Zagrzeb i wino.

 Plac króla Tomislava (fot. własna)

Rozpoczynam tego bloga relacją z podróży do Zagrzebia (i Samoboru). Moja przygoda z winem trwa już dość długo, jednakże ciężko przemóc lenistwo i zacząć publikować. Wyjazd do Chorwacji był dobrym przyczynkiem, aby zacząć spisywać moje doświadczenia, i które, mam nadzieję, zainspirują niektórych do wyruszenia tym tropem.
Stolica Chorwacji oferuje turystom i miejscowym niezliczone możliwości zapoznania się z miejscowym winem. Znajduje się tu bardzo dużo winotek, w których można znaleźć lokalne produkty począwszy od win z Dalmacji, Istrii, po wina slawońskie. Jednakże największe możliwości daje olbrzymi supermarket winiarski Vrutak, który niejako chwali się tym, że posiada największy wybór win chorwackich (co jest prawdą).

Vrutak (fot. z oficjalnej strony sklepu)

W supermarkecie regularnie przeprowadzane są degustacje, na których można spróbować win nie tylko chorwackich, lecz również importowanych. Zazwyczaj trwają ode 2 tygodnie, po czym następuje degustacja od kolejnego producenta. Ja przyjechałem do Vrutaka z konkretnym celem. Chciałem zakupić specjalność z Dalmacji czyli słodkie wino prošek (którego nazwa została 1.7.2013 zakazana przez UE ze względu na wyimaginowaną zbierzność z nazwą prosecco…) oraz przy dużym szczęściu czerwone wino teran z Istrii (o której również toczył/toczy się legislacyjny bój w Brukseli – tym razem nazwa przeszkadza Słoweńcom). Znalazłem obydwa, jednakże na początku zdecydowałem się zakupić tylko to pierwsze. Kupiłem półlitrową butelkę od producenta Plančić z Hvaru, oraz malutką butelkę (0,187 l) od dużego producenta Vinoplod z Šibenika. 

Prošek Vinoplod (fot. własna)


Wino to miałem okazję degustować dziś, w trakcie pisania tego posta. Wino to jest robione metodą passito, czyli z podsuszanych gron. Zawartość cukru resztkowego to zazwyczaj ponad 100 g/l a alkohol przekracza 15%. W tym wypadku mówimy o 102,5 g/l cukru oraz mocy 15,1%. Ma kolor bursztynowy, nos mocno likerowy, bardzo wyraźny zapach alkoholu, który niestety zabija pozostałe aromaty. Usta mocno alkoholowe, ale nie przeszkadza to tak bardzo, jak zapach. Wino krągłe, rzekłbym tłuste, czuć smak miodu, zielonych jabłek, brzoskwiń. W finiszu można wyczuć nuty jabłek, oraz przyjemny orzechowy posmak, co wskazuje na dojrzewanie w beczce. Ogólnie wino bardzo przeciętne, alkohol zbyt mocno dominuje i jest to największa wada tego wina. Ot, masówka. Ocena: 3. Jeśli chodzi o inne wina, to ich jeszcze nie próbowałem, czekają na większą degustację. Podczas drugiej wizyty zakupiłem wino teran od producenta Dajla z Istrii. Spotkałem się z tego rodzaju winami na festiwalu wina w Budapeszcie 2 lata temu, i od dawna miałem zamiar je zdobyć. Dodatkową zachętą była cena: tylko 49 kn (ok 25 zł).

Ćevapi w Čingać (fot. własna)

Ale Zagrzeb to nie tylko wino. Można skosztować specjały lokalnej kuchni, co uczyniliśmy z moimi przyjaciółmi Josipem i Pero w restauracji Čingać. Posililiśmy się podobno najlepszym i największym w mieście ćevapi (25 kn za dużą porcję). Ćevapi to roladki mięsne z wołowiny (i baraniny) smażone na grillu, podawane w picie z cebulą, kajmakiem lub ajvarem. My wybraliśmy do niego ciemne piwo Velebitsko, które doskonale uzupełniło posiłek. 


 Samobor (fot. własna)

Zawitaliśmy również do Samoboru, słynnego ze swojej kremšnity (odpowiednik naszej kremówki). Wziąłem sobie do tego odświeżający szprycer z białego wina i wody mineralnej, tj. gemišt. Muszę nadmienić, że okolicy wytwarza się białe, wytrawne wina, głównie z graševiny (welschriesling). Skorzystałem z okazji i zakupiłem litrowe stołowe wino w okazyjnej cenie (18 kn), mam nadzieje, że jakość będzie przynajmniej przyzwoita. 

 Samoborska kremšnita (fot. własna)

Następnego dnia wyruszyłem z powrotem do Budapesztu. Mam nadzieje, że wkrótce znów będzie mi dane zawitać w Chorwacji i skosztować innych lokalnych win, przy czym mam jeszcze wyżej wymienione wina, które doczekają się osobnej notki przy okazji późniejszej degustacji. Zaś sama Chorwacja to piękny kraj, wspaniali ludzie, wyśmienite jedzenie i jeszcze lepsze wino, które miejmy nadzieję dzięki obecności tego kraju w Unii Europejskiej zawita także na naszych stołach.














Podobne wpisy

1 comment

  1. Super post, bardzo ciekawy i zachęcający! Następnym razem chciałabym też czytać o węgierskich winach. 😛