Magia dwudziestolatków – Degustacja tokajów aszú z 2000 roku

Dwadzieścia lat temu Tokaj był pełen nadziei. Niebezpodstawnej, gdyż podobnie do roku 1999 też zapowiadały się świetne zbiory. Zdawało się także, że świat w końcu odkryje bogactwo tokajskich nektarów, czego dowodem były liczne, zagraniczne inwestycje i pochwały w rozlicznych branżowych magazynach. I choć wina w tym ciepłym i wyjątkowo dobrym roczniku udały się znakomicie, tak po dziś dzień Tokaj nie odzyskał swej pozycji na światowych rynkach winiarskich. Zaszkodziło mu wiele czynników – moda na zdrowy tryb życia i wiążący się z nią spadający popyt na słodkie napoje alkoholowe, wielki kryzys finansowy z lat 2007-2009, a także zacofanie samego regionu, którego skutki do dziś są widoczne. Na szczęście z tamtych czasów zostały nam wspaniałe aszú, które są światkiem tej krótkiej epoki tokajskiego renesansu. Właśnie je zaprezentował Gergely Ripka – autor przewodnika Tokaji Guide.

Wspaniała degustacja z Gergelyem Ripką. (fot. własna)

Zanim jednak przeszliśmy do aszú, tytułem wstępu podano Tállya Wines Tokaji Kései Szüret 2018. Jest to słodkie wino z późnych zbiorów, kupaż furminta, hárslevelű i żółtego muskata. Jasnozłota barwa. W nosie z początku atakuje acetonem, który po chwili wietrzeje, a w jego miejsce pojawiają się aromaty miodu, brzoskwini, moreli i cytrusów. W ustach dominuje słodka nuta miodowa, wsparta owocowością spod znaku czerwonych jabłek, moreli, brzoskwinii i mirabelek. Wysoka kwasowość równoważy sporą dawkę słodyczy. Soczyste, ale krótkie (ocena: ***).

Borganika – najlepsze studio gastro w mieście. (fot. własna)

Właściwą część degustacji rozpoczął tercet z winiarni Oremus. Pierwsze z nich – Oremus 3 Puttonyos Tokaji Aszú 2000 wyróżnia się spośród pozostałych znacznie niższą zawartością cukru resztkowego, przez co dziś już nie mieściłoby się w klasyfikacji aszú. Posiada głęboką, złotą barwę, w nosie zaś wyczuwalne są aromaty miodu, suszonych owoców, brzowskini, śliwek, rodzynek oraz herbaty. W ustach krągłe, oleiste, z doskonale zintegrowaną słodyczą, świetną kwasowością, nutami suszonych śliwek, brzoskwini, miodu, skórki pomarańczy, mandarynki. Lekkie, delikatne, a zarazem niezwykle świeże i żywe. W świetnej formie, pomimo swego wieku (ocena: ****). Więcej głębi znajdziemy w Oremus 5 Puttonyos Tokaji Aszú 2000. Charakteryzuje je głęboka, złota barwa, w nosie wyczuwalne są bogate aromaty suszonych śliwek, rodzynek, miodu, propolisu, anyżu oraz mokrej skały. W ustach skoncentrowane, o sporej słodyczy, wysokiej kwasowości i wyraźnych nutach grzybów, suszonych śliwek, kandyzowanych brzoskwini, rodzynek, daktyli i słonym finiszu. Złożone, ekstraktywne, a zarazem bardzo pijalne aszú. (ocena: ****).

Oremus – wzorcowy słodziak z Tolcsvy. (fot. własna)

Daleko im jednak do zamykającego trylogię Oremus 6 Puttonyos Tokaji Aszú 2000. Mamy tu zdecydowanie głębszą, jasnobursztynową barwę, w nosie dominują aromaty orzechów włoskich, grzybów, suszonej śliwki, oleju pomarańczowego, miodu i tytoniu. W ustach na pierwszym planie znajduje się potężna słodycz (211 g/l cukru resztkowego), dla której tło stanowi wysoka kwasowość. Sporo tu nut grzybów, miodu, propolisu, rodzynek, wędzonych śliwek, oleju pomarańczowego, a także orzechów, skóry i tytoniu. Niezwykle złożone, bogate, dojrzałe wino, z niekończącym się finiszem. Niemalże ideał (ocena: ****/*****). Następujące po nim Füleky 6 Puttonyos Tokaji Aszú 2000 również nie zawiodło. Bursztynowa barwa, w nosie aromaty anyżu, mięty, polnych ziół, a także cytrusów, moreli i miodu. Usta z dominantą słodyczy, wyraźną nutą ziołowo-herbacianą, soczystą owocowością spod znaku moreli i kandyzowanych brzoskwini oraz cytrusową świeżością. Szczuplejsze, nieco bardziej rustykalne, zarazem mocno wyróżniające się smakiem i aromatem na tle innych aszú. (ocena: ****).

