Pasja niczym winna latorośl – Film dokumentalny o życiu Istvána Szepsyego.

Wczorajszym wieczorem sala reprezentacyjna Narodowego Kina Uránia wypełniła się przedstawicielami węgierskiego świata winiarskiego, dziennikarzami oraz winofanami, którzy przybyli na premierę dokumentalnego filmu o życiu Istvána Szepsyego pt. Szeretet mint tőke (Pasja niczym winna latorośl – tłum. własne). Film jest owocem kilkuletniej pracy Hedvig Tallián oraz Gábora Tótha, którzy towarzyszyli mistrzowi w wędrówce przez tokajskie winnice. Autorzy zmagali się z różnymi przeciwnościami – jednak największym było ograniczone finansowanie – co przyczyniło się do przerwania realizacji – której wznowienie nastąpiło po kilku latach, dzięki wsparciu mniejszych sponsorów.

 

blog-o-wine-szepsy-film-3

Świątynia węgierskiego kina gości największego winiarza swoich czasów (fot. własna)

 

Chociaż jest to film stricte dokumentalny – pokazuje życie wielkiego winarza od strony emocjonalnej – jego przekonania, decyzje i dążenie do celu są oparte w wierze, która towarzyszy mu każdego dnia. Da się wyczuć jego niezwykłą, pozytywą energię i dobro, oraz skromność. Jego niezłomność w dążeniu do celu – którym jest przywrócenie wielkości tokajskim winom – jest wręcz niezachwiana, nawet w sytuacji, kiedy zejście z tej drogi mogłoby mu przysporzyć korzyści majątkowych. Bo Szepsy traktuje pieniądze jako narzędzie, lecz nie cel sam w sobie – i przyznaje – że wiele z jego decyzji nie jest racjonalnych gospodarczo. On i rodzina musieli sporo poświęcić – w tym wygodne życie – by dojść do momentu w którym winnice dają utrzymanie nie tylko im, ale także 40 pracownikom, których zatrudniają.

 

blog-o-winie-szepsy-film-2

Wielki mistrz we własnej osobie (fot. własna) (fot. własna)

 

Nie chcę zdradzić więcej szczegółów fabuły, gdyż istnieje szansa, że film doczeka się prezentacji także w Polsce. Po pokazie miała miejsce degustacja z winami od producentów zrzeszonych w Mádi Kör, którą tym razem pominąłem. W pokazie filmu wziąłem udział na koszt własny.

Letnie kino z winem – Leon zawodowiec i 7 win.

Nie jestem jakimś wielkim fanem kina, choć trochę filmów w życiu obejrzałem. Niespecjalnie przepadam też za imprezami tematycznymi, gdzie wino jest jakby dodatkiem do głównej treści. Tym razem zostałem jednak zaproszony przez Gábriela Istvána Nyulasiego na pokaz filmu Leon zawodowiec i towarzyszącej mu degustacji 7 węgierskich win. Należy dodać, że wina te pochodziły od małych, nieznanych mi winnic, dlatego zdecydowałem się wziąć udział w tym wydarzeniu. Miejsce stanowiła jedna z sal wine baru VinoPiano.
 
Słuszne hasło. Popieram (fot. własna)
 
Degustację zaczęliśmy od wina musującego Összhang 2012 z winnicy Anonym Pince z Etyek. Jest to całkiem udany kupaż Chardonnay oraz Pinot Noir, powstał metodą tradycyjną i dojrzewał w beczce dębowej. Posiada jasnozłotą barwę, mocno się pieni, zaś bąbelki są niewielkie. W nosie wyczuwalne są aromaty zielonego jabłka, agrestu, kwiatowe. W ustach na pierwszym planie znajdują się nuty cytrusów, które podkreśla dyskretna, aczkolwiek wyczuwalna kwasowość (6,7 g/l). Dalej pojawia się zielone jabłko, agrest, oraz delikatna goryczka. Całkiem przyjemne: ***. Następnie podano Ezerjó 2015 z Gál Szőlőbirtok és Pincészet. Owa winnica ma swą siedzibę w Szigetcsép w regionie winiarskim Kunság. Wino posiada jasnozieloną barwę, w nosie mamy burzę owoców, istne tutti frutti, morele,  brzoskwinie oraz nieco nut kwiatowych. W ustach wyjątkowo świeże, z dobrą kwasowością, nutami cytrusów i owoców egzotycznych. Lekkie, przyjemne. Ocena: ***.
 
