Zoltán Demeter – tokajski człowiek-orkiestra.

Czy wiecie, jak to jest wstać, podziękować i wyjść z degustacji? Nie, nie dlatego, że wina nie smakują, czy gospodarz nas czymś obraził. Jedynym powodem dla którego musiałem opuścić degustację u Zoltána Demetera był brak czasu. Miałem poświęcić na wizytę 30 minut, a i tak przeciągnęła się ona do ponad godziny. Zobowiązania jednak nie mogły czekać, dlatego wkrótce później wyruszyłem z Tokaju w stronę Budapesztu. Cóż, pomyślałem – może następnym razem.

Charakterystycznym punktem winiarni jest owa kanapa. (fot. własna)

 

Zoltán Demeter jest wiecznie zajętym człowiekiem. Sam odpowiada za nadzór zbiorów, produkcję wina, marketing, a także wszystkie kwestie administracyjne. Z jednej strony jest to spowodowane nieufnością wobec innych, z drugiej widać, że lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Sam zaplanował budynek gospodarczy, który, trzeba przyznać, sprawia spore wrażenie. Wszystko jest sterylnie czyste, wysmakowane, eleganckie. Każdy element ma swoje miejsce i pasuje do całości.

Elegancka, sterylnie czysta przetwórnia. (fot. własna)

 

Gospodarz oprócz uprawy winogron i produkcji wina zajmuje się również działalnością charytatywną i promocją lokalnej kultury. Zainwestował spore środki w odtworzenie mapy Józsefa Szabo z 1865 roku. Przechowuje on również jeden z niewielu oryginalnych egzemplarzy czterojęzycznego albumu Tokaji-Hegyaljai Album z 1867 roku i nadzoruje jego współczesne wznowienie.

Historyczna mapa tokajskich siedlisk. (fot. własna)

 

Wina Zoltána pochodzą w całości z własnych upraw, powstają w niewielkich ilościach, z 9 parceli położonych w 5 miejscowościach regionu: Boda (Sátoraljaújhely), Szerelmi (Tokaj), Veres, Betsek, Ősz-hegy (Mád), Hold-völgy, Újhegy (Rátka), Kakas, Lapis (Bodrogkeresztúr). Szacunkowa roczna producja wynosi ok 12-15 tys. butelek. Są to wina wytrawne, wina z późnych zbiorów, főbor (wino główne, inaczej szamorodni) oraz aszú.

Nasz gospodarz wręcz epatował pewnością siebie. (fot. własna)

 

Pierwszym z nich był Estate Furmint 2015. Bladozłota barwa, w nosie nuty brzoskwinii, gruszki, papierówki, polnych kwiatów. W ustach spora kwasowość, czysta owocowość – zielone jabłko, cytrusy, lekkie nuty brzoskwini i wyraźna mineralność. Eleganckie, ładnie ułożone wino, fermentowało i dojrzewało w stali. Ocena: ****. Cena: 3990 HUF (55,50 PLN).

Świeży, owocowy furmint. (fot. własna)

 

Kolejnym podanym trunkiem było jednoparcelowe Veres Furmint 2015. Mamy tu jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty kremowe, brzoskwinia, melon. W ustach dominuje mineralność, świetnie zarysowany jest balans między świeżą kwasowością a delikatnym cukrem resztkowym. Pojawia się również lekka pikantność, nuta gruszki oraz zielonego jabłka. Lekkie, bardzo pijalne wino. Ocena: ****. Cena: 7490 HUF (104 PLN).

Bardziej poważny, lekko pikantny furmint z winnicy Veres. (fot. własna)

 

Trzecim z kolei winem, które zagościło w naszych kieliszkach było Szeremi Hárslevelű 2015. Jasnozłota barwa, w nosie wyraźne nuty mineralne, brzoskwinia, morela, suszone owoce. W ustach dominuje świeża, cytrusowa kwasowość, dalej wyraźne, czyste nuty owocowe, sporo ciała, wanilia. Wszystko to zaokrąglone delikatnym cukrem resztkowym. Najcięższe z całej trójki, złożone, poważne wino. Ocena: ****. Cena: 7490 HUF (104 PLN).

Najciekawsze, złożone hárslevelű z parceli Szerelmi. (fot. własna)

 

W tym momencie musiałem wyjść, ominęło mnie najlepsze – czyli wina z późnego zbioru, oraz aszú. Czy żałuje? Oczywiście, że tak. Ale z pewnością trafi się nie jedna okazja, by znów uszczknąć trochę czasu zapracowanemu Zoltánowi. A do tej pory pozostaje degustować jego wytrawne wina, lub czekać na relację Sławka Sochaja lub Piotra Wdowiaka, którzy towarzyszyli mi podczas tej degustacji.

Degustowałem na zaproszenie Zoltána Demetera z wyżej wymienionymi jegomościami.

Podobne wpisy