Lata lecą, a my wciąż tacy młodzi… – Wrażenia po VI. Zlocie Blogosfery Winiarskiej.

11 godzin, około 900 kilometrów i 3 przekroczone granice – tyle zajęło mi dotarcie do Warszawy, by spędzić w niej nieco ponad dobę. Przecież to czyste szaleństwo! – możnaby pomyśleć, przecież żyjemy w dobie tanich linii lotniczych, i pokonanie owego dystansu pomiędzy dwiema środkowoeuropejskimi stolicami nie zajmuje więcej, niż 60 minut spokojnego lotu. Nawet jeśli dodamy do tego czas potrzebny na dotarcie z i do lotniska, check-in, przejście wszelkich procedur kontrolnych oraz odbiór bagażu, to wciąż wychodzi strata jakichś kilku godzin, które można było spędzić na spacerze w piękne piątkowe popołudnie. Nie mam zamiaru jednak narzekać – wybrałem rozwiązanie mało komfortowe i czasochłonne, ale też najtańsze (przynajmniej biorąc pod uwagę podróż z dużym bagażem) i mające w sobie coś z romantyczności czasów słusznie minionych. Co ciekawe – pociąg jechał z praktycznie pełnym obłożeniem, udowadniając, że chyba nie jest tak źle z naszymi kolejami.

Bogaty plan dnia. (fot. własna)

 

Spacerując ulicami Warszawy o poranku w drodze na szósty już Zlot Blogosfery Winiarskiej wchłaniałem atmosferę tego miasta. Miasta niemalże kompletnie dla mnie obcego (nigdy tam nie mieszkałem, a najdłuższy mój pobyt trwał w nim może 3 dni), aczkolwiek wibrującego pozytywną energią, monumentalnego, miasta światowego. Tak – Warszawą można się zachwycić, patrząc zarówno na jej socrealistyczną, siermiężną architekturę, jak i wyrastające co chwila zza zakrętu kolejne drapacze chmur. Jeszcze tylko kilkaset kroków uliczkami Starego Miasta, i spotkam się z tymi, z którymi zazwyczaj widuję się zaledwie raz do roku. Aż trudno pomyśleć, że ludzie, których znam tylko ze zlotu i pisanych przez nich blogów wydają mi się o wiele bliżsi, niż cała masa przyjaciół z czasów dzieciństwa. Jak widać – Wine connecting people!

Red. Bońkowski otwiera zlot. (fot. własna)

 

Kiedy w końcu przekroczyłem progi hotelu Mamaison Le Regina i ujrzałem znajome twarze pomyślałem – Nic, a nic się nie zestarzeliście! Ba, część z Was nawet odmłodniała! Poranne dyskusje panelowe zostały wsparte nieodłączną kawą, bo jak wiadomo, przed dwunastą dżentelmenom i damom po kieliszek sięgać nie wypada (no, może za wyjątkiem szampana). A właśnie szampanem oraz innymi winami musującymi rozpoczęliśmy degustacyjną część imprezy – nadeszła pora na Judgement of Warsaw – czyli, czy polskie musiaki są w stanie równać się szampanom. Czy mogą? Na to pytanie staraliśmy się znaleźć odpowiedź wraz z Richardem Bampfieldem MW. No cóż, odpowiedź nie jest jednoznaczna – o ile najlepsze z nich pokazują spory potencjał, to do poważnych win z Szampanii im jeszcze dużo brakuje. Zaskoczeniem były natomiast angielskie wina musujące, w tym świetny Henners Brut Reserve – dobry wzór do naśladowania dla polskich enologów.

Anglia musiakami stoi! (fot. własna)

 

Kolejnym punktem programu była prezentacja nowej oferty Winnicy Lidla, sponsora całego wydarzenia. Do degustacji udostępniono 18 win, 3 piwa i 5 spirytualiów. Spośród win aż 8 pochodzi z Węgier, uzupełnionych francuskimi, hiszpańskimi, portugalskimi i kanadyjskimi butelkami. Najlepsze wrażenie zrobił na mnie Royal Tokaji 6 puttonyos Tokaji Aszú 2013, z wspaniałą koncentracją, bogatą słodyczą, nutami brzoskwini, moreli, pigwy i miodu, wsparte o świetną kwasowość (ocena: ****/*****, cena: 124,99 PLN). Bardzo ciekawie wypadł także Pillitteri Riesling Icewine 2017, zaskakująco skoncentrowane, gęste, aczkolwiek bardzo jeszcze młode wino lodowe z Kanady, bogate w nuty konfitury morelowej, brzoskwini oraz pigwy, na szczęście posiada także solidną kwasowość, która pozwoli mu przetrwać długie lata (ocena: ***/****, cena: 79,99 PLN). Bardzo dobrze wspominam także cavę Castel Sant Antoni Gran Reserva Brut Nature 2010, o potężnym ciele, nutach brioszki i skórki chleba, oraz całkiem przyzwoitej kwasowości (ocena: ***/****, cena: 79,99 PLN). Nagroda w kategorii best buy wędruje jednak do Balla Géza Kadarka 2016 – już poprzedni rocznik mnie urzekł, a w kolejnym mamy pikantność, nuty wiśni, czarnej porzeczki oraz solidną kwasowość (ocena: ***/****, cena: 34,99 PLN).