Ziołowo-herbaciana stylistyka aszú. (fot. własna)

Kolejnym nektarem, który znalazł się w kieliszkach był Demeter Zoltán 6 Puttonyos Tokaji Aszú 2000. Posiada ciemnobursztynową barwę, pachnie orzechami, tytoniem, wędzoną śliwką, daktylami, figami, rodzynkami oraz miodem. W ustach gęste, skoncentrowane, z dobrze zintegrowaną, acz wysoką słodyczą, wyraźnymi nutami suszonych owoców: daktyli, fig, śliwek, rodzynek, a także miodu, tytoniu, skóry, orzechów i oleju pomarańczowego. Całość wsparta na świetnej kwasowości i delikatnej, słonej mineralności. Krzepkie, ekstraktywne, z doskonałym balansem – absolutny dowód na wielki talen jego twórcy (ocena: ****/*****). Po nim nadeszła kolej na Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 2000. Charakteryzuje je bursztynowa barwa, w nosie znajdziemy aromaty suszonych brzoskwini, moreli, śliwek, rodzynek, miodu i grzybów. W ustach potężna koncentracja, sporo słodyczy, wyraźne nuty miodu, rodzynek, brzoskwini, mandarynek i pomarańczy. Kremowa tekstura, świetna kwasowość, długi finisz. Arcydzieło mistrza, który wówczas był chyba w najwyższej formie twórczej (ocena: ****/*****).

Złoty nektar od Zoltána Demetera. (fot. własna)

Następnie podano Királyudvar 6 Puttonyos Tokaji Aszú 2000. Posiada ono ciemnobursztynową barwę, pachnie tytoniem, skórą, orzechami, wędzonymi śliwkami, daktylami, skórką pomarańczy i miodem. Usta bogate, skoncentrowane, z olbrzymią słodyczą i wysoką kwasowością, kremową fakturą, oraz mnogością smaków: znajdziemy tu zarówno nuty owocowe (kandyzowane morele, suszone śliwki, skórka pomarańczy, mandarynka, rodzynki), ale także drugo i trzeciorzędowe: wanili, tytoniu, skóry. Doskonale zrównoważone, z wyjątkowo długim finiszem, wręcz eteryczne (ocena: ****/*****). Ostatnim akcentem było Úri Borok Szent Tamás 6 Puttonyos Tokaji Aszú 2000. O ile poprzednie wina były kupażami gron z wielu odmian i siedlisk, tak tu mamy pewnego rodzaju unikat – jednosiedliskowe aszú, dla którego bazę stanowi żółty muskat. Efekty widać od razu. Barwa bursztynowa. Nos świeży, z wyraźną dominacją aromatów owocowych: brzoskwini, moreli, pigwy, mandarynki, mirabelki, a także miodu akacjowego. W ustach sporo miodowej słodyczy, która stanowi tło dla nut moreli, brzoskwini, pigwy, śliwki, mirabelki i pomarańczy. Sporo ciała, wyraźna kremowość i średnia (jak na ten rodzaj wina) kwasowość. Pięknie zrobione, wyjątkowo dobrze zachowane, jednosiedliskowe aszú (ocena: ****/*****).

Wybitne, eteryczne wręcz aszú. (fot. własna)

Ta piękna seria potwiedziła, że zmiany zachodzące w latach 90. ubiegłego stulecia w Tokaju przysłużyły się aszú, które znów zaczęto postrzegać, jako luksusowy produkt o wysokiej jakości. Każde z win przetrwało dwie dekady w bardzo dobrym, jak nie doskonałym stanie, sprawiając wielką przyjemność z każdym łykiem, udowadniając, że są one jedną z najlepszych długoterminowych inwestycji. I choć po dziś dzień ciężko jest już znaleźć w winiarniach butelki z tamtych czasów, warto ich szukać, by przywołać wspomnienia z epoki małego „złotego wieku” Tokaju, czasów prosperity, szybkiego rozwoju i marzeń o powrocie dawnej chwały. Czas naturalnych słodkich win białych w świadomości konsumenckiej raczej minął, warto jednak pielęgnować tradycję i sięgać od czasu do czasu po aszú – prawdziwego wina królów, króla win.

