Szűcs Pincészet – nowe oblicze Tállyi

Pod koniec ubiegłego roku miałem przyjemność w niewielkim, trzyosobowym gronie zdegustować win Szűcs Pincészet. Jest to stosunkowo młoda rodzinna winiarnia, której początki sięgają 2011, kiedy Ferenc Szűcs zakupił pierwsze parcele w granicach wsi Tállya, leżącej niemalże w sercu tokajskiego regionu winiarskiego. Na premierę trzeba było czekać niemalże trzy lata, kiedy na rynku pojawiły się debiutanckie wina z rocznika 2013. Powierzchnia upraw zajmuje obecnie 6,5 ha (z czego 4 ha owocują) w pięciu stanowiskach: Bohomály, Hasznos, Mulató, Somszög oraz Tökösmál. Za stronę enologiczną od początku odpowiada István Hudák, pełniący podobną funkcję w kooperatywie Tállya Wines, do której przynależy również Szűcs Pincészet. Intrygujące jest za to logo winiarni – sylwetka boksera – które zostało zaprojektowane przez znanego grafika – Gézę Ipácsa (to on stoi za designem m.in etykiet Bolyki czy też kształtem tokajskiej butelki). Zdegustowaliśmy 6 win, z których poniżej opiszę pięć, gdyż ostatnie, słodkie okazało się kompletnie utlenione.

Hárslevelű z amofory. (fot. własna)

 

Jako pierwsze do kieliszków trafiło Tállya Hárslevelű Ceramic 2017. Jak sama nazwa wskazuje, większość wina dojrzewała w amforach, mniejsza część w stalowych tankach. Mamy tu jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne nuty zielonego jabłka, lipy, miodu, w ustach nieco gruszki, zielonego jabłka, przyzwoita kwasowość i szczypta słonej mineralności. Przyzwoite, aczkolwiek mało wyrafinowane, proste wino (ocena: ***). Następna butelka, czyli Szűcs Somszög Furmint 2016 przyniosła zdecydowanie więcej emocji. Grona użyte do produkcji tego wina pochodzą z wysoko klasyfikowanej parceli Somszög, o podłożu riolitowym. Posiada ono jasnozieloną barwę, w nosie wyraźnie wyczuwalny jest wpływ terroir – mamy tu zapach mokrej skały, kremowość, brzoskwinię, gruszkę oraz wanilię. W ustach sporo jest czystego, dojrzałego owocu pod postacią gruszek, brzoskwini oraz cytrusów, dalej zaznacza się słona mineralność oraz delikatna goryczka, a wszystko w ryzach trzyma świeża, ostra jak brzytwa kwasowość. Krągłe, złożone, wielowarstwowe wino ze sporym potencjałem dojrzewania (ocena: ****).

Bokser szukający nokautu. (fot. własna)

 

Szűcs Bohomály Furmint 2016 również pochodzi z siedliska pierwszej klasy, charakteryzuje się jasnozłotą barwą, w nosie dość mocno zamknięte, wyczuwalna jest mineralność, trochę aromatów brzoskwini i sporo nut beczkowych pod postacią wanili. W ustach dość jednowymiarowe, z solidną kwasowością, nutami cytrusów, zielonego jabłka i nieco wystającym alkoholem. Przyjemne, ale potrzebuje czasu (ocena: ***). Szűcs Somszög Furmint 2015 posiada jasnozłotą barwę, w nosie dominujący wpływ wciąż wykazuje beczka, sporo tu nut wanilii, goździków, dalej powoli uwalniają się aromaty owocowe: brzoskwini, moreli, ale też ananasa. W ustach mamy świetną, słoną mineralność, dalej następuje feria owoców: brzoskwinia, morela, gruszka oraz zielone jabłko, jest też spora kwasowość, lekka pikantność, goździki i biały pieprz. Do kontemplacji (ocena: ***/****). Jako ostatnie podane został Szűcs Bohomály Furmint 2015. Posiada ono jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty dymne, petrolu, biały pieprz, wanilia oraz polne zioła. W ustach ascetyczne, słone, z wanilią, brzoskwinią i gruszką, z solidną dawką kwasowości i słonej mineralności, oleiste, z długim finiszem. Warte cierpliwości, pełen potencjał pokaże w przeciągu najbliżych 2-3 lat (ocena: ***/****).

Wymaga cierpliwości. (fot. własna)

 

Wina Szűcs Pince są kolejnym dowodem, że Tállya odzyskuje swój dawny blask. Wspaniałe siedliska Bohomály i Somszög przyciągnęły również uwagę wielkich graczy, którzy stopniowo wykupują tutejsze parcele. Dzięki ciężkiej pracy winiarzy w ciągu kilku lat z pewnością odzyska część z swojej dawnej sławy.

