Stawiając kolejne kroki w odkrywaniu ciekawych węgierskich win postanowiłem udać się do sklepu A másik bolt na kolejną organizowaną tam degustację. Wiele tygodni minęło od czasu, kiedy ostatni raz moja noga postąpiła w skromnych progach tego miejsca, nie licząc wizyty, którą ostatnio złożyliśmy tam z Piotrem Wdowiakiem. Ominęło mnie kilka ciekawych wydarzeń, więc skorzystałem z nadarzającej się możliwości, by skosztować wina wielkiego badaczońskiego naturalisty, czyli Endre Szásziego. Pochodzi on z lokalnej rodziny winogrodników. Rodzinną tradycję zapoczątkował jego ojciec, który w czasach jedynego słusznego systemu pracował w miejscowym kombinacie winiarskim. Po jego nagłej śmierci syn musiał szybko się usamodzielnić, po ukończeniu technikum również wstąpił w szeregi badaczońskiej spółdzielni i pracował tam aż do transformacji ustrojowej. Decyzja o prowadzeniu własnej działalności zapadła już w połowie lat 90. W 2000 roku obsadzono pierwsze dwa hektary w okolicy miejscowości Hegymagas, dwa lata później gospodarstwo zajmowało już 8 ha, a dziś winna latorośl porasta 20 ha. Uprawa odbywa się w całości ekologicznie, co powoduje olbrzymie wahania w wielkości produkcji. Jedyne, co u Szásziego jest niezmienne, to etykieta – ta sama od prawie 20 lat.
Pewne rzeczy w życiu pozostają niezmienne. (fot. własna)
Na degustacji podano 11 win, 10 białych i jedno czerwone. Zaczęliśmy od wina musującego Gyöngyös, będącego kupażem Kéknyelű i Rozsakő. Nie są to wybitnie aromatyczne szczepy, co daje się poznać w tym winie. Jasnozłota barwa, delikatne musowanie, w nosie delikatne nuty brzoskwini i cytrusów. W ustach śladowa mineralność, trochę nut cytrusowych oraz lekka kwasowość. Pojawiają się również nuty kwiatowe i delikatna, migdałowa groczka. Ocena: **/***. Mało emocji. Zdecydowanie ciekawiej zrobiło się przy Szigligeti Olaszrizling 2015. Jasnozłota barwa, w nosie brzoskwinie, morele, miód. W ustach sporo ciała, wyraźne nuty białych owoców, brzoskwinia, lekka słoność, przyjemna kwasowość. Złożone, kompleksowe i po prostu bardzo dobre. Ocena: ****. Kolejny przedstawiciel tego szczepu – Szent György-hegyi Olaszrizling 2015 pokazuje nieco inne oblicze. Jest to wino jasnozłotej barwie , wyraźnie mineralnym nosie, z lekkimi nutami suszonych owoców, w tle pojawiają się również owoce tropikalne. Więcej ciała, bardziej aromatyczne, lekko pikantne. Ocena: ****.
Degustacja zgromadziła sporo chętnych. (fot. własna)
Następne podane wino, Badacsonyi Vulcanus 2015 to prawdziwa ciekawostka. Autochtoniczny, węgierski szczep, powstały jako krzyżówka Pinot Gris oraz Budai Zöld, uprawiany jest tylko w Badacsony, na zboczach góry Szigliget, zajmując powierzchnię ledwie kilku hektarów. Wino posiada jasnozłotą barwę, w nosie mamy nuty maślane oraz cytrusów, w ustach wyraźna kwasowość, zielone jabłko, migdałowa goryczka i słona mineralność. Lekkie, przyjemne, choć bez fajerwerków. Ocena: ***. Podobnie ma się rzecz z Szigligeti Rózsakő 2015. Szczep, z którego powstało owo wino jest krzyżówką Kéknyelű i Budai Zöld i występuje jedynie w Badacsony. Barwa taka sama, jak u poprzedników (wynikająca raczej z technologii produkcji a nie charakterystyki poszczególnych gron), w nosie wyczuwalna mineralność, cytrusy, białe owoce. W ustach dominuje słona mineralność, jest też spora kwasowość, wyraźne nuty białych owoców, cytrusów i migdałowa goryczka. Jest lekko, przyjemnie, choć brakuje mu wyraźnie struktury i złożoności. Ocena: ***.
