István Balassa to zdecydowanie jeden z największych wygranych ostatniego dziesięciolecia w Tokaju. Choć winiarstwem zajmuje się już od ponad 20 lat, zaś własne gospodarstwo prowadzi od 2005 roku, to naprawdę głośno zrobiło się o nim w 2012 roku, gdy został wybrany winiarskim odkryciem roku. Uprawia winorośl na 15,2 ha w 11 siedliskach położonych w 3 miejscowościach: Tokaju, Tarcal, Mád, z których powstaje kilkadziesiąt tysięcy butelek wina rocznie. Oprócz własnego gospodarstwa opiekuje się także winnicami należącymi do miejscowego giganta – Grand Tokaj. Więcej informacji o winiarzu znajdziecie w wcześniejszym wpisie, natomiast dziś chiałbym się skupić na jednym, konkretnym winie. Kilka dni temu sięgnąłem po butelkę z początków działalności Balassy, którą miałem okazję już próbować w przeszłości – by sprawdzić jak ewoluowała jej zawartość, i przy okazji uczcić miesiąc furminta – Furmint Február.
Trudny rok – świetne wino. (fot. własna)
Balassa Tokaji Furmint Nyúlászó 2010 to ciekawe studium na temat potencjału dojrzewania tej odmiany. Grona do produkcji pochodzą z trudnego, deszczowego rocznika, zebrano je późno (1 listopada 2010), samo zaś wino dojrzewało przez kilka miesięcy w beczce, po czym trafiło do butelek, z czego część wypuszczono do sprzedaży po dekadzie. Dziś posiada ono głęboki, złoty kolor. W nosie znajdziemy nuty krzemienia, mokrej skały, prażonych orzeszków ziemnych, miodu, słodkiej kukurydzy, petrolu oraz propolisu. W ustach wytrawne, krzepkie, z wysoką kwasowością, sporym alkoholem, z nutami karmelu, prażonej kukurydzy, orzeszków ziemnych, krzemowością, dymem, wędzoną szynką, umami, apteczną goryczką oraz suszem owocowym. Finisz dość długi. Piękne, dojrzałe wino, pokazujące umiejętnie wykorzystany potencjał odmiany. Wciąż wyjątek, ale wyjątek jakże znaczący – dowodzi, że dla furminta żywot po dziesiątce też może być ciekawy. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 5900 HUF (75,50 PLN).
Źródło wina: zakup własny u producenta. Wina Istvána Balassy sprowadza do Polski Rafa-Wino.