Źródło win: degustowane podczas prywatnej degustacji w formacie BYOB.

Złota jesień w Tokaju – z gospodarską wizytą w najpiękniejszym regionie winiarskim Węgier.

Jesień jest w Tokaju i okolicach najpiękniejszą porą roku. Całoroczna, wytężona praca winiarzy daje efekty – skrzynie z gronami trafiają do winiarni, by te powoli zamieniły się w złocisty napój, którym będziemy się z radością raczyć w kolejnych latach. Winogrady również zmieniają swoje oblicze, by przez najbliższe kilka tygodni witać odwiedzających feerią barw. Wioski i miasta organizują festiwale ku czci wina, zaś pachnące jeszcze fermentującym moszczem piwniczki otwierają swe podwoje przed tłumami spragnionych podróżników. Zaiste, piękny to czas, najlepsza pora, by doświadczyć magii regionu i doskonałe wytłumaczenie, dlaczego musiałem wrócić tam właśnie teraz.

Tokajska, złota jesień. (fot. własna)

 

Choć lubię odwiedzać starych znajomych, to największą przyjemność sprawia mi odkrywanie nowych miejsc, zwłaszcza takich, o których nasz polski, winiarski światek niewiele słyszał. Krótka, bo zaledwie dwudniowa wizyta poświęcona była w całości małym, nieznanym producentom. Pierwszy dzień spędziliśmy głównie w Bodrogkisfalud, odwiedzając trzy miejscowe winiarnie – Hangavári Pincészet, Bott Pince oraz Bodrog Borműhely, by później zawitać również do Ábráhám Pince z Erdőbénye, zaś dzień drugi spędziliśmy na wizytach w Kalaka Pince z Tállya, Kvaszinger Borászat z Olaszliszka, a także Árpád-hegy Pince z Szerencs. Dwóm pierwszym winiarniom, prowadzonym przez niezwykle utalentowane winiarki poświęcę osobne wpisy, gdyż uważam, że ich praca i wkład w rozwój miejscowej społeczności zasługuje na dużo większe wspomnienie. Więcej miejsca poświęce także Ádámowi Varkolyemu z Árpád-hegyi Pince, który jaki jedyny winiarz tworzy poważne wina w Szerencs.

Wschód słońca nad Tokajem. (fot. własna)

 

Bodrog Borműhely jest stosunkowo nowym graczem na tokajskim panteonie. Założona w 2007 roku winiarnia powstała za sprawą Krisztiána Farkasa i Jánosa Hajdú. Pierwszy z nich przez długie lata pracował w sieci Bortársaság, dziś zaś jest jednym z właścicieli dystrybutora Artizan Borkeresedés, drugi zaś jest lokalnym winogrodnikiem z dziada-pradziada. Od samego początku tworzą świetne wina, mimo dość spartańskich warunków lokalowych. Na szczęście uzyskali dotację na budowę przetwórni i apartamentów gościnnych, które – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – powstaną w najbliższych latach.

Piwnica, w której powstają wielkie wina. (fot. własna)

 

Podczas degustacji János zaprezentował 7 win, z których 4 szczególnie zapadły mi w pamięci. Bodrog Borműhely Lapis 2016 czaruje aromatami brzoskwini, gruszki, polnych ziół, wyczuwalna jest także wyraźna nuta wanilii, wszystko to przy świeżej kwasowości, słonej mineralności i delikatnym, zaokrąglającym wszystko cukrze resztkowym (ocena: ***/****). Bodrog Borműhely Mesés Furmint  2013 to wino z późnych zbiorów, pełno tu nut botrytisu, moreli, brzoskwinii oraz wanilii, w ustach pojawia się również pigwa, jest też świetna równowaga między soldiną dawnką słodyczy (115 g/l cukru resztkowego), a cytrusową, rześką kwasowością (8 g/l kwasów), dzięki czemu otrzymujemy bardzo pijalne wino deserowe (ocena: ****).

János Hajdú i jego wina. (fot. własna)

 

Świetne jest także Bodrog Borműhely Szamorodni 2013, które koncentracją odpowiada 5 puttonowemu aszú, choć wydaje się być zdecydowanie bardziej pijalne. Mamy tu nuty botrytisu, miodu, brzoskwinii, kandyzowanych owoców, a także obezwładniającą słodycz (140 g/l cukrów), która na szczęście jest zbalansowana całkiem sporą dawką kwasowości (8g/l kwasów), a długi finisz z nutą pigwy i moreli sprawia dużo przyjemności (ocena: ****). Ostatnie z win – Bodrog Borműhely 6 puttonyos Tokaji Aszú 2013 to już czysta ekspresja owocu – morele, brzoskwinie, pigwy, ostra jak brzytwa cytrusowa kwasowość, karmelowa słodycz, nuty miodu, wosku i wanili, wszystko to skoncentrowane i gęste, o długim, owocowo-miodowym finiszu (ocena: ****).