Przepiękna, muszkatowa słodycz. (fot. własna)

W degustacji brałem udział na koszt własny.

Podróż do źródeł tokaju – część druga – Árvay Családi Pincészet

Położona pomiędzy Tállyą i Mád wioska Rátka nie jest oczywistym celem podróży. Poza paroma schludnymi szwabskimi chatami, oraz neoromańskim kościołem pw. Świętej Anny nie ma tu specjalnie nic do obejrzenia. Miejscowość przyciąga głównie miłośników wina, na których czeka kilka winiarni, na czele z rodzinnym gospodarstwem Jánosa Árvaya, wielkiego miłośnika i znawcy tutejszego terroir. Jego miłość do skał rzuca się w oczy od razu po przekroczeniu progów sali degustacyjnej, w całości wyłożonej lokalnymi kamieniami. Na spotkanie dotarliśmy lekko spóźnieni, nie zraziło to na szczęście naszych gospodarzy – Jánosa i jego córki Angeliki, którzy przygotowali dla nas pełną wrażeń degustację. Towarzyszył jej pokaz kolekcji skał Árvaya seniora, jednym z okazów był między innymi odcisk prehistorycznej winorośli.

János Árvay z ukochanymi skałami. (fot. Olaf Kuziemka)

Rodzina Árvayów, jak wiele innych z Rátki, należy do miejscowej mniejszości niemieckiej, która przybyła na te tereny w XVIII wieku na zaproszenie księcia Trauthsona. Owi Szwabi z okolic Szwarcwaldu i Jeziora Bodeńskiego zasiedlili wyludnione na skutek wojen wsie, wycięli okoliczne lasy i obsadzili zbocza winną latoroślą. Przynieśli też ze sobą nowoczesne metody i techniki upraw, dzięki czemu wioska przez długi okres czasu cieszyła się rozkwitem. Niestety klęska filoksery, dwie wojny światowe, przymusowa kolektywizacja i madziaryzacja odcisnęła na miejscowości olbrzymie piętno. Za komunizmu János Árvay pracował w państwowym kombinacie, by po zmianie ustroju trafić do założonego przez Francuzów Disznókő. Jednocześnie powiększał własny areał upraw, który dziś wynosi 17 ha. Przez kilka lat współpracował również z Krisztiánem Sauską, acz ich drogi rozeszły się w 2008 roku. Od tej pory całość energii poświęca rodzinnemu przedsiębiorstwu.

Odcisk liścia prehistorycznej winorośli. (fot. Olaf Kuziemka)

Przejdźmy jednak do samych win. Producent znany jest z tego, że nie śpieszy się z wypuszczaniem ich na rynek przed osiągnięciem odpowiedniej dojrzałości, dzięki czemu obecnie na rynku debiutują wytrawne furminty i muszkaty z 2016 roku, oraz słodycze z 2018. Degustację zaczęliśmy od Árvay Sárgamuskotály 2016. Jest w nim wszystko, czego można wymagać od rasowego, wytrawnego muszkata – aromaty płatków róż, nut korzennych, ziół, solidna kwasowość oraz soczystość (ocena: ***). Świetny jest także podstawowy Árvay Birtok Furmint 2016 – pachnący mokrą skałą, dymem, suszonymi owocami, z wyraźną nutą mineralną, oraz owocowością spod znaku żółtych jabłek i brzoskwini (ocena: ***/****). Nieco więcej intensywności znajdziemy w Árvay Isten-hegy Furmint 2015. Na pierwszym planie zaznacza się słona mineralność, zaraz po niej owocowość spod znaku brzoskwini, gruszki, dojrzałych jabłek, oraz wanilia. (ocena: ***/****).

Świetny podstawowy furmint. (fot. Olaf Kuziemka)

Árvay Isten-hegy Furmint 2017 pokazuje, dlaczego rodzina wstrzymuje się z szybkim wypuszczaniem win na rynek. Mamy tu mineralność, nuty ziołowe, dużo soczystego owocu spod znaku cytrusów oraz brzoskwinii, ale wpływ beczki jest mocno dominujący. Już teraz jest dobre, ale z czasem będzie jeszcze lepsze (ocena: ***/****). Árvay Padi-hegy Furmint 2015 prezentuje zupełnie inny, ale równie wyjątkowy i przyjemny styl wytrawnych tokajów. Mamy tu nuty dymne, orzechów, wanilii, suszonych owoców, ale też świetną kwasowość, słoną mineralność oraz niezwykłą ekstraktywność. Do kontemplacji (ocena: ****). Absolutnym faworytem, przynajmniej jeśli chodzi o wina wytrawne jest jednak Árvay Úrágya Furmint 2013. Jest to istny sok z kamienia, czysta, mineralna woda z górskiego potoku, z ostrą jak brzytwa kwasowością, nutą migdałów, orzechów, oraz suszonych owoców, oraz dyskretną pikantnością. Długie jak korek na Zakopiance w czasie ferii, zachwyca strukturą i kompleksowością (ocena: ****).

