Unger Bormanufaktúra – naturalne kékfrankose z pogranicza Austrii i Węgier

Leżące blisko granicy austriacko-węgierskiej miasto Kőszeg, oraz działające w nim winiarnie wielokrotnie pojawiały się na łamach tego bloga. Tym bardziej ucieszyła mnie wieść o pojawieniu się kolejnego projektu winiarskiego, który pełnymi garściami czerpie z tradycji tego miejsca oraz jego okolic – to właśnie Unger Bormanufaktúra. Jest to małe (5 hektarów) gospodarstwo, którego pierwsze wina pojawiły się właśnie na rynku. Jego właścicielami są Ervin Stampf oraz dr. Tamás Kaibinger, którzy w 2016 roku kupili parcele w historycznych siedliskach miasta (Kálvária-hegy, Árnyékos tető, Szultán-domb oraz Ördög-árok), obsadzając je wyselekcjonowanymi klonami kékfrankosa. Nazwa winiarni pochodzi od pradziadka właścicieli, którego nazwisko brzmiało właśnie Unger.

Winnice na wzgórzu Kálvária-domb. (fot. własna)

Oprócz nich posiadają także stare nasadzenia w stanowiskach Kálvária-hegy (kékfrankos) oraz Guba-hegy (kékfrankos, zweigelt, syrah). Roczna produkcja wynosi obecnie kilka tysięcy butelek, zaś wszystkie wina pochodzą z upraw biodynamicznych. Aktualnie winiarnia przechodzi proces certyfikacji. Wszystkie wina fermentują spontanicznie w otwartych kadziach, są długo macerowane, niefiltrowane i nieklarowane. Jedynym dodatkiem są minimalne ilości siarki dla stabilizacji. Ich wina miałem przyjemność spróbować podczas otwartej degustacji dystrybutora – firmy Demijohn, natomiast winnice zwiedziłem podczas ostatniej wizyty w Kőszeg.

Stare krzewy kékfrankosa. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Öreg Kálvária Kékfrankos 2020 powstało z owoców ponad 30-letnich krzewów rosnących na najwyżej położonej parceli producenta, leżącej na wysokości niemalże 400 m. n. p. m. Fermentowało spontanicznie, 2/3 wina dojrzewała przez 8 miesięcy w używanej beczce z francuskiego dębu, pozostała część w plastikowych zbiornikach. Barwa ciemnorubinowa, głęboka. W nosie dominują aromaty owocowe: wiśni, czereśni, żurawiny i czerwonej porzeczki, pojawiają się tu także goździki. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i średniej taninie. Znajdziemy tu nuty wiśni, czereśni, czerwonej porzeczki, hibiskusa, a także lekką pieprzność oraz korzenność. Finisz średniodługi. Bardzo klasyczny przedstawiciel gatunku. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 5500 HUF (70,50 PLN).

Młode wino z dojrzałych krzewów. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Fiatal Kálvária Kékfrankos 2020 pochodzi z młodych, posadzonych w 2016 krzewów, leżących obok starszych nasadzeń na parceli Kálvária. Jest to pierwszy zbiór gron, które później macerowano na zimno, odszypułkowano, wytłoczono, spontanicznie przefermentowano, po czym trafiły do plastikowych zbiorników umożliwiających mikrooksydację. Posiada ono ciemnorubinową, niemalże granatową barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, fiołkami i żurawiną. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością i średnią taniną. Sporo tu owocowości spod znaku czereśni, wiśni, czerwonej porzeczki, jeżyn, a także fiołków oraz pieprzności. Finisz średniodługi. Solidny debiutant ze sporym potencjałem dojrzewania! Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 7350 HUF (94 PLN).

Młode krzewy – wielki potencjał! (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Ördög Kékfrankos 2020 to kolejna selekcja owoców z młodych krzewów z pojedynczej parceli – w tym przypadku Ördög-árok (tł. Diabli dół). Po chłodnej maceracji i spontanicznej fermentacji w otwartych kadziach 2/3 wina trafiło do nowej austriackiej beczki na 8 miesięcy, zaś pozostała część dojrzewała w plastikowym zbiorniku. Cechuje je dość głęboka, rubinowa barwa. Nos aromatyczny, pachnący wiśnią, czereśnią, wanilią, żurawiną oraz burakiem. W ustach nieco mocniej zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i łagodnej taninie. Sporo tu nut wiśni, czereśni, żurawiny, pojawia się także ziemistość, pikantność, a wszystko zaokrąglają przyprawy – imbir, goździki oraz wanilia. Finisz długi. Świetna struktura, harmonia, długość – po prostu piękne wino! Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 8990 HUF (115 PLN).