Bez słodyczy nie mogło się obejść… (fot. własna)

 

Ábráham Pince jest znane w regionie jako producent jednych z najbardziej ekstremalnych, nieszablonowych win. Prowadzona przez Róberta Pétera i Enikő Ábráhám rodzinna winiarnia jest jednym wielkim obrazem chaosu, z którego co rusz wyłaniają się niezwykle ciekawe pomysły, owocujące nowymi winami. Mi bardzo spodobały się dwa z nich – Ábráhám Hársmint 2017 to jak sama nazwa wskazuje kupaż hárslevelű i furminta z siedliska Palánkos, który charakteryzuje się wyraźnymi nutami zielonego jabłka, gruszki, polnych kwiatów, cytrusowej kwasowości i delikatnego cukru resztkowego (ocena: ***/****), zaś Ábráhám Fordítás 2016 to z jednej strony bomba owocowa – jest tu sporo moreli, brzoskwinii, pigwy, nut skórki pomarańczy oraz solidna dawka cukru resztkowego, z drugiej zaś strony mamy sporo kwasowości, wyraźną nutę tanin, i lekko wyczuwalną nutę dębu (ocena: ****).

László Alkonyi – niedoceniany geniusz z Tállya. (fot. własna)

 

Następnego dnia zawitaliśmy do miejscowości Tállya, gdzie od kilku lat László Alkonyi odkrywa potencjał tutejszego terroir. Ten uznany niegdyś dziennikarz winiarski stworzył mapę siedlisk według historycznej klasyfikacji Mátyása Béla, która – ze względu na kontrowersyjne dla niektórych producentów oceny siedlisk – przysporzyła mu w regionie wielu przeciwników. Alkonyi tworzy wina terroirystyczne – tradycyjne tokajskie słodkie wina nie są dla niego interesujące, gdyż, jak twierdzi, nie oddają charakteru siedliska. Muszę przyznać, że podoba mi się jego filozofia – po pierwsze stara się unikać wysokiego poziomu alkoholu, po drugie bardzo rzadko używa beczki. W efekcie otrzymujemy dobrze pijalne wina, o wyraźnie wyczuwalnej mineralności i czystej nucie owocowej.

Furmint 2015 ze stanowiska Tökösmál. Świetne wino. (fot. własna)

 

W obszernej sali degustacyjnej czekały już na nas kieliszki i butelki, a ze ścian spoglądały ryciny siedlisk, stworzone przez samego Alkonyego. Zaprezentował nam 10 win, z których każde trzyma solidny, wysoki poziom, aczkolwiek aż 6 z nich zasługuje na poważniejsze wspomnienie. Kaláka Galyagos Furmint 2017 pochodzi z historycznego siedliska III. klasy, charakteryzuje się wyraźnymi nutami zielonego jabłka, trawy, polnych kwiatów, dalej pojawia się brzoskwinia, słona mineralność, całość oparta na świetnej kwasowości i delikatnie zaokrąglona 10 g/l cukru resztkowego. Soczyste, długie, niezwykle pijalne (ocena: ****). Kaláka Sípos Furmint 2017, pochodzące z parceli II. klasy posiada zdecydowanie więcej nut owocowych, dominuje tu brzoskwinia, gruszka, pojawiają się także migdały, słona mineralność wyraźnie zaznacza swoją obecność, jest też solidna dawka kwasowości i długi finisz z nutami zielonego jabłka (ocena: ****).

