Zimowy Balatonfüred

W pierwszej połowie stycznia wyruszyliśmy wraz z innymi stypendystami do Balatonfüred, celem sporządzenia pierwszej, “surowej” wersji naszych przekładów. Pracy było sporo, ale każdy się wyrobił w czasie, dlatego też w ostatni wieczór czekała nas wizyta w najbardziej znanej miejscowej winnicy, to jest w Figula Pincészet.

Balaton zimą (fot. Klara)

Winnica jest rodzinnym przedsięwzięciem rodziny Figula, całość obsadzonej ziemi (20 ha w kilku stanowiskach w regionie winiarskim Balatonfüred-Csopak) należy do nich. Większość prac wykonują przedstawiciele rodziny, a osiągnięta stabilność finansowa pozwala na umiejętne gospodarowanie zasobami. Do 2008 roku właścicielem i zarazem głównym winiarzem był Mihály Figula, po jego niespodziewanej śmierci pałeczkę przejął jego syn, również Mihály, któremu w pracy pomaga brat János. Większość win, które produkują są wysyłane od razu na rynek, pozostała część dojrzewa i jest rozprowadzana pośród zaprzyjaźnionych dystrybutorów.
Beczka w jednej z piwnic Figula (for. Klara)

Po winnicy oprowadził nas właśnie János, który akurat miał przerwę w koncertowaniu (jest zawodowym muzykiem, większość czasu spędza w Austrii). Najpierw udaliśmy się do jednej z piwnic, oglądając nowoczesne wyposażenie (stalowe tanki, prasy itp.) oraz beczki. W winnicy stosuje się dwa rodzaje beczek, duże (do 10 hl) i małe (300 l) beczki barrique z węgierskiego dębu, lekko opalane, dojrzewają w nich zazwyczaj czerwone wina, takie jak Cabernet Sauvignon. 

János i beczki barrique (fot. Klara)

Stamtąd wyruszyliśmy w kierunku innej piwnicy, która jest znacznie bardziej nowoczesna. W niej dojrzewają wina rocznikowe, barrique z pojedynczych beczek, najdroższy produkt z oferty winnicy (po 10000 HUF za butelkę – około 150 PLN). Piwnica ta sprawiła olbrzymie wrażenie, jest czysta, powietrze jest filtrowane, gdyż akurat tutaj pleśń nie jest najlepszą przyjaciółką wina. W wystroju wykorzystano kamienie spotykane w regionie.

W nowej piwnicy (fot. Klara)

Po obejrzeniu winnicy wyruszyliśmy na degustację, gdzie mieliśmy okazję wypróbować 6 win z oferty winnicy. Do degustacji dołączono oczywiście mały poczęstunek w postaci pogaczy. Zgodnie z tradycyjną kolejnością, zaczęliśmy od białego, lekkiego wina – Sauvignon Blanc 2011, które dojrzewało w tankach ze stali nierdzewnej. Jest to świeże, przyjemne wino, o aromacie trawy, lekkim smaku zielonych jabłek, idealny wybór na lato, do tego w rozsądnej cenie. Jest to jeden z niewielu produktów winnicy, który spotkamy w supermarketach na Węgrzech (oprócz tego zdarza się jeszcze Pinot Gris i Muscat Lunel). 
Oglądając ofertę winnicy (fot. Klara)
Kolejnym winem, podanym dla porównania było Sauvignon Blanc Válogatás 2007. To wino spędziło trochę czasu w beczce, co od razu można było wyczuć po ziemistym, nieco pieprzowym aromacie. W smaku bardziej oleiste, ciężkie, a zarazem posiadające sporą kwasowość. Kolejnym białym winem był Szilénusz Cuvée 2006, mieszanka olaszrizlinga, pinot gris, chardonnay i semillon. W zapachu wyczuwalne aromaty egzotycznych owoców, takich jak ananas, a w smaku świetnie zbalansowane, o lekkim posmaku wanilii, który zawdzięcza czasowi spędzonemu w beczce. Faworyt większości, także ja uległem jego czarowi.

János podający wino (fot. Klara)

Na końcu przyszła pora na czerwień. Zaczęliśmy przeto od różu, kolejnym degustowanym winem było Pécselyi Cabernet Sauvignon Rosé 2011 Válogatás. Pierwsza butelka poszła do kosza (lub raczej do zlewu), gdyż trafiło nam się wino korkowe. Druga była już w porządku, przy czym nie przekonała mnie do siebie. Wino to powstało nie poprzez macerację gron, tylko wyciśnięcie ich w całości na prasie, dlatego też miało bardzo jasną różową barwę. W zapachu można było wyczuć aromaty czerwonych owoców. W smaku wyczuwalne owoce, jednak dominujący był alkohol, który trzymał to wino w ryzach. 15% dla wina różowego to sporo, dlatego zdaniem Jánosa to wino bardziej przypomina czerwone i nadaje się do spożycia również w towarzystwie czerwonego mięsa. Kolejnym winem było również Cabernet Sauvignon, tym razem czerwone z Dörgicse (2011). Przyjemne, jedwabiste z aromatem przypraw. Spędziło osiem miesięcy w małych, trzyletnich beczkach z dębu. Potrzebował jednak chwili oddechu, gdyż zaraz po otwarciu mocno uderza swymi taninami. Ostatnim winem, na wyraźnie życzenie pań był legendarny na tym kursie już Fülöp, z 2006 roku. Jest to duma winnicy, mieszanka merlot i cabernet franc, o aromacie ciemnych owoców, z lekkim posmakiem czekolady i przyjemnymi taninami. Wino bardzo dobre, lecz ja zdecydowałem się na zakup innych. Zakupiłem Szilénusz Cuvée, III Cuvée oraz Zenit.

Winnica Figula jest dla mnie symbolem przemian w węgierskim winiarstwie i dążenia do zwiększenia jakości. Dzięki stabilnej sytuacji finansowej rodzina może pozwolić sobie na tworzenie win ambitnych, które z pewnością znajdą swoich amatorów. Szkoda, że tak mało z nich dociera do Polski.

Podobne wpisy