Michał Jancik prezentuje nową ofertę Winnicy Lidla. (fot. własna)

 

Kolejne dwie godziny upłynęły mi (oraz kilkunastu innym wybrankom) na degustacji wspaniałych win z Grecji. Świetne prowadzenie i anegdoty redaktora Świetlika stanowiły doskonałe tło dla rozlicznych assyrtiko, agiorgitiko oraz xinómavro. Spośród 12 win najbardziej spodobało mi się czerwone Papaïouannou Nemea Palea Klímata 2010, o średniej budowie, z soczystą, wiśniową i czereśniową owocowością, oparte o poważnych taninach oraz średniej kwasowości, umiejętne podbite beczką (ocena: ****). Spośród bieli w pamięć zapadło mi Sigalas Santorini Barrel Fermented 2015, assyrtiko z malowniczej wyspy Thira. Mamy tu zapach morskich fal, nuty wanili, dymu, słoną mineralność oraz solidną kwasowość, które razem spinają się w potężne, białe wino (ocena: ****, w Polsce dystrybuowane przez firmę Eurofoods).

Świetne wina greckie z degustacji red. Świetlika. (fot. własna)

 

Na tym zakończyła się oficjalna część imprezy, a nadeszła pora na to, co winni blogerzy lubią najbardziej – afterparty w formule BYOB (Bring your own bottle), tym razem goszczony w przytulnych wnętrzach Mielżyński Wines Spirits Specialties na Burakowskiej. Trzeba przyznać, że gospodarze zadbali o godne przyjęcie, posiłki i przekąski stały na najwyższym poziomie, dostosowując się do wysokiego poziomu win przyniesionych przez blogerów. Spośród nich najbardziej podobały mi Turnau Riesling 2017 z świetnymi nutami cytrusowymi, moreli, ostrą kwasowością i delikatną słodyczą (ocena: ***/****, cena: 90 PLN), jak i Vino di Anna Palmentino 2017 z wulkanicznych zboczy Etny – soczysty owoc wiśni łączy się tu z pikantnością, szorstką mineralnością i całkiem solidną kwasowością (ocena: ***/****). Oprócz win nie mogło zabraknąć ciągnących się do późnej nocy dyskusji, zarówno w tematach okołowiniarskich, jak i osobistych. Opuszczając lokal miałem wrażenie niedostytu – dlaczego ten zlot odbywa się tak rzadko i trwa tak krótko, ale tak chyba musi być, żeby docenić jego rolę. Potwierdzam też to, co pisało kilku innych przede mną – 6. Zlot Winnej Blogosfery był najlepszym, w którym brałem udział. I już czekam na kolejny. Moi drodzy, dzięki za wszystko!

Świetna atmosfera podczas afterparty. (fot. Sebastian Bazylak)

 

Sponsorem 6. Zlotu Blogosfery Winiarskiej była Winnica Lidla. Partnerami imprezy były również firmy Tom-Gast, Vestfrost, oraz Mielżyński Wines Spirits Specialties, które zapewniło lokalizację oraz posiłki podczas afterparty. Szczególne podziękowania składam również całej ekipie Winicjatywy i Fermentu za świetną organizację zlotu.

O zlocie napisali także:

Nasz Świat Win

Raport z Win

Winniczek

5 węgierskich win do 100 zł na święta

Święta Bożego Narodzenia to wyjątkowy czas, czas, który spędzamy z rodziną, czas, który wypada uczcić kieliszkiem dobrego wina. Warto zatem sięgnąć po wina od naszych bratanków, które przez setki lat gościły na polskich stołach. Ale przecież wina węgierskie to nie tylko tokaj – w związku z tym zestawiłem listę pięciu butelek, po które z racji dostępności i wysokiej jakości ozdobią każdy świąteczny stół. Dodatkowym kryterium była cena maksymalna, która wynosi 100 zł, bo przecież i tak sporo wydamy na jedzenie i prezenty. Na mojej liście znalazły się: jedno wino musujące, dwa czerwone wina wytrawne, jedno białe wino wytrawne oraz jedno wino słodkie.