Wspaniały furmint z siedliska Úrágya. (fot. Olaf Kuziemka)

Słodycze również są mocną stroną rodzinnej winiarni. Pierwsza z nich – Árvay Tokaji Édes Furmint 2014 kusi aromatami suszu owocowego, miodu, botrytisu, pojawia się tu także nutka petrolu, czarnej herbaty, a to wszystko oparte jest na równowadze pomiędzy nieprzesadnie wysoką słodyczą i świeżą kwasowością (ocena ***/****). Árvay Tokaji Édesem 2017 jest nieco bardziej aromatyczne, acz wydaje mi się nieco mniej kompleksowe – znajdziemy tu zapach świeżych winogron, muszkatu, cytrusów, trawy, miodową słodycz, soczystość i solidną kwasowość (ocena: ***/****). Kolejne wino – Árvay Édes Hárslevelű zaskakuje z zupełnie innej strony. Widać pełną dojrzałość, szczyt formy już za nim, jednak zachowuje wciąż zachowuje grację, z którą zostało stworzone. Mamy tu mnóstwo nut herbacianych, susz owocowy, karmel,  skórkę pomarańczy, dobrze z integrowaną słodycz, acz kwasowość już nie daje rady (ocena: ***). Król jest jeden – a jest nim Árvay Tokaji 6 puttonyos Aszú 2011. Znajdziemy w nim dojrzałe nuty suszonych owoców, miodu, daktyli, fig, grzybów, ale też doskonale zintegrowaną słodycz, wspaniałą, wibrującą kwasowość, wyraźnie zaznaczoną mineralność, oraz szczyptę przypraw korzennych i karmelu. Kosztując je, ma się wrażenie, że czas się zatrzymał (ocena: ****/*****).

Aszú – król tokajskich słodyczy. (fot. Olaf Kuziemka)

Dwie godziny spędzone u Árvayów to zdecydowanie za mało, żeby poznać tą ciężko pracującą, niezwykle przywiązaną do ziemi rodzinę. Jednak jest to wystarczająco dużo, by doświadczyć ich otwartości, gościnności i talentu do produkcji win. Z pewnością jest to przyczynek do znacznie dłuższej wizyty, ale na to przyjdzie czas, gdy i sytuacja na świecie nieco się uspokoi. A tymczasem polecam Wam zapoznanie się z tymi winami, gdyż większość z nich jest dostępna w ofercie Skład Win Lutomski.Wino.

Blogerzy w akcji. (fot. Olaf Kuziemka)

W degustacji brałem udział wraz z Olafem (Powinowaci), Jerzym (Winne Okolice) oraz Robertem (Winiacz) na zaproszenie rodziny Árvayów.

Podróż do źródeł tokaju – część pierwsza – Demeter Zoltán Pincészet

Styczeń nie wydaje się najlepszą porą na winiarskie podróże. Opustoszałe miasteczka, zamknięte piwniczki oraz pokryte śniegiem winnice niekoniecznie zachęcają od odwiedzin. Oczywiście, coś, co dla jednego jest utrapieniem, dla innego staje się szczęśliwym zrządzeniem losu, gdyż uwielbia takie warunki, odnajdując romantyzm w pustce i ciszy otaczającego świata. Dla mnie, oraz dla blogerskich przyjaciół – Olafa (Powinowaci), Roberta (Winiacz) oraz Jerzego (Winne Okolice) – ten wyjazd był z wielu względów udany. Jak się później okazało była to jedna z ostatnich na dłuższy okres czasu możliwości spotkania i wspólnego wypadu, na którym gościliśmy u czołówki producentów z regionu, degustując ich wspaniałe wina. Szkoda tylko, że spędziliśmy tam zaledwie dwa dni, ale kto w styczniu mógł przewidywać, że pewien wirus z Wuhan za dwa miesiące przewróci do góry nogami nasze życia?