Endre Szászi Jr opowiada o winach ojca. (fot. własna)
Kolejne dwa trunki powstały również z lokalnego szczepu – Kéknyelű. Wino z rocznika 2015 posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalna jest lekka pikantność, nuty białych owoców i polnych kwiatów. W ustach zarysowują się nuty białych owoców, trzon stanowi jednak cytusowa, wyraźna kwasowość. Jest też lekka, słona mineralność, migdałowa goryczka i nuta polnych kwiatów. Bardzo lekkie, wręcz zwiewne –idealne na lato. Ocena: ***/****. Kéknyelű 2014 pokazuje nieco inne oblicze – mamy tu głębokozłotą barwę, w nosie nuty dojrzałych moreli i brzoskwinii, miodu oraz botrytisu. W ustach rześka, wyraźna kwasowość, nuty suszonych owoców, moreli, brzoskwini. Mamy tu sporo ciała, typowe dla szczepu nuty kwiatowe, w tle gdzieś migocze delikatna mineralność. Jest też botrytis, dzięki któremu pojawia się charakterystyczna nuta miodowa. Dla winiarzy był to potwornie ciężki rocznik – sporą część zbiorów zabrały deszcze, lecz grona, które udało się zebrać były niesamowitej jakości – i to widać w tym winie. Ocena: ****. Innym popularnym w Badacsony szczepem jest Pinot Gris. Szürkebarát (jego lokalna nazwa) 2014 również posiada wyraźne ślady wpływu botrytisu. Złota barwa, w nosie nuty suszonych owoców, jabłka, skórka pomarańczy. W ustach delikatnie wyczuwalny cukier resztkowy, cytryny, pomarańcze, suszone owoce, spora kwasowość, ale trochę mało ciała. Niespecjalnie przekonuje mnie to wcielenie. Zbyt wodniste. Ocena: **/***.
Świetna selekcja win. (fot. własna)
Zmierzając ku finiszowi w kieliszkach pojawił się Szent Györgyi-hegyi Zeusz 2013. Charakteryzuje się złotą barwę, w nosie pojawiają się nuty mineralne, białe owoce, cytrusy. W ustach mamy wyraźną kwasowość, spory alkohol, lekkie nuty białych owoców. Pojawia się także migdałowa goryczka. Nieco brakuje tutaj harmonii. Ocena: **/***. Kabócás-dülő Olaszrizling 2011 przeniósł nas w nieco inne rejestry. Posiada jasnobursztynową nazwą, w nosie dominują nuty miodowe, botrytis, mango, brzoskwinia oraz morela. W ustach spora kwasowość, którą harmonijnie uzupełnia wyraźny cukier resztkowy. Oleista struktura, wyraźny, czysty owoc (morele, brzoskwinie, mango, cytrusy), a także lekka pikantność sprawiają, że wino to daje olbrzymią przyjemność. W tle mamy także skórkę pomarańczy i nutę świeżo zmielonych goździków. Całość niesamowicie złożona, harmonijna. Ocena: ****/*****. Koniec degustacji wieńczył Pinot Noir 2015. Jasnoczerwona barwa, w nosie owoce leśne, czerwona porzeczka, maliny. W ustach spora kwasowość, soczysty owoc – porzeczki, żurawina, malina. Lekkie, delikatne wino, które przywodzi nieco na myśl niemieckie Spätburgundery. Czysta przyjemność! Ocena: ****.
Myślę, że po tym wieczorze zdecydowanie częściej zacznę spoglądać w kierunku Badacsony, nie tylko na półkach supermarketów, ale także jako potencjalny cel podróży. Wina, które tam powstają mają swój wyjątkowy, mineralny, wulkaniczny charakter. Jeśli dodamy do tego lokalne, nigdzie indziej nie występujące szczepy, zapalonych winiarzy i ciekawą historię – to wyjdzie nam bardzo ciekawa mieszkanka, z której warto czerpać garściami. Zwłaszcza, że Badacsony to w Polsce jeszcze terra incognita – a chociażby ze względu na jej unikatowość wypadałoby umieścić ją w atlasie każdego winomana.
W degustacji brałem udział na koszt własny.