Musiak pełen klasy. (fot. własna)

 

Jako pierwszy polecam Kreinbacher Extra Dry Méthode Traditionelle NV. Trzon wina stanowi popularny na Somló swojski Furmint, uzupełnia go zaś światowe Chardonnay (85%-15%). Barwa złote, wyraźne musowanie. W nosie wyczujemy nuty kwiatowe, ziołowe, miód, jabłko i trochę petrolu. W ustach na pierwszy plan wysuwa się przyjemna, rześka kwasowość, której towarzyszy charakterystyczna, szomlońska mineralność, znajdziemy tu nuty grapefruita, czerwonych jabłek oraz pomelo. W tle przewija się delikatnie nutka petrolu. Następnie pojawia się lekka, aczkolwiek przyjemna goryczka. Ocena: ****. Finisz dość długi, z nutami zielonego jabłka. Doskonale sprawdzi się jako aperitif. Dostępne w restauracji Zaklęty Czardasz w Katowicach w cenie 80 PLN.

Elegancki furmint w dobrej cenie. (fot. własna)

 

Z wytrawnych białych win najbardziej odpowiednim wyborem będzie wytrawny furmint, który z pewnością nada się do różnorakich dań wigilijnych (pierogi, ryba, potrawy z kapusty). Moim wyborem jest Gróf Degenfeld Furmint 2015. Mamy tu jasnozieloną barwę, w nosie wyczuwalne są nuty winogron, zielonego jabłka, polnych kwiatów. W ustach na pierwszy plan wysuwa się żwawa, rześka kwasowość, której towarzyszą nuty cytrusowe. Dalej wyraźne zielone jabłko, oraz agrest, w tle wybrzmiewa delikatna mineralność. Charakter wina podkreśla delikatny cukier resztkowy, który sprawia, że jest ono niesamowicie pijalne. Ocena: ***/****. Dostępne w ofercie Rafa-Wino w cenie 48,42 PLN.

Jeden z najlepszych węgierskich pinotów. (fot. własna)

 

Czerwone wina nadadzą się z pewnością w pierwszy dzień świąt, kiedy już sięgniemy po dania mięsne. Do lżejszych dań z pewnością nada się świetny Pinot Noir 2015 z winiarni Etyeki Kúria. Mamy tu jasnoczerwoną barwę, w nosie zaś wyraźnie wyczuwalne owoce leśne, jerzyny, maliny, nuty pieprzne, wanilia. W ustach owoce leśne, czerwona porzeczka, świeża kwasowość, średnio zbudowane, łagodne taniny, pojawia się także nuta wanilii. Świetne, lekkie, przyjemne wino, które swoją elegancją z pewnością zauroczy niejednego świątecznego gościa. Ocena: ****. Do nabycia u importera House of Wine w cenie 79 PLN.

Świetna czerwień z Villány. (fot. Winnice Mołdawii)

 

Do cięższych potraw warto sięgnąć po coś cięższego – w tym celu udajemy się (ale tylko wirtualnie!) do Villány. Tutejszy Gere Athus 2011, cuvée w którego skład wchodzi 50% Kékfrankosa, 25% Portugiesera i 25% Cabernet sauvignon jest moim kolejnym wyborem. Charakteryzuje je rubinowa barwa, w nosie dominują owoce leśne, tytoń, w ustach zaś dominują nuty czerownych owoców, lekka słodycz, łagodne taniny, jabłko, porzeczka. W tle nuty dymne, czekolada. Średniodługi finisz. Leżakowało rok w dużych beczkach. Ocena: ****. Do nabycia u dystrybutora Winnice Mołdawii za 55 PLN.

Na świątecznym stole nie może zabraknąć aszú! (fot. Bor17.hu)

 

Nie wypada zapominać o deserach. W tym celu warto sięgnąć Sárga Borház Tokaji Aszú 2013. To słodkie wino o złotej barwie, w nosie wyczujemy tu aromaty moreli, dojrzałej brzoskwinii, bzu. W ustach mamy sporo ciała, świetną harmonię między żwawą, cytrusową kwasowością a potężną słodyczą. Dominują nuty brzoskwini, moreli, pigwy, wino jest wielowarstwowe, złożone i niezwykle długie, zwłaszcza, że mówimy o aszú z niższej półki cenowej. Ocena: ****. Do nabycia w sklepach Kondrat Wina Wybrane za 86 PLN.

 

Jeśli zaś interesują was węgierskie zwyczaje i posiłki, to zapraszam na bloga Życie na Węgrzech, gdzie możecie zapoznać się z tym jak Węgrzy spędzają Święta Bożego Narodzenia.

Źródło win: zakup własny, a także udział w degustacjach prasowych.