Winiarska ekipa w towarzystwie żony Zoltána. (fot. Olaf Kuziemka)

Każda podróż musi się gdzieś zacząć – nasza wspólna zaczęła się na dworcu w Miszkolcu, skąd – po obowiązkowym postoju w miejscowym supermarkecie – obraliśmy kierunek na Tokaj, a dokładniej winiarnię Zoltána Demetera. I choć samego mistrza zabrakło, do godnie zastąpiła go jego małżonka Anett, która z pasją opowiadała o pracy swego męża. Wędrując po znajdującej się w zabytkowym domu winiarni i piwniczce dowiedzieliśmy się m.in. o pracy fundacji Tokaj Alapítvány, która niestrudzenie pracuje nad promocją i zachowaniem dziedzictwa kulturowego regionu.


Piwnica pełna skarbów. (fot. Olaf Kuziemka)

Degustację zaczęliśmy od musującego Demeter Hárslevelű Pezsgő 2014, dojrzewającego przez 44 miesiące na osadzie. Pachnie ono polnymi ziołami, zielonym jabłkiem oraz kwiatami lipy, oparte jest na świetnym, kwasowo-mineralnym kręgosłupie, wzbogaconym soczystym owocem (ocena: ***/****). Po nim nadeszła pora na rząd wytrawnych win, z których najbardziej spodobał mi się Demeter Kakas Furmint 2017, rasowy, świetnie zbalansowany jednosiedliskowy tokaj, z wyraźną nutą owocową spod znaku dojrzałych brzoskwini, jabłek oraz cytrusów (ocena: ****).


Musiak dla cierpliwych. (fot. Olaf Kuziemka)

I choć Zoltán Demeter tworzy wspaniałe wina wytrawne, to jego talent doskonale uosabiają jego klasyczne, nieśmiertelne tokajskie słodycze. Nie sposób nie zatrzymać się przy Demeter Szamorodni 2016, niezwykle bogatym, złocistym nektarze, bogatym w nuty miodu, moreli, pigwy, cytrusów oraz skórki pomarańczy, z świetną równowagłą słodyczy (192 g/l cukru resztkowego) i kwasowości (ocena: ****/*****). Solidnym wyborem będzie również Demeter Szamorodni Anett 2018, czyli żółty muskat z siedliska Kakas, z charakterystycznymi aromatami płatków róży, winogrona, miodu, oraz cytrusów, z jedwabistą teksturą, soczystym owocem i wspaniałą kwasowością. (ocena: ****).


Soczyste, niesamowite szamordni. (fot. Olaf Kuziemka)

Fani dojrzałych win będą zachwyceni Demeter 6 puttonyos Aszú 2001. Znajdziemy w nim nuty suszonych moreli, daktyli i śliwek, figi, rodzynki oraz miód i karmel. Doskonale zintegrowany cukier tworzy eteryczną wręcz równowagę z żwawą, niezwykle żywą kwasowością (ocena: ****/*****). Jego przeciwieństwem jest natomiast Demeter Tokaji Aszú 2016. Dość niepozorny, przeciętnie oceniany rocznik po kilku latach okazuje się wybitnym, jeśli chodzi o ten rodzaj wina. Mamy tu wspaniałą, wibrującą wręcz owocowość pod postacią moreli, brzoskwini, cytrusów, pigwy i mango, miodową, niesamowitą dawkę słodyczy (286 g/l!!!), potężną, przenikającą kwasowość oraz wyraźnie wyczuwalną nutę mineralną. W jego przypadku znajduję jedno słowo, które najlepiej odzwierciedla moje odczucia – to po prostu cud natury (ocena: *****).


Aszú – cud natury. (fot. Olaf Kuziemka)

Wina Zoltána Demetera bezsprzecznie oddają jego naturę – są mocno indywidualistyczne, charakterne, oddają duszę regionu i maksymalizm twórcy. Niewiele tu przypadku, znacznie więcej natomiast świadomej, dokładnej, drobiazgowej wręcz pracy, która znajduje przełożenie w smaku i jakości tutejszych trunków. By umieć je docenić, trzeba poznać historię i charakter miejsca, z którego pochodzą. Dlatego też nie są tanie, a Zoltán – jako jeden z niewielu producentów w regionie – z sukcesami prowadzi rentowne gospodarstwo. Czegóż chcieć więcej? Może tego, by były one szerzej dostępne w Polsce, gdyż obecnie nikt nie zajmuje się ich importem. A szkoda, bo jest to jeden z wąskiego kręgu winiarzy, który w ostatnim trzydziestoleciu odbudował markę tokajów. Importerzy – do dzieła!

W winiarni Zoltána Demetera degustowaliśmy na zaproszenie winiarza.