Furmint Patócs 2017 – mój cichy faworyt. (fot. własna)

 

Kaláka Patócs Furmint 2017, to pierwsze wino producenta ze stanowiska I. klasy, które dojrzewało w beczce. I nadaje ona charakteru winu, wyczuwalne są nuty wanilii, białego pieprzu, dalej pojawia się czysty owoc – brzoskwinia, gruszka, soczystość, jest tu świetna kwasowość, delikatna, słona mineralność i długi, owocowy finisz. Wielki potencjał (ocena: ****). Kaláka Tökösmál 2015 to kolejne wino z siedliska I. klasy, sporo tu nut dymnych, mineralnych, kredy, migdałów, jest też pikantość, średnia kwasowość i sporo ciała, a na finiszu pojawia się trochę owocu spod znaku gruszki (ocena: ****). Na koniec podano nam dwa wina spod znaku późnych zbiorów. Powstały one z gron, które zostały odrzucone w selekcji win jednosiedliskowych, celem było osiągnięcie słodyczy o poziomie około 100 g/l. Kaláka I. 2016 to lekkie słodkie wino o nutach moreli, brzoskwinii, słodycz jest nienachalna, kwasowość żwawa, a na finiszu pojawia się lekka goryczka (ocena: ****). Kaláka II. 2017 jest przeciwieństwem poprzednika, sporo tu słodyczy, jest też piękna kwasowość, dużo tu nut brzoskwinii, moreli, miodu, botrytisu, jest też świetna struktura, złożone, piękne wino o długim, owocowym finiszu (ocena: ****/*****).

Widok z tarasu László Kvaszingera. (fot. własna)

 

Kolejny punkt naszej wizyty to była rodzinna winiarnia László Kvászingera w Olaszliszka. Ten młody winiarz gospodaruje na nieco ponad 7 ha w dwóch stanowiskach: Hatálos i Meszes. Tworzy on zarówno proste, lekkie wina do codziennej konsumpcji, jak i poważne jednosiedliskowe furminty, czy też słodkie szamorodni i aszú. Do degustacji zasiedliśmy na pięknie umiejscowionym terasie degustacyjnym położonym nad brzegiem Bodrogu. Spośród 7 podanych win każde było wysokiej jakości, ale szczególną uwagę poświęce trzem z nich.

László Kvaszinger – młoda twarz Tokaju. (fot. własna)

 

Kvaszinger Meszes Furmint 2017 to czysta ekspresja owocu, sporo nut brzoskwinii, zielonego jabłka, gruszki, podbite umiejętnie użytą beczką, z cytrusową kwasowością, słoną mineralnością i zaokrąglone delikatnym cukrem resztkowym (ocena: ****). Kvaszinger Szamorodni Édes 2016 zaskakuje poważną jak na tak młody wiek strukturą, sporo tu nut moreli, brzoskwinii, miodu, botrytisu oraz wosku, jest także potężna słodycz i żwawa kwasowość, dalej pojawia się skórka pomarańczy i wanilia, a wszystko wieńczy długi, owocowy finisz (ocena: ****). Jako ostatnia, do kieliszków trafiła próba beczkowa 6 puttonyos aszú z 2016 roku. Ten niemowlak (bo jak inaczej mówić o tak młodym winie) ma przed sobą wielki potencjał – jest tu czysta ekspresja owocu: morele, brzoskwinie, cytrusy, pigwy, wsparte na potężnej słodyczy (200 g/l cukrów) i astronomicznej wręcz kwasowości (11 g/l), sporo tu wszystkiego, czasem wręcz przesadnie sporo. Zaznacza się też delikatna nuta mineralna oraz rodzynki i suszone owoce, ale za kilka lat poznamy prawdziwą wielkość tego wina. Choć jeśli muszę oceniać, to już dziś robi wielkie wrażenie (ocena: ****/*****).

Świetne wina w świetnych cenach. (fot. własna)

 

Nie da się ukryć, że Pogórze Tokajskie wciąż kryje mase nieodkrytych skarbów. I choć my, Polacy, z racji historycznych więzów szczycimy się bliskimi kontaktami z tutejszymi producentami, to wciąż mamy wiele do poznania. Warto ruszyć się nieco ponad 200 kilometrów za naszą południową granicę, by odkryć, jak w mniejszych, niezbyt promowanych wioskach regionu powstają zarówno wspaniałe wytrawne wina, jak i wielkie, długowieczne szamorodni i aszú. Dla mnie te dwa dni były wspaniałym doświadczeniem i dowodem na to, że rok bez Tokaju jest rokiem straconym. Choć wizyty minęło zaledwie kilkanaście dni, już tęsknię do porośniętych winną latoroślą, i spowitych poranną mgłą wzgórz. Tokaj nie daje o sobie zapomnieć.

Do regionu podróżowałem na koszt własny, zaś w degustacjach brałem udział na zaproszenie winiarzy.