Diabelsko dobre wino. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Hipszter Kékfrankos 2020 stanowi kupaż z gron zebranych w parcelach Ördög-árok oraz Árnyékos-tető (w proporcjach 50-50%), z których 30% stanowiły całe kiście. Fermentowało w otwartych kadziach, później dojrzewało w dębowej beczce. Charakteryzuje je ciemnorubinowa, głęboka barwa. W nosie sporo się dzieje – mamy tu typowe dla odmiany aromaty wiśni, czereśni, żurawiny, wsparte fiołkami, ziemią oraz czarnym pieprzem. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości i łagodnej taninie. Oprócz nut owocowych (wiśnia, czereśnia), znajdziemy tu także umami, dym, jeżyny oraz ziemistość. Młode, skoncentrowane wino, domagające się dłuższego dojrzewania. Ocena: **** (91/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Winnice w Ördög-árok. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Szultán Kékfrankos 2020 jest kolejnym jednoparcelowym winem z czteroletnich krzewów rosnących w siedlisku Szultán-domb. Podobnie jak kilka innych win, i ono dojrzewało w nowej beczce Stockingera. Posiada głęboką, rubinową barwę. W nosie na pierwszym planie zaznaczają się aromaty wiśni, czereśni, jeżyn, do których dochodzi ziemistość, dym, wanilia. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o świetnej kwasowości i gładkiej taninie. Nie brakuje tu zarówno soczystych nut owocowych: czereśni, wiśni, żurawiny, znajdziemy też wanilię, skórę, dym, mokrą ziemię oraz goździki. Finisz długi. Wybitna czerwień, która już pokazuje swój spory potencjał. Ocena: **** (92/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Młode nasadzenia w parceli Szultán-domb. (fot. własna)

Unger Bormanufaktúra Csúcsos Hideg Kékfrankos 2020 pochodzi z jednej z najwyżej (450 m. n. p. m.) położonych parceli na Węgrzech – Árnyékos-tető. Wino po fermentacji w otwartej kadzi trafiło do nowej, 500-litrowej beczki Stockingera, w której dojrzewało przez 8 miesięcy. Zachwyca gęstą, ciemnorubinową barwą. Nos intensywny, z wyraźnymi aromatami wanili, wiśni, czereśni, żurawiny i maliny. W ustach najdelikatniejsze z wszystkich, wytrawne, z świetną kwasowością i pluszową taniną. I tu dominują czerwone owoce: wiśnia, czereśnia, żurawina, czerwona porzeczka oraz malina, wsparte mokrą ziemią, wanilią i czarnym pieprzem. Kruche, delikatne, a zarazem pełne mocy czerwone wino z jednej z najzimniejszych winnic kraju – czy może być lepiej? Ocena: **** (92/100 pkt). Wino jeszcze nie jest dostępne w sprzedaży.

Winiarz – dr. Tamás Kaibinger. (fot. własna)

Ervin Stampf i Tamás Kaibinger na nowo odkrywają potencjał tutejszych winnic. Wiele z tych słynnych niegdyś miejsc zostało zapomnianych na skutek plagi filoksery, zaś uprawy przeniesiono z wzgórz na mniejsca łatwiej dostępne. Na szczęście szaleni zapaleńcy – architekt oraz prawnik, korzystając z rodzinnego dziedzictwa potrafili stworzyć świetne wina z odmiany, która doskonale zadomowiła się w okolicy. I choć to dopiero pierwszy rocznik, to śmiem stwierdzić – że najlepsze jeszcze przed nimi (i nami!).

Win winiarni Unger Bormanufaktúra próbowałem na degustacji portfolio węgierskiego dystrybutora – firmy Demijohn na koszt własny.

Sziegl Pét-Nat 2020 – naturalny musiak z Hajós

Lato w pełni, upały nie odpuszczają, są to więc idealne warunki, by odświeżyć się winem. Jakim, zapytacie? Oczywistą odpowiedzią, poza uwielbianymi przeze mnie lekkimi, mocno wytrawnymi bielami, są musiaki, pod każdą postacią. Zarówno szampany, cavy, franciacorty, ale też niezwykle popularne w ostatnim czasie pét-naty. Jest to skrót od francuskiego sformułowania pétillant-naturel, oznaczającego naturalne musowanie. Wina te powstają tzw. metodą pradawną, przechodząc jedną fermentację, i są butelkowane jeszcze przed jej końcem – w ten sposób uwolniony dwutlenek węgla nasyca wino w butelce. Dziś sięgnąłem po debiutancką butelkę od małej, rodzinnej winiarni Sziegl z Hajós, którą miałem przyjemność odwiedzić w listopadzie ubiegłego roku. Większość win z najnowszego rocznika powstała bez dodatku, lub też z minimalną zawartością siarki.

Soldiny debiut! (fot. własna)

A jak prezentuje się ich pierwszy musiak? Sziegl Pét-Nat 2020 powstał w 2/3 z merlota oraz 1/3 z kékfrankosa, zebranych i przetworzonych razem. Zabutelkowano go z 18 gramami cukru. Posiada mętną, jasną miedzianą barwę. Pachnie truskawką, poziomką, grapefruitem, czerwoną porzeczką, pojawia się też delikatna lotna kwasowość. W ustach średniozbudowane, wytrawne, z średnim alkoholem (12,5%), solidną kwasowością (9 g/l), oraz delikatnym cukrem resztkowym. Sporo tu soczystego owocu pod postacią truskawki, poziomki, maliny, żurawiny, a także grapefruita i pomelo. Jest te lekka, pieprzna pikantność. Finisz średniodługi. Wino niespecjalnie złożone, za to niezwykle świeże i pijalne. Takie, jakiego chcę w środku lata. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 4790 HUF (61 PLN).

