Przez długi czas oczekiwałem na recenzję tego wina. Patrząc na zagraniczne opinie (całkiem przyzwoite), spodziewałem się, że polska blogosfera winiarska się nim zachwyci. A tymczasem nic. Absolutna cisza. Pal sześć z krytyką, jeśliby takowa w ogóle się pojawiła – ale nie, to wino przeszło zupełnie bez odzewu. Pytanie brzmi dlaczego? Półwytrawny Riesling z Mozeli za 16,99 PLN, czy to w ogóle mogło się udać? Odpowiedź brzmi – tak!
Prosty, choć przyjemny Riesling znad Mozeli (fot. własna)
Königsmosel Riesling to oczywiście masówka butelkowana w Zell przez niejakie Edwad Theod. Drathen GmbH. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wino powstało z własnych, czy też skupionych winogron, ponieważ w odmętach internetu znalazłem informację, że owa firma zajmuje się i jednym i drugim. Co do samego trunku – posiada jasną, lekko słomkową barwę, w nosie nuty owocowe: cytryna, limetka, gruszka, nieco nut miodowych. W ustach ładna harmonia między dyskretnie zaznaczoną słodyczą, a rześką i żwawą kwasowością. Jest też delikatnie wyczuwalna mineralność, nuty cytrusowe, lekka goryczka. Na finiszu zielone jabłko. Może nieco rozwodnione, ale ogólnie sprawia przyjemność. Chętnie sięgnąłbym po kolejne. Ocena: **/***. Źródło: zakup własny.