Sali powoli się wypełnia (fot. własna)
 
Potem na dłuższy czas zagłębiliśmy się w meandrach filmu, kiedy Jean Reno z gracją eliminował kolejnych osobników, a młodziutka Natalie Portman próbowała go uwieść. Po około półtorej godziny nastał czas na kolejne wina – tym razem na stół powędrował Hárs-Rajnai z winnicy Lukácsy Pince z Monor. Jest ono kupażem Rieslinga i Hárslevelű, posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są delikatne nuty cytrusów, brzoskwinii oraz kwiatów lipy. W ustach dość zielone, ze sporą kwasowością, wyraźnymi nutami cytrusów oraz brzoskwinii. Trochę brakuje mu harmonii, ale summa summarum to nie jest złe wino. Finisz z delikatnymi nutami zielonego jabłka. Ocena: **/***. Tą samą winnicę reprezentował Rajnai Rizling 2015. Mamy tu jasnozłotą barwę, w nosie lekkie nuty cytrusowe, brzoskwinii, mango oraz maślane. W ustach dominują cytrusy, owoce egzotyczne – mango, grapefruit, jest też solidna kwasowość oraz delikatna mineralność. Na finiszu pojawia się lekka goryczka. Poprawny, lecz mnie nie zachwycił. Ocena: **/***.
 
Dobre wino do kina… (fot. własna)
 
Trzecim podanym w przerwie winem był Frazír 2012 z Anonym Pince. Jest to dojrzewający w beczkach dębowych Sauvignon Blanc. Charakteryzuje się bladożółtą barwą, w nosie wyczuwalne nuty maślane, owoców egzotycznych, mango, wanilii. W ustach sporo owoców egzotycznych, melonu, mango, delikatna nuta miodowa, wyrazista kwasowość oraz kremowa tekstura sprawia, że jest to jedno z ciekawszych win, jakie piłem ostatnim czasem. Na finiszu pojawiają się nuty zielonego jabłka, gruszki oraz wanilii. Ocena: ***/****. Po owym winie wróciliśmy do filmu, w którym akcja płynęła wartko, niczym górski potok. Zgasły światła, a kieliszki powoli się opróżniały…
 
Jedzenie też niczego sobie… (fot. własna)
 
Leon wydał swoje ostatnie tchnienie, a wkrótce po tym światła zabłysły na nowo. Degustację zakończyliśmy dwoma winami od Pócz Pincészet z Balatonlelle położonego południowym brzegu Węgierskiego Morza. Pierwszym było musujące Bubbori Rosé Gyöngyözőbor 2015. Jest to kupaż Cabernet Sauvignon, Merlota oraz Kékfrankosa, o jasnoróżowej barwie. Nie jest przesadnie pienisty, a bąbelki są sporej wielkości, wino zostało mechanicznie nasycone CO2. W nosie jest wyraźnie kremowe, z wyczuwalnymi nutami malin oraz delikatną pikantością. Usta kryją sporo świeżości podbudowanej na solidnej kwasowości, jest też dużo owocu – malin, truskawek. I tu mamy wyraźną kremowość, jest to jeden z lepszych róży, który ostatnimi czasy piłem na Węgrzech. Ocena: ***/****. Na sam koniec do kieliszków nalano nam Prémium Cuvée 2013, które powstało z tych samych szczepów, co poprzednik. Posiada ono purpurową barwę, w nosie wyczuwalne owoce leśne, czekolada, tytoń. W ustach wciąż sporo owocu (jeżyny, maliny), krągłe taniny, przyjemna, nadająca świeżości kwasowość. Wino o solidnej strukturze, które mimo dość długiego pobytu w beczce nie zatraciło swojej klasy. Ocena: ***/****. Moim zdaniem najlepsze wino panelu wraz z winem Frazír.
 
Bierz mnie! (fot. własna)
 
Nie chciałbym negować idei tego typu degustacji, bo na własnej skórze przekonałem się, że to może działać. Trochę brakowało mi jednak powiązania owych win z filmem, który był wyświetlany, co nadałoby samej imprezie głębszego sensu. Mimo wszystko, każda okazja na spotkanie z winami od mało znanych lub butikowych winiarni jest wartościowa, dlatego też cieszę się, że pojawiła się taka możliwość i z niej skorzystałem. A samo miejsce – czyli winebar VinoPiano dopisuję do mojej listy must be, ponieważ zarówno wina, jak i serwowane tam przekąski są najwyższych lotów.
Degustowałem za darmo na zaproszenie Gábriela Istvána Nyulasiego z Az Ihatóbb Magyarországért, która to organizacja zajmuje się promowaniem szeroko pojętej kultury winiarskiej.