Źródło wina: zakup własny u producenta.

Palya Wines – Nowa twarz Mátry

Węgierskie winiarstwo przeżywa czas wymiany pokoleniowej. Starzy odchodzą, pojawiają się młodzi, ambitni z wielkimi planami na przyszłość. Niektóre winiarnie znikają, zaś na ich miejsce pojawiają się nowe projekty wpisujące się we współczesne trendy rynkowe. Jednym z nich jest Palya Wines, absolutny debiutant z wioski Szűcsi w regionie winiarskim Mátry. Nic zresztą dziwnego, gdyż dziś jest to obszar, w którym dzieje się największy ferment, dzięki zdolnym winiarzom, stosunkowo niskim cenom gruntów oraz wyjątkowemu, wulkanicznemu terroir. Za projektem Palya Wines stoi młoda para – Balázs Palya oraz Julianna Mészáros. Pierwsze plany związane z winem pojawiły się, gdy Balázs odziedziczył po dziadku niewielką działeczkę z krzewami odmiany othello (hybryda, oficjalnie niedopuszczona do produkcji), z gron których powstały pierwsze wina. W kolejnych latach obserwował sąsiadów, pomagał im, odkładając pieniądze na początek działalności. Przełom nastąpił w 2020 roku, gdy z Julianną nabyli niemalże hektar upraw (kékfrankos oraz cabernet sauvignon) w siedlisku Tangó oraz niewielką piwniczkę, w której powstają wina. Całość upraw od początku prowadzona jest ekologicznie, zaś od kilku miesięcy przechodzi proces konwersji na potrzeby certyfikacji. W pierwszym roczniku powstało zaledwie 1100 butelek wina.

Kości zostały rzucone. (fot. własna)

Ja zaś spróbowałem dwóch z nich – Palya Rubicon 2020 oraz Palya Cabernet Sauvignon 2020. Pierwsze wino to 100% kékfrankos, który fermentował w otwartych kadziach, po czym trafił do zbiorników ze stali (2/3) oraz używanej dębowej beczki (1/3), w których dojrzewało przez pół roku. Po tym ściągnięto je, skupażowano, po czym zabutelkowano. Wino nie było filtrowane, ani klarowane. Posiada głęboką, rubinową barwę z purpurowymi refleksami. Pachnie świeżymi wiśniami, czereśniami, gumą balonową, oraz truskawką. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, niskim alkoholu (zaledwie 11,5%) oraz delikatnych taninach. Sporo tu soczystego owocu spod znaku wiśni i czereśni, jest też trochę nut truskawki i lekka pikantność. Finisz średniodługi. Bardzo jeszcze młode, choć ze względu na delikatną strukturę polecam nie czekać z konsumpcją – nie sądzę, by się bardziej rozwinęło. Radosne, świeże wino do swobodnego popijania ciepłym, letnim wieczorem. Nic mniej, nic więcej. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 6000 HUF (76 PLN). Nietanio, zwłaszcza, że w okolicy można znaleźć poważniejsze wina za podobne pieniądze, z drugiej strony rozumiem, że z czegoś trzeba wziąć środki na dalszą działalność.

Niesztampowy cabernet. (fot. własna)

Palya Cabernet Sauvignon 2020 powstał w nieco innej technologii od poprzednika. Zastosowano tu macerację karboniczną, po czym pęknięte grona wytłoczono i pozostawiono do fermentacji w otwartych kadziach. Następnie wino trafiło w równych proporcjach do stalowych zbiorników i używanej beczki, gdzie dojrzewało przez pół roku. Zostało zabutelkowane bez filtracji i klarowania. Posiada średnio głęboką, ciemnoczerwoną barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, żurawiną, jeżyną, ściółką leśną oraz skórą. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, średniej taninie, niskim alkoholu (znów 11,5%!) oraz z minimalną zawartością CO2. Nieco bardziej szorstkie i ociężałe w stosunku do poprzednika, choć i tu znajdziemy sporo nut owocowoych: wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, żurawiny i jeżyny, a także pestkową goryczkę. Finisz średniodługi. Nie jest to mój ulubiony styl cabernet sauvignon, choć wciąż pije się to lekko, łatwo i przyjemnie. Ocena: **/*** (84/100 pkt). Cena: 6000 HUF (76 PLN). Podtrzymuję uwagę co do ceny – wydaje mi się, że jest to, jak na warunki węgierskie dość wysoka cena, choć przy tak minimalnej produkcji trudno o niższą. Ja zaś z uwagą będę obserwował rozwój tego projektu, gdyż jego twórcom nie brak talentu i zaangażowania, acz przed nimi jeszcze sporo pracy, by stworzyć solidnie działające, rodzinne gospodarstwo.

 

Młodzi, zdolni, ambitni. (fot. własna)

Źródło wina: zakup własny u producenta.