Tokajskie babie lato, część I. – Hangavári Pincészet

Jest takie miejsce w tokajskim regionie winiarskim, o którym mało się pisze i mało się słyszy, a tutejsze wina znane są jedynie grupce wtajemniczonych – sprzedaje się je tylko w winiarni. Strategia dość nieoczywista, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy marketing szeptany ustąpił w dużej mierze precyzyjnie wycelowanym i solidnie opłacanym kampaniom medialnym. Ale nie tylko to różni od innych Hangavári Pincészet, średniej wielkości rodzinną winiarnię z Bodrogkisfalud, prowadzona przez Anitę Magyar i jej matkę Katalin Hudácskóné Magyar. Historia tego miejsca zaczęła się w 1975 roku, kiedy János Hudácskó wraz z małżonką zakupili pierwszą parcelę i założyli Hudácskó Pincészet. Przez pierwsze lata zgodnie z zasadami gospodarki planowej musiano sprzedawać większość gron państwowemu kombinatowi, aczkolwiek udawało się zachować niewielką ilość na własne potrzeby, z których oczywiście powstawało wino. Szukajcie tej tablicy. (fot. własna)   Zmiana ustroju i prywatyzacja państwowych gruntów miała zbawienny wpływ na rozwój winiarni. W 1990 roku rozpoczęto budowę budynków, korzystając wyłącznie z własnych środków. Choć proces ten trwał latami, to po dziś dzień rodzina jest dumna z faktu, że potrafiła zrealizować swój plan bez zewnętrznego finansowania i związanych z nim kompromisów. W międzyczasie powiększano obszar nasadzeń poprzez dokupowanie kolejnych działek. Dzięki temu dziś powierzchnia upraw wynosi 18 ha w 6 stanowiskach – Lapis, Somos, Várhegy, Sátor,  Agyag oraz  Alsó-Bea. Po śmierci ojca w 2014 roku pieczę nad powstawaniem win przejęła jego córka – Anita Magyar, która wprowadziła trochę świeżości i nowoczesności w rodzinnym przedsiębiorstwie. Piwnice pełne wina. (fot. własna)   Anita zabrała nas do przepięknej piwniczki, której wnętrza kryją kilkadzięsiąt beczek oraz tysiące butelek wina, których najstarsze pochodzą jeszcze z końca lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Setki aszú, szamorodnich, maślaczy i fordításów mienią się złotą barwą na piękne podświetlonych półkach, tworząc mistyczną wręcz atmosferę – czuć, że trafiliśmy do świątyni wina. A dlaczego można je nabyć tylko na miejscu? Anita … Czytaj dalej Tokajskie babie lato, część I. – Hangavári Pincészet