Fermentowało w niskiej temperaturze w stalowych zbiornikach, również dojrzewając w stali, na osadzie. W efekcie otrzymujemy wino bladozielonej barwie, aromatach brzoskwini, gruszki, cytrusów, polnych kwiatów, żółtych jabłek. W ustach średniozbudowane, z dość wysokim alkoholem (13,5%) oraz średnią kwasowością. Dużo tu nut owoców pestkowych (gruszka, brzoskwinia, jabłko), a także ziół, trawy oraz imbiru. Niespecjalnie głęboka, ale odświeżająca, przyjemna biel. Ocena: **/*** (84/100 pkt). Cena: 1650 HUF (20,50 PLN).

Chardonnay jakich wiele. (fot. własna)

Kolejne wino to jedna z podstawowych czerwieni producenta – Konyári Cabernet-Syrah 2018. W skład kupażu wchodzą dwa cabernety: sauvignon oraz franc, które dopełnia niewielka zawartość syrah. Dojrzewało w dębowych beczkach. Charakteryzuje je ciemnopurpurowa barwa, w nosie pachnie jeżyną, czarną porzeczką, fiołkami, wanilią, czekoladą, drewnem sandałowym. W ustach gęste, skoncentrowane, z potężną taniną, średnio-wysoką kwasowością, sporym alkoholem (14%), z intensywnością smaków. Znajdziemy tu między innymi nuty czarnych porzeczek, borówek, jeżyn, papryki, wanili, czekolady, drewna oraz dymu wędzalnicznego. Finisz średniodługi, z wyraźną nutą paprykową. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 2500 HUF (31 PLN).

Przyjemna czerwień w super cenie. (fot. własna)

Ostatnie z trójki – Konyári Sessio 2017 to już zupełnie inna kategoria wagowa. Dojrzewający przez 14 miesięcy w nowych oraz używanych, małych dębowych beczkach kupaż merlota i cabernet sauvignon, potrafi przytłoczyć. Barwa purpurowa, głęboka. Nos kusi aromatami owoców leśnych, jeżyn, wiśni, czarnej porzeczki, czekolady, wanilii oraz fiołków. Usta gęste, skoncentrowane, z potężną kwasowością, wysokim, acz ładnie wtopionym alkoholem (14,5%) i krągłą, acz wyraźną taniną. Kusi intensywnym smakiem dojrzałych, ciemnych wiśni, czarnej porzeczki, papryki, jeżyn, wanili, tytoniu, czekolady i drzewa sandałowego. Finisz długi, z nutą fiołkową. Ocena: **** (91/100). Cena: 6500 HUF (81,50 PLN).

Czerwony mocarz znad Balatonu. (fot. własna)

Biorąc pod uwagę jakość i renomę producenta, to należy uznać, że nie są to wygórowane sumy, zwłaszcza w przypadku win podstawowych. Mamy w końcu do czynienia z najbardziej znaną winiarnią regionu, której butelki znajdziemy w czołowych restauracjach kraju. Owszem, stylistyka win czerwonych dla wielu może wydawać się odstraszająca, gdyż nie każdy lubi tak mocny wpływ beczki. Nie zmienia to jednak faktu, że są to po prostu dobrze skomponowane czerwienie, które powstały ze świetnego surowca, dla którego drewno jest tylko i aż umiejętnie użytym dodatkiem. Niektóre (ale nie opisane we wpisie) wina Konyári są dostępne w ofercie importera www.winotokaj.pl

Źródło wina: zakup własny.

Kerekes Syrah 2017 – przyjemna czerwień z południowych stoków Mátry

Ostatnimi czasy dość rzadko spoglądałem w kierunku Mátry, a w szczególności czerwonych win powstających w tamtym regionie. Generalnie region znany jest raczej z białych odmian, choć powstają tam coraz lepsze kékfrankose, pinot noiry, a ostatnio również syrah. Z jednym z nich zapoznałem się podczas degustacji porównawczej win z tego szczepu organizowanej przez portal Borsmenta. Za jego produkcją stoi Tamás Kerekes z winiarni Kerekes Szőlőbirtok és Pince z Gyöngyöstarján. Jest to niewielkie, powstałe w 2010 roku gospodarstwo, liczące obecnie 4,4 hektara upraw, z których dominującą część stanowią białe odmiany.

Węgierski syrah? To może się udać! (fot. Gábor Vető)

Kerekes Syrah 2017, choć pochodzi z Mátry, to ze względów apelacyjnych jest uszeregowany kategorię niżej, jako wino z Górnych Węgier. Powstało z gron zebranych z siedliska Lógi-dűlő, zaś sadzonki krzewów, z których je zrobiono sprowadzono z Doliny Rodanu. Fermentowało przez 16 dni wraz z skórkami, po czym trafiło do nowej, średniowypalanej beczki (1000 l), w której spędziło 16 miesięcy. Posiada średnią, rubinową barwę, pachnie owocami leśnymi, a konkretniej jeżynami, tarniną, śliwką, ciemną wiśnią, czarnym pieprzem, wanilią i czekoladą. W ustach przyzwoicie zbudowane, o dobrze zaznaczonej kwasowości, nutach lukrecji, jeżyn, wiśni, gorzkiej czekolady, wanilii, oraz czarnego pieprzu, z średnim alkoholem i gładkimi taninami. Średni finisz z nutą jeżyn i wiśni. Ocena: ***. Cena: 3120 HUF (40 PLN). Choć nie jest to rodańska klasyka, to wciąż przyzwoity wybór z pośród morza przeciętnych węgierskich win z tej odmiany.

Źródło wina: degustowane podczas degustacji prasowej organizowanej przez Edit Szabó z portalu Borsmenta