Szalóczi Pincészet – nieznana twarz Tokaju

Tállya jest jedną z mniej odkrytych i docenianych winiarsko wiosek w tokajskim regionie winiarskim. Choć i to powoli się zmienia, to są winiarnie, o których polscy konsumenci z pewnością zbyt wiele nie szłyszeli. Jedną z nich jest Szalóczi Pincészet, która działa od 1993 roku. Do tej pory w dużej mierze utrzymuje się ze sprzedaży win rozlewanych do plastikowych butelek, aczkolwiek od niedawna powstają tu również wina butelkowane. Rodzina Szalóczich posiada 13 ha w stanowiskach Patócs, Kassaváros Bátorka, Galagonyás, Meggyes, Koldu, Kétútközi, Palota oraz Nyerges. Za produkcję odpowiada László Szalóczi, którego wspiera syn Alex. Pierwszym poważnym sukcesem winiarni było uzyskanie w tym roku tytułu winnej specjalności (borkíválóság) dla tutejszego furminta. Ja zaś miałem przyjemność spróbować trzech win z winnicy – i każde z nich bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

Pięknie położona winnica w Tállya. (fot. producenta)

 

Szalóczi Pincészet Furmint 2015 to pierwsze, podstawowe wino producenta. Posiada ono jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty brzoskwinii, gruszki, a także wanilia. W ustach również dominuje owocowość: gruszka, brzoskwinia, zielone jabłko, jest też kremowość, lekka, przyjemna kwasowość (5,5 g/l) oraz niewielki cukier resztkowy (6 g/l), a także migdałowa goryczka. Na finiszu pojawiają się nuty dębu, wanilii oraz zielonego jabłka. Elegancki, dobrze zrobiony furmint. Ocena: ***. Cena: 2000 HUF (27 PLN).

Prosty, elegancki furmint w dobrej cenie. (fot. producenta)

 

Kolejne wino – Szalóczi Pincészet Patócs Furmint 2016 pochodzi z siedliska pierwszej klasy – Patócs. Niższa wydajność plonów, dojrzewanie w nowych beczkach, użycie tokajskiej butelki –  m.in to odróżnia wino od podstawowego furminta. Mamy bladożółtą barwę, w nosie dominuje brzoskwinia oraz gruszka, ale są też nuty mięty, polnych ziół oraz mineralność. W ustach kremowe, wręcz tłuste, na pierwszym planie mamy nutę ziołowo-herbacianą, jest też świetna, cytrusowa kwasowość, sporo aromatów owocowych – brzoskwinia, gruszka, zielone jabłko, a także biały pieprz i słona mineralność. Na finiszu wyczuwalna wanilia oraz papierówka. Ocena: ***/****. Cena: 3500 HUF (47 PLN).

Terroir w pełnej krasie – furmint z siedliska Patócs. (fot. producenta)

 

Degustacje zwieńczyło Szalóczi Pincészet 5 puttonyos Tokaji Aszú 2008. Owo wino jest nieco na rozkroku pomiędzy starym, mocno utlenionym stylem win, a świeżymi, owocowymi aszú, które dominują na rynku w ostatnich latach. Charakteryzuje je głęboka, bursztynowa barwa, w nosie królują nuty miodu, karmelu, suszonych moreli, rodzynek oraz orzechów. W ustach sporo owocu – morela, brzoskwinia, figi, dalej lekka nuta grzybowa (botrytis), miód, karmel, rodzynki oraz orzechy. Świetnie zintegrowany cukier oraz wyraźna, aczkolwiek niezbyt ostra kwasowość sprawiają, że wino jest bardzo pijalne. Finisz długi, z nutami brzoskwinii, pieczonej szarlotki oraz skórki pomarańczy. Ocena: ****. Cena: 4000 HUF (54 PLN). Świetna relacja ceny do jakości.

Nie mogło zabraknąć złota Tokaju – aszú. (fot. producenta)

 

Jak widać, można wybić się poza plastikową przeciętność Tokaju, aczkolwiek wymaga to odwagi, samozaparcia oraz nieodzownych inwestycji. Świat winiarski się zmienia, konsumenci dojrzewają, a pewny rynek zbytu nie istnieje. Czas nie stoi w miejscu, dlatego podoba mi się, że rodzina Szalóczich postanowiła zmienić profil produkcji. Oczywiście – są jeszcze rzeczy, które możnaby poprawić – jedną z nich są etykiety, może wartałoby także odświeżyć logo, a także spróbować zrobić aszú, które nieco bardziej odzwierciedla dzisiejsze trendy – może wydawać się, że są to małe kroki, ale z pewnością pomogą one przestawić się na produkcję win jakościowych. Póki co możecie wspierać ich poprzez zakup win na miejscu.

Źródło win: przesłane do degustacji przez producenta. Te (i inne) wina dostępne są w sklepach stacjonarnych w Tokaju oraz Tállya. Zainteresowanych dystrybucją win zapraszam do kontaktu mailowego.