Skoro udało mi się trafić do Château Haut-Brion, to wstydem byłby brak wizyty w leżącej po drugiej stronie ulicy i należącej do tej samej rodziny winiarni Château La Mission Haut-Brion. Nazywana często młodszą siostrą Haut-Brion, posiadłość ta może się poszczycić niemalże tak samo długą historią. Wiadomo, że jeszcze przed 1540 rokiem, gdy trafiła w ręce rodziny Lestonnac okolicę porastała winna latorośl. Przez ponad wiek pozostawała w ich rękach, po czym została ofiarowana braciom misjonarzom, od których pochodzi jej nazwa. Oni wznieśli tu budynki gospodarcze oraz kaplicę, którą można podziwiać do dziś. W 1792 roku na skutek Rewolucji Francuskiej majątki zakonne zostały znacjonalizowane i sprzedane na aukcjach, podobny los spotkał Château La Mission Haut-Brion.
Krużganek winiarni. (fot. własna)
Posiadłość sprzedano rodzinie Vaillantów, która niespełna trzy dekady później sprzedała ją amerykańskiemu kupcowi Célestinowi Coudrin-Chiapelli. Po kilku dekadach ponownie zmieniła właścicieli, by w 1919 roku trafić do rodziny Woltnerów. Pod ich zarządem przeżyła odrodzenie, dzięki ich umiejętnemu zarządzaniu i stosowaniu nowinek technologicznych, takich jak instalacja stalowych zbiorników do fermentacji. W 1953 roku winiarnia została włączona do nowopowstałej klasyfikacji Grand Cru Classé de Graves. W 1983 roku Woltnerowie sprzedali posiadłość rodzinie Dillonów, dzięki czemu stała się częścią rodzinnego holdingu – Domaine Clarence Dillon. Podobnie jak w przypadku Château Haut-Brion, za produkcję odpowiada Jean-Philippe Delmas.
W ogrodach raju. (fot. własna)
Wizytę w winiarni zaczęliśmy od przepięknego krużganka, do którego dotarliśmy przechodząc przez wspaniały, zadbany ogród. Cały kompleks winiarni wypełniony jest licznymi dziełami sztuki o religijnym charakterze, nawiązującym do historii tego miejsca. Później zwiedziliśmy kaplicę, w której na ścianie wypisane są złotą czcionką wybitne roczniki win Château La Mission Haut-Brion – i dzięki zmieniającemu się klimatowi powoli kończy się miejsce na nowe wpisy. Z kapliczki udaliśmy się do odnowionej piwnicy, w której dojrzewają ostatnie dwa roczniki, i która przypomina swym wystrojem świątynie wina. Sprawia wielkie wrażenie. Następnie nadeszła pora na degustację.
Piwnica – prawdziwa świątynia wina. (fot. własna)
La Chapelle De La Mission Haut-Brion 2017 to druga etykieta producenta. Wino powstało w 49,2% z merlota, 41,9% cabernet sauvignon oraz 8,9% cabernet franc. Dojrzewało przez 18 miesięcy w beczkach, z niewielkim (około 20%) udziałem nowej beczki. Posiada ono średnio głęboką, rubinową barwę. Pachnie jeżynami, czarnymi porzeczkami, wanilią, cedrem, żurawiną oraz ściółką leśną. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością, wysokim alkoholem i średnią, gładką taniną. Sporo tu nut jeżyn, czarnych wiśni, czarnej porzeczki, żurawiny, jak i wanili, tytoniu, cedru i słonej nuty mineralnej. Całość wieńczy średnio długi finisz. Nie tak ekstraktywne i złożone jak La Clarence De Haut-Brion 2017, za to dużo bardziej świeże i owocowe. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 100 EUR (451,50 PLN).
Soczyste, owocowe Bordeaux. (fot. własna)
Oczarowała mnie atmosfera winiarni. Cisza, spokój, przepięknie zadbany ogród, neogotyckie krużganki – aż chce się na chwile zatrzymać, wziąć do ręki kieliszek, i wąchając wina poczuć ducha tego miejsca. Sacrum spotyka się z profanum, wiara przenika się z nauką. Historia. Tradycja. Perfekcja. To wszystko czeka na odwiedzających w posiadłości La Mission Haut-Brion 2017.
Ślady obecności zakonników są wszędzie. (fot. własna)
Do Bordeaux podróżowałem za swoje, winiarnię odwiedziłem po uprzedniej rezerwacji – za darmo.