Drugą połowę degustacji zaczęliśmy od Toplec Furmint 2011. Barwa jasnozłota, w nosie suszone owoce, karmel, migdały, przyprawy, brzoskwinia. W ustach suszone owoce, karmel, wanilia, wyraźna kwasowość oraz lekka goryczka oraz nuty miodowe oraz delikatna słodycz. Dobre. Ocena: ***. Następnie nadeszła pora na Toplec Furmint 2012. Nieco sieższe od poprzedników, barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne zielone jabłko, brzoskwinia, nieco nut pieprznych oraz wanilia. W ustach kremowe, krągłe, wyraźne nuty waniliowe, na drugim planie zielone jabłko, goryczka, migdały. Ocena: ***/****. Na sam koniec podano Toplec Furmint 2013. Posiada on bladozłotą barwę, w nosie zielone jabłko, przyprawy, suszone owoce. W ustach podobnie jak w nosie, nuta zielonego jabłka, wyraźna słodycz który skrywa potężną kwasowość. Finisz z lekką goryczką. Bardzo przyjemne, pijalne wino. Ocena: ***. Cała degustacja była ciekawym wydarzeniem, możliwością spotkania z bardzo skromnym, pokornym winarzem. Przed nim jeszcze wiele pracy, by dojść na wyżyny, by jego wina były warte tej ceny, o którą prosi, bo póki co, brakuje im trochę do tego. Jednak warto śledzić jego postępy. Może rodzi się kolejna legenda? Wina do nabycia w a másik bolt w cenie 5990 HUF (84 PLN) za butelkę.
Csite Pince – Debiut mikroproducenta z Erdőbénye.
Ktoś z Was być może miał możliwość spotkania Norberta Csite podczas zeszłorocznego Bor, Mámor, Bénye. Jest to niezwykle skromny olbrzym o sercu gołębia, który postanowił przekuć swoją pasję w rzeczywistość i kilka lat temu zakupił 0,4 ha ziemi w sercu tokajskiego regionu winiarskiego. Do dziś skalę trudności z jaką musi się mierzyć wyznacza dystans około 200 kilometrów – w sezonie co weekend pokonuje dwukrotność tej liczby kursując między winnicą a Budapesztem. Chciałby w końcu postawić tylko na winiarstwo – ale nie zamierza się przeprowadzać na prowincję. Swoje wina zaprezentował po raz pierwszy szerszej publiczności, odkąd otrzymał pozwolenie na wprowadzenie ich do obrotu. Do degustacji podano 6 win.
Pierwszym z nich był Furmint 2011. Posiada on jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne aromaty suszonych owoców, brzoskwinii, cytrusów, przypraw. W ustach złożone, o wyraźnej kwasowości, nutach suszonych owoców. Wyczuwalna mineralność, zielone jabłko, wanilia. Przyjemne. Ocena: ***/****. Drugim winem Furmint 2012, który dojrzewał w tankach ze stali nierdzewnej. Charakteryzuje go bladożółta barwa, w nosie zdecydowana i wyraźna nuta zielonego jabłka, a w tle nieco aromatów kwiatowych. W ustach wyraźna kwasowość, zielone jabłko, agrest. Trochę zbyt proste, powiedziałbym wręcz, że nieco toporne. Ocena: **/***. Trzecim podanym winem był Toplec Furmint 2009. Mamy tu głęboką, złotą barwę i nieco osadu, w nosie wyczuwalne suszone owoce, wanilia, zielone jabłko. W ustach złożoność, wyraźne nuty owoców, brzoskwinii, moreli, solidna kwasowość, ale też mineralność. Solidna struktura, lekka goryczka oraz migdały. Ocena: ****. Dojrzały, piękne wino.
Etykieta niczego sobie (fot. własna)
4 komentarze
Dwa lata temu kupowałem w Erdőbénye Topelc Furmint za 3600 ft. Państwo Csite mówili, że uprawiają winnicę bez chemii. W trudnym 2014 do zbiorów dotrwało u nich tylko 10% albo 20% zdrowych owoców.
Owszem, dalej pracują bez chemii i trzymają się tej filozofii. Jednak rocznik 2015 był u nich całkiem udany, może uda się wybić ponad 1000 butelek (najliczniejszy – 2013 dał 999 butelek).
Ciekawe. László Alkonyi (Kaláka Pince), który też eksperymentuje z uprawą biologiczną i w 2014 niewiele owoców uratował, teraz sprzedaje w Bortársaság całą paletę win z 2015.
Norbert opowiadał, że rocznik 2014 to był dramat i niewiele z tego udało się uratować. Przyznał, że dla nich najważniejsze jest to, że wiedzą, co piją. Csite raczej nigdy nie trafi do Bortársaság, bo jest po prostu za drogi, po drugie produkuje za mało, po trzecie nie chce się wiązać z dużym dystrybutorem. W najlepszym wypadku planują ok 2-2,5 tysiąca butelek na rok, ale to już dopiero po kolejnych inwestycjach (zakupili bodajże kolejne 0,8 ha ziemi).