Ostatnimi czasy często przychodzi mi pić wina z południa Węgier, bądź z Villány, bądź z Szekszárdu. Jedną ciekawą cechą tych win jest to, że większość producentów ma niemieckobrzmiące nazwiska. Przypadek? A może najazd Niemców i wykupienie czego się da? Nie do końca. Historia o tyle ciekawa, że warta opowiedzenia.
Winiarstwo na południu Węgier było praktycznie obecne od czasów Cesarstwa Rzymskiego. Idealne warunki klimatu i łagodne zbocza. Przez długi okres czasu uprawiano tu praktycznie wyłącznie białe szczepy wina. Sytuacja się zmieniła w XVI wieku, kiedy wraz z najazdem Turków te tereny całkowicie się wyludniły. Spośród narodów uciekających przed muzułmańską nawałą na północ byli prawosławni Serbowie, którzy przynieśli ze sobą nowe szczepy winorośli (m.in. kadarkę). Dopiero w XVIII wieku, wraz z odebraniem ziem Osmanom, pojawili się nowi osadnicy. W większości byli Niemcy, gdyż już wtedy wsie niemieckie pękały z przeludnienia, a cesarzowa Maria Teresa chętniej widziała swoich ziomków na niepewnym jeszcze pograniczu (nie mówiąc już o tym, że Węgrów było zbyt mało, by mogli zasiedlić te ziemie). Żywioł niemiecki na tych terytoriach jest żywy aż do dzisiaj, w niektórych gminach stanowi on znaczący odsetek ludności. Oczywiście mówimy to o zmadziaryzowanych Niemcach, których nazwiska, tradycyjne domostwa oraz, choć co raz rzadziej – język wskazuje na to, że ich przodkowie przybyli tu z kraju nad Renem.
Więcej takich róży (fot. eszterbauer-bor.hu)
Tyle odnośnie historii, chciałbym wrócić do wina, które miałem przyjemność wczoraj skosztować. Jest to Eszterbauer Káferka Rozé Cuvée z zeszłorocznych zbiorów. Nazwa Káferka odnosi się do narzędzia, z którego korzystali w przeszłości miejscowi winogrodnicy, a które oznacza narzędzie do transportu zebranych gron, a była nim przepołowiona beczka. Samo wino jest jasnoróżowe, zauwyżymy w nim niewielkie bąbelki, świadczące o obecności dwutlenku węgla. W nosie wyczujemy aromaty kwiatowe, owoce cytrusowe i porzeczki. Usta: przyjemna kwasowość, cytrusy, bardzo lekkie, w tle maliny, porzeczki. Wino idealne na upały, dwutlenek węgla zwiększa jeszcze wrażenie świeżości. Składa się z Blaufränkisch, Merlot i Pinot Noir, alkohol: 12%. Cena: 999 HUF (13 PLN). Ocena: ****. Warto. Zwłaszcza kiedy zrobi się naprawdę ciepło.